piątek, 21 grudnia 2012

rozdział 69

Znudzona ciągłym śledzeniem odwróciłam się do Alex.
-Alex... słuchaj... nie musisz za mną  łazić jak pies za dupą. 
-Myślisz, że nie mam ciekawszych rzeczy do robienia? 
- No raczej...-Alex złapała mnie za szyje i przygniotła do drzewa.
- Posłuchaj. Gdyby nie fakt,że jesteś siostrą mojej przyjaciółki, już dawno byś była martwa.- Alex puściła mnie, odwróciła się i ruszyła przed siebie.
- Co ona ma na Ciebie?- Spytałam Alex. Ta przystanęła.
- Nic.
- Nie wierzę. Może nie znam jej tak dobrze jak Susan która się wychowała przy niej, ale to w końcu moja matka. Jest wampirem. Nie można jej ufać.
- A Mateuszowi i Davidowi?
- To co innego. - Alex szybkim krokiem podeszła do mnie.
- To wcale nie jest co innego. Oni, tak samo jak i twoja matka powinni być martwi. I tak będzie gdy tylko to całe zamieszanie się skończy.
- Co masz na myśli?- Alex zakpiła.
- Myślałam, że jesteś mądrzejsza.
- Dlaczego chcesz ich zabić?
-Bo umarli!!! I powinni być martwi!!- Spuściłam głowę. Ale stanęła dęba, po chwili odwróciła się. Za nią stała moja matka.
-Ja...
- Mogę pozwolić Ci umrzeć, jeśli tego na prawdę chcesz. Szczerze mówiąc sama o tym kilka razy myślałam....ale wiesz co... jeszcze się przydasz. -Moja matka dała swoją krew Alex a potem skręciła jej kark. 
- Dlaczego to zrobiłaś?!
- Ponieważ złamała zasadę.
- Niby jaką?
- Miała się do Ciebie nie odzywać.
- Nienawidzę Cię! - Ruszyłam przed siebie. Wiedziałam, że moja matka patrzy się w moją stronę, ale nie ruszyła się. Gdy byłam już daleko od nich wpadłam na Monikę.Wyglądała blado.
- Co...?- Nie zdążyłam zapytać bo Monika zemdlała.

Chodziłam cała podenerwowana z kuchni do salonu  to z salonu do kuchni. Monika leżała martwa na kanapie, David i Mateusz byli w kuchni a Is szukała zaklęcia w książkach po swojej prababce.
- Przestań łazić. To nic jej nie pomoże. - Powiedział David.
- Kiedy ja się denerwuję. Ona... jak ona ma żyć jako... ja...- Upadłam na kolana.Mateusz spojrzał na Davida a potem zwrócił się do mnie.
- Pomożemy jej.
- Ja się na to nie piszę.- Powiedział David. Mateusz zbliżył się do mnie. Chciał dotknąć moich ramion, ale się odsunęłam. 
- Nie... dotykaj mnie.- Wstałam. W tej samej chwili do kuchni weszła Is.
- Mam dobrą i złą wiadomość. Którą chcecie?
- Dobrą. -Powiedziałam
-Właściwie... to obie są złe.
- Mów.- David.
- Znalazłam zaklęcie...
- Super. - Is miała oczy bez wyrazu.
- Ale zadziała tylko wtedy gdy płynie w tobie jeszcze ludzka krew i... potrzebny jest człowiek która odda swoją duszę.- Czułam jka nogi uginają mi się, ale stałam nadal.
- A druga wiadomość? -Spytałam.
- No więc...- Is spojrzała w stronę salonu. Nie czekając na odpowiedź pobiegłam w tamtą stronę.Reszta pobiegła za mną. Moniki nie było. 
- Przepraszam. Zobaczyłam, że się rusza. Wstałam a po chwili już jej nie było.
- Musimy ją znaleźć. - Mateusz i David ruszyli w stronę drzwi.Ruszyłam za nimi.Zatrzymali się.
- Zostajesz. - Powiedział David.
- To moja przyjaciółka. Nie mogę tak jej zostawić.-Mateusz podszedł do mnie. Odsunęłam się. Widziałam w jego oczach, że czuje żal.
- Rzadko kiedy zgadzam się z Davidem, ale tym razem ma rację. Jeżeli tylko znajdziesz się w jej obecności może stać Ci się krzywda. Nie chciałbym tego.
- Masz pecha bo ja zamierzam iść z wami.
- Ja to załatwię.- Mateusz niechętnie odsunął się ode mnie ustępując miejsca bratu. David stanął przede mną, hipnotyzując mnie. Mrugnęłam kilka razy. Rozejrzałam się wokoło i poszłam do kuchni zrobić se kanapkę.

1 komentarz: