Chodziłam po lesie. Ostatnio spędzam tu dość dużo czasu rozmyślając nad wszystkim, ale tym razem wybrałam się tylko po to by się przejść. Chodząc tak i słuchając wszystkiego wokół zobaczyłam jasne światło. Wyłonił się z niego mężczyzna i szedł w moim kierunku.
- Aniele, musisz żyć.
- Tata?
- Nie przejmuj się. Dasz radę.
- Dlaczego pojawiasz się w jakimś świetle?
- Kochanie, ja nie żyję.
- Co?
- Umarłem gdy próbowałem Cię ocalić.
- Ocalić? Dlaczego?
- Nigdy nie chciałem byś była z jakimkolwiek wampirem. Od wielu lat polowałem na nie i opiekowałem się Tobą oraz twoimi siostrami. Twoja matka wystarczająco zhańbiła naszą rodzinę. Nie mogłem pozwolić byście i wy tak postąpiły.
- Nasza matka była dobrą kobietą! Nigdy nie pozwoliła by stała nam się krzywda!
- Ona była wampirem!
- Ja też! -Schyliłam głowę. - Przepraszam. Nie powinnam podnosić głosu.
- Paulina!
- Co?!
- Paulina obudź się! -Nic z tego nie rozumiałam. Światło zaczęło gasnąć.
- Tato? Tato nie odchodź! Nie teraz. - Łza spłynęła mi po policzku gdy światło zniknęło. Obudziłam się w swoim pokoju u Salvatorów. Przed sobą zobaczyłam siedzącego na łóżku Mateusza. Za nim stał David, który patrzył się w przestrzeń.
- Mateusz. -Mati przytulił mnie a ja się rozpłakałam.
- Dosyć tej głupiej sceny. Masz gościa. - Zdziwiłam się. Od dawna nie widziałam nikogo oprócz Moniki i Isabell.
- Kto to?
- Twoja siostra. Czeka na dole. -Szybko wybiegłam z łóżka, ale zaraz tego pożałowałam gdyż zakręciło mi się w głowie i poleciałam na ziemie.Nie jestem pewna, ale chyba zobaczyłam zmartwioną twarz Davida. Mateusz pomógł mi wstać. Przelotnie spojrzałam na Davida. Nic nie zauważyłam. Jakby w ogóle się tym nie przejął. Mati pomógł mi się położyć do łóżka.
- Musisz odpoczywać. Ja pójdę po twoją siostrę, ty tu leż. -Gdy Mateusz wyszedł zaczęłam się przyglądać Davidowi. Stał jak posąg, ale wiedziałam, że mnie obserwuje. Gdy usłyszałam jego głos przeszły mnie ciarki.
- Co się tak gapisz? Ducha zobaczyłaś?
- Nie. Po prostu... gdy tak na Ciebie patrzę serce mi się kraja. Dlaczego znów jesteś taki oschły Davidzie? Dlaczego znów mnie odtrącasz?
- Bo Cię Kocham Paulino. Za każdym razem gdy patrzę jak cała uśmiechnięta biegniesz w stronę Mateusza, jak go całujesz, jak... jak walczysz z uczuciem do mnie... mam już tego dość.
- Davidzie ja...
- Kochasz Mateusza. Wiem.
- Przepraszam. Może gdybym poznała Cię szybciej...
- Nic by to nie zmieniło. Elena poznała mnie jako pierwszego a i tak wybrała Mateusza. To już chyba przekleństwo.
- To żadne przekleństwo Davidzie. Po prostu masz pecha. - David zaśmiał się sarkastycznie.
- I to dużego. - David zbliżył się do mnie. - Zrobisz coś dla mnie? - Wyszeptał.Patrząc na niego osłupiała wyszeptałam:
- Co takiego?
- Zapomnij o tej rozmowie. - Chciałam powiedzieć żeby nie wymazywał mi pamięci, ale nie zdążyłam. Moje powieki się rozszerzyły, potem zamrugałam kilka razy. Rozejrzałam się po pokoju. Davida nie było. Zamiast niego do pokoju wszedł Mateusz z Susan. Moja siostra od razu podbiegła do mnie i mnie przytuliła. Zaczęła płakać.
- Co się stało Sus?
- Tato miał wypadek razem z Elizabeth. James zmarł na miejscu a Elizabeth leży w szpitalu w ciężkim stanie.
- Susan ja to wiem, ale dlaczego mi to mówisz teraz?
- Skąd wiesz?
- Tata pokazuje mi się w snach.Ale to teraz nie jest najważniejsze. Dlaczego tak długo z tym zwlekałaś?
-Elizabeth od kilku dni jest w śpiączce. Lekarze mówią, że szanse na to że się przebudzi są 10 procentowe. Paulina. Straciłam już ojca i matkę, nie chce stracić macochy.
- Nie stracisz. Zobaczysz. Elizabeth jeszcze się przebudzi i złoi Cie za to że nie sprzątasz - Susan się zaśmiała.
- Tak. Zawsze o to się czepiała.
- Nie mów tak jakby nie żyła.
- Przepraszam. Martwię się.
- Wiem, wiem
Is leżała na łóżku i przeglądała stronę gwiazdunie.pl gdy usłyszała dźwięk dzwonka oznaczający, że ktoś stoi za drzwiami. Isabella wstała leniwie i poszła do drzwi. Spojrzała do wizjera i zobaczyła Justina. Energicznie otworzyła drzwi.
- Justin co... - Zamilkła gdyż Bieber wyjął zza pleców bukiet zrobiony z różnorodnych roślin. Jemioły, niezapominajki, kaczeńca, czerwonych róż i tulipanów. Bukiet wyglądał pięknie.
- To dla Ciebie. - Dając go mi, uśmiechnął się
-Po co przyszedłeś.
- Nie wierzę, że mnie nie kochasz. Nie można przestać kochać z dnia na dzień. Dlaczego ode mnie odeszłaś?
- Justin, nie kocham Cię. Zrozum to. - Mówiąc to Is czuła że w jej gardle rośnie wielka gula.
- Nie wierzę.
- Uwierz.
- Wtedy. W Gdańsku. Mówiłaś,że mnie kochasz. Co się od tego czasu zmieniło? -Is zaczęła płakać.
- Od tego czasu niewiele Justin. Ale... od śmierci Pauliny wiele. Nie mogę Ci nic powiedzieć bo... gdybym Ci powiedziała uznałbyś mnie za wariatkę. -Justin dotknął ramienia Is.
- Nigdy tak nie myślałem i bym nie pomyślał.
- Justin. - Is przytuliła ukochanego i się rozpłakała.
poniedziałek, 9 lipca 2012
środa, 4 lipca 2012
rozdział 61
Mateusz wrócił popołudniu. Pierwszy raz w życiu widziałam go wyczerpanego. Może nie dawał po sobie pokazać, że potrzebuje krwi, ale ja to widziałam. Miał podkrążone oczy, bladą twarz i ledwo chodził.
Stałam właśnie przy oknie w bibliotece gdy usłyszałam Davida i Mateusza jak się kłócą. Spróbowałam podsłuchać.
- Pozwoliłeś jej wejść do tego pokoju?! Zwariowałeś?!
- Spokojnie!
- Jak mam być spokojny kiedy wiem, że ona tam weszła! Specjalnie zamknąłem te drzwi by tam nie weszła.
- Nic nie wzięła.
- Jesteś tego pewny? - Zbladłam. Przewijały mi się tysiące myśli przez głowę, ale jedna najczęściej " Proszę nie mów mu, błagam"
- Jestem. - Wypuściłam powietrze. Nawet nie zdałam sobie sprawy, że je wstrzymałam. Poczekałam aż pójdą i potem sama ruszyłam do salonu po drodze biorąc whiskey. Usiadłam obok Mateusza i wzięłam łyk trunku.
- Nie powinnaś pić. - Powiedział Mati.
- Dlaczego? -Spytałam.
- Bo to niszczy organizm. -Patrzyłam na Mateusz i nie mogłam wydusić słowa.
- Niech pije. Jest pełnoletnia to teraz niech dba o siebie sama. - Odparł David popijając Burbon.
- Może i ty se niszczysz organizm, ale nie pozwolę na to Elenie! - Zapadła cisza. Ja trzymałam wzrok na podłodze, David trzymał alkohol w ręce i się nie odezwał - co jest dziwne jak na niego- a Mateusz zbladł. - Przepraszam. Pójdę się położyć. - Mateusz wstał. Chciałam go powstrzymać.
- Mateusz! - Nie słuchał... albo nie słyszał. Tak po prostu se wyszedł.
- Chcesz? -Spytał David podając mi burbon.
- Dajesz mi alkohol? Nie masz za grosz uczuć?
- Jestem wampirem. To nie leży w mojej naturze. - Spojrzałam na niego z obrzydzeniem.
- Gdyby to nie leżało w twojej naturze to byś mnie wydał. Dziękuję Ci za to, ale jeden dobry czyn nie odkupi miliona złych Davidzie. Zapamiętaj to sobie. -Wyszłam. Słyszałam jak po chwili burbon roztrzaskuje się na ścianie. Chciałam się wrócić. Nawet nie wiem dlaczego ,ale chciałam, lecz mózg podpowiadał mi, ze nie powinnam tego robić.
-Justin? Muszę z Tobą o czymś porozmawiać. Gdzie możemy się spotkać? - Spytała Is trzymając się kurczowo kołdry.
- Za 5 minut mam przerwę. Może spotkamy się w mieście? Bam Bam Cafe?
- Wolałabym bardziej ustronne miejsce.
- Tam gdzie zawsze?
- Okej. - Is rozłączyła się. Ubrała na siebie bluzę z kapturem - gdyż na dworze szalał deszcz - i buty i szybko wybiegła z domu. Dopiero gdy dotarła do Gdańska już się nie śpieszyła. Wszystkie słowa, które wcześniej poukładała se w głowie plątały jej się.
- A co jeżeli nie dam rady? - Spytała na głos. Przestraszyła się gdy ktoś jej odpowiedział na szczęście był to Justin.
- Co się nie uda?
- Ja.. ten.. no... - Spuściła głowę. Była tak roztrzepana, że nawet nie spostrzegła kiedy dotarła na miejsce. - Musze z Tobą porozmawiać. - Powiedziała cicho.
- Okej. Może pójdziemy gdzieś pod dach? Strasznie pada. - Is czuła jak pada coraz mocniej, ale nie chciała by ktokolwiek ich zobaczył.
- NIE! - Justin który złapał Is za rękę puścił ją.
- Dlaczego?
- Bo... bo ja...ty.. my.. my nie...
- No wykrztuś to wreszcie. - Is zaczęła płakać. Justin zobaczywszy to przytulił ją. Czuła bijące od niego ciepło. Nie chciała tego stracić. Justin był dla niej całym światem. Razem opiekowali się Lilli mimo iż to nie było dziecko Justina. On poświęcił dla niej całą karierę, wszystko żeby tylko być z nią a ona jak mu się odpłacała? Pozbieraj się! To dla dobra twoich przyjaciół! -Przepraszam. Nie chciałem.
- Justin my... my nie... nnniee..- Is łkała.Justin patrzył is w oczy.
- Spokojnie kochanie. Może poczekać. - Justin chciał ją przytulić ,ale ona go odtrąciła.
- Nie może. Chodzi o to, że... my nie... nie możemy być razem! - Justin stał dęba. Otwierał i zamykał usta. W końcu wykrztusił coś co miało znaczyć
- Dlaczego?
- Nie mogę powiedzieć. Gdybym Ci powiedziała... przepraszam. Musze iść. - Justin złapał Is za ramię
- Chodzi o to, że Cię zostawiłem? - Is rozmazał się cały makijaż. Wiedziała, ze wygląda jak klaun, ale miała to gdzieś, chciała jak najszybciej już obie pójść.
- Nie.
- W takim razie o co? - Justin nie słysząc żadnej odpowiedzi powiedział - Chodzi o tego James'a tak? Wolisz go ode mnie?
- NIE! Ja Ciebie kocham idioto! Jeżeli tez mnie kochasz to proszę. Nie pytaj o powód tylko po prostu pozwól mi odejść. - Justin puścił ramie Is.
- Będziemy kiedyś znów razem? - Spytał bardzo cicho. Is chciała mu wyszeptać, że zawsze będziemy, ale nie dała rady. Odwróciła się napiętym krokiem i ruszyła przez miasto zostawiając Justina za sobą.
Stałam właśnie przy oknie w bibliotece gdy usłyszałam Davida i Mateusza jak się kłócą. Spróbowałam podsłuchać.
- Pozwoliłeś jej wejść do tego pokoju?! Zwariowałeś?!
- Spokojnie!
- Jak mam być spokojny kiedy wiem, że ona tam weszła! Specjalnie zamknąłem te drzwi by tam nie weszła.
- Nic nie wzięła.
- Jesteś tego pewny? - Zbladłam. Przewijały mi się tysiące myśli przez głowę, ale jedna najczęściej " Proszę nie mów mu, błagam"
- Jestem. - Wypuściłam powietrze. Nawet nie zdałam sobie sprawy, że je wstrzymałam. Poczekałam aż pójdą i potem sama ruszyłam do salonu po drodze biorąc whiskey. Usiadłam obok Mateusza i wzięłam łyk trunku.
- Nie powinnaś pić. - Powiedział Mati.
- Dlaczego? -Spytałam.
- Bo to niszczy organizm. -Patrzyłam na Mateusz i nie mogłam wydusić słowa.
- Niech pije. Jest pełnoletnia to teraz niech dba o siebie sama. - Odparł David popijając Burbon.
- Może i ty se niszczysz organizm, ale nie pozwolę na to Elenie! - Zapadła cisza. Ja trzymałam wzrok na podłodze, David trzymał alkohol w ręce i się nie odezwał - co jest dziwne jak na niego- a Mateusz zbladł. - Przepraszam. Pójdę się położyć. - Mateusz wstał. Chciałam go powstrzymać.
- Mateusz! - Nie słuchał... albo nie słyszał. Tak po prostu se wyszedł.
- Chcesz? -Spytał David podając mi burbon.
- Dajesz mi alkohol? Nie masz za grosz uczuć?
- Jestem wampirem. To nie leży w mojej naturze. - Spojrzałam na niego z obrzydzeniem.
- Gdyby to nie leżało w twojej naturze to byś mnie wydał. Dziękuję Ci za to, ale jeden dobry czyn nie odkupi miliona złych Davidzie. Zapamiętaj to sobie. -Wyszłam. Słyszałam jak po chwili burbon roztrzaskuje się na ścianie. Chciałam się wrócić. Nawet nie wiem dlaczego ,ale chciałam, lecz mózg podpowiadał mi, ze nie powinnam tego robić.
-Justin? Muszę z Tobą o czymś porozmawiać. Gdzie możemy się spotkać? - Spytała Is trzymając się kurczowo kołdry.
- Za 5 minut mam przerwę. Może spotkamy się w mieście? Bam Bam Cafe?
- Wolałabym bardziej ustronne miejsce.
- Tam gdzie zawsze?
- Okej. - Is rozłączyła się. Ubrała na siebie bluzę z kapturem - gdyż na dworze szalał deszcz - i buty i szybko wybiegła z domu. Dopiero gdy dotarła do Gdańska już się nie śpieszyła. Wszystkie słowa, które wcześniej poukładała se w głowie plątały jej się.
- A co jeżeli nie dam rady? - Spytała na głos. Przestraszyła się gdy ktoś jej odpowiedział na szczęście był to Justin.
- Co się nie uda?
- Ja.. ten.. no... - Spuściła głowę. Była tak roztrzepana, że nawet nie spostrzegła kiedy dotarła na miejsce. - Musze z Tobą porozmawiać. - Powiedziała cicho.
- Okej. Może pójdziemy gdzieś pod dach? Strasznie pada. - Is czuła jak pada coraz mocniej, ale nie chciała by ktokolwiek ich zobaczył.
- NIE! - Justin który złapał Is za rękę puścił ją.
- Dlaczego?
- Bo... bo ja...ty.. my.. my nie...
- No wykrztuś to wreszcie. - Is zaczęła płakać. Justin zobaczywszy to przytulił ją. Czuła bijące od niego ciepło. Nie chciała tego stracić. Justin był dla niej całym światem. Razem opiekowali się Lilli mimo iż to nie było dziecko Justina. On poświęcił dla niej całą karierę, wszystko żeby tylko być z nią a ona jak mu się odpłacała? Pozbieraj się! To dla dobra twoich przyjaciół! -Przepraszam. Nie chciałem.
- Justin my... my nie... nnniee..- Is łkała.Justin patrzył is w oczy.
- Spokojnie kochanie. Może poczekać. - Justin chciał ją przytulić ,ale ona go odtrąciła.
- Nie może. Chodzi o to, że... my nie... nie możemy być razem! - Justin stał dęba. Otwierał i zamykał usta. W końcu wykrztusił coś co miało znaczyć
- Dlaczego?
- Nie mogę powiedzieć. Gdybym Ci powiedziała... przepraszam. Musze iść. - Justin złapał Is za ramię
- Chodzi o to, że Cię zostawiłem? - Is rozmazał się cały makijaż. Wiedziała, ze wygląda jak klaun, ale miała to gdzieś, chciała jak najszybciej już obie pójść.
- Nie.
- W takim razie o co? - Justin nie słysząc żadnej odpowiedzi powiedział - Chodzi o tego James'a tak? Wolisz go ode mnie?
- NIE! Ja Ciebie kocham idioto! Jeżeli tez mnie kochasz to proszę. Nie pytaj o powód tylko po prostu pozwól mi odejść. - Justin puścił ramie Is.
- Będziemy kiedyś znów razem? - Spytał bardzo cicho. Is chciała mu wyszeptać, że zawsze będziemy, ale nie dała rady. Odwróciła się napiętym krokiem i ruszyła przez miasto zostawiając Justina za sobą.
środa, 27 czerwca 2012
rozdział 60
- A co jeżeli się dowie? - Spytała zaniepokojona Monica. Paulina poszła do niej zaraz po północy. Monica zaspana grzebała w plecaku za latarką.
- Nie dowie się.
- A co jeśli? - Spytała Monica wyjmując latarkę z plecaka.
- Mówił, że musi coś załatwić i ze prędko nie wróci. - Monica zrobiłam wielkie oczy. - Co?
- Nic, nic. - Paulina nie wnikała w to o czym pomyślała Monica. Nie miała czasu. Musiała się dowiedzieć co kryje się za tajemniczymi drzwiami.
- Świeć na drzwi a nie się bawisz. - Monica zrobiła jak Paulina chciała. Paula wzięła śrubokręt i zaczęła mieszać w gałce.
- Może spróbuj tym. - Monica podała paulinie wiertarkę. Paulina z wdzięcznością wzięła sprzęt od Moniki, wyrzuciła śrubokręt i zaczęła wiercić. W końcu zamek puścił. Paulina z ulgą położyła wiertarkę na ziemię i przekręciła gałkę.
Przed jej oczami pokazał się pokój pełen białych prześcieradeł i kurzu.
- Fuj!!!! - Krzyknęła Monica. Paulina spojrzała na nią. - Pająki. - Paulina odwróciła się i podeszła do szafki. Gdy zdjęła prześcieradło okazało się, że jest pełna starych książek. Paulina przyglądała się wszystkim książką gdy nagle natrafiła na taką która wydawała się dość nowa. Chwyciła za nią.Otworzyła i przeleciała wzrokiem.
- To pamiętnik. - Powiedziała jakby do siebie.
- Kogo? Co tam pisze? - Spytała Monica przeglądając papiery na biurku.
- Same daty. Na przykład 11 listopada 1918 koniec wojny. Na świecie znów zapanował spokój. Ale jak na długo? - Paulina przeleciała kilka stron do przodu.- Jest jakiś wpis z przed jakiegoś roku.5 kwietnia 2011. Dziś zadzwoniłem do Pauliny. Musiałem usłyszeć jej głos. Musiałem powiedzieć jej, że wyjeżdżam. Okłamałem ją. Udałem wypadek i wszystko. - Monica wzięła pamiętnik od Paulina a ta usiadła na przykrytym prześcieradłem łóżku.Monica czytała dalej.- Wampiry nic przecież nie czują a rany szybko się goją. Nie wiem czy jeżeli się dowie to kiedykolwiek mi wybaczy, ale... nie mogłem jej powiedzieć, że jej matka jest wampirem. Nie uwierzyłaby mi... - Monica przerwała i spojrzała na przyjaciółkę.Paulina miała załamane ręce i patrzyła przed siebie. - Tak mi przykro.
- Czego? Że moja przyrodnia matka jest wampirem, czy tego że Mateusz mnie oszukał?
- Miał powód by Cię oszukać.
- Może on tak, ale moja matka? Dlaczego nie powiedziała mi prawdy?
- Nie wiem. - Nagle z półki spadła książka a Monica odskoczyła. - Lepiej stąd chodźmy. David może zaraz wrócić
- Zgadzam się. - Monica położyła pamiętnik na biurku. Paulina spojrzała na niego i ruszyła przodem. Zamknęły drzwi i zabrały wszystko z podłogi. przy drzwiach Paulina stanęła. - Zapomniałam telefonu z tego pokoju.
- Pójdę po niego.
- Nie ja pójdę. Idź, dogonię Cię. - Paulina pobiegła do pokoju, podeszła do biurka, wzięła pamiętnik i schowała go do plecaka, wyjęła telefon i zapięła zamek od plecaka.Nagle coś przykuło jej uwagę.Podeszła blizej do ramki ze zdjęciem. Wytarła z kurzu. Na zdjęciu była Elena, Mateusz i David. Wszyscy uśmiechnięci i ubrani w średniowieczne stroje. Paulina usłyszała głos Moniki. Odłożyła zdjęcie i pobiegła do Moni.
- Masz? -Paulina pomachała telefonem.
- Mam.
Tego samego dnia, kilka godzin później Paulina jadła śniadanie w kuchni. David położył śrubokręt na blat. Paulina spojrzała przestraszona na przedmiot a potem jakby od niechcenia na Davida.
- Co to? - Spytał.
- Śrubokręt.
- To wiem, ale po co Ci on był w nocy?
- Nie rozumiem.
- Znalazłem go obok drzwi w ścianie. Ciekawe co tam robił.- Paulina zrobiła minę niewiniątka.
- Nie wiem. Pewnie ktoś zgubił.- David pochylił się nad Paulina aż poczuła bijące od niego ciepło i wziąl śrubokręt. Gdy wychodził powiedział:
- Gdyby nie ten śrubokręt, wytarte zdjęcie, pogniecione łóżko i brak pamiętnika to pewnie bym icn ie zauważył. Musisz się bardziej postarać.
- Ale...- Gdy się odwróciła Davida już nie było.
- Nie dowie się.
- A co jeśli? - Spytała Monica wyjmując latarkę z plecaka.
- Mówił, że musi coś załatwić i ze prędko nie wróci. - Monica zrobiłam wielkie oczy. - Co?
- Nic, nic. - Paulina nie wnikała w to o czym pomyślała Monica. Nie miała czasu. Musiała się dowiedzieć co kryje się za tajemniczymi drzwiami.
- Świeć na drzwi a nie się bawisz. - Monica zrobiła jak Paulina chciała. Paula wzięła śrubokręt i zaczęła mieszać w gałce.
- Może spróbuj tym. - Monica podała paulinie wiertarkę. Paulina z wdzięcznością wzięła sprzęt od Moniki, wyrzuciła śrubokręt i zaczęła wiercić. W końcu zamek puścił. Paulina z ulgą położyła wiertarkę na ziemię i przekręciła gałkę.
Przed jej oczami pokazał się pokój pełen białych prześcieradeł i kurzu.
- Fuj!!!! - Krzyknęła Monica. Paulina spojrzała na nią. - Pająki. - Paulina odwróciła się i podeszła do szafki. Gdy zdjęła prześcieradło okazało się, że jest pełna starych książek. Paulina przyglądała się wszystkim książką gdy nagle natrafiła na taką która wydawała się dość nowa. Chwyciła za nią.Otworzyła i przeleciała wzrokiem.
- To pamiętnik. - Powiedziała jakby do siebie.
- Kogo? Co tam pisze? - Spytała Monica przeglądając papiery na biurku.
- Same daty. Na przykład 11 listopada 1918 koniec wojny. Na świecie znów zapanował spokój. Ale jak na długo? - Paulina przeleciała kilka stron do przodu.- Jest jakiś wpis z przed jakiegoś roku.5 kwietnia 2011. Dziś zadzwoniłem do Pauliny. Musiałem usłyszeć jej głos. Musiałem powiedzieć jej, że wyjeżdżam. Okłamałem ją. Udałem wypadek i wszystko. - Monica wzięła pamiętnik od Paulina a ta usiadła na przykrytym prześcieradłem łóżku.Monica czytała dalej.- Wampiry nic przecież nie czują a rany szybko się goją. Nie wiem czy jeżeli się dowie to kiedykolwiek mi wybaczy, ale... nie mogłem jej powiedzieć, że jej matka jest wampirem. Nie uwierzyłaby mi... - Monica przerwała i spojrzała na przyjaciółkę.Paulina miała załamane ręce i patrzyła przed siebie. - Tak mi przykro.
- Czego? Że moja przyrodnia matka jest wampirem, czy tego że Mateusz mnie oszukał?
- Miał powód by Cię oszukać.
- Może on tak, ale moja matka? Dlaczego nie powiedziała mi prawdy?
- Nie wiem. - Nagle z półki spadła książka a Monica odskoczyła. - Lepiej stąd chodźmy. David może zaraz wrócić
- Zgadzam się. - Monica położyła pamiętnik na biurku. Paulina spojrzała na niego i ruszyła przodem. Zamknęły drzwi i zabrały wszystko z podłogi. przy drzwiach Paulina stanęła. - Zapomniałam telefonu z tego pokoju.
- Pójdę po niego.
- Nie ja pójdę. Idź, dogonię Cię. - Paulina pobiegła do pokoju, podeszła do biurka, wzięła pamiętnik i schowała go do plecaka, wyjęła telefon i zapięła zamek od plecaka.Nagle coś przykuło jej uwagę.Podeszła blizej do ramki ze zdjęciem. Wytarła z kurzu. Na zdjęciu była Elena, Mateusz i David. Wszyscy uśmiechnięci i ubrani w średniowieczne stroje. Paulina usłyszała głos Moniki. Odłożyła zdjęcie i pobiegła do Moni.
- Masz? -Paulina pomachała telefonem.
- Mam.
Tego samego dnia, kilka godzin później Paulina jadła śniadanie w kuchni. David położył śrubokręt na blat. Paulina spojrzała przestraszona na przedmiot a potem jakby od niechcenia na Davida.
- Co to? - Spytał.
- Śrubokręt.
- To wiem, ale po co Ci on był w nocy?
- Nie rozumiem.
- Znalazłem go obok drzwi w ścianie. Ciekawe co tam robił.- Paulina zrobiła minę niewiniątka.
- Nie wiem. Pewnie ktoś zgubił.- David pochylił się nad Paulina aż poczuła bijące od niego ciepło i wziąl śrubokręt. Gdy wychodził powiedział:
- Gdyby nie ten śrubokręt, wytarte zdjęcie, pogniecione łóżko i brak pamiętnika to pewnie bym icn ie zauważył. Musisz się bardziej postarać.
- Ale...- Gdy się odwróciła Davida już nie było.
wtorek, 26 czerwca 2012
rozdział 59.
Is przechadzała się po dzielnicy jak jakiś zombi. Nie poszła na noc do domu. Zresztą po co? Rodzice i tak nic by nie zrozumieli. Ciągle się czepiają, że powinna zerwać z Justinem. Tak jak Paulina... ale ona ma powody a oni? STOP! Paulina nie ma prawa mi mówić co mam robić i jak żyć! Ale co jeżeli ma racje. Co jeśli się wszyscy dowiedzą? Na pewno przyjmą to gorzej od nas. Nic nie zrozumieją.
Isabel zachwiała się. Była wyczerpana, głodna, brudna i wściekła. Stanęła na chwilę by odpocząć. Usłyszała jakieś głosy dobiegające zza rogu. Przestraszyła się. Rozum jej podpowiadał by uciekała, ale nie mogła się ruszyć. Czuła jak wszystko jej drętwieje. Jakiś cień zbliżał się. Is zaczęła się modlić w duchu by jej nie zobaczył. Ciągle powtarzała w głowie regułkę : Proszę, proszę, byłam grzeczna, stoję w ciemności. Proszę.
Jęknęła gdy zobaczyła kim była osoba wyłaniająca się zza rogu.
- James? James to ty? - Spytała podenerwowana Is.
- Issa jak miło cieeee... sppoootkaaaćć!!!!- Krzyknął James. Is z daleka widziała i słyszała, że był pijany, ale dopiero gdy się zbliżył poczuła odstraszający odór alkoholu.
- Nie wrzeszcz! Co ty wyprawiasz?!- James nic nie odpowiedział rzucił się na Is i zaczął zdejmować jej ubranie. - James przestań! Słyszysz!! ZOSTAW MNIE! - Nagle coś szarpnęło Jamesem. Is przez krótką chwilę nie widziała kto stał przed nią gdyż światło świeciło prosto w jej oczy, ale gdy postać się przesunęła zobaczyła Davida.
- Chyba słyszałeś jak powiedziała byś ją puścił. -James nie odpowiedział. Leżał na ziemi i jęczał z bólu. Mocno go uderzył? Pomyślała Is. Mam nadzieję, że mocno. Co ja myślę! Od kiedy się tak zachowuje!
- Idź stąd ja się nim zajmę. - IS się nie zamierzała ruszyć. - Idź stąd!
- Nie! Nie pozwolę byś go skrzywdził!
- Mógł Cię zranić! Zasługuje na śmierć!
- Nie! Zasługuje na kare, ale dobrze wie, że nie mogę Cię tu z nim zostawić. Idziesz ze mną.
- Czarownico lepiej uważaj sobie na słówka.- Is nie zwracają na protesty David złapała go za mankiet. Tylko zamiast pociągnąć David rozszarpała mu całą kurtkę.
- No pięknie. Wiesz ile zajęło mi znalezienie takiej kurtki?!
- Gdybyś się nie stawiał nic by się nie stało! - Wampir patrzył na nią czarnymi jak noc oczami. O czym teraz myśli? Is drgnęła gdy powiedział, że pójdzie z nią pod warunkiem, że nie ruszy już więcej jego kurtki. Niby kiedy miałaby ją dotykać?
David odprowadził ją pod blok.
- Tutaj się rozstaniemy. - Is zamierzała wejść do bloku, ale nagle zdała sobie z czegoś sprawę.
- David... - Po wampirze nie było już śladu. Is z upokorzeniem weszła do bloku.
- David? - Spytała Paulina trochę niepewnie do mężczyzny stojącego na przeciwko niej. Postać odwróciła się.
- Witaj mój aniele, jak zwykle pięknie wyglądasz. - Paulina wytrzeszczyła oczy. Przerażona nie mogła wydusić z siebie słowa. Przed nią stał James. jej własny ojciec. - Paulina? Wszystko w porządku? Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha. -Paulina odzyskała głos, ale i tak mówiła półszeptem.
- Tak za Tobą tęsknie! - mówiąc to Paulina przytuliła ojca z płaczem.
- Ja za Tobą też skarbie.
Nale tło zaczęło szarzeć a ojciec Pauliny oddalał się od niej.
- Tato! Co się dzieje?!
- Obiecaj mi, że wybierzesz mądrze!
- Co to znaczy?Ojcze! Nie odchodź!
Było za późno. Jamesa już nie było. Paulinie zaczęło kręcić się w głowie a tło stawało się coraz czarniejsze.
Paulina postanowiła na razie nie mówić dziewczynom o swym śnie. Najpierw musiała się dowiedzieć co oznaczał a dopiero potem im powie. Teraz siedziała na kanapie w kiepsko oświetlonym salonie Salvatorów. Przejrzała stos książek, ale nic nie znalazła. Nie wiedziała czego dokładnie szukała, ale za każdym razem wiedziała, że to nie to.
Paulina rzuciła książką w ścianę a na tej zrobiła się dziura. Paulina podeszła do dziury. Po krótkiej obserwacji stwierdziła, że za ścianą są ukryte drzwi. Rozerwała tapetę i przekręciła gałkę.
- Zamknięte. - Paulina przestraszona odskoczyła na bok prawie przewracając wazon.
- Ja tylko... - Paulina przeniosła wzrok z Davida na drzwi a potem znów na niego. -Co jest za nimi? - Wskazała na drzwi. David nie spojrzał na drzwi. Ciągle patrzył na Paulinę. Wzruszył ramionami.
-Jakieś rupiecie. - Paulina zobaczyła błysk w oczach Davida.
- Nie wierzę.
- Jak tam chcesz, ale ja Ci mówię, że tam są jakieś rupiecie. - David odwrócił się do niej plecami i ruszył. - Mateusz kazał Ci przekazać, że dziś go nie będzie. - Paulina się przestraszyła. Ruszyła krokiem za Davidem
- Jak to?
- Nie wiem. Nie zanudzaj. - Paulina stanęła dęba. Od kiedy David podchodzi do niej z takim dystansem? Nie ruszyła dalej za nim. Poszła do pokoju.
Przepraszam, że taki krótki :) Nie mam pomysłów ;p
Isabel zachwiała się. Była wyczerpana, głodna, brudna i wściekła. Stanęła na chwilę by odpocząć. Usłyszała jakieś głosy dobiegające zza rogu. Przestraszyła się. Rozum jej podpowiadał by uciekała, ale nie mogła się ruszyć. Czuła jak wszystko jej drętwieje. Jakiś cień zbliżał się. Is zaczęła się modlić w duchu by jej nie zobaczył. Ciągle powtarzała w głowie regułkę : Proszę, proszę, byłam grzeczna, stoję w ciemności. Proszę.
Jęknęła gdy zobaczyła kim była osoba wyłaniająca się zza rogu.
- James? James to ty? - Spytała podenerwowana Is.
- Issa jak miło cieeee... sppoootkaaaćć!!!!- Krzyknął James. Is z daleka widziała i słyszała, że był pijany, ale dopiero gdy się zbliżył poczuła odstraszający odór alkoholu.
- Nie wrzeszcz! Co ty wyprawiasz?!- James nic nie odpowiedział rzucił się na Is i zaczął zdejmować jej ubranie. - James przestań! Słyszysz!! ZOSTAW MNIE! - Nagle coś szarpnęło Jamesem. Is przez krótką chwilę nie widziała kto stał przed nią gdyż światło świeciło prosto w jej oczy, ale gdy postać się przesunęła zobaczyła Davida.
- Chyba słyszałeś jak powiedziała byś ją puścił. -James nie odpowiedział. Leżał na ziemi i jęczał z bólu. Mocno go uderzył? Pomyślała Is. Mam nadzieję, że mocno. Co ja myślę! Od kiedy się tak zachowuje!
- Idź stąd ja się nim zajmę. - IS się nie zamierzała ruszyć. - Idź stąd!
- Nie! Nie pozwolę byś go skrzywdził!
- Mógł Cię zranić! Zasługuje na śmierć!
- Nie! Zasługuje na kare, ale dobrze wie, że nie mogę Cię tu z nim zostawić. Idziesz ze mną.
- Czarownico lepiej uważaj sobie na słówka.- Is nie zwracają na protesty David złapała go za mankiet. Tylko zamiast pociągnąć David rozszarpała mu całą kurtkę.
- No pięknie. Wiesz ile zajęło mi znalezienie takiej kurtki?!
- Gdybyś się nie stawiał nic by się nie stało! - Wampir patrzył na nią czarnymi jak noc oczami. O czym teraz myśli? Is drgnęła gdy powiedział, że pójdzie z nią pod warunkiem, że nie ruszy już więcej jego kurtki. Niby kiedy miałaby ją dotykać?
David odprowadził ją pod blok.
- Tutaj się rozstaniemy. - Is zamierzała wejść do bloku, ale nagle zdała sobie z czegoś sprawę.
- David... - Po wampirze nie było już śladu. Is z upokorzeniem weszła do bloku.
- David? - Spytała Paulina trochę niepewnie do mężczyzny stojącego na przeciwko niej. Postać odwróciła się.
- Witaj mój aniele, jak zwykle pięknie wyglądasz. - Paulina wytrzeszczyła oczy. Przerażona nie mogła wydusić z siebie słowa. Przed nią stał James. jej własny ojciec. - Paulina? Wszystko w porządku? Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha. -Paulina odzyskała głos, ale i tak mówiła półszeptem.
- Tak za Tobą tęsknie! - mówiąc to Paulina przytuliła ojca z płaczem.
- Ja za Tobą też skarbie.
Nale tło zaczęło szarzeć a ojciec Pauliny oddalał się od niej.
- Tato! Co się dzieje?!
- Obiecaj mi, że wybierzesz mądrze!
- Co to znaczy?Ojcze! Nie odchodź!
Było za późno. Jamesa już nie było. Paulinie zaczęło kręcić się w głowie a tło stawało się coraz czarniejsze.
Paulina postanowiła na razie nie mówić dziewczynom o swym śnie. Najpierw musiała się dowiedzieć co oznaczał a dopiero potem im powie. Teraz siedziała na kanapie w kiepsko oświetlonym salonie Salvatorów. Przejrzała stos książek, ale nic nie znalazła. Nie wiedziała czego dokładnie szukała, ale za każdym razem wiedziała, że to nie to.
Paulina rzuciła książką w ścianę a na tej zrobiła się dziura. Paulina podeszła do dziury. Po krótkiej obserwacji stwierdziła, że za ścianą są ukryte drzwi. Rozerwała tapetę i przekręciła gałkę.
- Zamknięte. - Paulina przestraszona odskoczyła na bok prawie przewracając wazon.
- Ja tylko... - Paulina przeniosła wzrok z Davida na drzwi a potem znów na niego. -Co jest za nimi? - Wskazała na drzwi. David nie spojrzał na drzwi. Ciągle patrzył na Paulinę. Wzruszył ramionami.
-Jakieś rupiecie. - Paulina zobaczyła błysk w oczach Davida.
- Nie wierzę.
- Jak tam chcesz, ale ja Ci mówię, że tam są jakieś rupiecie. - David odwrócił się do niej plecami i ruszył. - Mateusz kazał Ci przekazać, że dziś go nie będzie. - Paulina się przestraszyła. Ruszyła krokiem za Davidem
- Jak to?
- Nie wiem. Nie zanudzaj. - Paulina stanęła dęba. Od kiedy David podchodzi do niej z takim dystansem? Nie ruszyła dalej za nim. Poszła do pokoju.
Przepraszam, że taki krótki :) Nie mam pomysłów ;p
niedziela, 3 czerwca 2012
rozdział 58
Paulina obudziła się wczesnym rankiem. Strasznie bolała ją głowa. Rozejrzała się dookoła. Pokój był pusty. Wstała z łóżka. Podeszła do półki z książkami. Przeleciała palcem po kilku tytułach.
- Same starocie. - Usłyszała głos Davida. Odwróciła się i zobaczyła, że wyglądał inaczej niż zwykle. Jakby wyczerpany. Spojrzała na jego ręce. Trzymał w nich tacę z zupą i napojem.Paulina poczuła się głodna. Postawił tacę na małym stoliku. -To dla Ciebie.
- Gdzie Mateusz?
- Poszedł do lasu.- Paulina tylko kiwnęła głową. Zapomniała o tym, że David jest wampirem. Że jego brat jest. Skarciła się .Nie powinna myśleć o Davidzie. Jest przecież z Mateuszem! Stali w ciszy. Paulina patrzyła na Davida a on błądził wzrokiem po pomieszczeniu.
- O co chodzi?
- Co?
- Dziwnie się zachowujesz i - Spojrzała na jego ubiór i włosy.- wyglądasz.
- Pójdę już. W razie gdybyś czegoś potrzebowała będę na dole.
- David. I tak się dowiem.- Stanął na chwilę. Paulina myślała, że się odwróci, ale on wyszedł.Spojrzała na tacę z jedzeniem. Nagle przestała być głodna. Zeszła na dół. Nikogo nie było. Zupełnie jakby wszyscy mnie omijali. Pomyślała.
Do domu wszedł Mateusz.
- Mati! - Paulina podbiegła do Mateusza, który na początku wydawał się lekko zaskoczony, lecz po chwili ściskał i całował ukochaną.
- Lepiej się czujesz? - Spytał gdy usiedli na kanapie w salonie.
- Tak.
- Martwiliśmy się, że się nie obudzisz.
- Słucham? Przecież spałam tylko jedną noc. - Mateusz odwrócił wzrok od Pauliny. Paulina w końcu zrozumiała. - Jak długo spałam?
- Prawie tydzień.Na początku myśleliśmy, że po prostu jesteś zmęczona, ale po dwóch dniach zaczęliśmy się martwić.
- Tydzień? Ale jak?
- Nie wiem. Może to wynik transformacji.
- Transformacji?
- Wampira w człowieka. - Paulina zobaczyła jak oczy Mateusza ciemnieją a potem znów wracają do naturalnego koloru.
- Tak mi przykro. - Mateusz uśmiechnął się do Pauliny tak jakby chciał powiedzieć "Nie przejmuj się, jest dobrze".
Isabella razem z Justinem w ciszy przechadzali się dookoła jeziora. Isabel co jakiś czas spoglądała na Justina i gdy już chciała coś powiedzieć zatykało ją. Chciała jakoś odbudować swój związek z Justinem. Ta wredna jędza chce zabrać jej chłopaka. Nie może na to pozwolić. O nie! Za długo się starała żeby teraz go tak po prostu oddać jakieś Jess!
- Justin... - Justin odwrócił głowę w stronę Is.
- Tak kochanie? - Spytał zamyślonym głosem.
- Ja...ja.. -Złapał jej rękę.
-Tak?
- Pomyślałam, że... może... byśmy wyjechali na małe wakacje?Razem? Bez nikogo? Na przykład do Włoch? Co ty na to?
- Jasne. - Justin przez chwile myślał i powiedział-Może weźmiemy Jess co?
- Wiesz ja... - Spojrzała na Justina. Nie widziała go tak szczęśliwego od wielu miesięcy. Kiedy ona sama była ostatnio szczęśliwa?- Jasne, czemu nie? - Powiedziała.
Paulina i Mateusz szli razem za rękę przez bloki. Paulina zobaczyła Is i Justina. Pomachała do nich i podeszli.
- Cześć! Lepiej się czujesz? - Spytał Justin. Paulina poczuła się zmieszana. Czy on wie?
- Tak. Paulina już wyleczyła się z ospy. -Spojrzała na Mateusza a potem wróciła wzrokiem do Justina.
- A! Ospa... jasne... czuje się o wiele lepiej! - Paulina spojrzała na Is. Wyglądała na smutną.
- Pójdziemy już. Mamy...-Mateusz spojrzał na Paulinę. - Mam... wiele pracy przy imprezie wigilijnej.
- Jasne. Cześć. - Chłopacy podali se dłonie a Paulina pożegnała się z przyjaciółką mówiąc jej by się spotkały w parku.
Gdy Is wraz z Justinem odeszli Mateusz spytał się Pauliny:
- No to rozumiem, że mi nie pomożesz?
- Przepraszam Cię. To ważne.
- Okej. Dam se rade. W razie czego kogoś zahipnotyzuje. - Mateusz uśmiechnął się do Pauliny.Ta uderzyła go lekko w ramie.
- Nie przesadzaj. - Paulina pożegnała się z Matim i ruszyła w stronę parku. Musiała powiedzieć coś przyjaciółce. Bała się tylko czy ta ją zrozumie?
Is czekała w umówionym miejscu. Paulina podeszłą do niej.
- Is muszę... co się stało? - Spytała przyjaciółkę gdy zobaczyła ją całą zapłakaną.
- Spytałam się Justina czy pojedzie ze mną do Włoch na wakacje?
- Zgodził się, tak?
- Tak.
- Więc w czym problem?
- Chce zabrać tą brunetkę z doczepianym włosami. On chyba nie rozumie co to znaczy razem, bez nikogo! Mam mu to przeliterować, przetłumaczyć czy co?!
- Spokojnie... - Paulina nie mogła zwlekać, ale... jeżeli teraz powie przyjaciółce to co zamierza to czy to nie zniszczy ich przyjaźni? - Is mam Ci coś ważnego do powiedzenia. Obiecaj mi, że bez względu na to co usłyszysz i pomyślisz. Nie zniszczy to naszej przyjaźni. -Is otarła łzy.
- Obiecuję.
- Wiem, że kochasz Justina. Wiem, że wychowujecie razem Lilly,ale... posłuchaj mnie Is. Justin jest sławny. W końcu kiedyś się dowie o Tobie, Mateuszu, Davidzie, o mnie, o tym wszystkim co tu się dzieje i chyba wiesz co będzie jeśli się tak stanie?- Paulina spojrzała na przyjaciółkę. Wydawała się dziwnie spokojna. - Justina ciągle śledzą. Zrobią zdjęcie lub coś usłyszą i to nagrają i wtedy koniec naszego życia. Ludzie nie mogą się o niczym dowiedzieć. Dlatego Is...jako twoja przyjaciółką muszę Ci doradzić byś...zerwała z Justinem. - Is nie odezwała się dopóki nie wstała.
- Dziękuję Ci za szczerość. Ale jako moja przyjaciółka powinnaś wiedzieć, że nigdy nie zostawię Justina. Pojadę z nim na te cholerne wakacje i będę się dobrze bawić. A gdy wrócę. Pojadę z nim w trasę koncertową. W ten sposób będą rozwiązane dwa problemy. Możesz się nie bać. Ja mu nic nie powiem. A co do naszej przyjaźni. Stąpasz na kruchym lodzie Paula. - Is poszła. Paulina siedziała na ławce obok stawu do czasu aż się nie rozpadało. Wtedy szybko pobiegła do Mateusza.
- Same starocie. - Usłyszała głos Davida. Odwróciła się i zobaczyła, że wyglądał inaczej niż zwykle. Jakby wyczerpany. Spojrzała na jego ręce. Trzymał w nich tacę z zupą i napojem.Paulina poczuła się głodna. Postawił tacę na małym stoliku. -To dla Ciebie.
- Gdzie Mateusz?
- Poszedł do lasu.- Paulina tylko kiwnęła głową. Zapomniała o tym, że David jest wampirem. Że jego brat jest. Skarciła się .Nie powinna myśleć o Davidzie. Jest przecież z Mateuszem! Stali w ciszy. Paulina patrzyła na Davida a on błądził wzrokiem po pomieszczeniu.
- O co chodzi?
- Co?
- Dziwnie się zachowujesz i - Spojrzała na jego ubiór i włosy.- wyglądasz.
- Pójdę już. W razie gdybyś czegoś potrzebowała będę na dole.
- David. I tak się dowiem.- Stanął na chwilę. Paulina myślała, że się odwróci, ale on wyszedł.Spojrzała na tacę z jedzeniem. Nagle przestała być głodna. Zeszła na dół. Nikogo nie było. Zupełnie jakby wszyscy mnie omijali. Pomyślała.
Do domu wszedł Mateusz.
- Mati! - Paulina podbiegła do Mateusza, który na początku wydawał się lekko zaskoczony, lecz po chwili ściskał i całował ukochaną.
- Lepiej się czujesz? - Spytał gdy usiedli na kanapie w salonie.
- Tak.
- Martwiliśmy się, że się nie obudzisz.
- Słucham? Przecież spałam tylko jedną noc. - Mateusz odwrócił wzrok od Pauliny. Paulina w końcu zrozumiała. - Jak długo spałam?
- Prawie tydzień.Na początku myśleliśmy, że po prostu jesteś zmęczona, ale po dwóch dniach zaczęliśmy się martwić.
- Tydzień? Ale jak?
- Nie wiem. Może to wynik transformacji.
- Transformacji?
- Wampira w człowieka. - Paulina zobaczyła jak oczy Mateusza ciemnieją a potem znów wracają do naturalnego koloru.
- Tak mi przykro. - Mateusz uśmiechnął się do Pauliny tak jakby chciał powiedzieć "Nie przejmuj się, jest dobrze".
Isabella razem z Justinem w ciszy przechadzali się dookoła jeziora. Isabel co jakiś czas spoglądała na Justina i gdy już chciała coś powiedzieć zatykało ją. Chciała jakoś odbudować swój związek z Justinem. Ta wredna jędza chce zabrać jej chłopaka. Nie może na to pozwolić. O nie! Za długo się starała żeby teraz go tak po prostu oddać jakieś Jess!
- Justin... - Justin odwrócił głowę w stronę Is.
- Tak kochanie? - Spytał zamyślonym głosem.
- Ja...ja.. -Złapał jej rękę.
-Tak?
- Pomyślałam, że... może... byśmy wyjechali na małe wakacje?Razem? Bez nikogo? Na przykład do Włoch? Co ty na to?
- Jasne. - Justin przez chwile myślał i powiedział-Może weźmiemy Jess co?
- Wiesz ja... - Spojrzała na Justina. Nie widziała go tak szczęśliwego od wielu miesięcy. Kiedy ona sama była ostatnio szczęśliwa?- Jasne, czemu nie? - Powiedziała.
Paulina i Mateusz szli razem za rękę przez bloki. Paulina zobaczyła Is i Justina. Pomachała do nich i podeszli.
- Cześć! Lepiej się czujesz? - Spytał Justin. Paulina poczuła się zmieszana. Czy on wie?
- Tak. Paulina już wyleczyła się z ospy. -Spojrzała na Mateusza a potem wróciła wzrokiem do Justina.
- A! Ospa... jasne... czuje się o wiele lepiej! - Paulina spojrzała na Is. Wyglądała na smutną.
- Pójdziemy już. Mamy...-Mateusz spojrzał na Paulinę. - Mam... wiele pracy przy imprezie wigilijnej.
- Jasne. Cześć. - Chłopacy podali se dłonie a Paulina pożegnała się z przyjaciółką mówiąc jej by się spotkały w parku.
Gdy Is wraz z Justinem odeszli Mateusz spytał się Pauliny:
- No to rozumiem, że mi nie pomożesz?
- Przepraszam Cię. To ważne.
- Okej. Dam se rade. W razie czego kogoś zahipnotyzuje. - Mateusz uśmiechnął się do Pauliny.Ta uderzyła go lekko w ramie.
- Nie przesadzaj. - Paulina pożegnała się z Matim i ruszyła w stronę parku. Musiała powiedzieć coś przyjaciółce. Bała się tylko czy ta ją zrozumie?
Is czekała w umówionym miejscu. Paulina podeszłą do niej.
- Is muszę... co się stało? - Spytała przyjaciółkę gdy zobaczyła ją całą zapłakaną.
- Spytałam się Justina czy pojedzie ze mną do Włoch na wakacje?
- Zgodził się, tak?
- Tak.
- Więc w czym problem?
- Chce zabrać tą brunetkę z doczepianym włosami. On chyba nie rozumie co to znaczy razem, bez nikogo! Mam mu to przeliterować, przetłumaczyć czy co?!
- Spokojnie... - Paulina nie mogła zwlekać, ale... jeżeli teraz powie przyjaciółce to co zamierza to czy to nie zniszczy ich przyjaźni? - Is mam Ci coś ważnego do powiedzenia. Obiecaj mi, że bez względu na to co usłyszysz i pomyślisz. Nie zniszczy to naszej przyjaźni. -Is otarła łzy.
- Obiecuję.
- Wiem, że kochasz Justina. Wiem, że wychowujecie razem Lilly,ale... posłuchaj mnie Is. Justin jest sławny. W końcu kiedyś się dowie o Tobie, Mateuszu, Davidzie, o mnie, o tym wszystkim co tu się dzieje i chyba wiesz co będzie jeśli się tak stanie?- Paulina spojrzała na przyjaciółkę. Wydawała się dziwnie spokojna. - Justina ciągle śledzą. Zrobią zdjęcie lub coś usłyszą i to nagrają i wtedy koniec naszego życia. Ludzie nie mogą się o niczym dowiedzieć. Dlatego Is...jako twoja przyjaciółką muszę Ci doradzić byś...zerwała z Justinem. - Is nie odezwała się dopóki nie wstała.
- Dziękuję Ci za szczerość. Ale jako moja przyjaciółka powinnaś wiedzieć, że nigdy nie zostawię Justina. Pojadę z nim na te cholerne wakacje i będę się dobrze bawić. A gdy wrócę. Pojadę z nim w trasę koncertową. W ten sposób będą rozwiązane dwa problemy. Możesz się nie bać. Ja mu nic nie powiem. A co do naszej przyjaźni. Stąpasz na kruchym lodzie Paula. - Is poszła. Paulina siedziała na ławce obok stawu do czasu aż się nie rozpadało. Wtedy szybko pobiegła do Mateusza.
piątek, 4 maja 2012
rozdział 57
-Tak za Tobą tęskniłam. - Powiedziała Is przytulając się do Justina. Pocałowała go. - Dlaczego zniknąłeś na rok?
- Musiałem załatwić parę spraw. Poza tym nie zniknąłem. Cały czas mogłaś oglądać mnie w mediach.
- Wiem, że to był duplikat
- Nie przejmuj się. Obiecuję, że już więcej Cię nie zostawię.
- Obiecujesz? - Spytała patrząc mu w oczy.
- Obiecuję. - Pocałowali się.
- Dobra, dobra. Przestańcie bo zaraz zwymiotuję. - Powiedziała Jess.
- Jess! - Justin przytulił przyjaciółkę.
- Cześć.
- Dawno Cię nie widziałem. Gdzie się podziewałaś?
- A tu i tam. - Isabel chrząknęła.
- Jess poznaj moją dziewczynę Is. Isabello to Jessica.
- Miło mi Cię poznać. - Powiedziała Jess.
- Mi Ciebie także. - Zapadła niezręczna cisza. Justin ją przerwał.
- Co powiesz na lody Jess? -Spytał.
- Chętnie. - Uśmiechnęła się do niego.
- No to chodźmy. - Jess wzięła Justina za ramię i poszli przodem a Is poszła za nimi.
-... Spytał się jej, co powie na lody? Ona powiedziała, że chętnie i się uśmiechnęła. On to odwzajemnił. Mnie się nawet nie zapytał. Cały czas chodził z nią za ramię i rozmawiali. Mnie nawet nie zauważył jak powiedziałam, że muszę już wracać. - Powiedziała Is Monice.
- Posłuchaj. Z tymi lodami to pewnie miał pewność, że z nim pójdziesz. A co się tyczy całej reszty to nie powinnaś się przejmować. Sama powiedziałaś, że Justin nie widział Jess całe wieki. Jutro wszystko powinno już być w porządku. Zobaczysz. - Powiedziała Monica nie całkiem przekonana. Spotkała Is w drodze do domu. Zaczęły rozmawiać i Is nagle zaczęła płakać. Teraz siedziały na schodach w bloku.
- Myślisz?
- Oczywiście. - Po chwili dodała. - Chodźmy już do domu. - Is otarła łzy.
- Okej. - Isabel wstała. Zeszła ze schodów,zemdlała i uderzyła głową o schody.
- Co tak siedzisz braciszku? Dziewczyna Cię olała? - Spytał David z ironicznym uśmieszkiem. Mateusz się nie odezwał. David wyczuł, że stąpa na kruchym lodzie. - Co jest?
- Klaus zabrał Paulinę.
- Że co?
- Pozwoliłem jej tak po prostu odejść...
- Idiota! Pozwoliłeś pierwotnemu tak po prostu ją zabrać?! - David przewrócił stół.
- A co miałem zrobić? Sama wsiadła do samochodu!
- Chociażby zatrzymać ją! Zabić Klausa! To mógłbyś zrobić! Cokolwiek! Żeby tylko ją ocalić.
- Dobrze wiesz, że oddałbym za nią życie!
- Ta wiedza jakoś mnie nie pociesza. Te słowa nie ocaliły Pauliny.
- Mówisz o niej tak jakby już nie żyła. - Powiedział Mateusz.
- Przestańcie się użalać nad sobą tylko pomyślcie jak możecie jej pomóc. - Powiedziała Susan wchodząc do salonu.
- Powiedziała ta, która może zdziałać najwięcej.
- Przynajmniej próbuję. Wy tylko potraficie gadać. - David złapał ją za szyję i przywarł do ściany.
- Nie waż mi się tak mówić! Paulina jest wszystkim...- Puścił Susan.Podszedł do okna.
- Jaki masz plan? - Spytał Mateusz.
- No więc... - Susan po kolei omówiła cały plan. - Rozumiecie?
- Głupi. - Stwierdził David.
- Masz lepszy? - Spytała Susan.David nic nie odpowiedział.. - To lepiej milcz.
- Is wstawaj! No nie wygłupiaj się!- Krzyczała Monica. - Błagam Cię! - Monica czuła, że zaraz się rozpłacze. - Zrobię wszystko tylko błagam obudź się! Is proszę...-Monice po policzku popłynęła łza. Is otworzyła oczy. - Is? Boże Is! Ty żyjesz! - Isabella dotknęła ręką swojej głowy.Wyczuła jakiegoś guza.
- Co się stało? - Spytała oszołomiona.
-Nie pamiętasz?
- Jak przez mgłę.
- Zemdlałaś i uderzyłaś o schody.
- Paulina!
- Paulina? Co z nią?
- Klaus.
- Nie rozumiem.
- Klaus zabrał Paulinę.- Monica otwierała usta i zamykała, nie była w stanie wydobyć z siebie słowa. - M...
- Chodź! - Is złapała przyjaciółkę za rękę i pociągnęła za sobą.
- Ale Is! Dopiero co się uderzyłaś w głowę! - Is puściła przyjaciółkę i ruszyła biegiem.
- To nic takiego! Musimy pomóc Paulinie! - Krzyknęła biegnąc ze schodów. Monica ruszyła za nią.
Paulina obudziła się w jakieś ciemnej jaskini. Usłyszała coś.
- Kto tu jest?
- Paulina?
- Eva? Gdzie jesteś?
- Podejdź do krat z prawej strony. - Paulina się rozejrzała. Dopiero teraz zauważyła, że znajduje się w pułapce. Wszędzie dookoła były kraty. Paulina podeszła do miejsca wskazanego przez Evę.
- Eva?
- Musisz uciekać.
- Co się stało? Co tu robisz?
- Klaus mnie tu zamknął. Jestem potrzebna mu do stworzenia doppelgangera.
- Ale po co mu wampir?
- Potrzebuje wampira, sobowtóra i wilkołaka.
- Ale skąd wilkołak?
- Nie wiem.-Paulina dotknęła swojej szyi. - Zmienił Cię prawda?
- Co?
- W człowieka.
- Chyba tak.
- Mnie też miał.
- Eva tak mi...
- Nie użalaj się nad nędznym wampirem.
- Nie jesteś nędznym wampirem. Jesteś jedyną osobą, która jest w stanie mnie zrozumieć. - Eva zaśmiała się.
- Tak to prawda.Boże musisz uciekać. - Paulina nie była pewna, ale chyba zobaczyła łzę spływającą po pliczku Evy.
- Nie. jeżeli to zrobię to zabije wszystkich moich bliskich.
- On i tak to zrobi! - Eva złapała przez kraty za ręce Pauliny. - Paulina nie wiesz do czego on jest zdolny. Była z nim rok. Potem mu służyłam. On jest nieobliczalny! Nigdy nie zostawia po sobie śladów. Nigdy. - Na ostatnie słowo położyła nacisk.
- Skończyłyście te pogaduszki? - Spytał Klaus. Paulina się przestraszyła. - Bo jak pewnie wiecie jestem bardzo zajęty i nie mam za dużo czasu.
- Pieprz się Klaus! - Krzyknęła Eva.
- Ciekawa propozycja kochanie. -Złapał Evę za włosy i pociągnął ją za sobą.
- Zostaw ją! - Klaus puścił Eve i podszedł do klatki Pauliny.
- A dlaczego to moje skarbie? - Paulina przyłożyła ostry kamień do szyi. Klaus drgnął.
- Weź mnie bo inaczej się zatnę.
- Nie.-Paulina spojrzała na Evę i wyszeptała :"uciekaj". Eva spojrzała na nią i krzyknęła " nie!".
Paulina jednak jej nie słyszała. Wahała się przez chwilę i przejechała ostrym narzędziem po swojej szyi. Poleciała krew. Paulina zemdlała. Klaus się wściekł. Otworzył klatkę. Eva wybiegła na zewnątrz. W tym samym czasie do więzienia wbiegli David, Mateusz, Is, Monica i Susan. Isabel użyła swojej mocy i zaczęła mieszać w głowie Klausa. W tym czasie Mateusz podszedł do Pauliny a David wyciągnął kołek z białego dębu. Nagle nie wiadomo skąd zjawiła się Alex i zaczęła walczyć z Isabel. David, który próbował wbić kołek w serce pierwotnego poleciał na ziemię. Nagle wszystko ucichło. Wszyscy spojrzeli po sobie. Klaus i Alex zniknęli.
Paulina obudziła się w eleganckim pokoju. Próbowała się podnieść,ale wszystko ją polało.
- Lepiej leż. Jeszcze do końca nie wyzdrowiałaś. - Usłyszała głos Mateusza, ale go nie widziała.
- Mateusz?
- Tak kochanie? - Mati wyszedł z łazienki.
- Nic tylko... kocham Cię.
- Ja Ciebie też.- Paulina uśmiechnęła się i zamknęła oczy. - Proszę zostań przy mnie. - Mateusz usiadł obok Pauliny.
- Dobrze.
- Musiałem załatwić parę spraw. Poza tym nie zniknąłem. Cały czas mogłaś oglądać mnie w mediach.
- Wiem, że to był duplikat
- Nie przejmuj się. Obiecuję, że już więcej Cię nie zostawię.
- Obiecujesz? - Spytała patrząc mu w oczy.
- Obiecuję. - Pocałowali się.
- Dobra, dobra. Przestańcie bo zaraz zwymiotuję. - Powiedziała Jess.
- Jess! - Justin przytulił przyjaciółkę.
- Cześć.
- Dawno Cię nie widziałem. Gdzie się podziewałaś?
- A tu i tam. - Isabel chrząknęła.
- Jess poznaj moją dziewczynę Is. Isabello to Jessica.
- Miło mi Cię poznać. - Powiedziała Jess.
- Mi Ciebie także. - Zapadła niezręczna cisza. Justin ją przerwał.
- Co powiesz na lody Jess? -Spytał.
- Chętnie. - Uśmiechnęła się do niego.
- No to chodźmy. - Jess wzięła Justina za ramię i poszli przodem a Is poszła za nimi.
-... Spytał się jej, co powie na lody? Ona powiedziała, że chętnie i się uśmiechnęła. On to odwzajemnił. Mnie się nawet nie zapytał. Cały czas chodził z nią za ramię i rozmawiali. Mnie nawet nie zauważył jak powiedziałam, że muszę już wracać. - Powiedziała Is Monice.
- Posłuchaj. Z tymi lodami to pewnie miał pewność, że z nim pójdziesz. A co się tyczy całej reszty to nie powinnaś się przejmować. Sama powiedziałaś, że Justin nie widział Jess całe wieki. Jutro wszystko powinno już być w porządku. Zobaczysz. - Powiedziała Monica nie całkiem przekonana. Spotkała Is w drodze do domu. Zaczęły rozmawiać i Is nagle zaczęła płakać. Teraz siedziały na schodach w bloku.
- Myślisz?
- Oczywiście. - Po chwili dodała. - Chodźmy już do domu. - Is otarła łzy.
- Okej. - Isabel wstała. Zeszła ze schodów,zemdlała i uderzyła głową o schody.
- Co tak siedzisz braciszku? Dziewczyna Cię olała? - Spytał David z ironicznym uśmieszkiem. Mateusz się nie odezwał. David wyczuł, że stąpa na kruchym lodzie. - Co jest?
- Klaus zabrał Paulinę.
- Że co?
- Pozwoliłem jej tak po prostu odejść...
- Idiota! Pozwoliłeś pierwotnemu tak po prostu ją zabrać?! - David przewrócił stół.
- A co miałem zrobić? Sama wsiadła do samochodu!
- Chociażby zatrzymać ją! Zabić Klausa! To mógłbyś zrobić! Cokolwiek! Żeby tylko ją ocalić.
- Dobrze wiesz, że oddałbym za nią życie!
- Ta wiedza jakoś mnie nie pociesza. Te słowa nie ocaliły Pauliny.
- Mówisz o niej tak jakby już nie żyła. - Powiedział Mateusz.
- Przestańcie się użalać nad sobą tylko pomyślcie jak możecie jej pomóc. - Powiedziała Susan wchodząc do salonu.
- Powiedziała ta, która może zdziałać najwięcej.
- Przynajmniej próbuję. Wy tylko potraficie gadać. - David złapał ją za szyję i przywarł do ściany.
- Nie waż mi się tak mówić! Paulina jest wszystkim...- Puścił Susan.Podszedł do okna.
- Jaki masz plan? - Spytał Mateusz.
- No więc... - Susan po kolei omówiła cały plan. - Rozumiecie?
- Głupi. - Stwierdził David.
- Masz lepszy? - Spytała Susan.David nic nie odpowiedział.. - To lepiej milcz.
- Is wstawaj! No nie wygłupiaj się!- Krzyczała Monica. - Błagam Cię! - Monica czuła, że zaraz się rozpłacze. - Zrobię wszystko tylko błagam obudź się! Is proszę...-Monice po policzku popłynęła łza. Is otworzyła oczy. - Is? Boże Is! Ty żyjesz! - Isabella dotknęła ręką swojej głowy.Wyczuła jakiegoś guza.
- Co się stało? - Spytała oszołomiona.
-Nie pamiętasz?
- Jak przez mgłę.
- Zemdlałaś i uderzyłaś o schody.
- Paulina!
- Paulina? Co z nią?
- Klaus.
- Nie rozumiem.
- Klaus zabrał Paulinę.- Monica otwierała usta i zamykała, nie była w stanie wydobyć z siebie słowa. - M...
- Chodź! - Is złapała przyjaciółkę za rękę i pociągnęła za sobą.
- Ale Is! Dopiero co się uderzyłaś w głowę! - Is puściła przyjaciółkę i ruszyła biegiem.
- To nic takiego! Musimy pomóc Paulinie! - Krzyknęła biegnąc ze schodów. Monica ruszyła za nią.
Paulina obudziła się w jakieś ciemnej jaskini. Usłyszała coś.
- Kto tu jest?
- Paulina?
- Eva? Gdzie jesteś?
- Podejdź do krat z prawej strony. - Paulina się rozejrzała. Dopiero teraz zauważyła, że znajduje się w pułapce. Wszędzie dookoła były kraty. Paulina podeszła do miejsca wskazanego przez Evę.
- Eva?
- Musisz uciekać.
- Co się stało? Co tu robisz?
- Klaus mnie tu zamknął. Jestem potrzebna mu do stworzenia doppelgangera.
- Ale po co mu wampir?
- Potrzebuje wampira, sobowtóra i wilkołaka.
- Ale skąd wilkołak?
- Nie wiem.-Paulina dotknęła swojej szyi. - Zmienił Cię prawda?
- Co?
- W człowieka.
- Chyba tak.
- Mnie też miał.
- Eva tak mi...
- Nie użalaj się nad nędznym wampirem.
- Nie jesteś nędznym wampirem. Jesteś jedyną osobą, która jest w stanie mnie zrozumieć. - Eva zaśmiała się.
- Tak to prawda.Boże musisz uciekać. - Paulina nie była pewna, ale chyba zobaczyła łzę spływającą po pliczku Evy.
- Nie. jeżeli to zrobię to zabije wszystkich moich bliskich.
- On i tak to zrobi! - Eva złapała przez kraty za ręce Pauliny. - Paulina nie wiesz do czego on jest zdolny. Była z nim rok. Potem mu służyłam. On jest nieobliczalny! Nigdy nie zostawia po sobie śladów. Nigdy. - Na ostatnie słowo położyła nacisk.
- Skończyłyście te pogaduszki? - Spytał Klaus. Paulina się przestraszyła. - Bo jak pewnie wiecie jestem bardzo zajęty i nie mam za dużo czasu.
- Pieprz się Klaus! - Krzyknęła Eva.
- Ciekawa propozycja kochanie. -Złapał Evę za włosy i pociągnął ją za sobą.
- Zostaw ją! - Klaus puścił Eve i podszedł do klatki Pauliny.
- A dlaczego to moje skarbie? - Paulina przyłożyła ostry kamień do szyi. Klaus drgnął.
- Weź mnie bo inaczej się zatnę.
- Nie.-Paulina spojrzała na Evę i wyszeptała :"uciekaj". Eva spojrzała na nią i krzyknęła " nie!".
Paulina jednak jej nie słyszała. Wahała się przez chwilę i przejechała ostrym narzędziem po swojej szyi. Poleciała krew. Paulina zemdlała. Klaus się wściekł. Otworzył klatkę. Eva wybiegła na zewnątrz. W tym samym czasie do więzienia wbiegli David, Mateusz, Is, Monica i Susan. Isabel użyła swojej mocy i zaczęła mieszać w głowie Klausa. W tym czasie Mateusz podszedł do Pauliny a David wyciągnął kołek z białego dębu. Nagle nie wiadomo skąd zjawiła się Alex i zaczęła walczyć z Isabel. David, który próbował wbić kołek w serce pierwotnego poleciał na ziemię. Nagle wszystko ucichło. Wszyscy spojrzeli po sobie. Klaus i Alex zniknęli.
Paulina obudziła się w eleganckim pokoju. Próbowała się podnieść,ale wszystko ją polało.
- Lepiej leż. Jeszcze do końca nie wyzdrowiałaś. - Usłyszała głos Mateusza, ale go nie widziała.
- Mateusz?
- Tak kochanie? - Mati wyszedł z łazienki.
- Nic tylko... kocham Cię.
- Ja Ciebie też.- Paulina uśmiechnęła się i zamknęła oczy. - Proszę zostań przy mnie. - Mateusz usiadł obok Pauliny.
- Dobrze.
niedziela, 22 kwietnia 2012
rozdział 56
Paulina postanowiła zostać u Davida i Mateusza. Susan wraz z Isabel i Monicą wróciły do domów. Susan obiecała, że nikomu nie powie co tak na prawdę się stało i dlaczego zniknęła.
Paulina właśnie schodziła po schodach do kuchni gdy w połowie zetknęła się z Davidem. Uśmiechnął się.
- Witaj ślicznotko. - Paulina minęła go bez słowa. David patrzył jak znika za drzwiami prowadzącymi do kuchni. Zrobiło mu się żal. Poszedł na górę gdzie spotkał Mateusza opierającego się o futrynę od drzwi pokoju Davida.
- Dostałeś to czego chciałeś, czego jeszcze chcesz?
- Chcę żebyś wyświadczył dla mnie przysługę.
- Skąd pomysł, że się zgodzę.
- Bo chodzi o Paulinę. - David spojrzał na brata. Nic nie powiedział. - Paulina nie chce pić krwi. Mówi, że jeżeli jej skosztuje to oszaleje. Chcę byś jej pomógł.
- Jesteś tego pewien braciszku? Pamiętasz co się stało kiedy stałem się wampirem?
- Ale to ty szybciej się opanowałeś niż ja. Ja... ja nadal muszę się uczyć.
- No nie wiem. - David uśmiechnął się ironicznie. - Pozwolisz bym spędzał całe dnie z twoją dziewczyną? Chory jesteś ,czy co?
- Myślałem, że się ucieszysz. - David minął brata i wszedł do pokoju. Mateusz stanął na równe nogi i ruszył na dół.
Wysłał mu telepatyczną myśl:
Dzięki bracie.
Robię to tylko dla Pauliny.
Wiem.
Isabel zaraz po śniadaniu postanowiła zadzwonić do Justina, ale nie odbierał. Po kilku próbach, które kończyły się porażką przebrała się i wyszła do Moniki. Monica na szczęście była w domu i zgodziła się pójść z Izą do Pauliny.
Monica zapukała do drzwi Salvatorów. Otworzył im David. Jak zwykle uśmiechnął się ironicznie.
- Witam drogie przyjaciółeczki Pauliny. W czym mógłbym pomóc? - Isabel miała wrażenie jakby od wczoraj się zmienił. Wczoraj był miły, opiekował się nimi i pomagał Susan z tym wszystkim a dziś wydawało się Is, że kpił z nich.
- Przyszłyśmy do Pauliny.
- Niestety przykro mi, ale Paulina jest teraz zajęta. Czy mogłybyście przyjść później? Tak? Dziękuję.- Odpowiedział sam sobie.
- Nigdzie się nie ruszymy dopóki z nią nie porozmawiamy! - Monica zaczynała tracić cierpliwość.
- Nie ma takiej...
- Boże! - Krzyknęła Isabel zanim David skończył zdanie. Za drzwiami zobaczyła leżące na kanapie zwierze, chyba niedźwiedzia, na ziemi leżała Paulina cała w krwi a nad nią stał Mateusz. David przewrócił oczami.
- Dziękujemy za przybycie a teraz żegnam.
- Co wy jej robicie! - Krzyknęła Monica.
- Musi się nauczyć pić krew bo inaczej umrze! - Monica próbowała się przepchnąć do Pauliny, ale David jej nie chciał wpuścić. W końcu Monica dała za wygraną.
- Jeszcze tu wrócę. - Powiedziała do Davida i poszła do samochodu. Isabel ruszyła za nią. Razem wsiadły do auta i ruszyły spod domu Davida i Mateusza.
David zamknął drzwi.
- Dlaczego im to wszystko pokazałeś? Zwariowałeś?!
- Do dla ich dobra.
- One Ci tego nie wybaczą.
- Chcę żeby Paulina nauczyła się panowania nad sobą a one jej w tym nie pomogą. Dobrze wiesz, że byłoby jeszcze gorzej. - Mateusz spojrzał na brata jakby dopiero co go poznał. Jednak coś zostało z człowieka w nim. Pomyślał. Kiwnął głową i ruszyli dalej do pracy.
Monica i Isabel pojechały do domu Is.
- Dzień dobry pani Holt. - Powiedziała Monica do matki Is.
- Witaj drogie dziecko. - Pani Holt uśmiechnęła się do przyjaciółki jej córki. Monica i Is wszedły do pokoju Is. Monika usiadła na łóżku a jej wzrok powędrował na biurko. Zobaczyła na nim jakieś rysunki. Podeszła do biurka wzięła jeden do ręki, ale zaraz wypuściła. Is spojrzała na nią.
- Coś się stało?
- To ten facet co nas porwał.
- Ciszej! - Skarciła przyjaciółkę Is.
- Przepraszam. - Wyszeptała.
- Tak to on. Narysowałam go zanim jeszcze to wszystko się stało. Śnił mi się prawie codziennie.
- Śnił?
- Tak. Czasami mam takie sny w których występujesz ty, ja, Paulina, David, Mateusz, Mariusz, Justin, Susan i wiele więcej osób. Na początku myślałam, że to zwykłe koszmary, ale potem... potem dałam sobie sprawę, że to proroctwo. Wszystko co mi się śniło, zdarzyło się na prawdę.
- Super.
- Nie za bardzo.- Isabel wzięła rysunek od przyjaciółki i położyła go na biurko. - Czasami mam tak okropne sny, że nie chcę by się spełniły.
- Na przykład?
- Śmierć Pauliny. Raz mi się śniło, że ktoś mnie pochował w trumnie i nie mogłam się wydostać, czułam jak się duszę a gdy się już przebudziłam ledwo łapałam oddech. - Monica przytuliła przyjaciółkę.
- Będzie dobrze. Nie pozwolimy Cię skrzywdzić.
Kilka miesięcy później, koniec roku szkolnego, początek wakacji.
- To cudowne uczucie. W końcu koniec nauki. - Powiedziała Monica.
- Yhym. - Mruknęła Is.
- Coś się stało?
- Nie wyspałam się.
- Znów te sny?
- Tak.
- Co tym razem?
- Nie wiem. Widziałam tylko część.
- Ale co dokładnie?
- No... no ten...Paulina i... David... oni...
- No wyduś to z siebie.
- No oni...no wiesz...
- Niby co?
-No całowali się!
- To był tylko sen.
- Ale chodzi o to, że David wydawał się jakiś inny... gorszy niż jest teraz. I nagle ktoś wyłonił się zza rogu, ale nie widziałam kto.
- To tylko sen, jasne?
- Tak, jasne.
- Okej. Chodź.
- Dziewczyny, czekajcie! - Krzyknęła Paulina za nimi. Dziewczyny zbladły.
- Co ty tu robisz? - Spytały gdy do nich podeszła.
- No przyszłam na wasze zakończenie. Paulina by tego chciała. - Dziewczyny zrozumiały. Paulina udawała swoją siostrę Natashę. Udały smutek.
- Jasne.
- A co jak Natasha się zjawi? - Is szepnęła do ucha Pauliny.
- Spokojnie mam wszystko pod kontrolą. Dobra muszę znikać. - Paulina weszła do szatni dziewcząt. Po chwili obok dziewczyn, na miejscu Pauliny stanęła prawdziwa Natasha. Przywitały się i weszły do środka. Paulina to wszystko obserwowała z trochę uchylonych drzwi. Zazdrościła dziewczynom, że kończą szkołę, że mogą dorosnąć.
- Nie zadręczaj się tym wszystkim. Pogarszasz sprawę. - Usłyszała za swoimi plecami. Odwróciła się i zobaczyła Davida.
- Trudno jest tak po prostu o wszystkim zapomnieć. Jak ty sobie dąłeś radę? - Przez chwilę patrzył na Paulinę a potem powiedział:
- Nigdy nie zapomniałem, zawsze to w sobie tłumiłem. Ciągle pamiętam co się stało i nigdy nie zapomnę. - Paulina uśmiechnęła się.
- Never say never.
- Co?
- Is zawsze tak mówiła. - David podszedł bliżej do Pauliny. Ta drgnęła gdy zaczął gładzić jej ramię.
- Czy... kiedykolwiek wybaczysz mi to co zrobiłem kiedyś?
- Davidzie. Już dawno zapomniałam. To były stare czasy. Zmieniłeś się. -David walnął pięścią w ścianę za Pauliną.
- Nigdy się nie zmienię. Zawsze będę taki jaki byłem. - Chciał się odsunąć, ale uniemożliwiła mu to przywierając do niego.
- Nie prawda. - Szepnęła. - Wiem, że możesz być dobry.
- Przykro mi moja księżniczko, ale to niemożliwe. - Odsunął się i wyszedł. Paulina kilka sekund później zrobiła to samo, ale już go nie zobaczyła. Postanowiła pojechać do Matiego.
- Żegnam Was i mam nadzieję, że w następnym roku także będą tak dobre wyniki jak w tym, albo i lepsze. Tak panno Holt mówię tu o pani.
- Panie dyrektorze, przecież mam pasek.
- Ledwo!
- No dobrze, postaram się. - Wszyscy się zaśmiali. Is śmiejąc się zobaczyła w tłumie Klausa, odwróciła się do Moniki i jej to powiedziała.
Wskazała miejsce w którym przed chwilą stał, ale go tam nie było. Monica powiedziała, że Is histeryzuje. Pod koniec pewna dziewczyna zapowiedziała, że przyjechał tajemniczy gość. W tym samym czasie na salę wszedł Justin. Is uśmiechnęła się od ucha do ucha. Justin stanął na środku sali, wziął mikrofon od dziewczyny, przywitał się, powiedział, że z całego serca kocha Is a ona się zaczerwieniła. Zaczął śpiewać.
Gdy Paulina przyjechała na miejsce przeszły ją dreszcze. Musiała porozmawiać z Mateuszem, ale się bała. Co jeśli znów ją odrzuci? Co jeśli znów ją osądzi? Wysiadła z samochodu i podeszła do drzwi. Zapukała. Drzwi otworzył Mateusz.
- Cześć. - Powiedziała. - Mogę wejść?
- Witaj. Wejdź. - Paulina weszła do salonu. Dawno w nim nie była, ale się nie zmienił.
- Muszę z Tobą porozmawiać.
- Wybaczam Ci. Wiem, niepotrzebnie Cię wtedy osądziłem . Nie miałem powodów do zazdrości.
- Mateusz ja...
- Wiem. - Paulina wpadła Mateuszowi w ramiona. Pocałowała go.
- Co za wzruszająca scena. - Powiedział z ironią Klaus.
- Klaus.
- We własnej osobie.
- Co ty tu robisz?! Nikt Cię przecież nie zaprosił do środka!
- Wręcz przeciwnie moja ślicznotko. Sama mnie zaprosiłaś.
- Ja... ten sen... to był tylko sen!
- Nie moje skarbie, to była rzeczywistość. Tylko Ci się wydawało, że masz sen.
- Ty ...
- Kochanie ja to załatwię.
- Ale...
- Dam sobie radę.
- Okej. - Paulina wyszła na zewnątrz.
- Nie oddam Ci jej.
- Nie musisz. Sama to zrobi.
- Nigdy się nie zgodzi.
- Już to zrobiła. - Klaus wskazał na okno. Mateusz zajrzał przez nie i zobaczył Paulinę czekającą obok jakiegoś ciemnego samochodu, prawdopodobnie Klausa. - Nie wiem czy to z chęci bycia znów człowiekiem, czy z potrzeby ochrony bliskich, ale się zgodziła. Dziewczyna ma dużo słabości. Jest zbyt opiekuńcza.To ją niszczy.- Z uśmiechem wyszedł z domu. Mateusz z szybkością wampira wybiegł z domu i stanął przed Pauliną.
- Nie pojedzie z Tobą. - Uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Mylisz się.
- Nie pozwolę na to. Będziesz mnie musiał zabić, żeby ją ruszyć. - Elena odwróciła Mateusza w jej stronę.
- Mateusz. Proszę. Nie utrudniaj sprawy. Powiedział, że nic się nie stanie moim bliskim jeżeli z nim pójdę. Obiecał to. Jego rodzina jest szlachetna.
- Zginiesz jeżeli z nim pójdziesz.
- Wiem, ale zrobię wszystko by chronić moich bliskich. Kocham Cię Mateusz. Zawszę będę.
- Ja Ciebie też. Nie pozwolę Ci odejść.
- Kocham Cię. - Paulina wsiadła do samochodu.Klaus zrobił to samo. Mateusz coś krzyczał po włosku. Paulina nie wiedziała co. Po polsku krzyknął tylko, że Ocali ją. Miała taką nadzieje. Ruszyli.
Paulina właśnie schodziła po schodach do kuchni gdy w połowie zetknęła się z Davidem. Uśmiechnął się.
- Witaj ślicznotko. - Paulina minęła go bez słowa. David patrzył jak znika za drzwiami prowadzącymi do kuchni. Zrobiło mu się żal. Poszedł na górę gdzie spotkał Mateusza opierającego się o futrynę od drzwi pokoju Davida.
- Dostałeś to czego chciałeś, czego jeszcze chcesz?
- Chcę żebyś wyświadczył dla mnie przysługę.
- Skąd pomysł, że się zgodzę.
- Bo chodzi o Paulinę. - David spojrzał na brata. Nic nie powiedział. - Paulina nie chce pić krwi. Mówi, że jeżeli jej skosztuje to oszaleje. Chcę byś jej pomógł.
- Jesteś tego pewien braciszku? Pamiętasz co się stało kiedy stałem się wampirem?
- Ale to ty szybciej się opanowałeś niż ja. Ja... ja nadal muszę się uczyć.
- No nie wiem. - David uśmiechnął się ironicznie. - Pozwolisz bym spędzał całe dnie z twoją dziewczyną? Chory jesteś ,czy co?
- Myślałem, że się ucieszysz. - David minął brata i wszedł do pokoju. Mateusz stanął na równe nogi i ruszył na dół.
Wysłał mu telepatyczną myśl:
Dzięki bracie.
Robię to tylko dla Pauliny.
Wiem.
Isabel zaraz po śniadaniu postanowiła zadzwonić do Justina, ale nie odbierał. Po kilku próbach, które kończyły się porażką przebrała się i wyszła do Moniki. Monica na szczęście była w domu i zgodziła się pójść z Izą do Pauliny.
Monica zapukała do drzwi Salvatorów. Otworzył im David. Jak zwykle uśmiechnął się ironicznie.
- Witam drogie przyjaciółeczki Pauliny. W czym mógłbym pomóc? - Isabel miała wrażenie jakby od wczoraj się zmienił. Wczoraj był miły, opiekował się nimi i pomagał Susan z tym wszystkim a dziś wydawało się Is, że kpił z nich.
- Przyszłyśmy do Pauliny.
- Niestety przykro mi, ale Paulina jest teraz zajęta. Czy mogłybyście przyjść później? Tak? Dziękuję.- Odpowiedział sam sobie.
- Nigdzie się nie ruszymy dopóki z nią nie porozmawiamy! - Monica zaczynała tracić cierpliwość.
- Nie ma takiej...
- Boże! - Krzyknęła Isabel zanim David skończył zdanie. Za drzwiami zobaczyła leżące na kanapie zwierze, chyba niedźwiedzia, na ziemi leżała Paulina cała w krwi a nad nią stał Mateusz. David przewrócił oczami.
- Dziękujemy za przybycie a teraz żegnam.
- Co wy jej robicie! - Krzyknęła Monica.
- Musi się nauczyć pić krew bo inaczej umrze! - Monica próbowała się przepchnąć do Pauliny, ale David jej nie chciał wpuścić. W końcu Monica dała za wygraną.
- Jeszcze tu wrócę. - Powiedziała do Davida i poszła do samochodu. Isabel ruszyła za nią. Razem wsiadły do auta i ruszyły spod domu Davida i Mateusza.
David zamknął drzwi.
- Dlaczego im to wszystko pokazałeś? Zwariowałeś?!
- Do dla ich dobra.
- One Ci tego nie wybaczą.
- Chcę żeby Paulina nauczyła się panowania nad sobą a one jej w tym nie pomogą. Dobrze wiesz, że byłoby jeszcze gorzej. - Mateusz spojrzał na brata jakby dopiero co go poznał. Jednak coś zostało z człowieka w nim. Pomyślał. Kiwnął głową i ruszyli dalej do pracy.
Monica i Isabel pojechały do domu Is.
- Dzień dobry pani Holt. - Powiedziała Monica do matki Is.
- Witaj drogie dziecko. - Pani Holt uśmiechnęła się do przyjaciółki jej córki. Monica i Is wszedły do pokoju Is. Monika usiadła na łóżku a jej wzrok powędrował na biurko. Zobaczyła na nim jakieś rysunki. Podeszła do biurka wzięła jeden do ręki, ale zaraz wypuściła. Is spojrzała na nią.
- Coś się stało?
- To ten facet co nas porwał.
- Ciszej! - Skarciła przyjaciółkę Is.
- Przepraszam. - Wyszeptała.
- Tak to on. Narysowałam go zanim jeszcze to wszystko się stało. Śnił mi się prawie codziennie.
- Śnił?
- Tak. Czasami mam takie sny w których występujesz ty, ja, Paulina, David, Mateusz, Mariusz, Justin, Susan i wiele więcej osób. Na początku myślałam, że to zwykłe koszmary, ale potem... potem dałam sobie sprawę, że to proroctwo. Wszystko co mi się śniło, zdarzyło się na prawdę.
- Super.
- Nie za bardzo.- Isabel wzięła rysunek od przyjaciółki i położyła go na biurko. - Czasami mam tak okropne sny, że nie chcę by się spełniły.
- Na przykład?
- Śmierć Pauliny. Raz mi się śniło, że ktoś mnie pochował w trumnie i nie mogłam się wydostać, czułam jak się duszę a gdy się już przebudziłam ledwo łapałam oddech. - Monica przytuliła przyjaciółkę.
- Będzie dobrze. Nie pozwolimy Cię skrzywdzić.
Kilka miesięcy później, koniec roku szkolnego, początek wakacji.
- To cudowne uczucie. W końcu koniec nauki. - Powiedziała Monica.
- Yhym. - Mruknęła Is.
- Coś się stało?
- Nie wyspałam się.
- Znów te sny?
- Tak.
- Co tym razem?
- Nie wiem. Widziałam tylko część.
- Ale co dokładnie?
- No... no ten...Paulina i... David... oni...
- No wyduś to z siebie.
- No oni...no wiesz...
- Niby co?
-No całowali się!
- To był tylko sen.
- Ale chodzi o to, że David wydawał się jakiś inny... gorszy niż jest teraz. I nagle ktoś wyłonił się zza rogu, ale nie widziałam kto.
- To tylko sen, jasne?
- Tak, jasne.
- Okej. Chodź.
- Dziewczyny, czekajcie! - Krzyknęła Paulina za nimi. Dziewczyny zbladły.
- Co ty tu robisz? - Spytały gdy do nich podeszła.
- No przyszłam na wasze zakończenie. Paulina by tego chciała. - Dziewczyny zrozumiały. Paulina udawała swoją siostrę Natashę. Udały smutek.
- Jasne.
- A co jak Natasha się zjawi? - Is szepnęła do ucha Pauliny.
- Spokojnie mam wszystko pod kontrolą. Dobra muszę znikać. - Paulina weszła do szatni dziewcząt. Po chwili obok dziewczyn, na miejscu Pauliny stanęła prawdziwa Natasha. Przywitały się i weszły do środka. Paulina to wszystko obserwowała z trochę uchylonych drzwi. Zazdrościła dziewczynom, że kończą szkołę, że mogą dorosnąć.
- Nie zadręczaj się tym wszystkim. Pogarszasz sprawę. - Usłyszała za swoimi plecami. Odwróciła się i zobaczyła Davida.
- Trudno jest tak po prostu o wszystkim zapomnieć. Jak ty sobie dąłeś radę? - Przez chwilę patrzył na Paulinę a potem powiedział:
- Nigdy nie zapomniałem, zawsze to w sobie tłumiłem. Ciągle pamiętam co się stało i nigdy nie zapomnę. - Paulina uśmiechnęła się.
- Never say never.
- Co?
- Is zawsze tak mówiła. - David podszedł bliżej do Pauliny. Ta drgnęła gdy zaczął gładzić jej ramię.
- Czy... kiedykolwiek wybaczysz mi to co zrobiłem kiedyś?
- Davidzie. Już dawno zapomniałam. To były stare czasy. Zmieniłeś się. -David walnął pięścią w ścianę za Pauliną.
- Nigdy się nie zmienię. Zawsze będę taki jaki byłem. - Chciał się odsunąć, ale uniemożliwiła mu to przywierając do niego.
- Nie prawda. - Szepnęła. - Wiem, że możesz być dobry.
- Przykro mi moja księżniczko, ale to niemożliwe. - Odsunął się i wyszedł. Paulina kilka sekund później zrobiła to samo, ale już go nie zobaczyła. Postanowiła pojechać do Matiego.
- Żegnam Was i mam nadzieję, że w następnym roku także będą tak dobre wyniki jak w tym, albo i lepsze. Tak panno Holt mówię tu o pani.
- Panie dyrektorze, przecież mam pasek.
- Ledwo!
- No dobrze, postaram się. - Wszyscy się zaśmiali. Is śmiejąc się zobaczyła w tłumie Klausa, odwróciła się do Moniki i jej to powiedziała.
Wskazała miejsce w którym przed chwilą stał, ale go tam nie było. Monica powiedziała, że Is histeryzuje. Pod koniec pewna dziewczyna zapowiedziała, że przyjechał tajemniczy gość. W tym samym czasie na salę wszedł Justin. Is uśmiechnęła się od ucha do ucha. Justin stanął na środku sali, wziął mikrofon od dziewczyny, przywitał się, powiedział, że z całego serca kocha Is a ona się zaczerwieniła. Zaczął śpiewać.
Gdy Paulina przyjechała na miejsce przeszły ją dreszcze. Musiała porozmawiać z Mateuszem, ale się bała. Co jeśli znów ją odrzuci? Co jeśli znów ją osądzi? Wysiadła z samochodu i podeszła do drzwi. Zapukała. Drzwi otworzył Mateusz.
- Cześć. - Powiedziała. - Mogę wejść?
- Witaj. Wejdź. - Paulina weszła do salonu. Dawno w nim nie była, ale się nie zmienił.
- Muszę z Tobą porozmawiać.
- Wybaczam Ci. Wiem, niepotrzebnie Cię wtedy osądziłem . Nie miałem powodów do zazdrości.
- Mateusz ja...
- Wiem. - Paulina wpadła Mateuszowi w ramiona. Pocałowała go.
- Co za wzruszająca scena. - Powiedział z ironią Klaus.
- Klaus.
- We własnej osobie.
- Co ty tu robisz?! Nikt Cię przecież nie zaprosił do środka!
- Wręcz przeciwnie moja ślicznotko. Sama mnie zaprosiłaś.
- Ja... ten sen... to był tylko sen!
- Nie moje skarbie, to była rzeczywistość. Tylko Ci się wydawało, że masz sen.
- Ty ...
- Kochanie ja to załatwię.
- Ale...
- Dam sobie radę.
- Okej. - Paulina wyszła na zewnątrz.
- Nie oddam Ci jej.
- Nie musisz. Sama to zrobi.
- Nigdy się nie zgodzi.
- Już to zrobiła. - Klaus wskazał na okno. Mateusz zajrzał przez nie i zobaczył Paulinę czekającą obok jakiegoś ciemnego samochodu, prawdopodobnie Klausa. - Nie wiem czy to z chęci bycia znów człowiekiem, czy z potrzeby ochrony bliskich, ale się zgodziła. Dziewczyna ma dużo słabości. Jest zbyt opiekuńcza.To ją niszczy.- Z uśmiechem wyszedł z domu. Mateusz z szybkością wampira wybiegł z domu i stanął przed Pauliną.
- Nie pojedzie z Tobą. - Uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Mylisz się.
- Nie pozwolę na to. Będziesz mnie musiał zabić, żeby ją ruszyć. - Elena odwróciła Mateusza w jej stronę.
- Mateusz. Proszę. Nie utrudniaj sprawy. Powiedział, że nic się nie stanie moim bliskim jeżeli z nim pójdę. Obiecał to. Jego rodzina jest szlachetna.
- Zginiesz jeżeli z nim pójdziesz.
- Wiem, ale zrobię wszystko by chronić moich bliskich. Kocham Cię Mateusz. Zawszę będę.
- Ja Ciebie też. Nie pozwolę Ci odejść.
- Kocham Cię. - Paulina wsiadła do samochodu.Klaus zrobił to samo. Mateusz coś krzyczał po włosku. Paulina nie wiedziała co. Po polsku krzyknął tylko, że Ocali ją. Miała taką nadzieje. Ruszyli.
wtorek, 10 kwietnia 2012
rozdział 55
Gdy Monica odwiedzała najbliższe hotele a dzwoniła po dalszych Paulina i Mati w ciszy przeszukiwali wszystkie stare od dawna opuszczone domy. Pauline przeszedł dreszcz gdy zatrzymali się przy dużym i chyba najgorzej wyglądającym domu w jakim dzisiaj byli. Skąd w ogóle przyszedł im ten pomysł, że Is może być w jakimś opuszczonym domu?Pomyślała.
Przerażona wysiadła z samochodu.
- Może ja tu poczekam? - Mat spojrzał na nią jakby była dużym dzieckiem.
- Jak chcesz. - Po tych słowach wszedł do środka. Paulina została sama. Bała się. Było już dobrze po północy a ona szlaja się po dworze. Rodzice ją zabiją. Rodzice? Przecież jesteś martwa idiotko! Przynajmniej nie muszę się martwić, że mnie zabiją. Już nie żyję. Ale pocieszenie.
Paulinie zrobiło się zimno. Nagle coś za nią trzasnęło. Szybko się odwróciła. Zobaczyła mężczyznę. Mimo ciemności dostrzegła, że jest dość przystojnym ciemnym blondynem ubranym nowocześnie i z klasą.
- Przepraszam jeżeli panią przestraszyłem. Nie miałem takiego zamiaru. - Do tego dobrze wychowany.Pomyślała. Mężczyzna uśmiechnął się.
- Nic nie szkodzi. Czy mogę w czymś pomóc?
- Oczywiście. Czy mogłaby pani przekazać Matowi, żeby dobrze pilnował swojej ukochanej. Nigdy nie wiadomo co mogłoby się stać takiej ślicznej damie. - Musnął ręką jej policzek. Paulina zadrżała.
- Kim pan jest?
- Osobą, którą jeszcze pani zobaczy. - Paulina teraz cała drżała. Trochę z zimna, ale bardziej z tego, że zaczynała się bać. - Boisz się mnie. To widać. Pójdę już. Tylko nie zapomnij przekazać wiadomości Matowi.
- Paula! - Usłyszała głos Mata. Odwróciła się w stronę Mata.
- Matt! - Odwróciła się w stronę mężczyzny, lecz on zniknął. Matt jak najszybciej znalazł się przy Paulinie.
- Nic Ci nie jest?
- Nie.
- Chodźmy stąd. - Paulina szybko wsiadła do samochodu. Mateusz zrobił to samo. Odjechali jak najszybciej się dało.
- On powiedział, że się jeszcze zobaczymy. Groził mi.
- Słyszałem wszystko.
- Jak? - Paulinie zrobiło się głupio. - Zapomniała, przepraszam.
- Musimy jak najszybciej znaleźć Susan. - Powiedział Mateusz gdy już razem z Pauliną i Monicą, która już wszystko wiedziała siedzieli w jaskini.
- Ale Susan też zniknęła. - Monica spojrzała na Matta i Paulinę. Matt miał puste oczy a Paulina cała zbladła. - Przepraszam, wyleciało mi to z głowy.
- Co my teraz zrobimy? - Spytała Paulina Mateusza.
- Musimy obmyślić jakiś plan. Klaus jest pierwotnym. Potrzebujemy białego dębu.
- Klaus? Pierwotny? Znasz go?
- Tak. Zabił moją przyjaciółkę Lexi.
- Ja... nie wiedziałam. Przepraszam.
- To była tylko wampirzyca. Kto użalałby się nad jakimś głupim wampirem? - Mati ruszył w stronę wyjścia.
- Mat.
- Tak?
- Musimy znaleźć Susan i Is. Nie możemy się mścić.
- Nie mam takiego zamiaru. - Mat wyszedł. Monica została sama z Pauliną.
- Ja też będę szła. Rodzice pewnie się niecierpliwią i pewnie rodzice Is czekają na wiadomość ode mnie.
- Jasne. - Monica wyszła. Paulina poczuła się osamotniona. Właśnie dowiedziała się, że nie zna swojego właściwie byłego chłopaka a jej przyjaciółka się jej boi. Świetnie! Pomyślała.
-Zrobiłam co chciałyście! Powiedzcie gdzie jest moja siostra! - Isabel się przebudziła. Strasznie bolała ją głowa. Dotknęła czoła. Gdy spojrzała na palce zobaczyła krew. Chciała zemdleć. Wstała z czegoś co chyba służyło za kanapę. Rozejrzała się po pokoju.
- Dowiesz się gdzie jest w swoim czasie. Poza tym, Nie miałaś nikomu mówić, że Paulina żyje. Masz szczęście, że ta blondyna o wszystkim wie.
- Raz mi się zdarzyło! Błagam Was! - Eva zaśmiała się.
- Dziewczyno. Wampirom nigdy się nie wierzy. Nie wiesz o tym?
- Co? O czym ty mówisz?
- O tym. - Eva machnęła do dwóch umięśnionych chłopaków za Alex. Ci podeszli do Susan. Jeden ją złapał a drugi zawiązał.
- Co ty wyprawiasz?
- Wykonuje rozkazy. - Susan nie znała tego głosu. Ktoś się do niej zbliżył. Zobaczyła mężczyznę o ciemno blond włosach i niebieskich oczach.
- Kim ty jesteś?
- Znajomym twoich znajomych. Znasz ich pewnie. Mateusz i David Salvatore.
- Tak, znam, ale... co z tego?
- Nic. Pytałaś kim jestem. - Zwrócił się do Evy. - Idź do Pauliny i powiedz jej, że czekam na nią tam gdzie ostatnio. Jak będzie się rzucać powiedz, że mam jej siostrzyczkę i przyjaciółkę.
- Dobrze. - Eva wyszła.
- A ty. - Wskazał na Alex. - Podejdź tu. Jestem głodny. - Alex zrobiła jak chciał.
- Alex! Zostaw ją!
- Sama tego chce.
- Nie wierzę!
- Chwileczkę. - Klaus zniknął. Bardzo szybko znalazł się przy drzwiach wyjściowych. - A ty dokąd słoneczko? - Is przestraszona zaczęła cofać się tyłem a potem obróciła się i zaczęła biec z całych sił. Otworzyła tylne drzwi i wpadła na Klausa. - Nie ładnie uciekać. - Chciała uciec, ale on ją trzymał i nie chciał puścić. Zaprowadził ją do Susan. - Nie utrudniajcie mi. Obiecuję, że jak tylko dostanę to co mi się należy to zostaniecie wolne.
- To co Ci się należy?
- Wy ludzie jesteście mało rozumni. Zamienię Paulinę w człowieka, pożyczę od niej trochę krwi, stanę się mieszańcem.
- Nie pozwolę Ci na to! - Susan zaczęła się wyrywać. Klaus oddał Isabel jednemu z wampirów i zbliżył się do Susan.
- A jak niby chcesz mnie powstrzymać? - Susan milczała. Klaus się uśmiechnął. Tak myślałem.
Paulina czekała w umówionym miejscu. Bała się, ale wiedziała, że gdzieś tam jest David i Mateusz gotowi skoczyć gdyby miało się jej coś stać.
- Przyszłaś. - Paulina się odwróciła.
- Nie miałam wyboru. Argumenty były tak przekonujące, że aż żal nie przyjść.
- Zabawna nawet gdy się boi. - Klaus się zbliżył a Paulina oddaliła.
- Czego chcesz?
- Pewnie już wiesz kim jestem, prawda? - Spojrzał na Paulinę, która nawet nie drgnęła. - Tak myślałem. Więc co mówić więcej? Potrzebuję twojej krwi.
- Po co Ci? Masz wiele innych osób.
- Ale twoja jest wyjątkowa.
- Niby w jaki sposób?
- Jesteś duplikatem Eleny. Ona została wampirem i nie mogłem nic zrobić, ale teraz znalazłem sposób na zdjęcie z Ciebie wampiryzmu i użyje twojej krwi by stać się mieszańcem.
- Co za idiota wyjawia swój plan wampirzycy?- Spytał David brata. Siedzieli w krzakach na polanie na przeciwko domu.
- Cicho. - Syknął Matt.
- Zdjęcie ze mnie wampiryzmu?
- Tak. Matko. Przecież mówiłem!
- A gdzie się podział ten miły mężczyzna, którego poznałam wczoraj?
- Myślisz, że nie wiem, że się boisz? Umiem czytać w myślach. - Zbliżył się do Pauliny i powiedział jej na ucho: Wiem także, że bracia Salvatore tu są. Co za rzadki widok! - Oddalił się. - Szkoda by zepsuć tą piękną scenę co nie? Ale spokojnie. Już niedługo umrzesz i wszystko wróci do normy.
- Umrę?
- A co ty myślałaś? Że pożyczę trochę krwi od Ciebie? Musisz zginąć by uwolnić klątwę. - Uśmiechnął się. Paulina nie zdała sobie sprawy kiedy David i Mati stanęli przed nią zasłaniając nią swoimi icałami.
- Nawet po naszym trupie jej nie dotkniesz. - Powiedział David. Klaus się uśmiechnął.
- To na prawdę poetyckie wiesz David?
- Odejdź stąd!
- Dobrze. Paulino. Susan i Isabel będą wolne już dziś wieczorem. Później przyjdę po to co mi się należy. - Paulina zadrżała, gdy Klaus się ukłonił i zniknął. David i Mateusz zaprowadzili osłupiałą Paulinę do samochodu. Przez całą drogę kłócili się.
Kilka minut przed północą do domu Salvatore Eva przyprowadziła Susan i Isabel. Były przerażone. Isabel miała zaschniętą krew na czole a Susan... Susan nie mogła uwierzyć własnym oczom. Zobaczyła Paulinę. Żywą to znaczy martwą ,ale żyjącą. Susan pogubiła się, ale gdy znalazła się w ramionach Pauliny wszystkie problemy zniknęły.
czwartek, 5 kwietnia 2012
rozdział 54
Eva Zaśmiała się.
- Oj Davidzie. Jesteś niemiły. Może nas wpuścisz? - David zrobił jak chciała. Dziewczyny poszły do biblioteki, tam gdzie właśnie David bił się z Matim. Zamknął drzwi i poszedł za nimi.
- Jaki bałagan. Jakaś wojna światowa tu była, czy jak? - Spytała przenosząc wzrok z bałaganu na Matiego. Stał osłupiały.
- Eva?
- Co wy z tym macie. Własnej przyjaciółki nie poznajecie?
- To na prawdę ty.
- Och dosyć tych scenek. Powiedz po co przyszłaś. - Powiedział David opierając się o ścianę.
- David gdzie twoje maniery. Och. Przepraszam. Sama się zapomniałam. Poznajcie Alex. Alex to Mati i David. - Wskazała na obojga braci.
- No fajnie. A teraz gadaj.
- Przyszłam was odwiedzić. Nie widziałam was od jakiś dwóch lat.
- I chcielibyśmy żeby tak zostało.
- Davidzie jesteś nie miły. - Powiedziała Alex.
- Na prawdę? Myślałem, że jestem wredny. - Pokazał ironiczny uśmiech.
- Nie Davidzie. Jesteś tylko nie miły. - Uśmiech Davida na chwilę zniknął, ale potem znów się pojawił.
- A teraz? - Podbiegł do niej. Odchylił głowę dziewczyny i wyłonił kły.Dziewczyna nie pokazywała żadnych uczuć.
- Zostaw ją. Jeżeli ją skrzywdzisz będziesz miał do czynienia z Klausem. - Matt się poruszył.
- Z pierwotnym? - Eva odwróciła się i uśmiechnęła.
- Słyszeliście. To dobrze. Klaus już niedługo was odwiedzi. Ma jakąś sprawę do załatwienia z wami. Nie wiem o co chodzi i nie chcę wiedzieć. - Spojrzała na Davida. - Puścisz ją wreszcie? To koleżanka Susan. - David puścił dziewczynę.
- Jesteś znajomą Susan? - Spytał dziewczynę.
- Tak. Mu...
- Nie tłumacz jemu nic i tak nie zrozumie. Przepraszam Was, ale musimy odwiedzić dwie osoby z rodziny Ignasiak.
- Niby kogo takiego?
- Susan i Pauline.
- Nie masz po co się fatygować.
- Dlaczego?
- Paulina nie żyje.
- Na prawdę? - Spojrzała na Matiego. Kiwnął głową na znak, że tak. Spuściła głowę a potem niespodziewanie złapała Davida za kark i przywarła go do ściany.
-Myślisz, że jestem głupia?! Wiem, że nosiła w sobie krew wampira. - Puściła go. - Alex, wychodzimy. - Eva wzięła torebkę, którą wcześniej położyła na stoliku i wyszła. Alex ruszyła za nią zamykając drzwi.
Paulina wróciła do podziemia tuż nad ranem. Wcześniej poszła na śniadanie do lasu. Gdy wchodziła do krypty poczuła czyjść zapach, lecz nie wiedziała kto to.
- Kto tu jest?!
- Ładnie witasz gości.
- Przeprasza. My się znamy? - Eva zaśmiała się.
- Paulina to ja Eva.
- Nie znam żadnej Evy...
- Jakieś dwa lata temu pomogłam Ci znaleźć Alice Cullen, pamiętasz?
- Alice...Alice... to ta mała co miała mieć większą moc ode mnie?
- Tak.
- Co z nią się stało?
- Nie ważne. Przyszłyśmy Ci przekazać pewną wiadomość. Klaus chce się z Tobą zobaczyć.
- Jaki Klaus.
- Dowiesz się w swoim czasie a teraz się odwróć.
- Po co? - Blondynka, która wcześniej stała bez ruchu i nic nie mówiła teraz przemówiła:
- Odwróć się albo ten kołek utkwi Ci zaraz w sercu. - Paulina się odwróciła.
- Nie rozumiem po co to wszystko. - Cisza. Paulina się odwróciła, ale nikogo nie było.
Następnego dnia Isabel otwierała drzwi od mieszkania. Było strasznie ciemno. Gdy zapaliła światło została powitana okrzykiem :
- Sto lat! - Is cała zaskoczona nie wiedziała co powiedzieć. Tyle ludzi w jej rodziców mieszkaniu! Jak oni się tu zmieścili?! Pierwsza podeszła Monia.
- Wszystkiego najlepszego menelko! - Podała jej prezent.
- Co to za ludzie? Większości nie znam.
- Nie szkodzi. Ja także większości nie znam.
- Zaprosiłaś jakiś ludzi nie wiadomo skąd?!
- Gdzie tam. To znajomi znajomych naszych znajomych.
- Y... aha.
- Chodź. Jesteś solenizantką powinnaś być w centrum uwagi. - Monica pociągnęła Isabel za rękę do kuchni. Isabel zaczęli składać życzenia a Monica gdzieś poszła. Nagle Is zobaczyła Susan stojącą w rogu. Postanowiła do niej podejść.
- Cześć. - Powiedziała z nadzieją, że dziewczyna odwrócona do niej plecami jej nie usłyszy. Susan odwróciła się.
- Cześć.
- Co tam?
- Myślałam, że ze sobą nie gadamy.
- Zapomnij, że w ogóle się odezwałam. - Is się odwróciła. Susan zrobiło się jej żal.
- Zaczekaj. - Złapała ją za bark. Is się odwróciła.
- Co?
- Chce...muszę... muszę Ci coś powiedzieć.
- Spoko. Już wiem.
- Ale skąd?
- Widziałam.
- To straszne.
- Ale o czym ty mówisz?
- A ty?
- O tym, że ty i Justin spotykacie się ze sobą.
- Co? Nie. Skąd Ci to przyszło do głowy?
- Widziałam Was na lotnisku.
- A to. To był Luke. To dubler Justina.
- Ccco?
- Dubler. Osoba, która....
- Wiem kto to dubler. Tylko, że ja was widziałam. Dzwoniłam do Justina wtedy i to ona odebrał.
- Ech... dziewczyno. Nie zauważyłaś, że ma sztuczne tatuaże? Albo trochę inny akcent? Justin dał mu jego komórkę bo chciał trochę odpocząć. Myślałam, że wiesz.
- Więc on mnie nie zdradza?
- Nie. -.Is wypuściła powietrze i osunęła się na krzesło, które podała jej Susan.
- Więc co chciałaś mi powiedzieć?
- Ale nikomu nie powiesz dobrze?
- Jasne.
- Paulina żyje. Wczoraj były u mnie takie dwie dziewczyny. Alex i... i... Eva. Powiedziały, że Paulina żyje tylko, ze jest wampirem. Powiedziałam, że im nie wierzę bo wampiry nie istnieją a jedna z nich pokazała swoje kły i wypiła krew tej drugiej. Oczywiście tamtej nic się nie stało. Poza tym jakiś Klaus chce się ze mną zobaczyć. Powiedziały,że dowiem się kiedy to nastąpi. - Is zbladła, ale zaśmiała się jak najgłośniej potrafiła.
- Przestań. Wampiry nie istnieją. Sprawdzasz mnie, tak? To jest ukryta kamera? To jest jakiś haczyk co nie? - Susan pokręciła głową.
- Mówię prawdę!
- Powinnaś pójść do domu. Za dużo wypiłaś.
- Nie oszalałam.
- Posłuchaj. Też tęsknię za Pauliną i pewnie też dałabym się nabrać na takie bzdury gdyby mi coś takiego powiedzieli. Susan. Paulina nie żyje. Musisz się z tym pogodzić.
- Ale...
- To kłamstwo. Grały na twoich uczuciach.- Susan zaczęła płakać.
- Zawieziesz mnie do domu? Proszę.
- Jasne.
Isabel wzięła kluczyki ze stolika i wymknęła się z Susan niepostrzeżenie. Wyszły z bloku i skierowały się na parking. Isabel szła z przodu a za nią Susan.
- Gdzie zaparkowałaś samochód? - Spytała Is odwracając się, ale nie zobaczyła Susan. Potem znowu odwróciła się i dostała czymś ciężkim, chyba deską.
- Przepraszam. Chce odzyskać siostrę.
- I co? - Spytała podenerwowana matka Is.
- Nie odbiera. Po co robiłam tą głupią imprezę?!
- To nie twoja wina. Sami się zgodziliśmy. Mogliśmy się domyślić, że to jej się nie spodoba.
- Przestańmy się obwiniać. Lepiej pomyślmy gdzie może teraz być. - Wszyscy myśleli gdzie Is najczęściej lubiła chodzić.
- Park?
- Możemy sprawdzić. - Wszyscy wyszli z mieszkania Is a potem z bloku. Wpadli na Jamesa.
- Gdzie wy wszyscy idziecie?
- Is zniknęła.
- Jak to?
- Normalnie!
- Spokojnie. Może po prostu pojechała do Natashy.
- Natashy?
- No siostry Pauliny.
- Paulina miała siostrę Natashe? -Spytała matka Is.
- Tak.- Nagle coś zaświeciło w mózgu Moniki. Może... może pojechała do Pauliny? Monika drgnęła. Wszyscy pomyśleli, że trzęsie się z zimna.
- Ja pojadę do domu Ignasiaków. Reszta niech pójdzie w miejsca w których mogłaby być i do znajomych Is. Monica szybko pobiegła do samochodu. Wsiadła do niego i pojechała do Pauliny.
Gdy znalazła się na miejscu nawet nie zważała na to co mogłoby się stać. Dopiero gdy weszła do starej piwnicy ogarnął ją strach.
- Paula jesteś tu?
- Tak a co?
- Czy Is jest z Tobą?
- Nie.
- Jak to nie?! - Monica się przeraziła.
- No nie ma jej tu. Od wczoraj się tu nie pojawiła.
- Była tu wcześniej?
- Tak. Ona jako jedyna o mnie nie zapomniała. Jako jedyna się mnie nie wyrzekła.
- Przepraszam, ale nie czas na to. Is zniknęła nigdzie jej nie ma. Wiesz gdzie może być?
- Is tak po prostu by nie zniknęła. Musiało się coś stać.
- Co?!
- Nie patrz tak na mnie.
- Musimy ją znaleźć!
- Daj telefon.
- Po co?
- Daj i nie zadawaj pytań.- Monica wyjęła swój telefon i podała go Pauli.Paulina wystukała na klawiaturze numer Mateusza i zadzwoniła.
- Monica?
- Musisz nam pomóc.
- Paulina? Dlaczego dzwonisz od Moniki?
- Isabel zniknęła.
- Jak?
- Nie wiem! Pomóż!
- Zaraz u Ciebie będę. - Matt rozłączy się. Po 15 minutach przyjechał do dziewczyn.
- Matt!- Krzyknęła Monica. Podbiegła do niego i go przytuliła. Paulinę coś ukłuło w sercu. To była zazdrość. Zazdrość? Przecież nigdy jej nie czułaś! A może czułaś, ale nie aż tak? Paulina podeszła do nich.
- Co robimy?
- Musimy się rozdzielić. Monica pojedzie ze mną a Paulina pojedzie do Davida i z nim poszuka Is we wszystkich hotelach.
- Ja... okej. - Powiedziała Paulina.
- Nie. Ja wolałabym jechać sprawdzić sama hotele jeżeli Ci to nie przeszkadza Matt. Paulina niech jedzie z Tobą.
- Jeżeli chce.
- Mi to obojętnie.
- To uzgodnione. Ja jadę sama sprawdzić hotele a wy jedziecie sprawdzić stare, opuszczone domy.
- Ok.
- Oj Davidzie. Jesteś niemiły. Może nas wpuścisz? - David zrobił jak chciała. Dziewczyny poszły do biblioteki, tam gdzie właśnie David bił się z Matim. Zamknął drzwi i poszedł za nimi.
- Jaki bałagan. Jakaś wojna światowa tu była, czy jak? - Spytała przenosząc wzrok z bałaganu na Matiego. Stał osłupiały.
- Eva?
- Co wy z tym macie. Własnej przyjaciółki nie poznajecie?
- To na prawdę ty.
- Och dosyć tych scenek. Powiedz po co przyszłaś. - Powiedział David opierając się o ścianę.
- David gdzie twoje maniery. Och. Przepraszam. Sama się zapomniałam. Poznajcie Alex. Alex to Mati i David. - Wskazała na obojga braci.
- No fajnie. A teraz gadaj.
- Przyszłam was odwiedzić. Nie widziałam was od jakiś dwóch lat.
- I chcielibyśmy żeby tak zostało.
- Davidzie jesteś nie miły. - Powiedziała Alex.
- Na prawdę? Myślałem, że jestem wredny. - Pokazał ironiczny uśmiech.
- Nie Davidzie. Jesteś tylko nie miły. - Uśmiech Davida na chwilę zniknął, ale potem znów się pojawił.
- A teraz? - Podbiegł do niej. Odchylił głowę dziewczyny i wyłonił kły.Dziewczyna nie pokazywała żadnych uczuć.
- Zostaw ją. Jeżeli ją skrzywdzisz będziesz miał do czynienia z Klausem. - Matt się poruszył.
- Z pierwotnym? - Eva odwróciła się i uśmiechnęła.
- Słyszeliście. To dobrze. Klaus już niedługo was odwiedzi. Ma jakąś sprawę do załatwienia z wami. Nie wiem o co chodzi i nie chcę wiedzieć. - Spojrzała na Davida. - Puścisz ją wreszcie? To koleżanka Susan. - David puścił dziewczynę.
- Jesteś znajomą Susan? - Spytał dziewczynę.
- Tak. Mu...
- Nie tłumacz jemu nic i tak nie zrozumie. Przepraszam Was, ale musimy odwiedzić dwie osoby z rodziny Ignasiak.
- Niby kogo takiego?
- Susan i Pauline.
- Nie masz po co się fatygować.
- Dlaczego?
- Paulina nie żyje.
- Na prawdę? - Spojrzała na Matiego. Kiwnął głową na znak, że tak. Spuściła głowę a potem niespodziewanie złapała Davida za kark i przywarła go do ściany.
-Myślisz, że jestem głupia?! Wiem, że nosiła w sobie krew wampira. - Puściła go. - Alex, wychodzimy. - Eva wzięła torebkę, którą wcześniej położyła na stoliku i wyszła. Alex ruszyła za nią zamykając drzwi.
Paulina wróciła do podziemia tuż nad ranem. Wcześniej poszła na śniadanie do lasu. Gdy wchodziła do krypty poczuła czyjść zapach, lecz nie wiedziała kto to.
- Kto tu jest?!
- Ładnie witasz gości.
- Przeprasza. My się znamy? - Eva zaśmiała się.
- Paulina to ja Eva.
- Nie znam żadnej Evy...
- Jakieś dwa lata temu pomogłam Ci znaleźć Alice Cullen, pamiętasz?
- Alice...Alice... to ta mała co miała mieć większą moc ode mnie?
- Tak.
- Co z nią się stało?
- Nie ważne. Przyszłyśmy Ci przekazać pewną wiadomość. Klaus chce się z Tobą zobaczyć.
- Jaki Klaus.
- Dowiesz się w swoim czasie a teraz się odwróć.
- Po co? - Blondynka, która wcześniej stała bez ruchu i nic nie mówiła teraz przemówiła:
- Odwróć się albo ten kołek utkwi Ci zaraz w sercu. - Paulina się odwróciła.
- Nie rozumiem po co to wszystko. - Cisza. Paulina się odwróciła, ale nikogo nie było.
Następnego dnia Isabel otwierała drzwi od mieszkania. Było strasznie ciemno. Gdy zapaliła światło została powitana okrzykiem :
- Sto lat! - Is cała zaskoczona nie wiedziała co powiedzieć. Tyle ludzi w jej rodziców mieszkaniu! Jak oni się tu zmieścili?! Pierwsza podeszła Monia.
- Wszystkiego najlepszego menelko! - Podała jej prezent.
- Co to za ludzie? Większości nie znam.
- Nie szkodzi. Ja także większości nie znam.
- Zaprosiłaś jakiś ludzi nie wiadomo skąd?!
- Gdzie tam. To znajomi znajomych naszych znajomych.
- Y... aha.
- Chodź. Jesteś solenizantką powinnaś być w centrum uwagi. - Monica pociągnęła Isabel za rękę do kuchni. Isabel zaczęli składać życzenia a Monica gdzieś poszła. Nagle Is zobaczyła Susan stojącą w rogu. Postanowiła do niej podejść.
- Cześć. - Powiedziała z nadzieją, że dziewczyna odwrócona do niej plecami jej nie usłyszy. Susan odwróciła się.
- Cześć.
- Co tam?
- Myślałam, że ze sobą nie gadamy.
- Zapomnij, że w ogóle się odezwałam. - Is się odwróciła. Susan zrobiło się jej żal.
- Zaczekaj. - Złapała ją za bark. Is się odwróciła.
- Co?
- Chce...muszę... muszę Ci coś powiedzieć.
- Spoko. Już wiem.
- Ale skąd?
- Widziałam.
- To straszne.
- Ale o czym ty mówisz?
- A ty?
- O tym, że ty i Justin spotykacie się ze sobą.
- Co? Nie. Skąd Ci to przyszło do głowy?
- Widziałam Was na lotnisku.
- A to. To był Luke. To dubler Justina.
- Ccco?
- Dubler. Osoba, która....
- Wiem kto to dubler. Tylko, że ja was widziałam. Dzwoniłam do Justina wtedy i to ona odebrał.
- Ech... dziewczyno. Nie zauważyłaś, że ma sztuczne tatuaże? Albo trochę inny akcent? Justin dał mu jego komórkę bo chciał trochę odpocząć. Myślałam, że wiesz.
- Więc on mnie nie zdradza?
- Nie. -.Is wypuściła powietrze i osunęła się na krzesło, które podała jej Susan.
- Więc co chciałaś mi powiedzieć?
- Ale nikomu nie powiesz dobrze?
- Jasne.
- Paulina żyje. Wczoraj były u mnie takie dwie dziewczyny. Alex i... i... Eva. Powiedziały, że Paulina żyje tylko, ze jest wampirem. Powiedziałam, że im nie wierzę bo wampiry nie istnieją a jedna z nich pokazała swoje kły i wypiła krew tej drugiej. Oczywiście tamtej nic się nie stało. Poza tym jakiś Klaus chce się ze mną zobaczyć. Powiedziały,że dowiem się kiedy to nastąpi. - Is zbladła, ale zaśmiała się jak najgłośniej potrafiła.
- Przestań. Wampiry nie istnieją. Sprawdzasz mnie, tak? To jest ukryta kamera? To jest jakiś haczyk co nie? - Susan pokręciła głową.
- Mówię prawdę!
- Powinnaś pójść do domu. Za dużo wypiłaś.
- Nie oszalałam.
- Posłuchaj. Też tęsknię za Pauliną i pewnie też dałabym się nabrać na takie bzdury gdyby mi coś takiego powiedzieli. Susan. Paulina nie żyje. Musisz się z tym pogodzić.
- Ale...
- To kłamstwo. Grały na twoich uczuciach.- Susan zaczęła płakać.
- Zawieziesz mnie do domu? Proszę.
- Jasne.
Isabel wzięła kluczyki ze stolika i wymknęła się z Susan niepostrzeżenie. Wyszły z bloku i skierowały się na parking. Isabel szła z przodu a za nią Susan.
- Gdzie zaparkowałaś samochód? - Spytała Is odwracając się, ale nie zobaczyła Susan. Potem znowu odwróciła się i dostała czymś ciężkim, chyba deską.
- Przepraszam. Chce odzyskać siostrę.
- I co? - Spytała podenerwowana matka Is.
- Nie odbiera. Po co robiłam tą głupią imprezę?!
- To nie twoja wina. Sami się zgodziliśmy. Mogliśmy się domyślić, że to jej się nie spodoba.
- Przestańmy się obwiniać. Lepiej pomyślmy gdzie może teraz być. - Wszyscy myśleli gdzie Is najczęściej lubiła chodzić.
- Park?
- Możemy sprawdzić. - Wszyscy wyszli z mieszkania Is a potem z bloku. Wpadli na Jamesa.
- Gdzie wy wszyscy idziecie?
- Is zniknęła.
- Jak to?
- Normalnie!
- Spokojnie. Może po prostu pojechała do Natashy.
- Natashy?
- No siostry Pauliny.
- Paulina miała siostrę Natashe? -Spytała matka Is.
- Tak.- Nagle coś zaświeciło w mózgu Moniki. Może... może pojechała do Pauliny? Monika drgnęła. Wszyscy pomyśleli, że trzęsie się z zimna.
- Ja pojadę do domu Ignasiaków. Reszta niech pójdzie w miejsca w których mogłaby być i do znajomych Is. Monica szybko pobiegła do samochodu. Wsiadła do niego i pojechała do Pauliny.
Gdy znalazła się na miejscu nawet nie zważała na to co mogłoby się stać. Dopiero gdy weszła do starej piwnicy ogarnął ją strach.
- Paula jesteś tu?
- Tak a co?
- Czy Is jest z Tobą?
- Nie.
- Jak to nie?! - Monica się przeraziła.
- No nie ma jej tu. Od wczoraj się tu nie pojawiła.
- Była tu wcześniej?
- Tak. Ona jako jedyna o mnie nie zapomniała. Jako jedyna się mnie nie wyrzekła.
- Przepraszam, ale nie czas na to. Is zniknęła nigdzie jej nie ma. Wiesz gdzie może być?
- Is tak po prostu by nie zniknęła. Musiało się coś stać.
- Co?!
- Nie patrz tak na mnie.
- Musimy ją znaleźć!
- Daj telefon.
- Po co?
- Daj i nie zadawaj pytań.- Monica wyjęła swój telefon i podała go Pauli.Paulina wystukała na klawiaturze numer Mateusza i zadzwoniła.
- Monica?
- Musisz nam pomóc.
- Paulina? Dlaczego dzwonisz od Moniki?
- Isabel zniknęła.
- Jak?
- Nie wiem! Pomóż!
- Zaraz u Ciebie będę. - Matt rozłączy się. Po 15 minutach przyjechał do dziewczyn.
- Matt!- Krzyknęła Monica. Podbiegła do niego i go przytuliła. Paulinę coś ukłuło w sercu. To była zazdrość. Zazdrość? Przecież nigdy jej nie czułaś! A może czułaś, ale nie aż tak? Paulina podeszła do nich.
- Co robimy?
- Musimy się rozdzielić. Monica pojedzie ze mną a Paulina pojedzie do Davida i z nim poszuka Is we wszystkich hotelach.
- Ja... okej. - Powiedziała Paulina.
- Nie. Ja wolałabym jechać sprawdzić sama hotele jeżeli Ci to nie przeszkadza Matt. Paulina niech jedzie z Tobą.
- Jeżeli chce.
- Mi to obojętnie.
- To uzgodnione. Ja jadę sama sprawdzić hotele a wy jedziecie sprawdzić stare, opuszczone domy.
- Ok.
sobota, 31 marca 2012
rozdział 53
- Jednego mniej. - Powiedział David opierając się o zimną ścianę. Paulina spojrzała na niego nieobecnym wzrokiem.
- Wynoś się.
- Coś źle powiedziałem?
- WYNOŚ SIĘ! - Krzyknęła Paulina. - po prostu się wynoś. Nie mam ochoty Cię widzieć. - Powiedziała cicho.- Nigdy więcej. - Ostatnie zdanie powiedziała tak cicho, że tylko ktoś o wyostrzonych zmysłach mógł to usłyszeć. David miał takie zmysły jako wampir. Wiedziała o tym. Zrobił jak chciała. Gdy wyszedł Paulina osunęła się na ścianę i zaczęła płakać.
Isabella chodziła sama po mieście. Wszędzie widziała zakochane pary. Chciało jej się jednocześnie płakać, śmiać, krzyczeć i wymiotować.
- Weź się w garść głupia idiotko! - Powiedziała na głos gdy przechodziła obok restauracji "La Cantina" . Wszyscy spojrzeli na nią jak na jakiegoś świra. Isabel się tym nie przejmowała. Była zajęta swoimi sprawami. Do cholery! Chłopak ją zdradzał ze swoją byłą a ona szlajała się po starówce i gada do siebie. Jaki los jest nieprzewidywalny.
Mogła przecież właśnie lecieć z Justinem do Warszawy w jego objęciach. Zamiast jej Justin obściskuje tą su.kę Susan. Dlaczego tak ją nazywa? Przecież nie powinna. Susan zawsze była miła dla niej a ona zabrała jej chłopaka jakby należał do niej. Przecież Is nigdy tak się nie zachowywała. Zawsze była miła, uśmiechnięta, otwarta na wszystkich.Kochała śpiewać i tańczyć. Wszyscy ją lubili. A teraz? Teraz pewnie wszyscy uważają ją za jakąś złodziejkę, kogoś obojętnego na uczucia innych. Dlaczego aż tak się zmieniła?
Isabel szła ul. Długą. Nagle wpadła na pewien pomysł. Mimo iż na lotnisku bała się to teraz wydawał jej się to najlepszy pomysł. Pójdzie do Pauliny. Przyjaciółka ją zrozumie.
Paulina siedziała i płakała. Nie mogła uwierzyć, że nadal ma siłę. Miała prawo się złościć prawda? Wampiry mają wyostrzone wszystko. Czują radość i smutek bardziej. Radość zamienia się w rozkosz a smutek w złość. Nagle usłyszała kroki.
- Mówiłam, że nie chcę nikogo widzieć! - Jakaś postać powoli jakby wystraszona się wyłoniła. Po krótkiej chwili Paulina poznała w tej postaci swoją przyjaciółkę Is. - Is?
- Cześć.
- Po co przyszłaś? - Powiedziała oschle Paulina. Nie chciała żeby zabrzmiało to jak oskarżenie ale Is chyba tak to odebrała.
- Nie potrzebnie tu przychodziłam. Przepraszam. - Is już chciała wyjść, ale Paula ją zatrzymała.
- Zaczekaj... - Paulina czekała na reakcję Is. Przyjaciółka stała. Wydawało się, że zaraz wyjdzie, ale się odwróciła. Dalej powiedz coś! Pomyślała Paulina. - Chcesz pogadać?
- Skąd przyszło Ci to do głowy?
- Bo ostatnio jak się żegnaliście a właściwie... no po prostu ostatnim razem daliście mi do zrozumienia, że nie chcecie mieć ze mną nic wspólnego. - Is patrzyła na Pauline a właściwie na miejsce gdzie jej zdaniem się znajdowała bo wokół panowała ciemność. Is czuła jak do oczu napływają jej łzy. Nie wytrzymała. Wybuchnęła płaczem.
- Justin mnie zdradza!
- Ale... z kim?
- Z Susan.
- Jesteś pewna?
- Widziałam ich na lotnisku jak... jak się całowali i przytulali. Ja... on...
- Dobrze, już dobrze, nie płacz. - Paulina podeszła do Is. Ale nie całkowicie. Stanęła na przeciwko niej, lecz nie za blisko. Nie chciała przestraszyć przyjaciółki. Is przestraszyła się reakcji Pauliny więc się poruszyła.
- Co ja mam zrobić?
- Nie wiem...
- Coś się stało?
- Ja... Mati nie chce mnie widzieć a David... Davida wyrzuciłam.
- Dlaczego? - Isabel wytarła łzę, która spłynęła jej po policzku.
- Powiedział, że mnie kocha a ja odpowiedziałam mu, że jego miłość mi nie y=wystarcza, że to nie jest wystarczający powód by żyć. A na Davida się wściekłam. Wszystko zniszczył.
- Mati na pewno zrozumie, że Ciebie i Davida nic nie łączy. - Paulina spojrzała na przyjaciółkę takim wzrokiem jakby chciała powiedzieć " Przepraszam tak jakoś wyszło" - Pocałowałaś Davida?!
- Nnnie!! Nie,nie,nie!
-Więc o co chodzi? - Paulina pokiwała głową.
- Sama nie wiem. Ja... -Paulina otworzyła szeroko oczy. Isabel. Ta Isabel jaką znała od podstawówki. ta, która zawsze była silna mimo iż cały świat ją przytłaczał. Przytuła Pauline. Czy aż tak wszyscy się zmienili? Po chwili Is puściła Paule.
- Mogłabyś stąd wyjść? - Spytała Is co jeszcze bardziej zaskoczyło Pauline.
- Jasne, ale dlaczego pytasz?
- Pójdziemy gdzieś?
- Nie wiem czy to dobry pomysł. Wszyscy mnie znają. Jeżeli mnie zobaczą...
- Jeżeli Cię zobaczą powiesz, że jesteś siostrą Pauliny Natashą.
- Nie uwierzą mi. Natasha jest w Ameryce nagrywa płytę.
- Już nie. Odkąd wyjechała śledzę jej stronę. Dziś miała przyjechać do Polski. Paulina ona... ona nic nie wie.
- Chciałabym ją zobaczyć...
- Przykro mi. - Zapadła cisza. Is zastanawiała się jak ją przerwać w końcu powiedziała: Może pojedziemy na bloki do nas? Pamiętasz stare czasy? - Paulina się zaśmiała. Pamiętała wszystko.Czasy kiedy miała jakąś głupią moc, czasy kiedy była wampirem, czasy kiedy nim nie była, to wszystko. Przede wszystkim pamiętała momenty spędzone ze swoimi przyjaciółmi, wtedy kiedy... kiedy była człowiekiem. Isabel jakby czytała w jej myślach powiedziała: Jeżeli nie chcesz nie musimy. Możemy pójść gdzieś indziej.
- Nie. - Zanim powiedziała dalsze słowo trochę potrwało. Atmosfera wydawała się napięta. - Nie. Muszę się z tym oswoić. - Dziewczyny stały. W końcu Isabel pociągnęła Paulinę za ramię i pojechały na bloki. Paulinie wydawało się, że minęły wieki. Wszyscy patrzyli na nią jak na jakiegoś dziwoląga. Isabel za każdym razem tłumaczyła, że jestem siostrą Pauliny.Paulina nagle dostrzegła blondyna. Paulina go znała. To był...
- Czy to nie jest James?
- Tak to on.
- Zmienił się.
- Wyprzystojniał od waszego ostatniego spotkania co nie?
- I to jak.
- Chcesz się z nim przywitać? - Is zadała to pytanie przyjaciółce spoglądając na nią.
- Nie mogę. Jestem martwa zapomniałaś?
- Jesteś Natasha, zapomniałaś? - Paulina złapała powietrze do płuc a potem je wypuściła.
- Okej. Spróbujmy. - Dziewczyny podeszły do Jamesa.
- Hejka James, co tam? - James uśmiechnął się do Is. Gdy spojrzał na Pauline zamarł. - To siostra Pauliny, Natasha.
- Cześć. - Podał jej rękę jakby był zahipnotyzowany.
- Hej.
- Jak ty bardzo przypominasz Pauline. - Paulinie wydawało się, że zbladła. Czy to w ogóle możliwe? Przecież wampiry mają bladą cerę. - Przepraszam nie powinienem tego mówić. Wybacz mi. Zawsze mówię to co mi ślina na język przyniesie. - Paulina chciała się zaśmiać, ale nie wypadało powiedziała tylko ciche " nie szkodzi". Zapadła głęboka cisza. Wiedziała o czym wszyscy myślą. O tej samej osobie, lecz w różnych wariantach. James wspomina jak się kiedyś czuł z Pauliną a potem karcił siebie za te myśli. Isabel myślała o tym w co wkopała Pauline. Mogła ją zostawić. A Paulina myślała.. no cóż... nie myślała. Czytała wszystkim w myślach.
- Może... może przyjdziecie jutro na plażę? - Isabel uśmiechnęła się, ale potem spojrzała na Pauline i się zaczerwieniła. Paulina natomiast uświadomiło sobie jedną rzecz. Jest wampirem, więc nie może wychodzić na słońce. Spojrzała do góry. Była już noc i było widać gwiazdy. Miała szczęście. Co by się z nią stało gdyby wyszła na słońce? Pewnie to co z Eleną. Spłonie żywcem. Nie. Paulina na pewno tego nie chciała.
- Przykro mi, ale... mam już plany, ale Is na pewno się wybierze. - Is jeszcze bardziej się zaczerwieniła. Teraz wyglądała jak burak cukrowy.
- Ja też nie mogę. Przykro mi.
- Szkoda. Może kiedy indziej. - Spojrzał na Is. O Boże! On ją podrywa!
- Na pewno. - Powiedziała Paulina i szturchnęła przyjaciółkę.Ta tylko potrząsnęła głową. - Musimy już iść. Cześć. - Paulina popchnęła przyjaciółkę a gdy były już wystarczająco daleko od Jamesa powiedziała:
- On Cię podrywał!
- Nie.
- Tak. I to jak!
- Może... - Po chwili zastanowienia powiedziała : nie...
- Tak!
- No dobra... - Paulina szturchnęła przyjaciółkę.
- Czemu się z nim nie umówisz?
- Bo nadal jestem dziewczyną Justina. Poza tym... nie umawiam się z obecnymi i byłymi chłopakami moich przyjaciółek. - Is stanęła. Paulina także.
- Co się stało? - Spytała.
- Chodzę z Justinem a wcześniej on chodził z Susan. Zabrałam przyjaciółce chłopaka. Paulina wybacz mi. Wybaczysz?- Is klęknęła na ulicy składając ręce.
- Już dawno Ci wybaczyłam. Justin sam wybrał.
- Tak, ale mogłam odmówić.
- Byłaś w nim zakochana. Każda kobieta gdy jest zakochana robi głupie rzeczy i nawet się nad nimi nie zastanawia.
- Czy Susan mi kiedykolwiek wybaczy?
- Hm... to raczej ona powinna błagać Ciebie o wybaczenie bo to ona umawia się z twoim chłopakiem a nie a odwrót.
- No tak. Zapomniałam.
- Wstawaj. - Paulina odniosła przyjaciółkę z ziemi. - Pomyślą, że zwariowałaś. A jeżeli chodzi o Jamesa to możesz się z nim umawiać do woli. Oczywiście jak Justin i ty już nie będziecie razem. Pfu,pfu.
Mati chodził po domu cały podenerwowany. Gdy usłyszał czyjeś kroki przystanął.
- Spokojnie braciszku to tylko ja.
- Tego się obawiałem.
- Masz mi coś za złe? Co zrobiłem? A... chodzi o to, że Cię zabiłem nie,nie... czekaj... to ty mnie zabiłeś.
- Dobrze wiesz o co chodzi.
- Paulina wybrała tego lepszego. Tego, który wie jak się zabawić.- Mati się zdenerwował. Szybko złapał Davida za kark i rzucił nim o ścianę. Wszystkie kieliszki do wina się potłukły. David leżał na ziemi.
-Niezły krok braciszku, ale zapominasz kto tu jest silniejszy. - Zanim powiedział ostatnie zdanie już trzymał Mateusza za szyję a w drugiej ręce trzymał kołek.
- Dalej. Zakończ moje męki. - David nie ustępował uścisku. Stał cicho. Po chwili rzucił kołek na ziemię.
- Nie braciszku. Tak nie będzie. Ty zacząłeś, ale ja na pewno nie skończę. - Odwrócił się. Mateusz złapał się za szyję a po chwili rzucił się na Davida ten jedna złapał Matiego i rzucił nim o stół. - Nie walcz ze mną. To nie ma sensu. Powinieneś się pogodzić z wyborem Pauliny. - Mati wstał z ziemi. Był cały w szkle. Spojrzał pustym wzrokiem na David i usiadł na fotelu. David ruszył do drzwi. Gdy je otworzył zamarł. Zobaczył brunetkę a obok niej blondynkę. Spojrzał na brunetkę i spytał:
- Eva?
- Wynoś się.
- Coś źle powiedziałem?
- WYNOŚ SIĘ! - Krzyknęła Paulina. - po prostu się wynoś. Nie mam ochoty Cię widzieć. - Powiedziała cicho.- Nigdy więcej. - Ostatnie zdanie powiedziała tak cicho, że tylko ktoś o wyostrzonych zmysłach mógł to usłyszeć. David miał takie zmysły jako wampir. Wiedziała o tym. Zrobił jak chciała. Gdy wyszedł Paulina osunęła się na ścianę i zaczęła płakać.
Isabella chodziła sama po mieście. Wszędzie widziała zakochane pary. Chciało jej się jednocześnie płakać, śmiać, krzyczeć i wymiotować.
- Weź się w garść głupia idiotko! - Powiedziała na głos gdy przechodziła obok restauracji "La Cantina" . Wszyscy spojrzeli na nią jak na jakiegoś świra. Isabel się tym nie przejmowała. Była zajęta swoimi sprawami. Do cholery! Chłopak ją zdradzał ze swoją byłą a ona szlajała się po starówce i gada do siebie. Jaki los jest nieprzewidywalny.
Mogła przecież właśnie lecieć z Justinem do Warszawy w jego objęciach. Zamiast jej Justin obściskuje tą su.kę Susan. Dlaczego tak ją nazywa? Przecież nie powinna. Susan zawsze była miła dla niej a ona zabrała jej chłopaka jakby należał do niej. Przecież Is nigdy tak się nie zachowywała. Zawsze była miła, uśmiechnięta, otwarta na wszystkich.Kochała śpiewać i tańczyć. Wszyscy ją lubili. A teraz? Teraz pewnie wszyscy uważają ją za jakąś złodziejkę, kogoś obojętnego na uczucia innych. Dlaczego aż tak się zmieniła?
Isabel szła ul. Długą. Nagle wpadła na pewien pomysł. Mimo iż na lotnisku bała się to teraz wydawał jej się to najlepszy pomysł. Pójdzie do Pauliny. Przyjaciółka ją zrozumie.
Paulina siedziała i płakała. Nie mogła uwierzyć, że nadal ma siłę. Miała prawo się złościć prawda? Wampiry mają wyostrzone wszystko. Czują radość i smutek bardziej. Radość zamienia się w rozkosz a smutek w złość. Nagle usłyszała kroki.
- Mówiłam, że nie chcę nikogo widzieć! - Jakaś postać powoli jakby wystraszona się wyłoniła. Po krótkiej chwili Paulina poznała w tej postaci swoją przyjaciółkę Is. - Is?
- Cześć.
- Po co przyszłaś? - Powiedziała oschle Paulina. Nie chciała żeby zabrzmiało to jak oskarżenie ale Is chyba tak to odebrała.
- Nie potrzebnie tu przychodziłam. Przepraszam. - Is już chciała wyjść, ale Paula ją zatrzymała.
- Zaczekaj... - Paulina czekała na reakcję Is. Przyjaciółka stała. Wydawało się, że zaraz wyjdzie, ale się odwróciła. Dalej powiedz coś! Pomyślała Paulina. - Chcesz pogadać?
- Skąd przyszło Ci to do głowy?
- Bo ostatnio jak się żegnaliście a właściwie... no po prostu ostatnim razem daliście mi do zrozumienia, że nie chcecie mieć ze mną nic wspólnego. - Is patrzyła na Pauline a właściwie na miejsce gdzie jej zdaniem się znajdowała bo wokół panowała ciemność. Is czuła jak do oczu napływają jej łzy. Nie wytrzymała. Wybuchnęła płaczem.
- Justin mnie zdradza!
- Ale... z kim?
- Z Susan.
- Jesteś pewna?
- Widziałam ich na lotnisku jak... jak się całowali i przytulali. Ja... on...
- Dobrze, już dobrze, nie płacz. - Paulina podeszła do Is. Ale nie całkowicie. Stanęła na przeciwko niej, lecz nie za blisko. Nie chciała przestraszyć przyjaciółki. Is przestraszyła się reakcji Pauliny więc się poruszyła.
- Co ja mam zrobić?
- Nie wiem...
- Coś się stało?
- Ja... Mati nie chce mnie widzieć a David... Davida wyrzuciłam.
- Dlaczego? - Isabel wytarła łzę, która spłynęła jej po policzku.
- Powiedział, że mnie kocha a ja odpowiedziałam mu, że jego miłość mi nie y=wystarcza, że to nie jest wystarczający powód by żyć. A na Davida się wściekłam. Wszystko zniszczył.
- Mati na pewno zrozumie, że Ciebie i Davida nic nie łączy. - Paulina spojrzała na przyjaciółkę takim wzrokiem jakby chciała powiedzieć " Przepraszam tak jakoś wyszło" - Pocałowałaś Davida?!
- Nnnie!! Nie,nie,nie!
-Więc o co chodzi? - Paulina pokiwała głową.
- Sama nie wiem. Ja... -Paulina otworzyła szeroko oczy. Isabel. Ta Isabel jaką znała od podstawówki. ta, która zawsze była silna mimo iż cały świat ją przytłaczał. Przytuła Pauline. Czy aż tak wszyscy się zmienili? Po chwili Is puściła Paule.
- Mogłabyś stąd wyjść? - Spytała Is co jeszcze bardziej zaskoczyło Pauline.
- Jasne, ale dlaczego pytasz?
- Pójdziemy gdzieś?
- Nie wiem czy to dobry pomysł. Wszyscy mnie znają. Jeżeli mnie zobaczą...
- Jeżeli Cię zobaczą powiesz, że jesteś siostrą Pauliny Natashą.
- Nie uwierzą mi. Natasha jest w Ameryce nagrywa płytę.
- Już nie. Odkąd wyjechała śledzę jej stronę. Dziś miała przyjechać do Polski. Paulina ona... ona nic nie wie.
- Chciałabym ją zobaczyć...
- Przykro mi. - Zapadła cisza. Is zastanawiała się jak ją przerwać w końcu powiedziała: Może pojedziemy na bloki do nas? Pamiętasz stare czasy? - Paulina się zaśmiała. Pamiętała wszystko.Czasy kiedy miała jakąś głupią moc, czasy kiedy była wampirem, czasy kiedy nim nie była, to wszystko. Przede wszystkim pamiętała momenty spędzone ze swoimi przyjaciółmi, wtedy kiedy... kiedy była człowiekiem. Isabel jakby czytała w jej myślach powiedziała: Jeżeli nie chcesz nie musimy. Możemy pójść gdzieś indziej.
- Nie. - Zanim powiedziała dalsze słowo trochę potrwało. Atmosfera wydawała się napięta. - Nie. Muszę się z tym oswoić. - Dziewczyny stały. W końcu Isabel pociągnęła Paulinę za ramię i pojechały na bloki. Paulinie wydawało się, że minęły wieki. Wszyscy patrzyli na nią jak na jakiegoś dziwoląga. Isabel za każdym razem tłumaczyła, że jestem siostrą Pauliny.Paulina nagle dostrzegła blondyna. Paulina go znała. To był...
- Czy to nie jest James?
- Tak to on.
- Zmienił się.
- Wyprzystojniał od waszego ostatniego spotkania co nie?
- I to jak.
- Chcesz się z nim przywitać? - Is zadała to pytanie przyjaciółce spoglądając na nią.
- Nie mogę. Jestem martwa zapomniałaś?
- Jesteś Natasha, zapomniałaś? - Paulina złapała powietrze do płuc a potem je wypuściła.
- Okej. Spróbujmy. - Dziewczyny podeszły do Jamesa.
- Hejka James, co tam? - James uśmiechnął się do Is. Gdy spojrzał na Pauline zamarł. - To siostra Pauliny, Natasha.
- Cześć. - Podał jej rękę jakby był zahipnotyzowany.
- Hej.
- Jak ty bardzo przypominasz Pauline. - Paulinie wydawało się, że zbladła. Czy to w ogóle możliwe? Przecież wampiry mają bladą cerę. - Przepraszam nie powinienem tego mówić. Wybacz mi. Zawsze mówię to co mi ślina na język przyniesie. - Paulina chciała się zaśmiać, ale nie wypadało powiedziała tylko ciche " nie szkodzi". Zapadła głęboka cisza. Wiedziała o czym wszyscy myślą. O tej samej osobie, lecz w różnych wariantach. James wspomina jak się kiedyś czuł z Pauliną a potem karcił siebie za te myśli. Isabel myślała o tym w co wkopała Pauline. Mogła ją zostawić. A Paulina myślała.. no cóż... nie myślała. Czytała wszystkim w myślach.
- Może... może przyjdziecie jutro na plażę? - Isabel uśmiechnęła się, ale potem spojrzała na Pauline i się zaczerwieniła. Paulina natomiast uświadomiło sobie jedną rzecz. Jest wampirem, więc nie może wychodzić na słońce. Spojrzała do góry. Była już noc i było widać gwiazdy. Miała szczęście. Co by się z nią stało gdyby wyszła na słońce? Pewnie to co z Eleną. Spłonie żywcem. Nie. Paulina na pewno tego nie chciała.
- Przykro mi, ale... mam już plany, ale Is na pewno się wybierze. - Is jeszcze bardziej się zaczerwieniła. Teraz wyglądała jak burak cukrowy.
- Ja też nie mogę. Przykro mi.
- Szkoda. Może kiedy indziej. - Spojrzał na Is. O Boże! On ją podrywa!
- Na pewno. - Powiedziała Paulina i szturchnęła przyjaciółkę.Ta tylko potrząsnęła głową. - Musimy już iść. Cześć. - Paulina popchnęła przyjaciółkę a gdy były już wystarczająco daleko od Jamesa powiedziała:
- On Cię podrywał!
- Nie.
- Tak. I to jak!
- Może... - Po chwili zastanowienia powiedziała : nie...
- Tak!
- No dobra... - Paulina szturchnęła przyjaciółkę.
- Czemu się z nim nie umówisz?
- Bo nadal jestem dziewczyną Justina. Poza tym... nie umawiam się z obecnymi i byłymi chłopakami moich przyjaciółek. - Is stanęła. Paulina także.
- Co się stało? - Spytała.
- Chodzę z Justinem a wcześniej on chodził z Susan. Zabrałam przyjaciółce chłopaka. Paulina wybacz mi. Wybaczysz?- Is klęknęła na ulicy składając ręce.
- Już dawno Ci wybaczyłam. Justin sam wybrał.
- Tak, ale mogłam odmówić.
- Byłaś w nim zakochana. Każda kobieta gdy jest zakochana robi głupie rzeczy i nawet się nad nimi nie zastanawia.
- Czy Susan mi kiedykolwiek wybaczy?
- Hm... to raczej ona powinna błagać Ciebie o wybaczenie bo to ona umawia się z twoim chłopakiem a nie a odwrót.
- No tak. Zapomniałam.
- Wstawaj. - Paulina odniosła przyjaciółkę z ziemi. - Pomyślą, że zwariowałaś. A jeżeli chodzi o Jamesa to możesz się z nim umawiać do woli. Oczywiście jak Justin i ty już nie będziecie razem. Pfu,pfu.
Mati chodził po domu cały podenerwowany. Gdy usłyszał czyjeś kroki przystanął.
- Spokojnie braciszku to tylko ja.
- Tego się obawiałem.
- Masz mi coś za złe? Co zrobiłem? A... chodzi o to, że Cię zabiłem nie,nie... czekaj... to ty mnie zabiłeś.
- Dobrze wiesz o co chodzi.
- Paulina wybrała tego lepszego. Tego, który wie jak się zabawić.- Mati się zdenerwował. Szybko złapał Davida za kark i rzucił nim o ścianę. Wszystkie kieliszki do wina się potłukły. David leżał na ziemi.
-Niezły krok braciszku, ale zapominasz kto tu jest silniejszy. - Zanim powiedział ostatnie zdanie już trzymał Mateusza za szyję a w drugiej ręce trzymał kołek.
- Dalej. Zakończ moje męki. - David nie ustępował uścisku. Stał cicho. Po chwili rzucił kołek na ziemię.
- Nie braciszku. Tak nie będzie. Ty zacząłeś, ale ja na pewno nie skończę. - Odwrócił się. Mateusz złapał się za szyję a po chwili rzucił się na Davida ten jedna złapał Matiego i rzucił nim o stół. - Nie walcz ze mną. To nie ma sensu. Powinieneś się pogodzić z wyborem Pauliny. - Mati wstał z ziemi. Był cały w szkle. Spojrzał pustym wzrokiem na David i usiadł na fotelu. David ruszył do drzwi. Gdy je otworzył zamarł. Zobaczył brunetkę a obok niej blondynkę. Spojrzał na brunetkę i spytał:
- Eva?
czwartek, 29 marca 2012
rozdział 52
Gdy Ewa przyszła w piątek do podziemia nie zaznała w niej wampirzycy. Była cała podenerwowana ponieważ nie wiedziała gdzie mogła się podziać jej przyjaciółka. Jak najszybciej wyszła z jaskini i zadzwoniła do Matiego.
- Tak? - Spytał głos w słuchawce.
- Mati, Paulina zniknęła!
- Jak to?
- Nie wiem. Przyszłam i już jej nie było. Boję się, że coś się stało.
- Zaraz tam będę. - Mati jak powiedział, tak zrobił. Przybył na miejsce jak najszybciej się dało. Ewa zobaczyła krew na jego koszuli. Było jej wstyd że przerwała mu. Mati powiedział żeby się nie przejmowała. Ewa pokolei wszystko omówiła a gdy skończyła ustalili, że się rozdzielą i przeszukają całe miasto, nawet gdyby miało im to zająć cały dzień a mieli niewiele czasu, gdyż była już godzina dziewiąta a miasto dość duże. Ewa odwiedzić najbliższych Pauliny, czyli znajomych, przyjaciół a także rodzinę. Natomiast Mateusz wszystkie sklepy, szpitale i miejsca w których Paulina najczęściej bywała. Po kilku godzinach gdy Ewa już wszystkich odwiedziła zadzwoniła do Mateusza.
- Znalazłeś ją?
- Nie a ty?
- U mnie to samo.
- Nie mogła się tak po prostu rozpłynąć.
- Jest już późno. Będę wracać do domu. Ty też powinieneś odpocząć.
- Jestem sama wiesz kim. Dam radę. Poszu...- Mateusz przerwał w pół zdania. Wydawało mu się, że widzi Pauline, ale ona wyglądała inaczej. Dłuższe, ciemniejsze włosy, ciemną karnację, eleganckie ciuchy i była także umalowana.
- Mati. Mati jesteś tam?- Mateusz dopiero po dłuższej chwili zdał sobie sprawę, że Ewa go woła, właściwie krzyczy.
- Tak jestem. Chyba...- Mateusz chwile się zastanowił.- Chyba widzę Paulinę.
- Chyba?
- Jest do niej podobna, nie jestem pewien...
- Może podjedź i zapytaj?
- Kończę pa. - Mati rozłączył się i podszedł do dziewczyny. Brunetka od razu poznała Matiego.
- Mati! - Krzyknęła. Chłopak lekko się speszył
- Hhhhej.
- Nie poznajesz mnie?
- A powinienem?
- To ja. Natasha.Jestem tak jakby siostrą pauliny. A właśnie co tam u niej? - Mat już z przyzwyczajenia chciał powiedzieć, że dobrze, że Paula na pewno ucieszy się gdy ją zobaczy, ale wiedział, że to kłamstwo. Zrobił dziwną minę. - Coś się stało?
- Nie wiesz?
- Czego?
- Paulina...- Mat na chwilę stracił głos, ale nie dał po sobie tego poznać i powiedział.- Paulina nie żyje. - Natasha rozszerzyła szeroko oczy. Rzuciła wszystkie torby na ziemię i próbowała się o coś oprzeć. W końcu złapała za jakieś krzesło i usiała.
- Allle...ale..jak...? - Mat powiedział to co mówili wszyscy. Skłamał.
- Miała wypadek.
- Wypadek?
- Znaleźli ją w jakieś jaskini. Powiedzieli, że zmarła z głodu i odwodnienia.
- Matko. - Powiedziała półszeptem Natasha. Myśl, że jej siostra umierała w takich katuszach był przerażający. Chciała krzyczeć że to niesprawiedliwe, ale straciła głos. Przecież Paulina była taka młoda...
- Może... może Cię odwieźć? - Natasha pokiwała głową.
- Mam... - Głos jej się załamywał. - Ktoś... - Nie myśli jasno pomyślała Mati. Wziął Natashe i zaprowadził ją do samochodu. Potem wrócił po zakupy i schował do bagażnika. Przez całą drogę nie rozmawiali a gdy pojechali do domku w którym mieszkała rodzina Ignasiak, Natasha nie wysiadła.
- Boję się tam wejść.
- Nie ma czego. - Natasha spojrzała Mateuszowi prosto w oczy.
- Co ja im powiem? Ja... - Mateusz przytulił Natashe.
- Wiem. - Po chwili dodał.- Jeżeli chcesz mogę wejść z Tobą. - Natasha pokręciła głową.
- Muszę sama tam wejść. - Mati kiwnął głową na znak że rozumie. Natasha jeszcze chwilę siedziała sztywno a potem otworzyła drzwi od samochodu i wyszła. Podeszła do drzwi, zapukała. Mat odpalił silnik i pojechał do jaskini. Gdy zjawił się na miejscu zobaczył czarny jaguar Davida. Jak najszybciej zszedł na dół. Kiedy się tam znalazł zobaczył Davida i Pauline śmiali się jak dzieci. Kiedy Paulina odwróciła się i zobaczyła Mateusza zamilkła.
- O, witaj braciszku. Wiesz jak długo na Ciebie czekamy? - My?Pomyślał Mati.-Tak, my braciszku. Paulina już od dawna wie, że ty wiesz. Szkoda tylko że tak długo zajęło Ci to ujawnienie. - David pokazał ironiczny uśmiech. Natomiast Mati nie zwrócił na to uwagi.
- Wiedziałaś? - Spytał Pauliny.
- Od wczoraj. Usłyszałam jakieś głosy i wyszłam stąd by zobaczyć co się dzieje. Zobaczyłam Ciebie, Ewe i Davida. Z waszej rozmowy odkryłam, że już wiesz.
- Mogłaś wyjść.
- Nie mogła. Była tak osłabiona, że ledwo mówiła.
- Nie wierzę Ci. Codziennie dostawała krew!
- Nie piłam jej. Nie potrafiłam.Nie dałam rady.
- Ewa mówiła, że czujesz się dobrze.
- Udawałam. Mati ja..- Paulina chciała lekko dotknąć jego ramienia,ale się cofnął.
- Mogłaś zginąć!
- Wiem. Ja nie potrafię tak żyć. Ja... nie mam po co żyć.
- Kocham Cię. Czy to Ci nie wystarcza? Czy to nie jest wystarczający powód by żyć?
- Jest, ale...
- Nic nie mów. - Przeniósł wzrok na chwilę na Davida a potem na Paulinę. - Rozumiem. - Wyszedł.
Isabella z niecierpliwością czekała na Justina. Nie mogła się doczekać momentu w którym go zobaczy, podbiegnie do niego, przytuli i pocałuje. W końcu po długim a jednocześnie za krótkim powitaniu będą zmuszeni pojechać pod studio TVN. Isabel rozglądała się za każdym razem gdy widziała kogoś podobnego do Justina, ale ani razu to nie był on. Już po woli się niecierpliwiła. Isabel była tak zamyślona, że przestraszyła się telefonu. O mały włos go nie upuściła.
- Tak?
- Słuchaj. Musiałem przesunąć wizytę. Przepraszam jestem przeziębiony. - Justin pociągnął nosem na dowód.
- Nie przyjedziesz?
- Nie, przepraszam.
- Nic nie szkodzi i tak jeszcze siedzę w domu. Dobrze, że dzwonisz teraz a nie gdybym była na lotnisku. - Justin zaśmiał się. Is nie wiedziała czemu, ale wydawało jej się, że Justin kłamie.
- Przepraszam kochanie. Muszę kończyć. Każą mi odpoczywać.
- Jasne. Cześć. - Justin rozłączył się. Is czuła się upokorzona. Stała na lotnisku już od ponad godziny a nagle Justin dzwoni i mówi, że nie przyleci. Isabella postanowiła pójść do kawiarenki. Usiadła, zamówiła kawę i ciastko. Po zjedzeniu ciastka i wypiciu kawy Isabel wyszła z kawiarenki. Szła powoli. Nigdzie się nie śpieszyła. Przy wyjściu się zatrzymała, stanęła jak posąg. Zobaczyła Justina. Chciała do niego podbiec i powiedzieć, że ma już więcej nie robić jej takich żartów, ale w ostatniej chwili się powstrzymała. Do Justina podbiegła Susan, pocałowała go w usta, przytulili się do siebie. Justin powiedział coś Susan do ucha a ta zaczęła się śmiać. Isabel czuła jak wszystko w niej się gotuje. Nie mogła uwierzyć własnym ozom. Jak Justin mógł zrobić coś takiego? Jak mógł ją zdradzić z jej najlepszej przyjaciółki siostra? Dlaczego wolał Susan a nie Is? Is przychodziła tylko jedna odpowiedź. On zdradził ją po tym jak ona oszukała go. Tylko dlaczego po prostu z nią nie zerwał tylko ją omijał? Isabel sięgnęła po telefon i wybrała numer Justina jakby chciała się upewnić, że to nie on tam stoi tylko ktoś inny. Justin wyciągnął telefon z kieszeni, spojrzał na niego i zanim odebrał odszedł trochę dalej od Susan.
- Tak kochanie?- Powiedział ochryple. Kiepsko Ci idzie. Pomyślała Is.
- Przepraszam, że Ci przeszkadzam, ale... - Kurde. Szybko wymyśl coś. - Ale chciałam Ci powiedzieć, że Cię kocham. - Justin popatrzył w niebo jakby się zastanawiał i powiedział:
- Ja też Cię Kocham. - Po chwili dodał - Coś jeszcze?
- Kochanie...nie wiem co bym zrobiła gdybym Cię straciła...
- Ja też. - Susan coś do niego krzyknęła. Justin dął znać że jeszcze chwilę. - Przepraszam. Na prawdę muszę kończyć.
-Rozumiem. Odpoczywaj. Całuję. - Rozłączył się. Przez chwilę bawił się poruszając telefon w palcach po czym podszedł do Susan i razem wsiedli do samochodu.
Isabel jak najszybciej chciała z kimś porozmawiać. Z kimś z kim zawsze się dogadywała. Znała tylko dwie osoby. Monice i... i Pauline. Na Monice nie mogła liczyć bo pewnie cały czas jest z Mariuszem a Paulina... bała się jej. Bała się tego kim stała się Paulina. Jej najlepsza przyjaciółka została przemieniona w wampira.
Isabel nie miała wyboru. Była zdana tylko na siebie.
- Tak? - Spytał głos w słuchawce.
- Mati, Paulina zniknęła!
- Jak to?
- Nie wiem. Przyszłam i już jej nie było. Boję się, że coś się stało.
- Zaraz tam będę. - Mati jak powiedział, tak zrobił. Przybył na miejsce jak najszybciej się dało. Ewa zobaczyła krew na jego koszuli. Było jej wstyd że przerwała mu. Mati powiedział żeby się nie przejmowała. Ewa pokolei wszystko omówiła a gdy skończyła ustalili, że się rozdzielą i przeszukają całe miasto, nawet gdyby miało im to zająć cały dzień a mieli niewiele czasu, gdyż była już godzina dziewiąta a miasto dość duże. Ewa odwiedzić najbliższych Pauliny, czyli znajomych, przyjaciół a także rodzinę. Natomiast Mateusz wszystkie sklepy, szpitale i miejsca w których Paulina najczęściej bywała. Po kilku godzinach gdy Ewa już wszystkich odwiedziła zadzwoniła do Mateusza.
- Znalazłeś ją?
- Nie a ty?
- U mnie to samo.
- Nie mogła się tak po prostu rozpłynąć.
- Jest już późno. Będę wracać do domu. Ty też powinieneś odpocząć.
- Jestem sama wiesz kim. Dam radę. Poszu...- Mateusz przerwał w pół zdania. Wydawało mu się, że widzi Pauline, ale ona wyglądała inaczej. Dłuższe, ciemniejsze włosy, ciemną karnację, eleganckie ciuchy i była także umalowana.
- Mati. Mati jesteś tam?- Mateusz dopiero po dłuższej chwili zdał sobie sprawę, że Ewa go woła, właściwie krzyczy.
- Tak jestem. Chyba...- Mateusz chwile się zastanowił.- Chyba widzę Paulinę.
- Chyba?
- Jest do niej podobna, nie jestem pewien...
- Może podjedź i zapytaj?
- Kończę pa. - Mati rozłączył się i podszedł do dziewczyny. Brunetka od razu poznała Matiego.
- Mati! - Krzyknęła. Chłopak lekko się speszył
- Hhhhej.
- Nie poznajesz mnie?
- A powinienem?
- To ja. Natasha.Jestem tak jakby siostrą pauliny. A właśnie co tam u niej? - Mat już z przyzwyczajenia chciał powiedzieć, że dobrze, że Paula na pewno ucieszy się gdy ją zobaczy, ale wiedział, że to kłamstwo. Zrobił dziwną minę. - Coś się stało?
- Nie wiesz?
- Czego?
- Paulina...- Mat na chwilę stracił głos, ale nie dał po sobie tego poznać i powiedział.- Paulina nie żyje. - Natasha rozszerzyła szeroko oczy. Rzuciła wszystkie torby na ziemię i próbowała się o coś oprzeć. W końcu złapała za jakieś krzesło i usiała.
- Allle...ale..jak...? - Mat powiedział to co mówili wszyscy. Skłamał.
- Miała wypadek.
- Wypadek?
- Znaleźli ją w jakieś jaskini. Powiedzieli, że zmarła z głodu i odwodnienia.
- Matko. - Powiedziała półszeptem Natasha. Myśl, że jej siostra umierała w takich katuszach był przerażający. Chciała krzyczeć że to niesprawiedliwe, ale straciła głos. Przecież Paulina była taka młoda...
- Może... może Cię odwieźć? - Natasha pokiwała głową.
- Mam... - Głos jej się załamywał. - Ktoś... - Nie myśli jasno pomyślała Mati. Wziął Natashe i zaprowadził ją do samochodu. Potem wrócił po zakupy i schował do bagażnika. Przez całą drogę nie rozmawiali a gdy pojechali do domku w którym mieszkała rodzina Ignasiak, Natasha nie wysiadła.
- Boję się tam wejść.
- Nie ma czego. - Natasha spojrzała Mateuszowi prosto w oczy.
- Co ja im powiem? Ja... - Mateusz przytulił Natashe.
- Wiem. - Po chwili dodał.- Jeżeli chcesz mogę wejść z Tobą. - Natasha pokręciła głową.
- Muszę sama tam wejść. - Mati kiwnął głową na znak że rozumie. Natasha jeszcze chwilę siedziała sztywno a potem otworzyła drzwi od samochodu i wyszła. Podeszła do drzwi, zapukała. Mat odpalił silnik i pojechał do jaskini. Gdy zjawił się na miejscu zobaczył czarny jaguar Davida. Jak najszybciej zszedł na dół. Kiedy się tam znalazł zobaczył Davida i Pauline śmiali się jak dzieci. Kiedy Paulina odwróciła się i zobaczyła Mateusza zamilkła.
- O, witaj braciszku. Wiesz jak długo na Ciebie czekamy? - My?Pomyślał Mati.-Tak, my braciszku. Paulina już od dawna wie, że ty wiesz. Szkoda tylko że tak długo zajęło Ci to ujawnienie. - David pokazał ironiczny uśmiech. Natomiast Mati nie zwrócił na to uwagi.
- Wiedziałaś? - Spytał Pauliny.
- Od wczoraj. Usłyszałam jakieś głosy i wyszłam stąd by zobaczyć co się dzieje. Zobaczyłam Ciebie, Ewe i Davida. Z waszej rozmowy odkryłam, że już wiesz.
- Mogłaś wyjść.
- Nie mogła. Była tak osłabiona, że ledwo mówiła.
- Nie wierzę Ci. Codziennie dostawała krew!
- Nie piłam jej. Nie potrafiłam.Nie dałam rady.
- Ewa mówiła, że czujesz się dobrze.
- Udawałam. Mati ja..- Paulina chciała lekko dotknąć jego ramienia,ale się cofnął.
- Mogłaś zginąć!
- Wiem. Ja nie potrafię tak żyć. Ja... nie mam po co żyć.
- Kocham Cię. Czy to Ci nie wystarcza? Czy to nie jest wystarczający powód by żyć?
- Jest, ale...
- Nic nie mów. - Przeniósł wzrok na chwilę na Davida a potem na Paulinę. - Rozumiem. - Wyszedł.
Isabella z niecierpliwością czekała na Justina. Nie mogła się doczekać momentu w którym go zobaczy, podbiegnie do niego, przytuli i pocałuje. W końcu po długim a jednocześnie za krótkim powitaniu będą zmuszeni pojechać pod studio TVN. Isabel rozglądała się za każdym razem gdy widziała kogoś podobnego do Justina, ale ani razu to nie był on. Już po woli się niecierpliwiła. Isabel była tak zamyślona, że przestraszyła się telefonu. O mały włos go nie upuściła.
- Tak?
- Słuchaj. Musiałem przesunąć wizytę. Przepraszam jestem przeziębiony. - Justin pociągnął nosem na dowód.
- Nie przyjedziesz?
- Nie, przepraszam.
- Nic nie szkodzi i tak jeszcze siedzę w domu. Dobrze, że dzwonisz teraz a nie gdybym była na lotnisku. - Justin zaśmiał się. Is nie wiedziała czemu, ale wydawało jej się, że Justin kłamie.
- Przepraszam kochanie. Muszę kończyć. Każą mi odpoczywać.
- Jasne. Cześć. - Justin rozłączył się. Is czuła się upokorzona. Stała na lotnisku już od ponad godziny a nagle Justin dzwoni i mówi, że nie przyleci. Isabella postanowiła pójść do kawiarenki. Usiadła, zamówiła kawę i ciastko. Po zjedzeniu ciastka i wypiciu kawy Isabel wyszła z kawiarenki. Szła powoli. Nigdzie się nie śpieszyła. Przy wyjściu się zatrzymała, stanęła jak posąg. Zobaczyła Justina. Chciała do niego podbiec i powiedzieć, że ma już więcej nie robić jej takich żartów, ale w ostatniej chwili się powstrzymała. Do Justina podbiegła Susan, pocałowała go w usta, przytulili się do siebie. Justin powiedział coś Susan do ucha a ta zaczęła się śmiać. Isabel czuła jak wszystko w niej się gotuje. Nie mogła uwierzyć własnym ozom. Jak Justin mógł zrobić coś takiego? Jak mógł ją zdradzić z jej najlepszej przyjaciółki siostra? Dlaczego wolał Susan a nie Is? Is przychodziła tylko jedna odpowiedź. On zdradził ją po tym jak ona oszukała go. Tylko dlaczego po prostu z nią nie zerwał tylko ją omijał? Isabel sięgnęła po telefon i wybrała numer Justina jakby chciała się upewnić, że to nie on tam stoi tylko ktoś inny. Justin wyciągnął telefon z kieszeni, spojrzał na niego i zanim odebrał odszedł trochę dalej od Susan.
- Tak kochanie?- Powiedział ochryple. Kiepsko Ci idzie. Pomyślała Is.
- Przepraszam, że Ci przeszkadzam, ale... - Kurde. Szybko wymyśl coś. - Ale chciałam Ci powiedzieć, że Cię kocham. - Justin popatrzył w niebo jakby się zastanawiał i powiedział:
- Ja też Cię Kocham. - Po chwili dodał - Coś jeszcze?
- Kochanie...nie wiem co bym zrobiła gdybym Cię straciła...
- Ja też. - Susan coś do niego krzyknęła. Justin dął znać że jeszcze chwilę. - Przepraszam. Na prawdę muszę kończyć.
-Rozumiem. Odpoczywaj. Całuję. - Rozłączył się. Przez chwilę bawił się poruszając telefon w palcach po czym podszedł do Susan i razem wsiedli do samochodu.
Isabel jak najszybciej chciała z kimś porozmawiać. Z kimś z kim zawsze się dogadywała. Znała tylko dwie osoby. Monice i... i Pauline. Na Monice nie mogła liczyć bo pewnie cały czas jest z Mariuszem a Paulina... bała się jej. Bała się tego kim stała się Paulina. Jej najlepsza przyjaciółka została przemieniona w wampira.
Isabel nie miała wyboru. Była zdana tylko na siebie.
wtorek, 13 marca 2012
rozdział 51
Is sięgała po klucze od mieszkania kiedy zadzwonił jej telefon. Nerwowo zaczęła grzebać w torebce upuszczając przy tym klucze. Znalazła telefon i odebrała.
- Tak? - Spytała podnosząc klucze z podłogi.
- Is! W piątek wraz z mamą i bratem przyjeżdżam do Polski na wywiad do" Dzień Dobry TVN!" - Och... on ma taki słodki głos kiedy mówi po polsku...- Będziemy mogli się zobaczyć!
- Na prawdę?!
- Tak!
- Och Justin! Nie mogę się doczekać!
- Ja też skarbie...
- Coś się stało?
- nie, tylko... muszę kończyć do zobaczenia.
- Justin...
-Tak?
- Kocham Cię. - Chwila ciszy.
- Ja Ciebie też skarbie. - Rozłączył się.
Is przez chwilę zastanawiała się nad dziwną rozmową z ukochanym po czym otworzyła drzwi od mieszkania i weszła do środka.
Od rozmowy z Mariuszem i dziewczynami minęło 5 dni. Dziś jest czwartek. Nie wiem drogi pamiętniczku czy jeszcze kiedykolwiek się do mnie odezwą. Mam nadzieję, że tak. Jestem tu taka sama...taka... osamotniona.Ewa przychodzi codziennie, przynosi mi krew, ale nie wiem jak długo dam radę tylko z nią rozmawiać. Tęsknię za tymi wszystkimi ludźmi...za tatą, macochą, Susan, nawet za Justinem. Nie mogę uwierzyć że to akurat spotkało mnie...
Pauline Ignasiak, lat 17, urodzona w roku 1996 zmarła w roku 2013, kochana uczennica, przyjaciółka...zmartwychwstała...
-Co ja w ogóle pisze?- Spytała na głos Paulina. Odpowiedziała jej cisza. - Ja chce do domu...
Monica i Mariusz właśnie szli w stronę bloku Izy, kiedy zobaczyli Mateusza idącego w ich stronę. Mariusz zaczął coś mruczeć pod nosem a Monice, gdy spojrzała na twarz Matiego zrobiło się żal. Pomyślała, że ma on prawo żyć. Ma prawo wiedzieć. Ale obiecała Paulinie że nic nie powie. Zawsze wszystko wszystkim mówiła a teraz nie była w stanie, dlaczego? Dlatego że Paulina była jej przyjaciółką? Nie. A może dlatego, że ona nie żyje a jednocześnie żyje? Nic już z tego nie rozumiała. Wiedziała jedynie tyle że nie może powiedzieć nic Matiemu. Złapała Mariusza za ramię i skręcili w zupełnie inną uliczkę, która w ogóle nie prowadziła do Izy.Trudno - pomyślała - najwyżej nie pójdziemy do niej. Mariusz nie pytał dlaczego to zrobiła, dobrze wiedział.
-Cześć.- Powiedziała Ewa jak co rano, gdy przychodziła do Pauliny, ale tym razem nikt jej nie odpowiedział. Ewa poświeciwszy latarką po całym podziemiu w końcu dowiedziała się dlaczego. Paulina płakała. - Co się stało? - Paulina zobaczywszy przyjaciółkę otarła łzy.
- Nic. Witaj. Co słychać u Ciebie? - Ewa położyła torbę na ziemi. Paulina spojrzała na nią. Ewa także to zrobiła. - Musisz przestać tu przychodzić.
- Dlaczego?
- Obie dobrze wiemy, że to co przynosisz w tej torbie w końcu przestanie wystarczać.
- Przestań!
- Mówię prawdę.
- Posłuchaj. Nawet jeżeli przestanie wystarczać to i tak ja nie przestanę przychodzić. Poza tym prędzej zorientują się co robię niż przestanie brakować krwi. Jest jeszcze zwierzęca krew, nieprawdaż? Da się z niej żyć.
- Masz rację.
- Możemy zmienić temu bo trochę dziwnie się czuję rozmawiając o krwi?
- Jasne. - Cisza.
- A może tak wyjedziesz? - Spytała cicho Ewa z nadzieją, że Paulina tego nie usłyszy. Nie chciała żeby jej przyjaciółka wyjeżdżała, ale chciała dla niej jak najlepiej a z pewnością tu, w tym mieście nie jest bezpiecznie. W każdej chwili ktoś mógłby ją rozpoznać a gdzie indziej mogłaby normalnie chodzić.
- Nie mogłabym.
- Słucham?
- Nie mogłabym wyjechać i na pewno ktoś by mnie rozpoznał w innym mieście. Zapomniałaś jak się nazywam... znaczy... nazywałam?
- Paulina. Nadal nazywasz się Paulina Ignasiak. Nie ważne, że...
- Nie żyję?
- No tego to bym tak nie ujęła.
- Fakt. Jestem jakimś umarlakiem, który chodzi sobie po ziemi bo tak się stało a nie inaczej.
- Nie prawda. Nie jesteś żadnym umarlakiem chodzącym po ziemi. Jesteś raczej... wampirem.
- Wolałabym żeby odrąbali mi głowę niż żyć tak przez całe życie. Nie chce patrzeć jak moi bliscy starzeją się, zakładają rodziny, zdobywają wiedzę, pracę, umierają... nie chcę patrzeć na ich cierpienie, na ich szczęście, na ich samych z zazdrością. Nie chce patrzeć na nich jak na pożywienie. Chciałabym po prostu umrzeć. Tak na prawdę.
-Wiem. Nie zmienisz tego co się stało.
-Dzięki za komplement.
- Lepiej jeżeli już pójdę... - Popatrzyła na torbę. - Tu masz wszystko. - Odwróciła się.
- Ewa.. - Nie odwracając się spytała:
- Tak?
- Przepraszam, nie chciałam...- Odwróciła się.
- Nie szkodzi. Do jutra. - Uśmiechnęła się i wyszła.
- Do jutra... - Powiedziała ledwo słyszalnym głosem.
Ewa właśnie wychodziła z podziemia. Kiedy spojrzała do góry zobaczyła Matiego.
- Jak się czuje? - Spytał
- Kiepsko. Z dnia na dzień jest coraz gorzej. Wydaje mi się, że pije coraz mniej krwi.
- Kiedy będę mógł ją zobaczyć?
- Kiedy powie.
- Ja dłużej nie dam rady.
- Mateusz! Jeżeli dowie się, że Ci powiedziałam zabije mnie! No... może nie dosłownie, ale teraz kiedy żyje wiecznie, może gniewać się na mnie aż do mojej śmierci, albo nawet i całe wieki.
- Rozumiem.
- Na pewno?
- Czy do tej pory zrobiłem coś głupiego?
- Nie.
- No więc widzisz.- Mateusz zobaczywszy, że to nie przekonało do końca Ewy powiedział:- Obiecuję, że nie zrobię nic głupiego.
- Trzymam Cię za słowo. Jeżeli złamiesz przysięgę zmienię zdanie o Tobie. Toleruję Cię tylko dlatego że jesteś dobry dla Pauliny i dlatego że ona Cię lubi a ja szanuję jej zdanie.
- Nuuudy... - Ewa i Mati rozejrzeli się dookoła, ale nikogo nie zobaczyli. Śmiech. - U góry moje wróbelki. - Spojrzeli do góry. Na drzewie siedział David. Zeskoczył z drzewa.
- Po co tu przyszedłeś? - Spytał gorzko Mati.
- Podenerwować Cię braciszku.- David udał, że "wącha" powietrze. - Nie przeraża cię to, że te wszystkie małe zwierzątka kiedyś spikną się i zmówią przeciwko tobie?
- Bardzo zabawne David.
- Jeżeli przykułem twoją uwagę, to posłuchaj. Paulina będzie moja prędzej czy później, - David wszedł do podziemia. Mati chciał wejść za nim, ale Ewa mu zabroniła.
- Nie możesz tam wejść. Nie teraz.
- Nie mogę pozwolić by ten... by David robił co tylko się jemu zażyczy. To mnie denerwuje.
- Nie. - Mati zdziwił się. - Denerwuje Cię fakt, że on może ją zobaczyć, dotknąć, usłyszeć a ty nie. Denerwuje Cię fakt, że David może spełnić swoją groźbę, ale ja Ci mogę coś obiecać. Nie pozwolę by David zbyt blisko zbliżył się do Pauliny.
- Davida...- Ewa dała mu znak by jej nie przeszkadzał.
- Paulina może i coś czuje do Davida, ale kocha Ciebie. Paulina nie chce byś przez nią cierpiał. Jeżeli chcesz wszystko zepsuć i dać satysfakcję Davidowi że Cię do tego namówił to proszę bardzo. Zejdź tam i pokaż Paulinie, że wiesz już wszystko. Zmarnuj szansę na dalsze życie z Pauliną. - Mati przez krótką chwilę się opierał, ale w końcu przyznał rację Ewie.
- Tak? - Spytała podnosząc klucze z podłogi.
- Is! W piątek wraz z mamą i bratem przyjeżdżam do Polski na wywiad do" Dzień Dobry TVN!" - Och... on ma taki słodki głos kiedy mówi po polsku...- Będziemy mogli się zobaczyć!
- Na prawdę?!
- Tak!
- Och Justin! Nie mogę się doczekać!
- Ja też skarbie...
- Coś się stało?
- nie, tylko... muszę kończyć do zobaczenia.
- Justin...
-Tak?
- Kocham Cię. - Chwila ciszy.
- Ja Ciebie też skarbie. - Rozłączył się.
Is przez chwilę zastanawiała się nad dziwną rozmową z ukochanym po czym otworzyła drzwi od mieszkania i weszła do środka.
Od rozmowy z Mariuszem i dziewczynami minęło 5 dni. Dziś jest czwartek. Nie wiem drogi pamiętniczku czy jeszcze kiedykolwiek się do mnie odezwą. Mam nadzieję, że tak. Jestem tu taka sama...taka... osamotniona.Ewa przychodzi codziennie, przynosi mi krew, ale nie wiem jak długo dam radę tylko z nią rozmawiać. Tęsknię za tymi wszystkimi ludźmi...za tatą, macochą, Susan, nawet za Justinem. Nie mogę uwierzyć że to akurat spotkało mnie...
Pauline Ignasiak, lat 17, urodzona w roku 1996 zmarła w roku 2013, kochana uczennica, przyjaciółka...zmartwychwstała...
-Co ja w ogóle pisze?- Spytała na głos Paulina. Odpowiedziała jej cisza. - Ja chce do domu...
Monica i Mariusz właśnie szli w stronę bloku Izy, kiedy zobaczyli Mateusza idącego w ich stronę. Mariusz zaczął coś mruczeć pod nosem a Monice, gdy spojrzała na twarz Matiego zrobiło się żal. Pomyślała, że ma on prawo żyć. Ma prawo wiedzieć. Ale obiecała Paulinie że nic nie powie. Zawsze wszystko wszystkim mówiła a teraz nie była w stanie, dlaczego? Dlatego że Paulina była jej przyjaciółką? Nie. A może dlatego, że ona nie żyje a jednocześnie żyje? Nic już z tego nie rozumiała. Wiedziała jedynie tyle że nie może powiedzieć nic Matiemu. Złapała Mariusza za ramię i skręcili w zupełnie inną uliczkę, która w ogóle nie prowadziła do Izy.Trudno - pomyślała - najwyżej nie pójdziemy do niej. Mariusz nie pytał dlaczego to zrobiła, dobrze wiedział.
-Cześć.- Powiedziała Ewa jak co rano, gdy przychodziła do Pauliny, ale tym razem nikt jej nie odpowiedział. Ewa poświeciwszy latarką po całym podziemiu w końcu dowiedziała się dlaczego. Paulina płakała. - Co się stało? - Paulina zobaczywszy przyjaciółkę otarła łzy.
- Nic. Witaj. Co słychać u Ciebie? - Ewa położyła torbę na ziemi. Paulina spojrzała na nią. Ewa także to zrobiła. - Musisz przestać tu przychodzić.
- Dlaczego?
- Obie dobrze wiemy, że to co przynosisz w tej torbie w końcu przestanie wystarczać.
- Przestań!
- Mówię prawdę.
- Posłuchaj. Nawet jeżeli przestanie wystarczać to i tak ja nie przestanę przychodzić. Poza tym prędzej zorientują się co robię niż przestanie brakować krwi. Jest jeszcze zwierzęca krew, nieprawdaż? Da się z niej żyć.
- Masz rację.
- Możemy zmienić temu bo trochę dziwnie się czuję rozmawiając o krwi?
- Jasne. - Cisza.
- A może tak wyjedziesz? - Spytała cicho Ewa z nadzieją, że Paulina tego nie usłyszy. Nie chciała żeby jej przyjaciółka wyjeżdżała, ale chciała dla niej jak najlepiej a z pewnością tu, w tym mieście nie jest bezpiecznie. W każdej chwili ktoś mógłby ją rozpoznać a gdzie indziej mogłaby normalnie chodzić.
- Nie mogłabym.
- Słucham?
- Nie mogłabym wyjechać i na pewno ktoś by mnie rozpoznał w innym mieście. Zapomniałaś jak się nazywam... znaczy... nazywałam?
- Paulina. Nadal nazywasz się Paulina Ignasiak. Nie ważne, że...
- Nie żyję?
- No tego to bym tak nie ujęła.
- Fakt. Jestem jakimś umarlakiem, który chodzi sobie po ziemi bo tak się stało a nie inaczej.
- Nie prawda. Nie jesteś żadnym umarlakiem chodzącym po ziemi. Jesteś raczej... wampirem.
- Wolałabym żeby odrąbali mi głowę niż żyć tak przez całe życie. Nie chce patrzeć jak moi bliscy starzeją się, zakładają rodziny, zdobywają wiedzę, pracę, umierają... nie chcę patrzeć na ich cierpienie, na ich szczęście, na ich samych z zazdrością. Nie chce patrzeć na nich jak na pożywienie. Chciałabym po prostu umrzeć. Tak na prawdę.
-Wiem. Nie zmienisz tego co się stało.
-Dzięki za komplement.
- Lepiej jeżeli już pójdę... - Popatrzyła na torbę. - Tu masz wszystko. - Odwróciła się.
- Ewa.. - Nie odwracając się spytała:
- Tak?
- Przepraszam, nie chciałam...- Odwróciła się.
- Nie szkodzi. Do jutra. - Uśmiechnęła się i wyszła.
- Do jutra... - Powiedziała ledwo słyszalnym głosem.
Ewa właśnie wychodziła z podziemia. Kiedy spojrzała do góry zobaczyła Matiego.
- Jak się czuje? - Spytał
- Kiepsko. Z dnia na dzień jest coraz gorzej. Wydaje mi się, że pije coraz mniej krwi.
- Kiedy będę mógł ją zobaczyć?
- Kiedy powie.
- Ja dłużej nie dam rady.
- Mateusz! Jeżeli dowie się, że Ci powiedziałam zabije mnie! No... może nie dosłownie, ale teraz kiedy żyje wiecznie, może gniewać się na mnie aż do mojej śmierci, albo nawet i całe wieki.
- Rozumiem.
- Na pewno?
- Czy do tej pory zrobiłem coś głupiego?
- Nie.
- No więc widzisz.- Mateusz zobaczywszy, że to nie przekonało do końca Ewy powiedział:- Obiecuję, że nie zrobię nic głupiego.
- Trzymam Cię za słowo. Jeżeli złamiesz przysięgę zmienię zdanie o Tobie. Toleruję Cię tylko dlatego że jesteś dobry dla Pauliny i dlatego że ona Cię lubi a ja szanuję jej zdanie.
- Nuuudy... - Ewa i Mati rozejrzeli się dookoła, ale nikogo nie zobaczyli. Śmiech. - U góry moje wróbelki. - Spojrzeli do góry. Na drzewie siedział David. Zeskoczył z drzewa.
- Po co tu przyszedłeś? - Spytał gorzko Mati.
- Podenerwować Cię braciszku.- David udał, że "wącha" powietrze. - Nie przeraża cię to, że te wszystkie małe zwierzątka kiedyś spikną się i zmówią przeciwko tobie?
- Bardzo zabawne David.
- Jeżeli przykułem twoją uwagę, to posłuchaj. Paulina będzie moja prędzej czy później, - David wszedł do podziemia. Mati chciał wejść za nim, ale Ewa mu zabroniła.
- Nie możesz tam wejść. Nie teraz.
- Nie mogę pozwolić by ten... by David robił co tylko się jemu zażyczy. To mnie denerwuje.
- Nie. - Mati zdziwił się. - Denerwuje Cię fakt, że on może ją zobaczyć, dotknąć, usłyszeć a ty nie. Denerwuje Cię fakt, że David może spełnić swoją groźbę, ale ja Ci mogę coś obiecać. Nie pozwolę by David zbyt blisko zbliżył się do Pauliny.
- Davida...- Ewa dała mu znak by jej nie przeszkadzał.
- Paulina może i coś czuje do Davida, ale kocha Ciebie. Paulina nie chce byś przez nią cierpiał. Jeżeli chcesz wszystko zepsuć i dać satysfakcję Davidowi że Cię do tego namówił to proszę bardzo. Zejdź tam i pokaż Paulinie, że wiesz już wszystko. Zmarnuj szansę na dalsze życie z Pauliną. - Mati przez krótką chwilę się opierał, ale w końcu przyznał rację Ewie.
piątek, 10 lutego 2012
rozdział 50
Monica, Isabella i Mariusz stali w swoim ulubionym miejscu przy parapecie na głównym korytarzu.
- Tęsknię za Pauliną.-Powiedziała Isabel.
- Ja też. Tak trochę dziwnie bez niej, tak pusto.-Odrzekła Monica.
- Przestańmy się zadręczać to nie nasza wina, że ona nie żyje! - Powiedział Mariusz. Nie daje po sobie poznać, ale to on właśnie najbardziej przeżył śmierć Pauliny.
- Właśnie że nasza! Zostawiliśmy Paulinę na pastwę Mateusza! Gdybyśmy...-Monice zaczęły lecieć łzy po policzku-... gdybyśmy...- Mariusz przytulił Monikę.
- Myślisz, że zrobił to Mati?-Spytała Iza.
- A niby kto?! Duch? Paulina przed zniknięciem mówiła, że właśnie idzie do niego.
- Nie wiem co myśleć. Powinniśmy się przestać kłócić. Paulina by tego nie chciała. - Ewa, której nie było przy całej rozmowie właśnie podeszła.
- Pogrzeb odbędzie się w sobotę o 10:30. - Powiedziała
- gdzie? -Spytała Monia.
- Na Mostowicach.
- Aha.
-Będziecie?
-Co to za pytanie?! Paulina była naszą przyjaciółką. Jak śmiesz mówić, że nie przyjdziemy! -Powiedziała Monika.
- To dobrze. -Ewa oddaliła się od nich i poszła w stronę schodów. - Wszyscy się zdziwili.
-Gdzie ty idziesz? - Ewa nic nie odpowiedziała. Nie mogła im powiedzieć, że idzie do Pauliny. Nie mogła im powiedzieć, że Paulina żyje. Obiecała, że nikomu nie powie." Dowiedzą się,ale nie teraz. Nie mogą. Jasne? Jeżeli oni się dowiedzą, Mati się dowie a ja tego nie chcę" powiedziała Paulina, gdy przyszła do mnie w środku nocy, dzień po tym jak wszyscy dowiedzieliśmy się o jej śmierci.
Ewa weszła do schronu pod ruinami starego domu jej rodziny. Już tydzień temu znalazła to miejsce. Pochodnie nie nadawały się by je zapalić więc poustawiała wszędzie świeczki by wszystko widzieć. Teraz była tu Paulina. Ewie było źle, że nie znalazła innego miejsca dla swojej przyjaciółki, ciepłego, wygodnego pomieszczenia gdzie mogłaby czuć się jak u siebie, ale Paulina potrzebowała schronienia a ja znałam tylko to miejsce. Nikt tu nie zaglądał od wielu lat. "Kogo interesowałyby jakieś stare ruiny głupiego budynku?" "Interesują mnie." Pomyślała .Wzięła torbę z krwią którą ukradła ze szpitala i poszła korytarzem w prawo.Paulina była na końcu. Nadal do Ewy nie dochodziło, że Paulina jest wampirem. Nie mogła uwierzyć, że jej najlepsza przyjaciółka to coś o czym czytała, ale nie wierzyła, że istnieje.
-Cześć. - Powiedziała. Ewa zdała się na uśmiech.
-Hej. -Paulina spojrzała na torbę, którą Ewa trzymała w rękach. - To dla mnie? -Ewa spojrzała na torbę. Wiedziała, że przyjaciółka tego potrzebuje. Dlatego poszłam do Elizabeth, niby pogadać o śmierci Pauliny. O tym jak źle się czuję, że nie daje rady a tak na prawdę poszłam po krew dla Pauliny.
-Tak, proszę.- Ewa podała Paulinie torbę, ale ta ku zaskoczeniu Ewy odrzuciła ją.
-Nie chce tego. - Ewa przez chwilę patrzyła przez chwilę na torbę która poleciała w drugi kont a potem przeniosła wzrok na przyjaciółkę.
-Dlaczego?
- Bo nie chcę.
-Musisz to wypić bo inaczej umrzesz.
- Wolę umrzeć niż napić się krwi.
-Proszę Cię Paulino...
-Nie!
-Zrób to dla mnie.
-Nie! Nigdy!
-Ładnie to tak?- Ewa się odwróciła przestraszona. Nie mogła uwierzyć że ktoś tu jest.
-David?-Spytała lekko zaskoczona Paulina.- Co ty tu robisz?
-A gdzie Witaj? - Spytał ironicznie.
-Po co tu przyszedłeś?!
-No cóż, przyszedłem na zakupy.
-To nie jest śmieszne, powiedz jak tu się dostałeś?!- Powiedziała trochę osłupiała Ewa. Nie znała Davida. Paulina nigdy o nim nie wspominała. David lekko się uśmiechnął.
-Nie trudno się domyślić, że coś ukrywasz.- Powiedział to do Ewy.-Zachowywałaś się dziwnie. Dodałem do tego, że jesteś przyjaciółką Pauliny i poszedłem za tobą. Gdy zobaczyłem tą grotę to już wiedziałem, że chodzi o Paulinę, że ona żyje.-Spojrzał na Paulinę.
-Czego chcesz?- Spytała Paula.
-Ładnie witasz gościa.
-David nie mam siły na głupie gierki.Czego chcesz?- David spojrzał na Ewę. -Żeby ona stąd poszła.
-To moja przyjaciółka, nie będziesz jej mówił co ma robić. -David spojrzał na Paulinę zachęcająco, ale ona nie wiedziała o co mu chodzi.David złapał Ewe za włosy, pochylił głowę by odsłonić szyję i wyłonił kły.
-Davidzie nie! -Krzyknęła Paulina. - Ewa proszę idź.- David schował kły i puścił przestraszoną Ewę.Ewa złapała za latarkę i wyszła.
- Dlaczego to zrobiłeś?
-I tak by Ci nie pomogła, choć muszę przyznać, że ten pomysł z krwią był niezły. Elizabeth uwierzyła w każde kłamstwo. Szkoda że nie widziałaś miny Ewy kiedy sięgała po pierwszą paczkę z krwią.
-Po co tu przyszedłeś?
-Ale jesteś miła.
-Po co Davidzie?
- Musisz wypić tą krew.
-Nie.
-Nie pozwolę Ci umrzeć.
- Wcześniej pozwoliłeś.
-Paulina, proszę.
-Nie, Davidzie!
-Jak chcesz.- David zamierzał wyjść. Paulinie zrobiło się głupio. Nie chciała sama tu zostawać kolejny raz. - Zaczekaj.- David odwrócił się z ironicznym uśmieszkiem.
-To jak?
-Na prawdę wiedziałeś, że żyję? -David chciał skłamać, ale Paulina mu nie pozwoliła.-Tylko proszę, nie kłam.
-Nie. Od twojej śmierci zamierzałem uciec jak najdalej stąd. Nie chciałem... nie mogłem uwierzyć, że nie żyjesz.- Spojrzał w jej oczy.- Kocham Cię Paulino, nie dam sobie rady jeżeli jeszcze raz Cię stracę.
-Davidzie ja...
-Tak wiem. Kochasz mojego brata. Rozumiem.
-Nie powiesz mu? Proszę.
-Nie.- David odwrócił się i chciał już ruszyć.
-Zostań ze mną.
-Nie mogę. Nie chcę patrzeć jak umierasz. To dla mnie coś okropnego. Zrozum. - David spojrzał na torbę z krwią. Zbliżył się do niej, odsunął zamek i wyjął jedno opakowanie.Spojrzał na nie. Otworzył. - Nie pozwolę Ci umrzeć. -Szybko zbliżył się do Pauliny i dał jej krew. Paulina się wierciła. Wypiła trochę krwi z przymusu i odrzuciła woreczek.
-Dlaczego to zrobiłeś!
-Jesteś dla mnie wszystkim. Nie chcę Cię stracić. Nie pozwolę byś się zabiła z własnej głupoty!
-Nienawidzę Cię! Wynoś się stąd! - David zrobił jak powiedziała Paulina. Wyszedł. Paulina zaczęła płakać.
-Wiele ludzi przyszło. - Powiedział Mariusz.
-Połowy w ogóle nie znam. - Powiedziała Monika.
-Ja też. - Powiedziała Iza. W tłumie dostrzegła Ewę idącą w ich stronę. - Idzie Ewa.- Wszyscy poszli za spojrzeniem Izy.
-Gdy zaczną się mowy pójdźcie na górę.
-Po co?
-Nie mogę powiedzieć.
- Jak mamy się tam niby dostać?- Spytała się Iza.
-Od tyłu kościoła. Drzwi będą otwarte.-Ewa ruszyła za kościół.
-Gdzie idziesz? - Spytała Monika
-Przepraszam,. nie mogę Wam nic więcej powiedzieć.-Ewa zniknęła za kościołem.
-O co tu do diabła chodzi?- Spytał Mariusz, ale dziewczyny nie odpowiedziały. Wszyscy ludzie zaczęli się przepychać by wejść do kościoła. Mariusz, Iza i Monika weszli na końcu.
Gdy mowy się zaczęły dziewczyny wraz z Mariuszem ruszyły w umówione miejsce.Nie wiedzieli czego się spodziewać. Byli jednocześnie zaciekawieni i przestraszeni.Gdy weszli na samą górę nikogo nie zaznali .
-Nie powinniśmy tu przychodzić.Paula by chciała żebyśmy zachowali się tak jak trzeba na jej pogrzebie a nie włóczyli się po jakiś pomieszczeniach.- Powiedziała Iza.
-Wiedziałem, że nic tu nie będzie. Ewa wpuściła nas w bambuko. -Powiedział Mariusz.
-Nie wpuściłam. - Wszyscy odwrócili się przestraszeni w stronę Ewy która zamknęła drzwi.
-Po co nas tu przywlokłaś.-Spytała Monika.Ewa wskazała coś za nimi. Gdy się odwrócili nie mogli uwierzyć własnym oczom.
-Paula?-Spytała Iza.
-We własnej osobie.
-Ty żyjesz! - Iza przytuliła się do Pauliny.
-No tego bym tak nie ujęła.-Iza odsunęła się trochę speszona.
-Jak to? Przecież tu stoisz.-Monika. Ewa zobaczyła że Paulina cieszy się że widzi swoich przyjaciół.Zobaczyła też, że nie jest w stanie powiedzieć im prawdy.
-Mam im powiedzieć?-Spytała
-Nie, ja im powiem.-Odrzekła.
-Co nam powiesz?-Spytał się Mariusz.
-Jestem...-Łza poleciał po policzku Pauliny.-Jestem wampirem.-Powiedziała ledwo słyszalnym głosem.
-Jesteś czym? -Spytała Monika.
-Wampirem.
-To nie możliwe! Wampiry nie istnieją! Nie wierzę Ci!-Wywrzeszczał Mariusz.Chciał wyjść, ale Ewa mu nie pozwoliła.
-Mariusz zrozum. To prawda.-Teraz Paulina płakała.- Też nie chciałam uwierzyć, ale to prawda. Niestety.
-Ale..ale jak?
-Długa historia.
-Nie! Ja nie dam rady!- Ewa znów zagrodziła drogę Mariuszowi. Paulina dała znak żeby go puściła.Reszta ruszyła za nim.
-Monika...-Monia odwróciła się w stronę Pauli.-Nie mówcie nikomu. Proszę.-Po krótkiej chwili Monia kiwnęła głową i wyszła.
- Tęsknię za Pauliną.-Powiedziała Isabel.
- Ja też. Tak trochę dziwnie bez niej, tak pusto.-Odrzekła Monica.
- Przestańmy się zadręczać to nie nasza wina, że ona nie żyje! - Powiedział Mariusz. Nie daje po sobie poznać, ale to on właśnie najbardziej przeżył śmierć Pauliny.
- Właśnie że nasza! Zostawiliśmy Paulinę na pastwę Mateusza! Gdybyśmy...-Monice zaczęły lecieć łzy po policzku-... gdybyśmy...- Mariusz przytulił Monikę.
- Myślisz, że zrobił to Mati?-Spytała Iza.
- A niby kto?! Duch? Paulina przed zniknięciem mówiła, że właśnie idzie do niego.
- Nie wiem co myśleć. Powinniśmy się przestać kłócić. Paulina by tego nie chciała. - Ewa, której nie było przy całej rozmowie właśnie podeszła.
- Pogrzeb odbędzie się w sobotę o 10:30. - Powiedziała
- gdzie? -Spytała Monia.
- Na Mostowicach.
- Aha.
-Będziecie?
-Co to za pytanie?! Paulina była naszą przyjaciółką. Jak śmiesz mówić, że nie przyjdziemy! -Powiedziała Monika.
- To dobrze. -Ewa oddaliła się od nich i poszła w stronę schodów. - Wszyscy się zdziwili.
-Gdzie ty idziesz? - Ewa nic nie odpowiedziała. Nie mogła im powiedzieć, że idzie do Pauliny. Nie mogła im powiedzieć, że Paulina żyje. Obiecała, że nikomu nie powie." Dowiedzą się,ale nie teraz. Nie mogą. Jasne? Jeżeli oni się dowiedzą, Mati się dowie a ja tego nie chcę" powiedziała Paulina, gdy przyszła do mnie w środku nocy, dzień po tym jak wszyscy dowiedzieliśmy się o jej śmierci.
Ewa weszła do schronu pod ruinami starego domu jej rodziny. Już tydzień temu znalazła to miejsce. Pochodnie nie nadawały się by je zapalić więc poustawiała wszędzie świeczki by wszystko widzieć. Teraz była tu Paulina. Ewie było źle, że nie znalazła innego miejsca dla swojej przyjaciółki, ciepłego, wygodnego pomieszczenia gdzie mogłaby czuć się jak u siebie, ale Paulina potrzebowała schronienia a ja znałam tylko to miejsce. Nikt tu nie zaglądał od wielu lat. "Kogo interesowałyby jakieś stare ruiny głupiego budynku?" "Interesują mnie." Pomyślała .Wzięła torbę z krwią którą ukradła ze szpitala i poszła korytarzem w prawo.Paulina była na końcu. Nadal do Ewy nie dochodziło, że Paulina jest wampirem. Nie mogła uwierzyć, że jej najlepsza przyjaciółka to coś o czym czytała, ale nie wierzyła, że istnieje.
-Cześć. - Powiedziała. Ewa zdała się na uśmiech.
-Hej. -Paulina spojrzała na torbę, którą Ewa trzymała w rękach. - To dla mnie? -Ewa spojrzała na torbę. Wiedziała, że przyjaciółka tego potrzebuje. Dlatego poszłam do Elizabeth, niby pogadać o śmierci Pauliny. O tym jak źle się czuję, że nie daje rady a tak na prawdę poszłam po krew dla Pauliny.
-Tak, proszę.- Ewa podała Paulinie torbę, ale ta ku zaskoczeniu Ewy odrzuciła ją.
-Nie chce tego. - Ewa przez chwilę patrzyła przez chwilę na torbę która poleciała w drugi kont a potem przeniosła wzrok na przyjaciółkę.
-Dlaczego?
- Bo nie chcę.
-Musisz to wypić bo inaczej umrzesz.
- Wolę umrzeć niż napić się krwi.
-Proszę Cię Paulino...
-Nie!
-Zrób to dla mnie.
-Nie! Nigdy!
-Ładnie to tak?- Ewa się odwróciła przestraszona. Nie mogła uwierzyć że ktoś tu jest.
-David?-Spytała lekko zaskoczona Paulina.- Co ty tu robisz?
-A gdzie Witaj? - Spytał ironicznie.
-Po co tu przyszedłeś?!
-No cóż, przyszedłem na zakupy.
-To nie jest śmieszne, powiedz jak tu się dostałeś?!- Powiedziała trochę osłupiała Ewa. Nie znała Davida. Paulina nigdy o nim nie wspominała. David lekko się uśmiechnął.
-Nie trudno się domyślić, że coś ukrywasz.- Powiedział to do Ewy.-Zachowywałaś się dziwnie. Dodałem do tego, że jesteś przyjaciółką Pauliny i poszedłem za tobą. Gdy zobaczyłem tą grotę to już wiedziałem, że chodzi o Paulinę, że ona żyje.-Spojrzał na Paulinę.
-Czego chcesz?- Spytała Paula.
-Ładnie witasz gościa.
-David nie mam siły na głupie gierki.Czego chcesz?- David spojrzał na Ewę. -Żeby ona stąd poszła.
-To moja przyjaciółka, nie będziesz jej mówił co ma robić. -David spojrzał na Paulinę zachęcająco, ale ona nie wiedziała o co mu chodzi.David złapał Ewe za włosy, pochylił głowę by odsłonić szyję i wyłonił kły.
-Davidzie nie! -Krzyknęła Paulina. - Ewa proszę idź.- David schował kły i puścił przestraszoną Ewę.Ewa złapała za latarkę i wyszła.
- Dlaczego to zrobiłeś?
-I tak by Ci nie pomogła, choć muszę przyznać, że ten pomysł z krwią był niezły. Elizabeth uwierzyła w każde kłamstwo. Szkoda że nie widziałaś miny Ewy kiedy sięgała po pierwszą paczkę z krwią.
-Po co tu przyszedłeś?
-Ale jesteś miła.
-Po co Davidzie?
- Musisz wypić tą krew.
-Nie.
-Nie pozwolę Ci umrzeć.
- Wcześniej pozwoliłeś.
-Paulina, proszę.
-Nie, Davidzie!
-Jak chcesz.- David zamierzał wyjść. Paulinie zrobiło się głupio. Nie chciała sama tu zostawać kolejny raz. - Zaczekaj.- David odwrócił się z ironicznym uśmieszkiem.
-To jak?
-Na prawdę wiedziałeś, że żyję? -David chciał skłamać, ale Paulina mu nie pozwoliła.-Tylko proszę, nie kłam.
-Nie. Od twojej śmierci zamierzałem uciec jak najdalej stąd. Nie chciałem... nie mogłem uwierzyć, że nie żyjesz.- Spojrzał w jej oczy.- Kocham Cię Paulino, nie dam sobie rady jeżeli jeszcze raz Cię stracę.
-Davidzie ja...
-Tak wiem. Kochasz mojego brata. Rozumiem.
-Nie powiesz mu? Proszę.
-Nie.- David odwrócił się i chciał już ruszyć.
-Zostań ze mną.
-Nie mogę. Nie chcę patrzeć jak umierasz. To dla mnie coś okropnego. Zrozum. - David spojrzał na torbę z krwią. Zbliżył się do niej, odsunął zamek i wyjął jedno opakowanie.Spojrzał na nie. Otworzył. - Nie pozwolę Ci umrzeć. -Szybko zbliżył się do Pauliny i dał jej krew. Paulina się wierciła. Wypiła trochę krwi z przymusu i odrzuciła woreczek.
-Dlaczego to zrobiłeś!
-Jesteś dla mnie wszystkim. Nie chcę Cię stracić. Nie pozwolę byś się zabiła z własnej głupoty!
-Nienawidzę Cię! Wynoś się stąd! - David zrobił jak powiedziała Paulina. Wyszedł. Paulina zaczęła płakać.
-Wiele ludzi przyszło. - Powiedział Mariusz.
-Połowy w ogóle nie znam. - Powiedziała Monika.
-Ja też. - Powiedziała Iza. W tłumie dostrzegła Ewę idącą w ich stronę. - Idzie Ewa.- Wszyscy poszli za spojrzeniem Izy.
-Gdy zaczną się mowy pójdźcie na górę.
-Po co?
-Nie mogę powiedzieć.
- Jak mamy się tam niby dostać?- Spytała się Iza.
-Od tyłu kościoła. Drzwi będą otwarte.-Ewa ruszyła za kościół.
-Gdzie idziesz? - Spytała Monika
-Przepraszam,. nie mogę Wam nic więcej powiedzieć.-Ewa zniknęła za kościołem.
-O co tu do diabła chodzi?- Spytał Mariusz, ale dziewczyny nie odpowiedziały. Wszyscy ludzie zaczęli się przepychać by wejść do kościoła. Mariusz, Iza i Monika weszli na końcu.
Gdy mowy się zaczęły dziewczyny wraz z Mariuszem ruszyły w umówione miejsce.Nie wiedzieli czego się spodziewać. Byli jednocześnie zaciekawieni i przestraszeni.Gdy weszli na samą górę nikogo nie zaznali .
-Nie powinniśmy tu przychodzić.Paula by chciała żebyśmy zachowali się tak jak trzeba na jej pogrzebie a nie włóczyli się po jakiś pomieszczeniach.- Powiedziała Iza.
-Wiedziałem, że nic tu nie będzie. Ewa wpuściła nas w bambuko. -Powiedział Mariusz.
-Nie wpuściłam. - Wszyscy odwrócili się przestraszeni w stronę Ewy która zamknęła drzwi.
-Po co nas tu przywlokłaś.-Spytała Monika.Ewa wskazała coś za nimi. Gdy się odwrócili nie mogli uwierzyć własnym oczom.
-Paula?-Spytała Iza.
-We własnej osobie.
-Ty żyjesz! - Iza przytuliła się do Pauliny.
-No tego bym tak nie ujęła.-Iza odsunęła się trochę speszona.
-Jak to? Przecież tu stoisz.-Monika. Ewa zobaczyła że Paulina cieszy się że widzi swoich przyjaciół.Zobaczyła też, że nie jest w stanie powiedzieć im prawdy.
-Mam im powiedzieć?-Spytała
-Nie, ja im powiem.-Odrzekła.
-Co nam powiesz?-Spytał się Mariusz.
-Jestem...-Łza poleciał po policzku Pauliny.-Jestem wampirem.-Powiedziała ledwo słyszalnym głosem.
-Jesteś czym? -Spytała Monika.
-Wampirem.
-To nie możliwe! Wampiry nie istnieją! Nie wierzę Ci!-Wywrzeszczał Mariusz.Chciał wyjść, ale Ewa mu nie pozwoliła.
-Mariusz zrozum. To prawda.-Teraz Paulina płakała.- Też nie chciałam uwierzyć, ale to prawda. Niestety.
-Ale..ale jak?
-Długa historia.
-Nie! Ja nie dam rady!- Ewa znów zagrodziła drogę Mariuszowi. Paulina dała znak żeby go puściła.Reszta ruszyła za nim.
-Monika...-Monia odwróciła się w stronę Pauli.-Nie mówcie nikomu. Proszę.-Po krótkiej chwili Monia kiwnęła głową i wyszła.
Subskrybuj:
Posty (Atom)