sobota, 8 grudnia 2012

rozdział 68

Is stanęła w drzwiach od pokoju który mi wynajmowała.Spojrzałam na nią spod oka.
- Coś się stało?
- Co robisz?
- Szukam czegoś na temat  mojej rodziny... znaczy mojej biologicznej matki.
- Po co?
- Mateusz pytał się ostatnio o moją matkę. Czy jestem pewna tego że zginęła? Muszę się dowiedzieć o co mu chodziło.
- Nie lepiej go zapytać?
- Nie powie mi.
- Aha..- Is stała nadal w drzwiach.
- Coś jeszcze?
- Bo... chodzi o to że...moi rodzice wracają i...
- Wyrzucasz mnie?
- Nie zrozum mnie źle... gdy moi rodzice przyjadą będą musieli gdzieś spać...przepraszam.
- Jasne, spoko. Znajdę sobie jakieś lokum..
- Na pewno sobie poradzisz?
- Jasne... - Nastąpiła niemiła cisza.
- Zacznę się pakować...
- Pomóc Ci?
- Nie. Dam se radę.
- Słuchaj Paula... nie chodzi o to że Justin powiedział Ci prawdę....muszę zająć się rodziną.
- Jasne. Rozumiem.
- Dobrze.-Is wyszła z pokoju.

Zdzwoniłam do domu Salvatorów. Otworzył David.
- Nie mam gdzie się podziać...- David patrzył chwilę na mnie i po chwili otworzył drzwi szerzej zapraszając mnie do środka.

Schodziłam po schodach, w salonie paliło się światło więc weszłam. Przy kominku stał David z burbonem w ręce.
- Co za zbieg okoliczności. Nikt nie lubi mnie bo wszystkich krzywdzę a Ciebie nie lubią za to że jesteś dla nich miła. Ciekawe co nie?- Wskazał na mnie szklanką i upił łyk trunku.
- To nie prawda.
- A jak wytłumaczysz fakt iż po naszej kłótni wyprowadziłaś się do blondynki a po dwóch dniach znów do nas wróciłaś?
- Rodzice Is wracają dlatego nie mogłam u niej zostać.
-Cóż...a to ciekawe... bo stało się to akurat po tym jak Dżastin się dowiedział o tym że jednak żyjesz a Is o tym że ten pedałek nadal kocha twoją siostrę.
- On ma na imię Justin i nie jest pedałem.I... skąd wiesz o tym wszystkim?
- Zgadnij...- David uśmiechnął się uwodzicielsko.
- Dlaczego zawsze wyciągasz informacje przez zahipnotyzowanie drugiej osoby? Nie możesz po prostu pogadać z drugą osobą?
- Problem polega na tym że nikt nie chce ze mną normalnie pogadać.
- Nie. Ty nie chcesz z nikim normalnie rozmawiać.
- Schodzisz z tematu.
- Yh!! Mam Cię dość!
-Tak wiem. Jestem uroczy. - David uśmiechnął się.Wyszłam z salonu i skierowałam po schodach na górę.Ktoś zadzwonił do drzwi. Chciałam otworzyć, ale David mnie uprzedził. Stał jak wryty.
- Co tak stoisz? - Gdy podeszłam bliżej zobaczyłam swoją matkę.
- Witaj kochanie. - Powiedziała do mnie.
- Mmmmamama??
- Może byś mnie zaprosił do środka co?- Zwróciła się do Davida.
- Nie mam nawiększej ochoty tego robić.
- Hm... ostro... ale kochaniutki będziesz musiał.
- Niby dlaczego?- Paulina złapała Mateusza za szyję.
- Bo inaczej zabiję twojego brata.
- Skąd mam mieć pewność, że nie zrobisz tego nawet gdy cię wpuszczę.
- Nie masz.- David wahał się chwilę. W końcu wpuścił Paulinę do środka. Ona weszła nie puszczając Mateusza. W tempie wampira usiadła na fotelu nadal trzymając Mateusza za szyję.
- Nieźle. Co jeszcze potrafisz?
- Posłuchaj. Przyszłam tylko powiedzieć byście trzymali się z dala od mojej córki.- Tu spojrzała na mnie.
- Niby dlaczego?
- Czy ty nie rozumiesz!? Jesteście zagrożeniem dla niej. W każdej chwili możecie ją skrzywdzić.!
- Mamo oni...
- Cicho bądź.! Wiem, że ich kochasz a nawet gdy nie ma go...-Tu spojrzała na Stefana- Całujesz tego przystojniaczka.-Tu wskazała Davida
- To nie...
- Nie próbuj nawet zaprzeczać.! Zresztą to nie ważne. Alex! - Alex wszedła do środka.Stanęła tuż za mną i rzuciła torbę na ziemię. - Znacie pewnie Alex. Jest moją podwładną. To dzięki mnie stała się tym kim jest teraz.
- Że co?- Moja matka spojrzała na mnie. - Czy ty siebie słyszysz? Kim ty jesteś?
- Stałam się lepszym człowiekiem.
- Nie. Nie mogę tego słuchać... wychodzę. - Wzięłam kurtkę z kanapy i ruszyłam do wyjścia.Moja matka kazała Alex mnie pilnować.Gdy wyszłam zwróciła się do chłopaków.
- W tej torbie są wszystkie rzeczy potrzebne Paulinie. A tu - Wyjęła kopertę z kieszeni.- Są pieniądze i bilet. Jutro w Gościnie będzie czekał na nią chirurg plastyczny. - Moja matka wstała. - Paulina ma przyszłość przed sobą. Nie pozwolę byście jej ją zniszczyli.
- Chcesz jej pomóc dając pieniądze i przeprowadzając operację plastyczną?
- Dobrze wszyscy wiemy jaką macie karierę. Z taką karierą Paulina jest zagrożona przy was. Nie pozwolę by stała się tym czym wy.
- I ty.
- Tak. I ja. Tylko ja przynajmniej  nie rozrywam ciał ludzi ani nie bawię się nimi jak zabawkami.-Paulina czując satysfakcję ruszyła w stronę drzwi.
- Ona potrzebuje miłości.- Paulina stanęła. - A nie pieniędzy i operacji plastycznych.
- Kiedyś mi za to podziękuje.
- Jeżeli będzie miała okazje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz