sobota, 31 marca 2012

rozdział 53

- Jednego mniej. - Powiedział David opierając się o zimną ścianę. Paulina spojrzała na niego nieobecnym wzrokiem.
- Wynoś się.
- Coś źle powiedziałem?
- WYNOŚ SIĘ! - Krzyknęła Paulina. -  po prostu się wynoś. Nie mam ochoty Cię widzieć. - Powiedziała cicho.- Nigdy więcej. - Ostatnie zdanie powiedziała tak cicho, że tylko ktoś o wyostrzonych zmysłach mógł to usłyszeć. David miał takie zmysły jako wampir. Wiedziała o tym. Zrobił jak chciała.  Gdy wyszedł Paulina osunęła się na ścianę i zaczęła płakać.

Isabella chodziła sama po mieście. Wszędzie widziała zakochane pary. Chciało jej się jednocześnie płakać, śmiać, krzyczeć i wymiotować.
- Weź się w garść głupia idiotko! - Powiedziała na głos gdy przechodziła obok restauracji "La Cantina" . Wszyscy spojrzeli na nią jak na jakiegoś świra. Isabel się tym nie przejmowała. Była zajęta swoimi sprawami. Do cholery! Chłopak ją zdradzał ze swoją byłą a ona szlajała się po starówce i gada do siebie. Jaki los jest nieprzewidywalny.
Mogła przecież właśnie lecieć z Justinem do Warszawy w jego objęciach. Zamiast jej Justin obściskuje tą su.kę Susan. Dlaczego tak ją nazywa? Przecież nie powinna. Susan zawsze była miła dla niej a ona zabrała jej chłopaka jakby należał do niej. Przecież Is nigdy tak się nie zachowywała. Zawsze była miła, uśmiechnięta, otwarta na wszystkich.Kochała śpiewać i tańczyć. Wszyscy ją lubili. A teraz? Teraz pewnie wszyscy uważają ją za jakąś złodziejkę, kogoś obojętnego na uczucia innych. Dlaczego aż tak się zmieniła?
Isabel szła ul. Długą. Nagle wpadła na pewien pomysł. Mimo iż na lotnisku bała się to teraz wydawał jej się to najlepszy pomysł. Pójdzie do Pauliny. Przyjaciółka ją zrozumie.

Paulina siedziała i płakała. Nie mogła uwierzyć, że nadal ma siłę. Miała prawo się złościć prawda? Wampiry mają wyostrzone wszystko. Czują radość i smutek bardziej. Radość zamienia się w rozkosz a smutek w złość. Nagle usłyszała kroki.
- Mówiłam, że nie chcę nikogo widzieć! - Jakaś postać powoli jakby wystraszona się wyłoniła. Po krótkiej chwili Paulina poznała w tej postaci  swoją przyjaciółkę Is. - Is?
- Cześć.
- Po co przyszłaś? - Powiedziała oschle Paulina. Nie chciała żeby zabrzmiało to jak oskarżenie ale Is chyba tak to odebrała.
- Nie potrzebnie tu przychodziłam. Przepraszam. - Is już chciała wyjść, ale Paula ją zatrzymała.
- Zaczekaj... - Paulina czekała na reakcję Is. Przyjaciółka stała. Wydawało się, że zaraz wyjdzie, ale się odwróciła. Dalej powiedz coś! Pomyślała Paulina. - Chcesz pogadać?
- Skąd przyszło Ci to do głowy?
- Bo ostatnio jak się żegnaliście a właściwie... no po prostu ostatnim razem daliście mi do zrozumienia, że nie chcecie mieć ze mną nic wspólnego. - Is patrzyła na Pauline a właściwie na miejsce gdzie jej zdaniem się znajdowała bo wokół panowała ciemność. Is czuła jak do oczu napływają jej łzy. Nie wytrzymała. Wybuchnęła płaczem.
- Justin mnie zdradza!
- Ale... z kim?
- Z Susan.
- Jesteś pewna?
- Widziałam ich na lotnisku jak... jak się całowali i przytulali. Ja... on...
- Dobrze, już dobrze, nie płacz. - Paulina podeszła do Is. Ale nie całkowicie. Stanęła na przeciwko niej, lecz nie za blisko. Nie chciała przestraszyć przyjaciółki. Is przestraszyła się reakcji Pauliny więc się poruszyła.
- Co ja mam zrobić?
- Nie wiem...
- Coś się stało?
- Ja... Mati nie chce mnie widzieć a David... Davida wyrzuciłam.
- Dlaczego? - Isabel wytarła łzę, która spłynęła jej po policzku.
- Powiedział, że mnie kocha a ja odpowiedziałam mu, że jego miłość mi nie y=wystarcza, że to nie jest wystarczający powód by żyć. A na Davida się wściekłam. Wszystko zniszczył.
- Mati na pewno zrozumie, że Ciebie i Davida nic nie łączy. - Paulina spojrzała na przyjaciółkę takim wzrokiem jakby chciała powiedzieć " Przepraszam tak jakoś wyszło" - Pocałowałaś Davida?!
- Nnnie!! Nie,nie,nie!
-Więc o co chodzi? - Paulina pokiwała głową.
- Sama nie wiem. Ja... -Paulina otworzyła szeroko oczy. Isabel. Ta Isabel jaką znała od podstawówki. ta, która zawsze była silna mimo iż cały świat ją przytłaczał. Przytuła Pauline. Czy aż tak wszyscy się zmienili? Po chwili Is puściła Paule.
- Mogłabyś stąd wyjść? - Spytała Is co jeszcze bardziej zaskoczyło Pauline.
- Jasne, ale dlaczego pytasz?
- Pójdziemy gdzieś?
- Nie wiem czy to dobry pomysł. Wszyscy mnie znają. Jeżeli mnie zobaczą...
- Jeżeli Cię zobaczą powiesz, że jesteś siostrą Pauliny Natashą.
- Nie uwierzą mi. Natasha jest w Ameryce nagrywa płytę.
- Już nie. Odkąd wyjechała śledzę jej stronę. Dziś miała przyjechać do Polski. Paulina ona... ona nic nie wie.
- Chciałabym ją zobaczyć...
- Przykro mi. - Zapadła cisza. Is zastanawiała się jak ją przerwać w końcu powiedziała: Może pojedziemy na bloki do nas? Pamiętasz stare czasy? - Paulina się zaśmiała. Pamiętała wszystko.Czasy kiedy miała jakąś głupią moc, czasy kiedy była wampirem, czasy kiedy nim nie była, to wszystko. Przede wszystkim pamiętała momenty spędzone ze swoimi przyjaciółmi, wtedy kiedy... kiedy była człowiekiem. Isabel jakby czytała w jej myślach powiedziała: Jeżeli nie chcesz nie musimy. Możemy pójść gdzieś indziej.
- Nie. - Zanim powiedziała dalsze słowo trochę potrwało. Atmosfera wydawała się napięta. - Nie. Muszę się z tym oswoić. - Dziewczyny stały. W końcu Isabel pociągnęła Paulinę za ramię i pojechały na bloki. Paulinie wydawało się, że minęły wieki. Wszyscy patrzyli na nią jak na jakiegoś dziwoląga. Isabel za każdym razem tłumaczyła, że jestem siostrą Pauliny.Paulina nagle dostrzegła blondyna. Paulina go znała. To był...
- Czy to nie jest James?
- Tak to on.
- Zmienił się.
- Wyprzystojniał od waszego ostatniego spotkania co nie?
- I to jak.
- Chcesz się z nim przywitać? - Is zadała to pytanie przyjaciółce spoglądając na nią.
- Nie mogę. Jestem martwa zapomniałaś?
- Jesteś Natasha, zapomniałaś? - Paulina złapała powietrze do płuc a potem je wypuściła.
- Okej. Spróbujmy. - Dziewczyny podeszły do Jamesa.
- Hejka James, co tam? - James uśmiechnął się do Is. Gdy spojrzał na Pauline zamarł. - To siostra Pauliny, Natasha.
- Cześć. - Podał jej rękę jakby był  zahipnotyzowany.
- Hej.
- Jak ty bardzo przypominasz Pauline. - Paulinie wydawało się, że zbladła. Czy to w ogóle możliwe? Przecież wampiry mają bladą cerę. - Przepraszam nie powinienem tego mówić. Wybacz mi. Zawsze mówię to co mi ślina na język przyniesie. - Paulina chciała się zaśmiać, ale nie wypadało powiedziała tylko ciche " nie szkodzi". Zapadła głęboka cisza. Wiedziała o czym wszyscy myślą. O tej samej osobie, lecz w różnych wariantach. James wspomina jak się kiedyś czuł z Pauliną a potem karcił siebie za te myśli. Isabel myślała o tym w co wkopała Pauline. Mogła ją zostawić. A Paulina myślała.. no cóż... nie myślała. Czytała wszystkim w myślach.
- Może... może przyjdziecie jutro na plażę? - Isabel uśmiechnęła się, ale potem spojrzała na Pauline i się zaczerwieniła. Paulina natomiast uświadomiło sobie jedną rzecz. Jest wampirem, więc nie może wychodzić na słońce. Spojrzała do góry. Była już noc i było widać gwiazdy. Miała szczęście. Co by się z nią stało gdyby wyszła na słońce? Pewnie to co z Eleną. Spłonie żywcem. Nie. Paulina na pewno tego nie chciała.
- Przykro mi, ale... mam już plany, ale Is na pewno się wybierze. - Is jeszcze bardziej się zaczerwieniła. Teraz wyglądała jak burak cukrowy.
- Ja też nie mogę. Przykro mi.
- Szkoda. Może kiedy indziej. - Spojrzał na Is. O  Boże! On ją podrywa!
- Na pewno. - Powiedziała Paulina i szturchnęła przyjaciółkę.Ta tylko potrząsnęła głową. - Musimy już iść. Cześć. - Paulina popchnęła przyjaciółkę a gdy były już wystarczająco daleko od Jamesa powiedziała:

- On Cię podrywał!
- Nie.
- Tak. I to jak!
- Może... - Po chwili zastanowienia powiedziała : nie...
- Tak!
- No dobra... - Paulina szturchnęła przyjaciółkę.
- Czemu się z nim nie umówisz?
- Bo nadal jestem dziewczyną Justina. Poza tym... nie umawiam się z obecnymi i byłymi chłopakami moich przyjaciółek. - Is stanęła. Paulina także.
- Co się stało? - Spytała.
- Chodzę z Justinem a wcześniej on chodził z Susan. Zabrałam przyjaciółce chłopaka. Paulina wybacz mi. Wybaczysz?- Is klęknęła na ulicy składając ręce.
- Już dawno Ci wybaczyłam. Justin sam wybrał.
- Tak, ale mogłam odmówić.
- Byłaś w nim zakochana. Każda kobieta gdy jest zakochana robi głupie rzeczy i nawet się nad nimi nie zastanawia.
- Czy Susan mi kiedykolwiek wybaczy?
- Hm... to raczej ona powinna błagać Ciebie o wybaczenie bo to ona umawia się z twoim chłopakiem a nie a odwrót.
- No tak. Zapomniałam.
- Wstawaj. - Paulina odniosła przyjaciółkę z ziemi. - Pomyślą, że zwariowałaś. A jeżeli chodzi o Jamesa to możesz się z nim umawiać do woli. Oczywiście jak Justin i ty już nie będziecie razem. Pfu,pfu.

Mati chodził po domu cały podenerwowany. Gdy usłyszał czyjeś kroki przystanął.
- Spokojnie braciszku to tylko ja.
- Tego się obawiałem.
- Masz mi coś za złe? Co zrobiłem? A... chodzi o to, że Cię zabiłem nie,nie... czekaj... to ty mnie zabiłeś.
- Dobrze wiesz o co chodzi.
- Paulina wybrała tego lepszego. Tego, który wie jak się zabawić.- Mati się zdenerwował. Szybko złapał Davida za kark i rzucił nim o ścianę. Wszystkie kieliszki do wina się potłukły. David leżał na ziemi.
-Niezły krok braciszku, ale zapominasz kto tu jest silniejszy. - Zanim powiedział ostatnie zdanie już trzymał Mateusza za szyję a w drugiej ręce trzymał kołek.
- Dalej. Zakończ moje męki. - David nie ustępował uścisku. Stał cicho. Po chwili rzucił kołek na ziemię.
- Nie braciszku. Tak nie będzie. Ty zacząłeś, ale ja na pewno nie skończę. - Odwrócił się. Mateusz złapał się za szyję a po chwili rzucił się na Davida ten jedna złapał Matiego i rzucił nim o stół. - Nie walcz ze mną. To nie ma sensu. Powinieneś się pogodzić z wyborem Pauliny. - Mati wstał z ziemi. Był cały w szkle. Spojrzał pustym wzrokiem na David i usiadł na fotelu. David ruszył do drzwi. Gdy je otworzył zamarł. Zobaczył brunetkę a obok niej blondynkę. Spojrzał na brunetkę i spytał:
- Eva?

czwartek, 29 marca 2012

rozdział 52

Gdy Ewa przyszła w piątek do podziemia nie zaznała w niej wampirzycy. Była cała podenerwowana ponieważ nie wiedziała gdzie mogła się podziać jej przyjaciółka. Jak najszybciej wyszła z jaskini i zadzwoniła do Matiego.
- Tak? - Spytał głos w słuchawce.
- Mati, Paulina zniknęła!
- Jak to?
- Nie wiem. Przyszłam i już jej nie było. Boję się, że coś się stało.
- Zaraz tam będę. - Mati jak powiedział, tak zrobił. Przybył na miejsce jak najszybciej się dało. Ewa zobaczyła krew na jego koszuli. Było jej wstyd że przerwała mu. Mati powiedział żeby się nie przejmowała. Ewa pokolei wszystko omówiła a gdy skończyła ustalili, że się rozdzielą i przeszukają całe miasto, nawet gdyby miało im to zająć cały dzień a mieli niewiele czasu, gdyż była już godzina dziewiąta a miasto dość duże. Ewa odwiedzić najbliższych Pauliny, czyli znajomych, przyjaciół a także rodzinę. Natomiast Mateusz wszystkie sklepy, szpitale i miejsca w których Paulina najczęściej bywała. Po kilku godzinach gdy Ewa już wszystkich odwiedziła zadzwoniła do Mateusza.
- Znalazłeś ją?
- Nie a ty?
- U mnie to samo.
- Nie mogła się tak po prostu rozpłynąć.
- Jest już późno. Będę wracać do domu. Ty też powinieneś odpocząć.
- Jestem sama wiesz kim. Dam radę. Poszu...- Mateusz przerwał w pół zdania. Wydawało mu się, że widzi Pauline, ale ona wyglądała inaczej. Dłuższe, ciemniejsze włosy, ciemną karnację, eleganckie ciuchy i była także umalowana.
- Mati. Mati jesteś tam?- Mateusz dopiero po dłuższej chwili zdał sobie sprawę, że Ewa go woła, właściwie krzyczy.
- Tak jestem. Chyba...- Mateusz chwile się zastanowił.- Chyba widzę Paulinę.
- Chyba?
- Jest do niej podobna, nie jestem pewien...
- Może podjedź i zapytaj?
- Kończę pa. - Mati rozłączył się i podszedł do dziewczyny. Brunetka od razu poznała Matiego.
- Mati! - Krzyknęła. Chłopak lekko się speszył
- Hhhhej.
- Nie poznajesz mnie?
- A powinienem?
- To ja. Natasha.Jestem tak jakby siostrą pauliny. A właśnie co tam u niej? - Mat już z przyzwyczajenia chciał powiedzieć, że dobrze, że Paula na pewno ucieszy się gdy ją zobaczy, ale wiedział, że to kłamstwo. Zrobił dziwną minę. - Coś się stało?
- Nie wiesz?
- Czego?
- Paulina...- Mat na chwilę stracił głos, ale nie dał po sobie tego poznać i powiedział.- Paulina nie żyje. - Natasha rozszerzyła szeroko oczy. Rzuciła wszystkie torby na ziemię i próbowała się o coś oprzeć. W końcu złapała za jakieś krzesło i usiała.
- Allle...ale..jak...? - Mat powiedział to co mówili wszyscy. Skłamał.
- Miała wypadek.
- Wypadek?
- Znaleźli ją w jakieś jaskini. Powiedzieli, że zmarła z głodu i odwodnienia.
- Matko. - Powiedziała półszeptem Natasha. Myśl, że jej siostra umierała w takich katuszach był przerażający. Chciała krzyczeć że to niesprawiedliwe, ale straciła głos. Przecież Paulina była taka młoda...
- Może... może Cię odwieźć? - Natasha pokiwała głową.
- Mam... - Głos jej się załamywał. - Ktoś... - Nie myśli jasno pomyślała Mati. Wziął Natashe i zaprowadził ją do samochodu. Potem wrócił po zakupy i schował do bagażnika. Przez całą drogę nie rozmawiali a gdy pojechali do domku w którym mieszkała rodzina Ignasiak, Natasha nie wysiadła.
- Boję się tam wejść.
- Nie ma czego. - Natasha spojrzała Mateuszowi prosto w oczy.
- Co ja im powiem? Ja... - Mateusz przytulił Natashe.
- Wiem. - Po chwili dodał.- Jeżeli chcesz mogę wejść z Tobą. - Natasha pokręciła głową.
- Muszę sama tam wejść. - Mati kiwnął głową na znak że rozumie. Natasha jeszcze chwilę siedziała sztywno a potem otworzyła drzwi od samochodu i wyszła. Podeszła do drzwi, zapukała. Mat odpalił silnik i pojechał do jaskini. Gdy zjawił się na miejscu zobaczył czarny jaguar Davida. Jak najszybciej zszedł na dół. Kiedy się tam znalazł zobaczył Davida i Pauline śmiali się jak dzieci. Kiedy Paulina odwróciła się i zobaczyła Mateusza zamilkła.
- O, witaj braciszku. Wiesz jak długo na Ciebie czekamy? - My?Pomyślał Mati.-Tak, my braciszku. Paulina już od dawna wie, że ty wiesz. Szkoda tylko że tak długo zajęło Ci to ujawnienie. - David pokazał ironiczny uśmiech. Natomiast Mati nie zwrócił na to uwagi.
- Wiedziałaś? - Spytał Pauliny.
- Od wczoraj. Usłyszałam jakieś głosy i wyszłam stąd by zobaczyć co się dzieje.  Zobaczyłam Ciebie, Ewe i Davida. Z waszej rozmowy odkryłam, że już wiesz.
- Mogłaś wyjść.
- Nie mogła. Była tak osłabiona, że ledwo mówiła.
- Nie wierzę Ci. Codziennie dostawała krew!
- Nie piłam jej. Nie potrafiłam.Nie dałam rady.
- Ewa mówiła, że czujesz się dobrze.
- Udawałam. Mati ja..- Paulina chciała lekko dotknąć jego ramienia,ale się cofnął.
- Mogłaś zginąć!
- Wiem. Ja nie potrafię tak żyć. Ja... nie mam po co żyć.
- Kocham Cię. Czy to Ci nie wystarcza? Czy to nie jest wystarczający powód by żyć?
- Jest, ale...
- Nic nie mów. - Przeniósł wzrok na chwilę na Davida a potem na Paulinę. - Rozumiem. - Wyszedł.

Isabella z niecierpliwością czekała na Justina. Nie mogła się doczekać momentu w którym go zobaczy, podbiegnie do niego, przytuli i pocałuje. W końcu po długim a jednocześnie za krótkim powitaniu będą zmuszeni pojechać pod studio TVN.  Isabel rozglądała się za każdym razem gdy widziała kogoś podobnego do Justina, ale ani razu to nie był on. Już po woli się niecierpliwiła. Isabel była tak zamyślona, że przestraszyła się telefonu. O mały włos go nie upuściła.
- Tak?
- Słuchaj. Musiałem przesunąć wizytę. Przepraszam jestem przeziębiony. - Justin pociągnął nosem na dowód.
- Nie przyjedziesz?
- Nie, przepraszam.
- Nic nie szkodzi i tak jeszcze siedzę w domu. Dobrze, że dzwonisz teraz a nie gdybym była na lotnisku. - Justin zaśmiał się. Is nie wiedziała czemu, ale wydawało jej się, że Justin kłamie.
- Przepraszam kochanie. Muszę kończyć. Każą mi odpoczywać.
- Jasne. Cześć. - Justin rozłączył się. Is czuła się upokorzona. Stała na lotnisku już od ponad godziny a nagle Justin dzwoni i mówi, że nie przyleci. Isabella postanowiła pójść do kawiarenki. Usiadła, zamówiła kawę i ciastko. Po zjedzeniu ciastka i wypiciu kawy Isabel wyszła z kawiarenki. Szła powoli. Nigdzie się nie śpieszyła. Przy wyjściu się zatrzymała, stanęła jak posąg. Zobaczyła Justina. Chciała do niego podbiec i powiedzieć, że ma już więcej nie robić jej takich żartów, ale w ostatniej chwili się powstrzymała. Do Justina podbiegła Susan, pocałowała go w usta, przytulili się do siebie. Justin powiedział coś Susan do ucha a ta zaczęła się śmiać. Isabel czuła jak wszystko w niej się gotuje. Nie mogła uwierzyć własnym ozom. Jak Justin mógł zrobić coś takiego? Jak mógł ją zdradzić z jej najlepszej przyjaciółki siostra? Dlaczego wolał Susan a nie Is? Is przychodziła tylko jedna odpowiedź. On zdradził ją po tym jak ona oszukała go. Tylko dlaczego po prostu z nią nie zerwał tylko ją omijał? Isabel sięgnęła po telefon i wybrała numer Justina jakby chciała się upewnić, że to nie on tam stoi tylko ktoś inny. Justin wyciągnął telefon z kieszeni, spojrzał na niego i zanim odebrał odszedł trochę dalej od Susan.
- Tak kochanie?- Powiedział ochryple. Kiepsko Ci idzie. Pomyślała Is.
- Przepraszam, że Ci przeszkadzam, ale... - Kurde. Szybko wymyśl coś. - Ale chciałam Ci powiedzieć, że Cię kocham. - Justin popatrzył w niebo jakby się zastanawiał i powiedział:
- Ja też Cię Kocham. - Po chwili dodał - Coś jeszcze?
- Kochanie...nie wiem co bym zrobiła gdybym Cię straciła...
- Ja też. - Susan coś do niego krzyknęła. Justin dął znać że jeszcze chwilę. - Przepraszam. Na prawdę muszę kończyć.
-Rozumiem. Odpoczywaj. Całuję. - Rozłączył się. Przez chwilę bawił się poruszając telefon w palcach po czym podszedł do Susan i razem wsiedli do samochodu.
 Isabel jak najszybciej chciała z kimś porozmawiać. Z kimś z kim zawsze się dogadywała. Znała tylko dwie osoby. Monice i... i Pauline. Na Monice nie mogła liczyć bo pewnie cały czas jest z Mariuszem a Paulina... bała się jej. Bała się tego kim stała się Paulina. Jej najlepsza przyjaciółka została przemieniona w wampira.
Isabel nie miała wyboru. Była zdana tylko na siebie.

wtorek, 13 marca 2012

rozdział 51

Is sięgała po klucze od mieszkania kiedy zadzwonił jej telefon. Nerwowo zaczęła grzebać w torebce upuszczając przy tym klucze. Znalazła telefon i odebrała.
- Tak? - Spytała podnosząc klucze z podłogi.
- Is! W piątek wraz z mamą i bratem przyjeżdżam do Polski na wywiad do" Dzień Dobry TVN!" - Och... on ma taki słodki głos kiedy mówi po polsku...- Będziemy mogli się zobaczyć!
- Na prawdę?!
- Tak!
- Och Justin! Nie mogę się doczekać!
- Ja też skarbie...
- Coś się stało?
- nie, tylko... muszę kończyć do zobaczenia.
- Justin...
-Tak?
- Kocham Cię. - Chwila ciszy.
- Ja Ciebie też skarbie. - Rozłączył się.
Is przez chwilę zastanawiała się nad dziwną rozmową z ukochanym po czym otworzyła drzwi od mieszkania i weszła do środka.

Od rozmowy z Mariuszem i dziewczynami minęło 5 dni. Dziś jest czwartek. Nie wiem drogi pamiętniczku czy jeszcze kiedykolwiek się do mnie odezwą. Mam nadzieję, że tak. Jestem tu taka sama...taka... osamotniona.Ewa przychodzi codziennie, przynosi mi krew, ale nie wiem jak długo dam radę tylko z nią rozmawiać. Tęsknię za tymi wszystkimi ludźmi...za tatą, macochą, Susan, nawet za Justinem. Nie mogę uwierzyć że to akurat spotkało mnie...
Pauline Ignasiak, lat 17, urodzona w roku 1996 zmarła w roku 2013, kochana uczennica, przyjaciółka...zmartwychwstała...
-Co ja w ogóle pisze?- Spytała na głos Paulina. Odpowiedziała jej cisza. - Ja chce do domu...

Monica i Mariusz właśnie szli w stronę bloku Izy, kiedy  zobaczyli Mateusza idącego w ich stronę. Mariusz zaczął coś mruczeć pod nosem a Monice, gdy spojrzała na twarz Matiego zrobiło się żal. Pomyślała, że ma on prawo żyć. Ma prawo wiedzieć. Ale obiecała Paulinie że nic nie powie. Zawsze wszystko wszystkim mówiła a teraz nie była w stanie, dlaczego? Dlatego że Paulina była jej przyjaciółką? Nie. A może dlatego, że ona nie żyje a jednocześnie żyje? Nic już z tego nie rozumiała. Wiedziała jedynie tyle że nie może powiedzieć nic Matiemu. Złapała Mariusza za ramię i skręcili w zupełnie inną uliczkę, która w ogóle nie prowadziła do Izy.Trudno - pomyślała - najwyżej nie pójdziemy do niej. Mariusz nie pytał dlaczego to zrobiła, dobrze wiedział.

-Cześć.- Powiedziała Ewa jak co rano, gdy przychodziła do Pauliny, ale tym razem nikt jej nie odpowiedział. Ewa poświeciwszy latarką po całym podziemiu w końcu dowiedziała się dlaczego. Paulina płakała. - Co się stało? - Paulina zobaczywszy przyjaciółkę otarła łzy.
- Nic. Witaj. Co słychać u Ciebie? - Ewa położyła torbę na ziemi. Paulina spojrzała na nią. Ewa także to zrobiła. - Musisz przestać tu przychodzić.
- Dlaczego?
- Obie dobrze wiemy, że to co przynosisz w tej torbie w końcu przestanie wystarczać.
- Przestań!
- Mówię prawdę.
- Posłuchaj. Nawet jeżeli przestanie wystarczać to i tak ja nie przestanę przychodzić. Poza tym prędzej zorientują się co robię niż przestanie brakować krwi. Jest jeszcze zwierzęca krew, nieprawdaż? Da się z niej żyć.
- Masz rację.
- Możemy zmienić temu bo trochę dziwnie się czuję rozmawiając o krwi?
- Jasne. - Cisza.
- A może tak wyjedziesz? - Spytała cicho Ewa z nadzieją, że Paulina tego nie usłyszy. Nie chciała żeby jej przyjaciółka wyjeżdżała, ale chciała dla niej jak najlepiej a z pewnością tu, w tym mieście nie jest bezpiecznie. W każdej chwili ktoś mógłby ją rozpoznać a gdzie indziej mogłaby normalnie chodzić.
- Nie mogłabym.
- Słucham?
- Nie mogłabym wyjechać i na pewno ktoś by mnie rozpoznał w innym mieście. Zapomniałaś jak się nazywam... znaczy... nazywałam?
- Paulina. Nadal nazywasz się Paulina Ignasiak. Nie ważne, że...
- Nie żyję?
- No tego to bym tak nie ujęła.
- Fakt. Jestem jakimś umarlakiem, który chodzi sobie po ziemi bo tak się stało a nie inaczej.
- Nie prawda. Nie jesteś żadnym umarlakiem chodzącym po ziemi. Jesteś raczej... wampirem.
- Wolałabym żeby odrąbali mi głowę niż żyć tak przez całe życie. Nie chce patrzeć jak moi bliscy starzeją się, zakładają rodziny, zdobywają wiedzę, pracę, umierają... nie chcę patrzeć na ich cierpienie, na ich szczęście,  na ich samych z  zazdrością. Nie chce patrzeć na nich jak na pożywienie. Chciałabym po prostu umrzeć. Tak na prawdę.
-Wiem. Nie zmienisz tego co się stało.
-Dzięki za komplement.
- Lepiej jeżeli już pójdę... - Popatrzyła na torbę. - Tu masz wszystko. - Odwróciła się.
- Ewa.. - Nie odwracając się spytała:
- Tak?
- Przepraszam, nie chciałam...- Odwróciła się.
- Nie szkodzi. Do jutra. - Uśmiechnęła się i wyszła.
- Do jutra... - Powiedziała ledwo słyszalnym głosem.

Ewa właśnie wychodziła z podziemia. Kiedy spojrzała do góry zobaczyła Matiego.
- Jak się czuje? - Spytał
- Kiepsko. Z dnia na dzień jest coraz gorzej. Wydaje mi się, że pije coraz mniej krwi.
- Kiedy będę mógł ją zobaczyć?
- Kiedy powie.
- Ja dłużej nie dam rady.
- Mateusz! Jeżeli dowie się, że Ci powiedziałam zabije mnie! No... może nie dosłownie, ale teraz kiedy żyje wiecznie, może gniewać się na mnie aż do mojej śmierci, albo nawet i całe wieki.
- Rozumiem.
- Na pewno?
- Czy do tej pory zrobiłem coś głupiego?
- Nie.
- No więc widzisz.- Mateusz zobaczywszy, że to nie przekonało do końca Ewy powiedział:- Obiecuję, że nie zrobię nic głupiego.
- Trzymam Cię za słowo. Jeżeli złamiesz przysięgę zmienię zdanie o Tobie. Toleruję Cię tylko dlatego że jesteś dobry dla Pauliny i dlatego że ona Cię lubi a ja szanuję jej zdanie.
- Nuuudy... - Ewa  i Mati rozejrzeli się dookoła, ale nikogo nie zobaczyli. Śmiech. - U góry moje wróbelki. - Spojrzeli do góry. Na drzewie siedział David. Zeskoczył z drzewa.
- Po co tu przyszedłeś? - Spytał gorzko Mati.
- Podenerwować Cię braciszku.-  David udał, że "wącha" powietrze. - Nie przeraża cię to, że te wszystkie małe zwierzątka kiedyś spikną się i zmówią przeciwko tobie?
- Bardzo zabawne David.
- Jeżeli przykułem twoją uwagę, to posłuchaj. Paulina będzie moja prędzej czy później, - David wszedł do podziemia. Mati chciał wejść za nim, ale Ewa mu zabroniła.
- Nie możesz tam wejść. Nie teraz.
- Nie mogę pozwolić by ten... by David robił co tylko się jemu zażyczy. To mnie denerwuje.
- Nie. - Mati zdziwił się. - Denerwuje Cię fakt, że on może ją zobaczyć, dotknąć, usłyszeć a ty nie. Denerwuje Cię fakt, że David może spełnić swoją groźbę, ale ja Ci mogę coś obiecać. Nie pozwolę by David zbyt blisko zbliżył się do Pauliny.
- Davida...- Ewa dała mu znak by jej nie przeszkadzał.
- Paulina może i coś czuje do Davida, ale kocha Ciebie. Paulina nie chce byś przez nią cierpiał. Jeżeli chcesz wszystko zepsuć i dać satysfakcję Davidowi że Cię do tego namówił to proszę bardzo. Zejdź tam i pokaż Paulinie, że wiesz już wszystko. Zmarnuj szansę na dalsze życie z Pauliną. - Mati przez krótką chwilę się opierał, ale w końcu przyznał rację Ewie.