piątek, 10 lutego 2012

rozdział 50

Monica, Isabella i Mariusz stali w swoim ulubionym miejscu przy parapecie na głównym korytarzu.
- Tęsknię za Pauliną.-Powiedziała Isabel.
- Ja też. Tak trochę dziwnie bez niej, tak pusto.-Odrzekła Monica.
- Przestańmy się zadręczać to nie nasza wina, że ona nie żyje! - Powiedział Mariusz. Nie daje po sobie poznać, ale to on właśnie najbardziej przeżył śmierć Pauliny.
- Właśnie że nasza! Zostawiliśmy Paulinę na pastwę Mateusza! Gdybyśmy...-Monice zaczęły lecieć łzy po policzku-... gdybyśmy...- Mariusz przytulił Monikę.
- Myślisz, że zrobił to Mati?-Spytała Iza.
- A niby kto?! Duch? Paulina przed zniknięciem mówiła, że właśnie idzie do niego.
- Nie wiem co myśleć. Powinniśmy się przestać kłócić. Paulina by tego nie chciała. - Ewa, której nie było przy całej rozmowie właśnie podeszła.
- Pogrzeb odbędzie się w sobotę o 10:30. - Powiedziała
- gdzie? -Spytała Monia.
- Na Mostowicach.
- Aha.
-Będziecie?
-Co to za pytanie?! Paulina była naszą przyjaciółką. Jak śmiesz mówić, że nie przyjdziemy! -Powiedziała Monika.
- To dobrze. -Ewa oddaliła się od nich i poszła w stronę schodów. - Wszyscy się zdziwili.
-Gdzie ty idziesz? - Ewa nic nie odpowiedziała. Nie mogła im powiedzieć, że idzie do Pauliny. Nie mogła im powiedzieć, że Paulina żyje. Obiecała, że nikomu nie powie." Dowiedzą się,ale nie teraz. Nie mogą. Jasne? Jeżeli oni się dowiedzą, Mati się dowie a ja tego nie chcę" powiedziała Paulina, gdy przyszła do mnie w środku nocy, dzień po tym jak wszyscy dowiedzieliśmy się o jej śmierci.

Ewa weszła do schronu pod ruinami starego domu jej rodziny. Już tydzień temu znalazła to miejsce. Pochodnie nie nadawały się by je zapalić więc poustawiała wszędzie świeczki by wszystko widzieć. Teraz była tu Paulina. Ewie było źle, że nie znalazła innego miejsca dla swojej przyjaciółki, ciepłego, wygodnego pomieszczenia gdzie mogłaby czuć się jak u siebie, ale Paulina potrzebowała schronienia a ja znałam tylko to miejsce. Nikt tu nie zaglądał od wielu lat. "Kogo interesowałyby jakieś stare ruiny głupiego budynku?" "Interesują mnie." Pomyślała .Wzięła torbę z krwią którą ukradła ze szpitala i poszła korytarzem w prawo.Paulina była na końcu. Nadal do Ewy nie dochodziło, że Paulina jest wampirem. Nie mogła uwierzyć, że jej najlepsza przyjaciółka to coś o czym czytała, ale nie wierzyła, że istnieje.
-Cześć. - Powiedziała. Ewa zdała się na uśmiech.
-Hej. -Paulina spojrzała na torbę, którą Ewa trzymała w rękach. - To dla mnie? -Ewa spojrzała na torbę. Wiedziała, że przyjaciółka tego potrzebuje. Dlatego poszłam do Elizabeth, niby pogadać o śmierci Pauliny. O tym jak źle się czuję, że nie daje rady a tak na prawdę poszłam po krew dla Pauliny.
-Tak, proszę.- Ewa podała Paulinie torbę, ale ta ku zaskoczeniu Ewy odrzuciła ją.
-Nie chce tego. - Ewa przez chwilę patrzyła przez chwilę na torbę która poleciała w drugi kont a potem przeniosła wzrok na przyjaciółkę.
-Dlaczego?
- Bo nie chcę.
-Musisz to wypić bo inaczej umrzesz.
- Wolę umrzeć niż napić się krwi.
-Proszę Cię Paulino...
-Nie!
-Zrób to dla mnie.
-Nie! Nigdy!
-Ładnie to tak?- Ewa się odwróciła przestraszona. Nie mogła uwierzyć że ktoś tu jest.
-David?-Spytała lekko zaskoczona Paulina.- Co ty tu robisz?
-A gdzie Witaj? - Spytał ironicznie.
-Po co tu przyszedłeś?!
-No cóż, przyszedłem na zakupy.
-To nie jest śmieszne, powiedz jak tu się dostałeś?!- Powiedziała trochę osłupiała Ewa. Nie znała Davida. Paulina nigdy o nim nie wspominała. David lekko się uśmiechnął.
-Nie trudno się domyślić, że coś ukrywasz.- Powiedział to do Ewy.-Zachowywałaś się dziwnie. Dodałem do tego, że jesteś przyjaciółką Pauliny i poszedłem za tobą. Gdy zobaczyłem tą grotę to już wiedziałem, że chodzi o Paulinę, że ona żyje.-Spojrzał na Paulinę.
-Czego chcesz?- Spytała Paula.
-Ładnie witasz gościa.
-David nie mam siły na głupie gierki.Czego chcesz?- David spojrzał na Ewę. -Żeby ona stąd poszła.
-To moja przyjaciółka, nie będziesz jej mówił co ma robić. -David spojrzał na Paulinę zachęcająco, ale ona nie wiedziała o co mu chodzi.David złapał Ewe za włosy, pochylił głowę by odsłonić szyję i wyłonił kły.
-Davidzie nie! -Krzyknęła Paulina. - Ewa proszę idź.- David schował kły i puścił przestraszoną Ewę.Ewa złapała za latarkę i wyszła.
- Dlaczego to zrobiłeś?
-I tak by Ci nie pomogła, choć muszę przyznać, że ten pomysł z krwią był niezły. Elizabeth uwierzyła w każde kłamstwo. Szkoda że nie widziałaś miny Ewy kiedy sięgała po pierwszą paczkę z krwią.
-Po co tu przyszedłeś?
-Ale jesteś miła.
-Po co Davidzie?
- Musisz wypić tą krew.
-Nie.
-Nie pozwolę Ci umrzeć.
- Wcześniej pozwoliłeś.
-Paulina, proszę.
-Nie, Davidzie!
-Jak chcesz.- David zamierzał wyjść. Paulinie zrobiło się głupio. Nie chciała sama tu zostawać kolejny raz. - Zaczekaj.- David odwrócił się z ironicznym uśmieszkiem.
-To jak?
-Na prawdę wiedziałeś, że żyję? -David chciał skłamać, ale Paulina mu nie pozwoliła.-Tylko proszę, nie kłam.
-Nie. Od twojej śmierci zamierzałem uciec jak najdalej stąd. Nie chciałem... nie mogłem uwierzyć, że nie żyjesz.- Spojrzał w jej oczy.- Kocham Cię Paulino, nie dam sobie rady jeżeli jeszcze raz Cię stracę.
-Davidzie ja...
-Tak wiem. Kochasz mojego brata. Rozumiem.
-Nie powiesz mu? Proszę.
-Nie.- David odwrócił się i chciał już ruszyć.
-Zostań ze mną.
-Nie mogę. Nie chcę patrzeć jak umierasz. To dla mnie coś okropnego. Zrozum. - David spojrzał na torbę z krwią. Zbliżył się do niej, odsunął zamek i wyjął jedno opakowanie.Spojrzał na nie. Otworzył. - Nie pozwolę Ci umrzeć. -Szybko zbliżył się do Pauliny i dał jej krew. Paulina się wierciła. Wypiła trochę krwi z przymusu i odrzuciła woreczek.
-Dlaczego to zrobiłeś!
-Jesteś dla mnie wszystkim. Nie chcę Cię stracić. Nie pozwolę byś się zabiła z własnej głupoty!
-Nienawidzę Cię! Wynoś się stąd! - David zrobił jak powiedziała Paulina. Wyszedł. Paulina zaczęła płakać.

-Wiele ludzi przyszło. - Powiedział Mariusz.
-Połowy w ogóle nie znam. - Powiedziała Monika.
-Ja też. - Powiedziała Iza. W tłumie dostrzegła Ewę idącą w ich stronę. - Idzie Ewa.- Wszyscy poszli za spojrzeniem Izy.
-Gdy zaczną się mowy pójdźcie na górę.
-Po co?
-Nie mogę powiedzieć.
- Jak mamy się tam niby dostać?- Spytała się Iza.
-Od tyłu kościoła. Drzwi będą otwarte.-Ewa ruszyła za kościół.
-Gdzie idziesz? - Spytała Monika
-Przepraszam,. nie mogę Wam nic więcej powiedzieć.-Ewa zniknęła za kościołem.
-O co tu do diabła chodzi?- Spytał Mariusz, ale dziewczyny nie odpowiedziały. Wszyscy ludzie zaczęli się przepychać by wejść do kościoła. Mariusz, Iza i Monika weszli na końcu.
  Gdy mowy się zaczęły dziewczyny wraz z Mariuszem ruszyły w umówione miejsce.Nie wiedzieli czego się spodziewać. Byli jednocześnie zaciekawieni i przestraszeni.Gdy weszli na samą górę nikogo nie zaznali .
-Nie powinniśmy tu przychodzić.Paula by chciała żebyśmy zachowali się tak jak trzeba na jej pogrzebie a nie włóczyli się po jakiś pomieszczeniach.- Powiedziała Iza.
-Wiedziałem, że nic tu nie będzie. Ewa wpuściła nas w bambuko. -Powiedział Mariusz.
-Nie wpuściłam. - Wszyscy odwrócili się przestraszeni w stronę Ewy która zamknęła drzwi.
-Po co nas tu przywlokłaś.-Spytała Monika.Ewa wskazała coś za nimi. Gdy się odwrócili nie mogli uwierzyć własnym oczom.
-Paula?-Spytała Iza.
-We własnej osobie.
-Ty żyjesz! - Iza przytuliła się do Pauliny.
-No tego bym tak nie ujęła.-Iza odsunęła się trochę speszona.
-Jak to? Przecież tu stoisz.-Monika. Ewa zobaczyła że Paulina cieszy się że widzi swoich przyjaciół.Zobaczyła też, że nie jest w stanie powiedzieć im prawdy.
-Mam im powiedzieć?-Spytała
-Nie, ja im powiem.-Odrzekła.
-Co nam powiesz?-Spytał się Mariusz.
-Jestem...-Łza poleciał po policzku Pauliny.-Jestem wampirem.-Powiedziała ledwo słyszalnym głosem.
-Jesteś czym? -Spytała Monika.
-Wampirem.
-To nie możliwe! Wampiry nie istnieją! Nie wierzę Ci!-Wywrzeszczał Mariusz.Chciał wyjść, ale Ewa mu nie pozwoliła.
-Mariusz zrozum. To prawda.-Teraz Paulina płakała.- Też nie chciałam uwierzyć, ale to prawda. Niestety.
-Ale..ale jak?
-Długa historia.
-Nie! Ja nie dam rady!- Ewa znów zagrodziła drogę Mariuszowi. Paulina dała znak żeby go puściła.Reszta ruszyła za nim.
-Monika...-Monia odwróciła się w stronę Pauli.-Nie mówcie nikomu. Proszę.-Po krótkiej chwili Monia kiwnęła głową i wyszła.