niedziela, 22 kwietnia 2012

rozdział 56

Paulina postanowiła zostać u Davida i Mateusza. Susan wraz z Isabel i Monicą wróciły do domów. Susan obiecała, że nikomu nie powie co tak na prawdę się stało i dlaczego zniknęła.
Paulina właśnie schodziła po schodach do kuchni gdy w połowie zetknęła się z Davidem. Uśmiechnął się.
- Witaj ślicznotko. - Paulina minęła go bez słowa. David patrzył jak znika za drzwiami prowadzącymi do kuchni. Zrobiło mu się żal. Poszedł na górę gdzie spotkał Mateusza opierającego się o futrynę od drzwi pokoju Davida.
- Dostałeś to czego chciałeś, czego jeszcze chcesz?
- Chcę żebyś wyświadczył dla mnie przysługę.
- Skąd pomysł, że się zgodzę.
- Bo chodzi o Paulinę. - David spojrzał na brata. Nic nie powiedział. - Paulina nie chce pić krwi. Mówi, że jeżeli jej skosztuje to oszaleje. Chcę byś jej pomógł.
- Jesteś tego pewien braciszku? Pamiętasz co się stało kiedy stałem się wampirem?
- Ale to ty szybciej się opanowałeś niż ja. Ja... ja nadal muszę się uczyć.
- No nie wiem. - David uśmiechnął się ironicznie. - Pozwolisz bym spędzał całe dnie z twoją dziewczyną? Chory jesteś ,czy co?
- Myślałem, że się ucieszysz. - David minął brata i wszedł do pokoju. Mateusz stanął na równe nogi i ruszył na dół.
Wysłał mu telepatyczną myśl:
Dzięki bracie.
 Robię to tylko dla Pauliny.
 Wiem.

Isabel zaraz po śniadaniu postanowiła zadzwonić do Justina, ale nie odbierał. Po kilku próbach, które kończyły się porażką przebrała się i wyszła do Moniki. Monica na szczęście była w domu i zgodziła się pójść z Izą do Pauliny.
 Monica zapukała do drzwi Salvatorów. Otworzył im David. Jak zwykle uśmiechnął się ironicznie.
-  Witam drogie przyjaciółeczki Pauliny. W czym mógłbym pomóc? - Isabel miała wrażenie jakby od wczoraj się zmienił. Wczoraj był miły, opiekował się nimi i pomagał Susan z tym wszystkim a dziś wydawało się Is, że kpił z nich.
- Przyszłyśmy do Pauliny.
- Niestety przykro mi, ale Paulina jest teraz zajęta. Czy mogłybyście przyjść później? Tak? Dziękuję.- Odpowiedział sam sobie.
- Nigdzie się nie ruszymy dopóki z nią nie porozmawiamy! - Monica zaczynała tracić cierpliwość.
- Nie ma takiej...
- Boże! - Krzyknęła Isabel zanim David skończył zdanie. Za drzwiami zobaczyła leżące na kanapie zwierze, chyba niedźwiedzia, na ziemi leżała Paulina cała w krwi a nad nią stał Mateusz. David przewrócił oczami.
- Dziękujemy za przybycie a teraz żegnam.
- Co wy jej robicie! - Krzyknęła Monica.
- Musi się nauczyć pić krew bo inaczej umrze! - Monica próbowała się przepchnąć do Pauliny, ale David jej nie chciał wpuścić. W końcu Monica dała za wygraną.
- Jeszcze tu wrócę. - Powiedziała do Davida i poszła do samochodu. Isabel ruszyła za nią. Razem wsiadły do auta i ruszyły spod domu Davida i Mateusza.
David zamknął drzwi.
- Dlaczego im to wszystko pokazałeś? Zwariowałeś?!
- Do dla ich dobra.
- One Ci tego nie wybaczą.
- Chcę żeby Paulina nauczyła się panowania nad sobą a one jej w tym nie pomogą. Dobrze wiesz, że byłoby jeszcze gorzej. - Mateusz spojrzał na brata jakby dopiero co go poznał. Jednak coś zostało z człowieka w nim. Pomyślał. Kiwnął głową i ruszyli dalej do pracy.

Monica i Isabel pojechały do domu Is.
- Dzień dobry pani Holt. - Powiedziała Monica do matki Is.
- Witaj drogie dziecko. - Pani Holt uśmiechnęła się do przyjaciółki jej córki. Monica i Is wszedły  do pokoju Is. Monika usiadła na łóżku a jej wzrok powędrował na biurko. Zobaczyła na nim jakieś rysunki. Podeszła do biurka wzięła jeden do ręki, ale zaraz wypuściła. Is spojrzała na nią.
- Coś się stało?
- To ten facet co nas porwał.
- Ciszej! - Skarciła przyjaciółkę Is.
- Przepraszam. - Wyszeptała.
- Tak to on. Narysowałam go zanim jeszcze to wszystko się stało. Śnił mi się prawie codziennie.
- Śnił?
- Tak. Czasami mam takie sny w których występujesz ty, ja, Paulina, David, Mateusz, Mariusz, Justin, Susan i wiele więcej osób. Na początku myślałam, że to zwykłe koszmary, ale potem... potem dałam sobie sprawę, że to proroctwo. Wszystko co mi się śniło, zdarzyło się na prawdę.
- Super.
- Nie za bardzo.- Isabel wzięła rysunek od przyjaciółki i położyła go na biurko. - Czasami mam tak okropne sny, że nie chcę by się spełniły.
- Na przykład?
- Śmierć Pauliny. Raz mi się śniło, że ktoś mnie pochował w trumnie i nie mogłam się wydostać, czułam jak się duszę a gdy się już przebudziłam ledwo łapałam oddech. - Monica przytuliła przyjaciółkę.
- Będzie dobrze. Nie pozwolimy Cię skrzywdzić.

Kilka miesięcy później, koniec roku szkolnego, początek wakacji.
- To cudowne uczucie. W końcu koniec nauki. - Powiedziała Monica.
- Yhym. - Mruknęła Is.
- Coś się stało?
- Nie wyspałam się.
- Znów te sny?
- Tak.
- Co tym razem?
- Nie wiem. Widziałam tylko część.
- Ale co dokładnie?
- No... no ten...Paulina i... David... oni...
- No wyduś to z siebie.
- No oni...no wiesz...
- Niby co?
-No całowali się!
- To był tylko sen.
- Ale chodzi o to, że David wydawał się jakiś inny... gorszy niż jest teraz. I nagle ktoś wyłonił się zza rogu, ale nie widziałam kto.
- To tylko sen, jasne?
- Tak, jasne.
- Okej. Chodź.
- Dziewczyny, czekajcie! - Krzyknęła Paulina za nimi. Dziewczyny zbladły.
- Co ty tu robisz? - Spytały gdy do nich podeszła.
- No przyszłam na wasze zakończenie. Paulina by tego chciała. - Dziewczyny zrozumiały. Paulina udawała swoją siostrę Natashę. Udały smutek.
- Jasne.
- A co jak Natasha się zjawi? - Is szepnęła do ucha Pauliny.
- Spokojnie mam wszystko pod kontrolą. Dobra muszę znikać. - Paulina weszła do szatni dziewcząt. Po chwili obok dziewczyn, na miejscu Pauliny stanęła prawdziwa Natasha. Przywitały się i weszły do środka. Paulina to wszystko obserwowała z trochę uchylonych drzwi. Zazdrościła dziewczynom, że kończą szkołę, że mogą dorosnąć.
- Nie zadręczaj się tym wszystkim. Pogarszasz sprawę. - Usłyszała za swoimi plecami. Odwróciła się i zobaczyła Davida.
- Trudno jest tak po prostu o wszystkim zapomnieć. Jak ty sobie dąłeś radę? - Przez chwilę patrzył na Paulinę a potem powiedział:
- Nigdy nie zapomniałem, zawsze to w sobie tłumiłem. Ciągle pamiętam co się stało i nigdy nie zapomnę. - Paulina uśmiechnęła się.
- Never say never.
- Co?
- Is zawsze tak mówiła. - David podszedł bliżej do Pauliny. Ta drgnęła gdy zaczął gładzić jej ramię.
- Czy... kiedykolwiek wybaczysz mi to co zrobiłem kiedyś?
- Davidzie. Już dawno zapomniałam. To były stare czasy. Zmieniłeś się. -David walnął pięścią w ścianę za Pauliną.
- Nigdy się nie zmienię. Zawsze będę taki jaki byłem. - Chciał się odsunąć, ale uniemożliwiła mu to przywierając do niego.
- Nie prawda. - Szepnęła. - Wiem, że możesz być dobry.
- Przykro mi moja księżniczko, ale to niemożliwe. - Odsunął się i wyszedł. Paulina kilka sekund później zrobiła to samo, ale już go nie zobaczyła. Postanowiła pojechać do Matiego.

- Żegnam Was i mam nadzieję, że w następnym roku także będą tak dobre wyniki jak w tym, albo i lepsze. Tak panno Holt mówię tu o pani.
- Panie dyrektorze, przecież mam pasek.
- Ledwo!
- No dobrze, postaram się. - Wszyscy się zaśmiali. Is śmiejąc się zobaczyła w tłumie Klausa, odwróciła się do Moniki i jej to powiedziała.
 Wskazała miejsce w którym przed chwilą stał, ale go tam nie było. Monica powiedziała, że Is histeryzuje. Pod koniec pewna dziewczyna zapowiedziała, że przyjechał tajemniczy gość. W tym samym czasie na salę wszedł Justin. Is uśmiechnęła się od ucha do ucha. Justin stanął na środku sali, wziął mikrofon od dziewczyny, przywitał się, powiedział, że z całego serca kocha Is a ona się zaczerwieniła. Zaczął śpiewać.

Gdy Paulina przyjechała na miejsce przeszły ją dreszcze. Musiała porozmawiać z Mateuszem, ale się bała. Co jeśli znów ją odrzuci? Co jeśli znów ją osądzi?  Wysiadła z samochodu i podeszła do drzwi. Zapukała. Drzwi otworzył Mateusz.
- Cześć. - Powiedziała. - Mogę wejść?
- Witaj. Wejdź. - Paulina weszła do salonu. Dawno w nim nie była, ale się nie zmienił.
- Muszę z Tobą porozmawiać.
- Wybaczam Ci. Wiem, niepotrzebnie Cię wtedy osądziłem . Nie miałem powodów do zazdrości.
- Mateusz ja...
- Wiem. - Paulina wpadła Mateuszowi w ramiona. Pocałowała go.
- Co za wzruszająca scena. - Powiedział z ironią Klaus.
- Klaus.
- We własnej osobie.
- Co ty tu robisz?! Nikt Cię przecież nie zaprosił do środka!
- Wręcz przeciwnie moja ślicznotko. Sama mnie zaprosiłaś.
- Ja... ten sen... to był tylko sen!
- Nie moje skarbie, to była rzeczywistość. Tylko Ci się wydawało, że masz sen.
- Ty ...
- Kochanie ja to załatwię.
- Ale...
- Dam sobie radę.
- Okej. - Paulina wyszła na zewnątrz.
- Nie oddam Ci jej.
- Nie musisz. Sama to zrobi.
- Nigdy się nie zgodzi.
- Już to zrobiła. - Klaus wskazał na okno. Mateusz zajrzał przez nie i zobaczył Paulinę czekającą obok jakiegoś ciemnego samochodu, prawdopodobnie Klausa. - Nie wiem czy to z chęci bycia znów człowiekiem, czy z potrzeby ochrony bliskich, ale się zgodziła. Dziewczyna ma dużo słabości. Jest zbyt opiekuńcza.To ją niszczy.- Z uśmiechem wyszedł z domu. Mateusz z szybkością wampira wybiegł z domu i stanął przed Pauliną.
- Nie pojedzie z Tobą. - Uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Mylisz się.
- Nie pozwolę na to. Będziesz mnie musiał zabić, żeby ją ruszyć. - Elena odwróciła Mateusza w jej stronę.
- Mateusz. Proszę. Nie utrudniaj sprawy. Powiedział, że nic się nie stanie moim bliskim jeżeli z nim pójdę. Obiecał to. Jego rodzina jest szlachetna.
- Zginiesz jeżeli z nim pójdziesz.
- Wiem, ale zrobię wszystko by chronić moich bliskich. Kocham Cię Mateusz. Zawszę będę.
- Ja Ciebie też. Nie pozwolę Ci odejść.
- Kocham Cię. - Paulina wsiadła do samochodu.Klaus zrobił to samo. Mateusz coś krzyczał po włosku. Paulina nie wiedziała co. Po polsku krzyknął tylko, że Ocali ją. Miała taką nadzieje. Ruszyli.


wtorek, 10 kwietnia 2012

rozdział 55

Gdy Monica odwiedzała najbliższe hotele a dzwoniła po dalszych Paulina i Mati w ciszy przeszukiwali wszystkie stare od dawna opuszczone domy. Pauline przeszedł dreszcz gdy zatrzymali się przy dużym i chyba najgorzej wyglądającym domu w jakim dzisiaj byli. Skąd w ogóle przyszedł im ten pomysł, że Is może być w jakimś opuszczonym domu?Pomyślała.
Przerażona wysiadła z samochodu.
- Może ja tu poczekam? - Mat spojrzał na nią jakby była dużym dzieckiem.
- Jak chcesz. - Po tych słowach wszedł do środka. Paulina została sama. Bała się. Było już dobrze po północy a ona szlaja się po dworze. Rodzice ją zabiją. Rodzice? Przecież jesteś martwa idiotko! Przynajmniej nie muszę się martwić, że mnie zabiją. Już nie żyję. Ale pocieszenie.
 Paulinie zrobiło się zimno. Nagle coś za nią trzasnęło. Szybko się odwróciła. Zobaczyła mężczyznę. Mimo ciemności dostrzegła, że jest dość przystojnym ciemnym blondynem ubranym nowocześnie i z klasą.
- Przepraszam jeżeli panią przestraszyłem. Nie miałem takiego zamiaru. - Do tego dobrze wychowany.Pomyślała. Mężczyzna uśmiechnął się. 
- Nic nie szkodzi. Czy mogę w czymś pomóc? 
- Oczywiście. Czy mogłaby pani przekazać Matowi, żeby dobrze pilnował swojej ukochanej. Nigdy nie wiadomo co mogłoby się stać takiej ślicznej damie. - Musnął ręką jej policzek. Paulina zadrżała.
- Kim pan jest?
- Osobą, którą jeszcze pani zobaczy. - Paulina teraz cała drżała. Trochę z zimna, ale bardziej z tego, że zaczynała się bać. - Boisz się mnie. To widać. Pójdę już. Tylko nie zapomnij przekazać wiadomości Matowi.
- Paula! - Usłyszała głos Mata. Odwróciła się w stronę Mata. 
- Matt! - Odwróciła się w stronę mężczyzny, lecz on zniknął. Matt jak najszybciej znalazł się przy Paulinie.
- Nic Ci nie jest?
- Nie.
- Chodźmy stąd. - Paulina szybko wsiadła do samochodu. Mateusz zrobił to samo. Odjechali jak najszybciej się dało.
- On powiedział, że się jeszcze zobaczymy. Groził mi.
- Słyszałem wszystko.
- Jak? - Paulinie zrobiło się głupio. - Zapomniała, przepraszam.
- Musimy jak najszybciej znaleźć Susan. - Powiedział Mateusz gdy już razem z Pauliną i Monicą, która już wszystko wiedziała siedzieli w jaskini. 
- Ale Susan też zniknęła. - Monica spojrzała na Matta i Paulinę. Matt miał puste oczy a Paulina cała zbladła. - Przepraszam, wyleciało mi to z głowy. 
- Co my teraz zrobimy? - Spytała Paulina Mateusza.
- Musimy obmyślić jakiś plan. Klaus jest pierwotnym. Potrzebujemy białego dębu.
- Klaus? Pierwotny? Znasz go?
- Tak. Zabił moją przyjaciółkę Lexi.
- Ja... nie wiedziałam. Przepraszam.
- To była tylko wampirzyca. Kto użalałby się nad jakimś głupim wampirem? - Mati ruszył w stronę wyjścia.
- Mat. 
- Tak?
- Musimy znaleźć Susan i Is. Nie możemy się mścić. 
- Nie mam takiego zamiaru. - Mat wyszedł. Monica została sama z Pauliną.
- Ja też będę szła. Rodzice pewnie się niecierpliwią i pewnie rodzice Is czekają na wiadomość ode mnie.
- Jasne. - Monica wyszła. Paulina poczuła się osamotniona. Właśnie dowiedziała się, że nie zna swojego właściwie byłego chłopaka a jej przyjaciółka się jej boi. Świetnie! Pomyślała.

-Zrobiłam co chciałyście! Powiedzcie gdzie jest moja siostra! - Isabel się przebudziła. Strasznie bolała ją głowa. Dotknęła czoła. Gdy spojrzała na palce zobaczyła krew. Chciała zemdleć. Wstała z czegoś co chyba służyło za kanapę. Rozejrzała się po pokoju.
- Dowiesz się gdzie jest w swoim czasie. Poza tym, Nie miałaś nikomu mówić, że Paulina żyje. Masz szczęście, że ta blondyna o wszystkim wie.
- Raz mi się zdarzyło! Błagam Was! - Eva zaśmiała się.
- Dziewczyno. Wampirom nigdy się nie wierzy. Nie wiesz o tym?
- Co? O czym ty mówisz? 
- O tym. - Eva machnęła do dwóch umięśnionych chłopaków za Alex. Ci podeszli do Susan. Jeden ją złapał a drugi zawiązał.
- Co ty wyprawiasz?
- Wykonuje rozkazy. - Susan nie znała tego głosu. Ktoś się do niej zbliżył. Zobaczyła mężczyznę o ciemno blond włosach i niebieskich oczach.
- Kim ty jesteś?
- Znajomym twoich znajomych. Znasz ich pewnie. Mateusz i David Salvatore.
- Tak, znam, ale... co z tego?
- Nic. Pytałaś kim jestem. - Zwrócił się do Evy. - Idź do Pauliny i powiedz jej, że czekam na nią tam gdzie ostatnio. Jak będzie się rzucać powiedz, że mam jej siostrzyczkę i przyjaciółkę.
- Dobrze. - Eva wyszła.
- A ty. - Wskazał na Alex. - Podejdź tu. Jestem głodny. - Alex zrobiła jak chciał.
- Alex! Zostaw ją! 
- Sama tego chce. 
- Nie wierzę! 
- Chwileczkę. - Klaus zniknął. Bardzo szybko znalazł się przy drzwiach wyjściowych. - A ty dokąd słoneczko? - Is przestraszona zaczęła cofać się tyłem a potem obróciła się i zaczęła biec z całych sił. Otworzyła tylne drzwi i wpadła na Klausa. - Nie ładnie uciekać. - Chciała uciec, ale on ją trzymał i nie chciał puścić. Zaprowadził ją do Susan. - Nie utrudniajcie mi. Obiecuję, że jak tylko dostanę to co mi się należy to zostaniecie wolne.
- To co Ci się należy?
- Wy ludzie jesteście mało rozumni. Zamienię Paulinę w człowieka, pożyczę od niej trochę krwi, stanę się mieszańcem.
- Nie pozwolę Ci na to! - Susan zaczęła się wyrywać. Klaus oddał Isabel jednemu z wampirów i zbliżył się do Susan.
- A jak niby chcesz mnie powstrzymać? - Susan milczała. Klaus się uśmiechnął. Tak myślałem.

Paulina czekała w umówionym miejscu. Bała się, ale wiedziała, że gdzieś tam jest David i Mateusz gotowi skoczyć gdyby miało się jej coś stać.
- Przyszłaś. - Paulina się odwróciła.
- Nie miałam wyboru. Argumenty były tak przekonujące, że aż żal nie przyjść.
- Zabawna nawet gdy się boi. - Klaus się zbliżył a Paulina oddaliła.
- Czego chcesz?
- Pewnie już wiesz kim jestem, prawda? - Spojrzał na Paulinę, która nawet nie drgnęła. - Tak myślałem. Więc co mówić więcej? Potrzebuję twojej krwi.
- Po co Ci? Masz wiele innych osób.
- Ale twoja jest wyjątkowa.
- Niby w jaki sposób?
- Jesteś duplikatem Eleny. Ona została wampirem i nie mogłem nic zrobić, ale teraz znalazłem sposób na zdjęcie z Ciebie wampiryzmu i użyje twojej krwi by stać się mieszańcem.

- Co za idiota wyjawia swój plan wampirzycy?- Spytał David brata. Siedzieli w krzakach na polanie na przeciwko domu.
- Cicho. - Syknął Matt.

- Zdjęcie ze mnie wampiryzmu?
- Tak. Matko. Przecież mówiłem!
- A gdzie się podział ten miły mężczyzna, którego poznałam wczoraj?
- Myślisz, że nie wiem, że się boisz? Umiem czytać w myślach. - Zbliżył się do Pauliny i powiedział jej na ucho: Wiem także, że bracia Salvatore tu są. Co za rzadki widok! - Oddalił się. - Szkoda by zepsuć tą piękną scenę co nie? Ale spokojnie. Już niedługo umrzesz i wszystko wróci do normy.
- Umrę?
- A co ty myślałaś? Że pożyczę trochę krwi od Ciebie? Musisz zginąć by uwolnić klątwę. - Uśmiechnął się. Paulina nie zdała sobie sprawy kiedy David i Mati stanęli przed nią zasłaniając nią swoimi icałami.
- Nawet po naszym trupie jej nie dotkniesz.  - Powiedział David. Klaus się uśmiechnął.
- To na prawdę poetyckie wiesz David?
- Odejdź stąd!
- Dobrze. Paulino. Susan i Isabel będą wolne już dziś wieczorem. Później przyjdę po to co mi się należy. - Paulina zadrżała, gdy Klaus się ukłonił i zniknął. David i Mateusz zaprowadzili osłupiałą Paulinę do samochodu. Przez całą drogę kłócili się.
Kilka minut przed północą do domu Salvatore Eva przyprowadziła Susan i Isabel. Były przerażone. Isabel miała zaschniętą krew na czole a Susan... Susan nie mogła uwierzyć własnym oczom. Zobaczyła Paulinę. Żywą to znaczy martwą ,ale żyjącą. Susan pogubiła się, ale gdy znalazła się w ramionach Pauliny wszystkie problemy zniknęły. 

czwartek, 5 kwietnia 2012

rozdział 54

Eva Zaśmiała się.
- Oj Davidzie. Jesteś niemiły. Może nas wpuścisz? - David zrobił jak chciała. Dziewczyny poszły do biblioteki, tam gdzie właśnie David bił się z Matim. Zamknął drzwi i poszedł za nimi.
- Jaki bałagan. Jakaś wojna światowa tu była, czy jak? - Spytała przenosząc wzrok z bałaganu na Matiego. Stał osłupiały.
- Eva?
- Co wy z tym macie. Własnej przyjaciółki nie poznajecie?
- To na prawdę ty.
- Och dosyć tych scenek. Powiedz po co przyszłaś. - Powiedział David opierając się o ścianę.
- David gdzie twoje maniery. Och. Przepraszam. Sama się zapomniałam. Poznajcie Alex. Alex to Mati i David. - Wskazała na obojga braci.
- No fajnie. A teraz gadaj.
- Przyszłam was odwiedzić. Nie widziałam was od jakiś dwóch lat.
- I chcielibyśmy żeby tak zostało.
- Davidzie jesteś nie miły. - Powiedziała Alex.
- Na prawdę? Myślałem, że jestem wredny. - Pokazał ironiczny uśmiech.
- Nie Davidzie. Jesteś tylko nie miły.  - Uśmiech Davida na chwilę zniknął, ale potem znów się pojawił.
- A teraz? - Podbiegł do niej. Odchylił głowę dziewczyny i wyłonił kły.Dziewczyna nie pokazywała żadnych uczuć.
- Zostaw ją. Jeżeli ją skrzywdzisz będziesz miał do czynienia z Klausem. - Matt się poruszył.
- Z pierwotnym? - Eva odwróciła się i uśmiechnęła.
- Słyszeliście. To dobrze. Klaus już niedługo was odwiedzi. Ma jakąś sprawę do załatwienia z wami. Nie wiem o co chodzi i nie chcę wiedzieć. - Spojrzała na Davida. - Puścisz ją wreszcie? To koleżanka Susan. - David puścił dziewczynę.
- Jesteś znajomą Susan? - Spytał dziewczynę.
- Tak. Mu...
- Nie tłumacz jemu nic i tak nie zrozumie. Przepraszam Was, ale musimy odwiedzić dwie osoby z rodziny Ignasiak.
- Niby kogo takiego?
- Susan i Pauline.
- Nie masz po co się fatygować.
- Dlaczego?
- Paulina nie żyje.
- Na prawdę? - Spojrzała na Matiego. Kiwnął głową na znak, że tak. Spuściła głowę a potem niespodziewanie złapała Davida za kark i przywarła go do ściany.
-Myślisz, że jestem głupia?! Wiem, że nosiła w sobie krew wampira. - Puściła go. - Alex, wychodzimy. - Eva wzięła torebkę, którą wcześniej położyła na stoliku i wyszła. Alex ruszyła za nią zamykając drzwi.

Paulina wróciła do podziemia tuż nad ranem. Wcześniej poszła na śniadanie do lasu. Gdy wchodziła do krypty poczuła czyjść zapach, lecz nie wiedziała kto to.
- Kto tu jest?!
- Ładnie witasz gości.
- Przeprasza. My się znamy? - Eva zaśmiała się.
- Paulina to ja Eva.
- Nie znam żadnej Evy...
- Jakieś dwa lata temu pomogłam Ci znaleźć Alice Cullen, pamiętasz?
- Alice...Alice... to ta mała co miała mieć większą moc ode mnie?
- Tak.
- Co z nią się stało?
- Nie ważne. Przyszłyśmy Ci przekazać pewną wiadomość. Klaus chce się z Tobą zobaczyć.
- Jaki Klaus.
- Dowiesz się w swoim czasie a teraz się odwróć.
- Po co? - Blondynka, która wcześniej stała bez ruchu i nic nie mówiła teraz przemówiła:
- Odwróć się albo ten kołek utkwi Ci zaraz w sercu. - Paulina się odwróciła.
- Nie rozumiem po co to wszystko. - Cisza. Paulina się odwróciła, ale nikogo nie było.

Następnego dnia Isabel otwierała drzwi od mieszkania. Było strasznie ciemno. Gdy zapaliła światło została powitana okrzykiem :
- Sto lat! - Is cała zaskoczona nie wiedziała co powiedzieć. Tyle ludzi w jej rodziców mieszkaniu! Jak oni się tu zmieścili?! Pierwsza podeszła Monia.
- Wszystkiego najlepszego menelko! - Podała jej prezent.
- Co to za ludzie? Większości nie znam.
- Nie szkodzi. Ja także większości nie znam.
- Zaprosiłaś jakiś ludzi nie wiadomo skąd?!
- Gdzie tam. To znajomi znajomych naszych znajomych.
- Y... aha.
- Chodź. Jesteś solenizantką powinnaś być w centrum uwagi. - Monica pociągnęła Isabel za rękę do kuchni. Isabel zaczęli składać życzenia a Monica gdzieś poszła. Nagle Is zobaczyła Susan stojącą w rogu. Postanowiła do niej podejść.
- Cześć. - Powiedziała z nadzieją, że dziewczyna odwrócona do niej plecami jej nie usłyszy. Susan odwróciła się.
- Cześć.
- Co tam?
- Myślałam, że ze sobą nie gadamy.
- Zapomnij, że w ogóle się odezwałam. - Is się odwróciła. Susan zrobiło się jej żal.
- Zaczekaj. - Złapała ją za bark. Is się odwróciła.
- Co?
- Chce...muszę... muszę Ci coś powiedzieć.
- Spoko. Już wiem.
- Ale skąd?
- Widziałam.
- To straszne.
- Ale o czym ty mówisz?
- A ty?
- O tym, że ty i Justin spotykacie się ze sobą.
- Co? Nie. Skąd Ci to przyszło do głowy?
- Widziałam Was na lotnisku.
- A to. To był Luke. To dubler Justina.
- Ccco?
- Dubler. Osoba, która....
- Wiem kto to dubler. Tylko, że ja was widziałam. Dzwoniłam do Justina wtedy i to ona odebrał.
- Ech... dziewczyno. Nie zauważyłaś, że ma sztuczne tatuaże? Albo trochę inny akcent? Justin dał mu jego komórkę bo chciał trochę odpocząć. Myślałam, że wiesz.
- Więc on mnie nie zdradza?
- Nie. -.Is wypuściła powietrze i osunęła się na krzesło, które podała jej Susan.
- Więc co chciałaś mi powiedzieć?
- Ale nikomu nie powiesz dobrze?
- Jasne.
- Paulina żyje. Wczoraj były u mnie takie dwie dziewczyny. Alex i... i... Eva. Powiedziały, że Paulina żyje tylko, ze jest wampirem. Powiedziałam, że im nie wierzę bo wampiry nie istnieją a jedna z nich pokazała swoje kły i wypiła krew tej drugiej. Oczywiście tamtej nic się nie stało. Poza tym jakiś Klaus chce się ze mną zobaczyć. Powiedziały,że dowiem się kiedy to nastąpi. - Is zbladła, ale zaśmiała się jak najgłośniej potrafiła.
- Przestań. Wampiry nie istnieją. Sprawdzasz mnie, tak? To jest ukryta kamera? To jest jakiś haczyk co nie? - Susan pokręciła głową.
- Mówię prawdę!
- Powinnaś pójść do domu. Za dużo wypiłaś.
- Nie oszalałam.
- Posłuchaj. Też tęsknię za Pauliną i pewnie też dałabym się nabrać na takie bzdury gdyby mi coś takiego powiedzieli. Susan. Paulina nie żyje. Musisz się z tym pogodzić.
- Ale...
- To kłamstwo. Grały na twoich uczuciach.- Susan zaczęła płakać.
- Zawieziesz mnie do domu? Proszę.
- Jasne.
Isabel wzięła kluczyki ze stolika i wymknęła się z Susan niepostrzeżenie. Wyszły z bloku i skierowały się na parking. Isabel szła z przodu a za nią Susan.
- Gdzie zaparkowałaś samochód? - Spytała Is odwracając się, ale nie zobaczyła Susan. Potem znowu odwróciła się i dostała czymś ciężkim, chyba deską.
- Przepraszam. Chce odzyskać siostrę.

- I co? - Spytała podenerwowana matka Is.
- Nie odbiera. Po co robiłam tą głupią imprezę?!
- To nie twoja wina. Sami się zgodziliśmy. Mogliśmy się domyślić, że to jej się nie spodoba.
- Przestańmy się obwiniać. Lepiej pomyślmy gdzie może teraz być. - Wszyscy myśleli gdzie Is najczęściej lubiła chodzić.
- Park?
- Możemy sprawdzić. - Wszyscy wyszli z mieszkania Is a potem z bloku. Wpadli na Jamesa.
- Gdzie wy wszyscy idziecie?
- Is zniknęła.
- Jak to?
- Normalnie!
- Spokojnie. Może po prostu pojechała do Natashy.
- Natashy?
- No siostry Pauliny.
- Paulina miała siostrę Natashe? -Spytała matka Is.
- Tak.- Nagle coś zaświeciło w mózgu Moniki. Może... może pojechała do Pauliny? Monika drgnęła. Wszyscy pomyśleli, że trzęsie się z zimna.
- Ja pojadę do domu Ignasiaków. Reszta niech pójdzie w miejsca w których mogłaby być i do znajomych Is. Monica szybko pobiegła do samochodu. Wsiadła do niego i pojechała do Pauliny.
Gdy znalazła się na miejscu nawet nie zważała na to co mogłoby się stać. Dopiero gdy weszła do starej piwnicy ogarnął ją strach.
- Paula jesteś tu?
- Tak a co?
- Czy Is jest z Tobą?
- Nie.
- Jak to nie?! - Monica się przeraziła.
- No nie ma jej tu. Od wczoraj się tu nie pojawiła.
- Była tu wcześniej?
- Tak. Ona jako jedyna o mnie nie zapomniała. Jako jedyna się mnie nie wyrzekła.
- Przepraszam, ale nie czas na to. Is zniknęła nigdzie jej nie ma. Wiesz gdzie może być?
- Is tak po prostu by nie zniknęła. Musiało się coś stać.
- Co?!
- Nie patrz tak na mnie.
- Musimy ją znaleźć!
- Daj telefon.
- Po co?
- Daj i nie zadawaj pytań.- Monica wyjęła swój telefon i podała go Pauli.Paulina wystukała na klawiaturze numer Mateusza i zadzwoniła.
- Monica?
- Musisz nam pomóc.
- Paulina? Dlaczego dzwonisz od Moniki?
- Isabel zniknęła.
- Jak?
- Nie wiem! Pomóż!
- Zaraz u Ciebie będę. - Matt rozłączy się. Po 15 minutach przyjechał do dziewczyn.
- Matt!- Krzyknęła Monica. Podbiegła do niego i go przytuliła. Paulinę coś ukłuło w sercu. To była zazdrość. Zazdrość? Przecież nigdy jej nie czułaś! A może czułaś, ale nie aż tak? Paulina podeszła do nich.
- Co robimy?
- Musimy się rozdzielić. Monica pojedzie ze mną a Paulina pojedzie do Davida i z nim poszuka Is we wszystkich hotelach.
- Ja... okej. - Powiedziała Paulina.
- Nie. Ja wolałabym jechać sprawdzić sama hotele jeżeli Ci to nie przeszkadza Matt. Paulina niech jedzie z Tobą.
- Jeżeli chce.
- Mi to obojętnie.
- To uzgodnione. Ja jadę sama sprawdzić hotele a wy jedziecie sprawdzić stare, opuszczone domy.
- Ok.