piątek, 17 grudnia 2010

rozdział29

Wstałam o 7:00 i poszłam do kuchni napić się wody a puxniej wróciłam do pokoju;nudziło mi się więc weszłam na kotek.pl ale zamiast jakichś wiadomości na temat innych gwiazd znalazłam tylko o mnie:
,,Demi Lovato to tak naprawde Paulina Kwasińska!''
na innych poratalach to samo:
,,Jak długo Paulina miała zamiar to ukrywać?''
,,Sprawcie co ukrywa Demi Lovato!''
no i na angielskiej stronie:
,,Demi Lovato ist lieing!''
Nie mogłam na to patrzeć więc weszłam na nk ,tam też miałam niezłe powitanie:
1350 wiadomości a półowa z nich to zaproszenia,500 komentarzy no i tekst od nk:
,,Witamy drogą Demi na stronie nasza-klasa.pl mamy nadzieję ,że z nami zostaniesz.
Zespół nk.pl
Wkurzyło mnie to więc się wylogowałam.
Pużniej
-Co tak sama siedzisz?-Mama weszła do kuchni
-Jakbys nie zauważyła wszyscy mnie zostawili-wstałam
-Kotku,prosze usiadź-Mama usiadła
-Po co?-Mina mamy była poważna
-Usiądź,proszę grzecznie-Usiadłam-Wiesz, że się zmieniłas i to bardzo tylko że na gorsze.....-Przerwałam jej
-Wcale nie!-Wstałam
-Posłuchaj,Isabell,Marius i ta dziewczyna....jak ona miała na imie a tak Monika odeszli od Ciebie bo im nie powiedziałaś prawdy.
-Przecież powiedziałam.
-Wcale nie,to że pokazałaś się światu dlatego że byłaś zdesperowana to nie znaczy że im powiedziałaś.
-Co ja mam zrobić?
-Może ich przeproś
-Próbowałam i nic to nie dało.
-Może pogadaj z Tomem.
-Też się do mnie nie odzywa
-Dlaczego?
-Ponieważ...
-Ponieważ myśli że go zdradziłaś.
-Z kąd wiesz?
-Posłuchaj zadzwoń do niego i wytłumacz mu wszystko.
-Dobrze mamo-Przytuliłam ja.-Nie jedz czekolady.
-Dlaczego?
-Mamo....
-Okej już nie jem.-Poszłam do pokoju i próbowałam dodzwonić sie do Toma ale nie odbierał więc stwierdziłam ,że nie chce mnie widzieć,słyszeć i czuc(troche nie logiczne0.
-Zuciłam telefon na łóżko ,ubrałam się i wyszłam z domu.Na samym początku z krzaków wyskoczyli fotoreporterzy i fotografowie na szczęście udało mi się uciec.Pojechałam w miejsce o którym nikt nie wie oprócz mnie i Toma .Siedziałam sobie schowana głęboko w dziczy no i nad wodospadem.Siedziałam i rozmyślałam nad tymi wszystkimi aż wkońcu zasnełam.Obudziłam się w nocy,było tak ciemno że nie wiedziałam którędy wracać poprostu szłam przed siebie aż trafiłam na coś twardego a potem zemdlałam.
3 dni puźniej.
Obudziłam się w swoim pokoju;próbowałam wstać lub chociaż poruszyć głową ale za każdym razem wszystko mnie bolało.Po chwili przed soba zobaczyłam Susan
-Mamo obudziła się-Mama zaraz przybiegła.
-Boże córciu jak dobrze że zyjesz.-Uśmiechneła sie.
-Co się stało?-Spytałam ciekawia.
-Byłaś w śpiączce przez 3 dni -Powiedziała Susan.
-Ale jak?-Byłam zdziwiona.
-Kilka dni temu wyszłas z domu i nie wróciłaś bardzo się o Ciebie martwiliśmy szukaliśmy Cię wszędzie ale nie mogliśmy cię znaleść więc zadzwonilismy po Toma przyleciał tu żeby cię znaleść i udało mu się.Miałaś rotrzaskana głowę Tom powiedział że musisałaś się o coś uderzyć ale nie wie o co ale najwarzniejsze że juz dobrze-Skończyła
-Tom tu jest?-Spytałam
-Teraz nie.Wyszedł z James'em do sklepu po bandarze, ale zaraz powinni wrócić-Ktoś zawołał mame i Susan i obie wyszły.Ja odrazu(jakoś)wstałam i poszłam się ubrać gdy już to zrobiłam zeszłam na dół.Nikogo nie było więc poszłam do ogrodu.Siedziałam sobie no i się zastanawiałam.
-Powinnaś leżeć w łóżku -Odwróciłam sie i zobaczyłam Toma tak się ucieszyłam na jego widok że poprostu nie można tego opisać.
-Cześć-Usmiechnełam się.
-Cześć-Przytulił mnie
-No więc.....co tam słychac?-Usiadł obok
-DObrze,pokaż głowę.-Wziął i odwiną bandarze.
-Ał to boli-polał rane wodą utlenioną.
-Zaraz przestanie-Jego ton się zmienił
-O co Ci chodzi?
-Dlaczego pocałowałaś Justina?-Był wściekły.
-Ja go nie pocałowałam tylko on mnie musisz mi uwierzyć nigdy bym nikogo nie oszukała a zwłaszcza Ciebie zalezy mi na tobie nie widzisz tego?-Zaczął nakładać bandarz
-A ty dalej swoje,wiesz co?Susan miała racje mówiąc że jesteś egoistką która potrafi tylko kłamać.-Wstał
-No takSusan.Posłuchaj ona kłamie chce poprostu zniszczyć to co jest między nami.-Oczy zaczeły mi łazawić.
-Miedzy nami nic nie ma i nigdy nie było rozumiesz?Udawałem bo chciałem zobaczyc jaka jesteś na prawde-Poszedł do domu a ja zostałam i zaczełam płakac.
Następnego dnia(basen)
-Proszę mam nadzieje że Ci sie spodoba.-Uśmiechneła sie
-Jest............piękna,dziekuje-Była to sukienka
-Musisz ją dzisiaj ubrac-Ciągle się uśmiechała
-Byłabym szalona gdybym jej nie ubrała.-Przytuliłam ja.
Nocą.
-Wyglądasz cudownie-Powiedziała mama.
-Dziękuje-Przytuliłam ja
-Mam nadzieję że bedziesz dobrze się bawic-Zesmutniałam
-Dobrze bym się bawiła gdyby Susan powiedziała prawdę-Mama spowarzniała
-Posłuchaj nie możesz całe życie obwiniać swojej kuzynki.
-Ale mamo...
-Muszę iść sie przebrać porozmawiamy jutro-Wyszła;ja zostałam i dalej się szykowałam.Po 5 minutach zeszłam na dół.
-Paula chcę Ci kogoś przedstawić-Susan zaprowadziła mnie do jakiegoś chłopaka
-Paula to Paweł,Paweł-Pauline-Susan poszła
-Cześć-zaczął
-Hej-Nie obchodziło mnie co Susan chce z tego zyskać ale ja nie miałam zamiaru jej w tym pomóc.
-Więc śpiewasz.-Miałam dość
-Posłuchaj mam dość tego że ludzie mnie lubią tlyko dlatego że jestem sławna zrozumiano?-Był zmieszany.
-Nie zabradzo
-Chodzi mi o to że nie chce mi się z tobą gadać a pozatym Susan wukorzystałam mnie żeby coś z tego zyskać,naprawde widać że jesteś fajnym chłopakiem ale nie mam ochoty teraz z tobą gadać.-Poszłam.Chciałam pójść do pokoju ale spotkałam Susan.
-Pauline gdzie idziesz?-Podeszła do mnie.
-Szłam do pokoju-zdziwiła sie
-Po co przecież impreza jest tu-miałam tego dość więc powiedziałam co od bardzo dawna miałam na sumieniu
-Źle się bawie a wiesz dlaczego?Przez Ciebie ,przez to że ty i Justin wrobiliście mnie,przez to że Tom powiedział że udawał, przez to że zrujnowałaś mi całe wakaccje i przez to że chcesz mnie sfatać z jakimś innym chłopakiem mam nadzieję że chociaż ty dobrze bawisz.-Chciałam już isć ale mnie zatrzymała
-Nie rozumiesz gdybym tego nie zrobiła Justin by mnie znienawidził.
-Co?Więc to on to wszystko wymyslił?
-Nie skądże to że Ciebie pocałował to wypadek puźniej zrobiłam mu awanturę -Zamilkła gdy się odwróciłam zobaczyłam wszystkich w tym Justina i Toma.
-Pewnie to słyszeli-Powiedziała  Susan
-Jesteś egoistką -Poszłam do domu.
-Pauline zaczekaj!-Krzyczała mama
-co!-Odwróciłam się
-Wyrażaj się.
-Słucham
-Przepraszam że Ci nie wierzyłam ,wybaczysz mi?
-Wybaczyłam Ci dawno bo gdybym się na Ciebie gniewała to nie miałabym z kim gadać a teraz przepraszam czy mogę odejść?
-Jeszcze nie.Tom chce z tobą porozmawiać.-,,Jeszcze tego brakowało'''Pomyslałam
-Nie mam ochoty z nim rozmawiac.
-Przecież jeszcze niedawno  chciałaś.
Mama nie rozumie on chce mnie przeprosić tylko dlatego że Susan powiedziała prawdę gdyby jej nie powiedziała nadal uważałby mnie za egoistkę która potrawi tylko kłamać-Zaczełam płakać
-Rozumiem cię ale proszę porozmawiaj z nim.
-Wcale mnie nie rozumiesz-weszłam na schodek.
-Proszę.
-Nie mam ochoty z nim gadać i tyle.Jestem zmęczona pójdę się położyć-Poszłam na góre.
Następnego dnia
-Idę,idę -wstałam właściwie to wywlokłam się z łózka o otworzyłam drzwi.
-Boze,ile można spać?-Do pokoju wszedł Marius,Isabell i Monica.
-W moim wypadku długo-Usiadłam na łóżku
-Musisz się wziąść za siebie.-powiedziała Is.
-O co ci chodzi?
-Gwiazda nie powinna być wściekła na cały świat -Wytłumaczyła Monica.
-Proszę mówcie mi Pauline,Paulina,Paula jak chcecie tylko nie gwiazda itp.Oki?
-Ta.....no więc na początku musisz pójść z nami na plaże-POwiedziała Is.
-Dobra tylko sie ubiorę-wyjełam ciuchy z szafy i poszłam do łazienki po chwili byłam już gotowa więc poszliśmy na plaże.Ja siedziałam na piasku a Marius,Is i Monica pływali.Co chwile ktoś podchodził do mni po autograf,,Czy żadna gwiazda nie moze mieć choć chwili spokoju?''-Pomyślałam-Po chwili podszedł do mni  James zaczelis gadac.
-Cześć!-Powiedział
-Hej-Odpowiedziałam
-Zły dzien?-Spytał
-Chyba tydzień-Zdziwił się.
-Nie mów że od tygodnia masz taką minę.
-Nie od 3 dni ale czyje się jakby miną tydzień,miesiąc-Zamyślił się
-Choć ze mną
-Gdzie?
-No choć-Wstałam i poszliśmy.
CDN

sobota, 11 grudnia 2010

rozdział 28.

Wróciliśmy do domu bardzo głodni więc jak wiadomo odrazu poszliśmy do kuchni gdzie już byli Susan,Justin i Is.Ja jako pierwsza podeszłąm do lodówki i wyjełam sok,sałate,wędline,masło i rzodkiewkę.Gdy usiadłam przy stole Susan dziwnie na mnie spojrzała właściwie spojrzała tak jakby chciała mnioe zabić:
-O co Ci chodzi?-Zaczełam robić kanapki
-Mi?Mi o nic.-Spojrzałam na nią
-To dlaczego się tak na mnie gapisz?-Znów robiłam kanapki.
-Po to mam oczy.Pozatym czekaj jak ty to mówisz?A już wiem ,,Nie lubie ludzi którzy oszukują innych''-Spojrzałąm nanią.
-O co Ci chodzi?-Gapiłam sie na nią taką troche zdziwioną miną bo nie wiedziałam o co jej chodzi.
-O to że ty i Tom nie jesteści razem.-Spojrzałam się na Toma który właśnie usiadł między Justinem a Is.
-Jasne że jesteśmy z kąd przyszło ci to do głowy co?-Ciągle spoglądałam na Toma który chyba nawet nie wiedział o co chodzi.
-Z tąd że jeszcze ani razu nie widziałam jak sie całujecie.-Zaczełam jeść kanapke bo nie chciałam nic mówić; poprostu nie wiedziałam co mam mówić i robić i tyle ale na szczęście Tom mnie uratował  podszedłdo mnie pocałował i powiedział coś takiego do Susan:
-,,Zadowolona?''-i wyszedł a ja byłam szczęśliwa że stało sie to co się stało.Przez całe śniadanie Susan się nie odzywała nawet się z tego cieszyłam bo nie miałam zamiaru z nią gadać i tyle.Po śniadaniu poszłam do salonu pooglądać telewizje nic ciekawego z filmów nie leciało więc przełączyłam na Disney Chanel akurat leciał serial ,,Słonneczna Sonny'' ale to też mnie znudziło więc przełączyłam na Vive akurat leciała jedna z moich ulubionych piosenek więc zaczełam ją śpiewać:
Mmmm whatcha say,
Mmm that you only meant well?
Well of course you did
Mmmm whatcha say, (whatcha say, whatcha say)
Mmmm that it's all for the best?...
-Ładnie.-Odwróciłam sie i zobaczyłam Justina .
-Dzięki-Uśmiechnełam się sztucznie.
-Chyba nie gniewasz sie na Susan co?Poprostu myślała że nie jesteście parą i tyle.
-No to się pomyliła i to bardzo-Usiadłam na kanapie.Wiercił sie w tą i z powrotem.-Robaki masz czy co?
-Nie poprostu denerwuje sie.-Zdziwiłam się.
-Dlaczego?-Usiadł obok mnie chciał coś zrobić ale zaraz dostał sms'a.Przeczytał go i zbliżył się bardziej.
-Dlatego.-Pocałował mnie.Czyłam sie jak w niebie ale zaraz odsunełam go od siebie.
-Co ty wyprawiasz!?-Wrzeszczałam na niego ale nie czekałam długo na odpowiedź gdyż zobaczyłam Toma stojącego  razem z Susan w drzwiach.-Tom to nie tak jak myślisz.
-A niby jak?-Nie mogłam wykrztusić słowa-No właśnie tak jak myślałem.
-Tom prosze nie-Nie mogłam powstrzymać łez.
-Sorki Paula ale to już koniec.-Podbiegłam do niego i złapałam za ramię.
-Proszę zostań.-Patrzyłam mu w oczy.
-Myślałem że jesteś inna ale jak widze myliłem się a teraz sorki ale muszę już iść sie spakowac jutro z rana mam samolot.-Zabrał ręke i poszedł.Odwróciłam się do Justina i wykrzyczałam:
-NIE NAWIDZE CIĘ!-I pobiegłam do swojego pokoju.
Następnego dnia 
-Napewno nie spadnie?-Spytałam się mojej mamy.
-Napewno :) -Przez salon przeszedł Tom z walizkami i nawet na mnie nie spojrzał tylko poszedł w stronę taksówki.-Spokojnie córciu będą jeszcze inni.-wziełam do ręki kolczyki.
-Tak tylko nie tacy jak Tom.-Uśmiechneła się.
-Spokojnie nic się nie stało przeciez nie wyjawiłaś mu swojej tajemnicy co nie-Zaśmiała się a ja pomyślałam,,Żebyś się nie zdiwiła''.
-Nie skądże-Uśmiechnełąm się sztucznie.
-No widzisz więc nie ma problem ale by był gdyby wiedział o twojej tajemnicy.-Zaczeła układać ciuchy.
-Dlaczego?-Byłam ciekawa.
-Bo widzisz córciu też kiedyś miałam swoją tajemnicę i wyjawiłam ją pewnemu chłopakowi .Bardzo go kochałam i wierzyłam że nigdy nie wyjawi jej nikomu a wiesz co on zrobił?Sprzedał ją za 10 000 tys. puźniej tylko słyszałam gdzieś o nim w radiu czy telewizji bo za te 10,000 tys. postanowił zostać muzykiem.Próbował mnie przeprosić po 2 latach ale ja i tak mu nie wybaczyłam ,wogóle kto by wybaczył facetowi który odezwał się po 2 latach?Powiedz mi kto?Nawet gdyby tu dzisiaj stanął przedemną nie wybaczyłabym mu.-I znów zaczeła składać ubrania.
-To straszne ,nie wiem co bym zrobiła gdyby mnie to spotkało.-Byłam trochę zakłopotana.
-Spokojnie nie pozwole na to-Usmiechneła się ale ja i tak byłam smutna.
-Pójde się położyc jestem trochę zmęczona.-Wstałam i poszłam w stronę drzwi ale mama mnie zawołała.
-...nie idziesz pożegnać się z Tomem?-Była zdziwiona.
-Nie,przecież nie wyjezdża na wieki prawda?Przecież spotkamy się w szkole.-Uśmiechnełam się ale mama miała inną minę.-Co się stało?-Usiadłam obok niej.
-Jutro jedziemy do Nowego Yorku.-Patrzała na mnie z taką miną jakby chciała mi powiedzieć:,,Przepraszam cię''.
-Jak mogłaś mi tego nie powiedzieć?!Jesteś najgorszą matką na świecie!-Wybiegłam z domu.Biegłam przed siebie aż wkońcu trafiłam do miasta szukałam i szukałam jakiegoś hotelu ale nie znalazłam więc poszłam do baru spytac się o drogę.
-Przepraszam gdzie tu mozna znaleść jakiś hotel?-Spytałam się kolesia w wąsach.
-Najbliższy hotel jest przy ul.Deusch mogę cie zawieść-Gdy się odwróciłam zobaczyłam chłopaka był to James.
-Co ty tu robisz?-Oparłam się o lade.
-Pracuje nie widać?-Uśmiechnełąm się.
-A ja myślałam że jestes bogatym chłoptasiem podrywającym dziewczyny-Z jego uśmieszku zrobila się zdziwionamina.
-No wiesz to że moi rodzice są bogaci to nie znaczy że pozwalają mi na wszystko tak jak twoi albo jak twój chłoptaś Justin który robi co chce. -Wściekłam się.
-Moi rodzice nie pozwalają mi na nic,Justin to nie mój chłopak a ty jesteś zwykłym egoistą skoro tak myślisz.-Wyszłam z baru.Zaraz za mną wybiegł James.
-Zaczekaj!-Krzyczał biegnąc za mna.Odwróciłąm się.
-Po co? -Stanął
-Bo... chcę cię przeprosić.-Zdziwiłam się
-Ty....?-Tez sie zdziwił tego pytania.
-No tak ja....naprawde przepraszam nie wiedziałem że tak szybko żuciłas Justina.-Teraz to się wsciekłam
-ŻE CO?JA NAWET Z NIM NIE BYŁAM, NIE OBCHODZI MNIE JAKIS ROZKAPRYSZONY LALUŚ KTÓRY MIAŁ KIEPSKIE DZIECIŃSTWO NAPRAWDE MNIE NIE OBCHODZI.DOBRA WIEM JAK MU CIEZKO BYŁO BO JA TEZ MIAŁAM TAKIE DZIECIŃSTWO no może podobne...-Zaczełam płakać.James mnie przytulil.-...mam już tego dość ,nie wytrzymuje tego wszystkiego ...-Zaczełam płakac.
-...przykro mi nie wiedziałem że miałaś kiepskie dzieciństwo w bogatej rodzinie.-Wkurzyłam się.
-Posłuchaj lalusiu w dzieciństwie niebyłam bogata wręcz przeciwnie byłam biedna nie chodziłam do szkoły bo musiałam pilnowac mojego rodzeństwa które puźniej straciłam,trafiłam do domu opieki dziecka z kąd puźniej do rodziny zastępczej a jeszcze puźniej do kolejnej i tak własnie trafiłam tu gdzie osądzają mnie o oszustwo,kłamstwo i myślą że jestem kimś kim wgl. nie jestem a do tego mój chłopak którego kocham, właśnie osądził mnie o zdrade mam mówić dalej?-Miał zdiwioną mine
-Jeju jak ty histeryzujesz.-Zaśmiał się.
-Co?....wiesz co nie mam do ciebie sił wracam do domu...bo... przecież musze isc na koncert bo nie dadza se bezemnie rady tzn. nie dadza sobie rady bezemnie bo wiesz szykuje im stroje.-Byłam zaplątana.
-Jasne...-Odwrócił się.
-....co to ma znaczyć?-Uśmiechnełam się
-Nic zupełnie.
-Ej... no weś.
-Widać że nie umiesz kłamać.-Zdziwiłam sie
-O co Ci chodzi?
-To ja szykuje stroje dla tych rozpieszczonych gwiazdeczek.-Byłam wkurzona ale nie mogłam pozwolić na to by to zauważył więc udawałam.
-Super.
-Moge cię odwieść, oczywiście jeżeli chcesz.-Usmiechną się.
-Okej.-Uśmiechnełam się; Jechaliśmy dość krótko.
-Coś sie stało?-Byłam zamyślona.
-Nie nic tylko.... miałeś kiedyś takie wrażenie że ledwo co poznałeś kogoś a chcesz już mu powiedzieć o wszystkim nawet o najskrytszych sekretach o których nikt oprócz paru osób nie wie?
-Tak,często mi sie to zdarza ale raz zdarzyło mi się coś takiego że spotkałem taką zieloną dziewczyne i chciałem powiedzieć że ją kocham-Zaśmiałam się i lekko uderzyłam go w ramie.
-No co?
-Nic.-Znów ucichliśmy.Ciągle myślałam o Tomie ale przy Jamsie czułam się bezpieczna tak jak nigdy dotąd.
-Dojechalismy-James zatrzymał samochód.
-Ile tu ludzi.-Martwiłam się.
-Nie mów że się ich boisz.
-Nie skądże.
-Chodź oprowadze cię.
-Oki-Poszliśmy do jakiegoś stoiska z maskotkami.
-Chcę żebyś poznała moją siostrę Elizabeth.-Uśmiechnełam się
-Cześć jestem Pauline.
-Cześć-Mocno złapała mnie za ręke.-Jejciu jaka ty jesteś podobna do Demi Lovato zupełnie jakbyś była jej siostrą bliźniaczką.-Zmartwiłam się.
-Siostra powinnaś przestać oglądać telewizje.-Zaczełam improwizować
- Właśnie zbyt dużo oglądasz telewizje, naprawde ja kiedyś oglądałam dużo telewizji i raz myślałam że moja mama jest Pauliną Ignasiak.
-Serio?
-Serio.-Zdziwiłam się że to zadziałało.
-Super ale masz problem nie dam się na to nabrać.-Poszliśmy za scenę.
-Wybacz siostra już tak ma.-Uśmiechnełam się sztucznie.
-To u was chyba rodzinne.-Patrzyłam na niego i ciągle widziałam Toma przed soba.
-Ta....-Poszliśmy do garderoby Demi tzn.mojej.Usiadłam na krześle.
-James.-Zwróciłam się do James'a
-Co?-Grzebał coś w ciuchach.
-Myślisz że jak komuś powiesz coś co jest bardzo ważne dla Ciebie tak bardzo że nikomu o tym nie mówisz ale chcesz żeby ta osoba wiedziała to czy.... myślisz że ta osoba nikomu nie powie ?-W myslach błagałam żeby powiedział że tak myśli.
-Tak,ale nie wiadomo jak długo będzie to trwać bo... no nie wiem powiem ci to tak jak myśle więc tak:
Jeżeli mówisz komuś o rzeczy która jest dla ciebie ważna i prosisz ją żeby nikomu nie mówiła to wiadomo że powie że nie powie ale to nie będzie trwać długo ponieważ ta osoba nie wytrzyma tej depresji którą ty znosisz.-Uśmiechną się.-A co?
-Nie nic...poprostu chciałam znać twoje zdanie.
-O to miłe ale wiesz co zaraz koncert i musze zadzwonic do Demi Lovato możesz przez chwile nie gadać?-Przestraszyłam  się.
-Jasne.
-To dobrze-Wybrał numer a komórka zaczeła mi dzwonić James dziwnie na mnie spojrzał.Zobaczyłam było napisanie,, zastępca-garderoba''Poczułam jak robie się blada.Spojrzałam na James'a i zaczełam improwizować.
-To mama musze odebrac najlepiej jak wyjde.-Wybiegłam z garderoby i odebrałąm telefon:
-Tak?-Powiedziałam do słuchawki.
-Witam z tej strony James zastępuje styliste kiedy będziesz zaraz koncert.-Nie wiedziałam co powiedzieć.
-Za jakieś pół godziny jestem w....-Szybko złapałam jakąś ulotke.-...w Matischu.
-...y...aha dobrze to już szykuje ciuchy.-Nie wiedziałem co powiedziec wiec przyczepiłam się.
-Ciuchy?Ciuchami możesz sobie nazywać swoje rzeczy ale moje to są ubrania zrozumiano?-Zamilkł.
-...tttt...tak zrozumiałem,dowidzenia.-Rozłączył się.
-Jeju ależ on wrażliwy.-Poczekałam jeszcze chwile i wróciłam do garderoby.
-I jak tam rozmowa z słynną Demi Lovato?-Zaśmiałam się.
-Nie pytaj boż...
-Y...y przy mnie się nie wymawia takich słów.
-Naprawde jesteś do niej podobna.
-Ta...żebyś wiedział.-Zdziwił się.
-Jak rozmowa z mamą?-Zbladłam
-y...yyy....dobrze ale muszę już wracać.
-Po co?
-Nie mogę Ci powiedzieć.
-Dlaczego?
-Poprostu nie mogę przepraszam.-Wyszłam z garderoby i skierowałam się w stronę domu.Gdy wróciłam zobaczyłam moją mame biegnącą do mnie.
-Pauline zaraz masz koncert.-Mówiła stanowczo.
-Tak wiem-Zdziwiła się.
-Gdybyś wiedziała już dawno byś była  na koncercie.-Złapała mnie za ręke i zawlokła do przyczepy.Musiałam przebierać sie z tyłu  przyczepy.Wkońcu gdy dojechaliśmy ulżyło mi.
-Chcę żebyś poznała pewnego pana i jego syna dzięki nim mamy największy dom w mieście.-Pomyślałą,,Pewnie jacyś nudziarze'' ale odrazu zmieniłam zdanie gdy zobaczyłam James'a z jakimś facetem idącym w naszą stronę.-Pa...tzn. Demi poznaj pana Carola prezydenta miasta i jego syna James'a.-Nie mogłam uwierzyć że James mnie oszukał chciało mi się płakać ale powstrzymałąm łzy.
-Miło was poznać.-Spojrzałam mu w  oczy tak jak wcześniej myślałam że coś zrozumiał ale nie zaprosił mnie jedynie do garderoby by przedstawić mi wszystkich pracowników  i powiedzieć że poznał pewną dziewczyne podobna do mnie tzn. do Pauline.
-No więc to już wszyscy życzę połamania nóg-Zaśmiał się ale jak zobaczył że ja się nie śmieje przestał i pod nosem powiedział ,,Tamta dziewczyna przynajmniej sie śmiałą''wkurzyło mnie to więc odpowiedziałam mu..Zajmij sie  swoimi sprawami a nie moimi okej'' coś tam powiedział i wyszedł.Gdy usłyszałam że Justin mnie wywołuje wyszłam z garderoby i weszłam na scenę:
-Witam wszystkich mieszkańców Berlina tego przeuroczego miasta!-Wybiegłam skacząc.Stanełam na srodku i zaczełam śpiewać :
She was given the world
There's so much that she couldn't see
And she needed someone
to show her who she could be

And she tried to survive
Wearing her heart on her sleeve
But I needed her to believe

You have your dreams I have mine
You had your tears I was fine
Showed me what I couldn't find
When two different worlds collide
La dee da dee da!...-Patrzyłąm na James'a,Toma,Is,Susan,Justina,Monice,Mariusa,mame,tate i na wszystkich ludzi nie mogłam dalej śpiewać musiałam to powiedzieć,powiedzieć prawde obiecałam.:
-Muszę wam cos powiedziec coś ważnego nauczyłam sie tutaj że ludzie często kłamią i dlatego wiedzą którzy z turystów kłamie ,nauczyłam się tutaj także że rodzina,przyjaciele i miłość przechodzą tu ciężką próbe.Nie chce tutaj niczego stracić dlatego muszę coś zrobić-Zdjełam perukę a odruch ludzi był dość duży.-Tak zazwyczaj wyglądam w szkole i wszędzie chcę wam powiedzieć że było tu mi bardzo miło spędzić ten cały czas w waszym mieście ale muszę już wyjechać.Specjalnie dla was napisałam tą piosenke:
We're like a melody with no words
Until you figure it out
We sing
La, la, la, la
I knoe its simple yeeaa
but its worked ring up till now
cuz up till now yeeaa
every days been like
a dream world
but now ur not
just in my head oh no

When weremember different summers
It's like tossing our hearts to see where they lands
Heads is easy
Tails is harder to plan
If we're starting all over again and again and again ohh

You know that I can't help but wonder
What's gonna happen next
I'm a little curious, oh yeah
Every star that I stood under
You were under it too
Did you ever think about us?

I hope you did it, 'cause I can tell you
That's something I'll never forget
I won't forget

If we remember different summers
It's like tossing your heart to see where it lands
Heads is easy
Tails is harder to plan
If we're starting all over again
only friends just the beginning
but I hope that we find it again
so we can go from here ohh

When weremember different summers
It's like tossing our hearts to see where they lands
Heads is easy
Tails is harder to plan
If we're starting all over again and again and again again and again

When weremember different summers..
-Żegnajcie-Zeszłam ze sceny.Gdy przechodziłam obok garderoby Justina spotkałam James'a
-Więc... nie wiem co powiedzieć.-Ja akurat wiedziałam
-Może powiesz takie proste słowo ,,Przepraszam że skłamałem ale nie miałem wyboru ale wiesz co myślę że jakbym powiedział prawde byłoby o  wiele lepiej''-Zamilkł.-Więc teraz wiem dlaczego słowo   przepraszam do najtrudniejsze słowo.-Minełam go.
-Zaczekaj.-Złapał mnie za ramię.
-Czego chcesz?-Byłam wściekła
-Przepraszam cię ale naprawde nie mogłem ci powiedzieć kim jestem myślałem że jak ci nie powiem będziesz traktować mnie inaczej niż inne dziewczyny z miasta.-Zabrałam ręke.
-Gdybyś powiedział mi prawde traktowałabym cię inaczej traktowałabym cię jako kogoś komu mogę zaufać a nie jak kogoś kto ciągle kłamie i oszukuje innych.-Poszłam
Cdn....
P.S.Witam w naszym gronie Ayame mam nadzieje że z nami zostaniesz

piątek, 3 grudnia 2010

rozdział 27

Obudziłam się w moim pokoju obok mnie na fotelu leżał Orlando usłyszałam jakieś kroki więc zamknełam oczy i udawałam że śpie.Ktoś wszedł do pokoju po głosach usłyszałam że był to Tom i Justin.
-Musisz jeszcze udawać przez tydzień że zakochałeś się w Pauli.-Jeden z nich usiadł na fotelu
-Po co wgl. takie zamieszanie?-Drugi podszedł do okna bo ciepło od świecącego słonca znikneło.
-Po to by Susan była zazdrosna o to że ja dobieram się do Pauli która niedługo będzie chodzić z tobą.Jeżeli Susan będzie zazdrosna pokłóci się z Pauline a ja wtedy będe mógł jąpocieszyć.-Wyszli bo przyszedł lekarz a ja udałam że wstaje.
-Witaj Pauline widze że czujesz już się lepiej.-Wyciągnął termometr z teczki.
-Tak tylko może mi pan powiedzieć co się stało?-Próbowałam wstać ale nie mogłam
-Zemdlałaś ,nie powinnaś wstawać z taką głową najlepiej jak zostaniesz w łóżku do końca tygodnia.-lekarz się spakował
-Dobrze-Wyszedł a ja zostałam sama ,na pastwe losu.Po kilku minutach do pokoju wszedła Susan.
-Cześć słyszałam że wracasz do zdrowia.-Usiadła na fotelu
-Ta tylko nie pamiętam ostatnich 3 dni .-Susan się zaśmiała
-Nie chciałabyś ich pamiętac,uwież mi-znowu się zaśmiała
-Aż takie straszne były?-Nie mogła powstrzymać śmiechu a gdy wkońcu skończyła zaczeła opowiadać gdy skończyła miałam mine taką troche zamotaną nie mogłam powstrzymać śmiechu.Przeprosiłam Susan za wszystkie krzywdy a ona mi wybaczyła.Nie chciało nam się siedzieć w pokoju więc  zeszłyśmy na dół do ogrodu.Gdy usiadłyśmy zobaczyłyśmy Toma i Justina szli w naszą strone odrazu przypomniało mi się co mówili w pokoju więc powiedziałam to Susan i kazałam jej udawać że nic nie wie. Zgodziła się na taki układ.Gdy chłopacy do nas podeszli Justin powiedział że Tom chce mi coś powiedzieć:
-Co takiego?-Zrobił się blady
-No chciałem się zapytać czy byś nie chciała byc moją dziewczyną-Udawałam zaskoczoną.
-Hmmm.... chętnie bym została twoją dziewczyną....-Przytulił mnie
-To super-Chciał mnie pocałować.
-...ale niestety mam już kogoś.-Chyba się wściekł
-A...to szkoda.-Spojrzał się na Justina wściekłym wzrokiem i ruszył w stronę domu.Justin pobiegł za nim.
-Mówiłam,dzieci-Zasmiałyśmy się.
-Idziemy zobaczyć co gadają?-Kiwnełam że tak i pobiegłyśmy w strone domu.Zatrzymałyśmy się przed kuchnią bo usłyszałyśmy chłopaków.
-Stary nie wiedziałem-Chyba się kłocili
-Mogłeś się dowiedzieć.-Odepchną Justina
-Nie moja wina że się w niej zabujałes.Nie mam pojęcia co jest w niej pociągającego.-Troche zbladłam
- Nie rozumiesz ona zazwyczaj wygląda inaczej ,ogółem jest inna a zresztą nie zrozumiesz dla ciebie to kolejna zdobycz.-Chyba se poszedł Susan złapała mnie za ręke i pociągneła.W półowie mnie puściła.
-Co ci odbiło?-Wyskoczyłąm do Susan
-Co?Justin szedł w naszą stronę musiałam coś zrobić.Tom zakochał się w tobie?Nie ja sama nie wiem o co tu chodzi.-Ja też nie wiedziałam o co tu chodzi więc poszłyśmy na basen.Musiałam troche ochłonoć.Pływałam w tą i we wtą gdy wyszłam z basenu nigdzie nie widziałam Susan więc się ubrałam i  poszłam w stronę swojego pokoju ale zatrzymałam się przed pokojem Justina bo w pokoju nie był tylko Justin ale i też Susan do tego całowali się troche się skrzywiłam no ale trudno nie będe psuć im związku.Poszłam do swojego pokoju nie mogłam zapomnieć tego co powiedział Justin o Tomie....myślałam tak aż zasnełam.
 Wieczór
Gdy wstałam za oknem usłyszałam jakichś ludzi zdiwiło mnie to więc zeszłam na dół spotkałam mame więc jej się spytałam o co chodzi odpowiedziała mi że pojutrze jest jej ślub z Ronaldem więc dzisiaj użądzili mała imprezke.Pomyślałam sobie że skoro to ich  zdaniem jest mała impreza to wyobrazam sobie duża impreze.Poszłam do ogrodu żeby troche poleżeć.Położyłam się na huśtawce ogrodowej i patrzyłam w gwiazdy do czasu gdy przyszedł Tom, chciał odejść gdy mnie zobaczył ale powiedziałam żeby został bo chcem mu coś powiedzieć:
-Co takiego chcesz mi powiedzieć?-Stał
-Może usiądziesz?-Nadal stał
-Nie postoje i tak zaraz ide,gadaj co chciałaś powiedzieć.-STał,stał i stał.
- No chciałam ci powiedzieć że nie mam chłopaka.-Ruszył się.
-Posłuchaj wiem że nie masz chłopaka...-Przerwałam mu-Skąd to wiesz?-Od Justina który dowiedział się tego od Susan ale to nie ważne chodzi o to że Kocham Cię i nie chce ciebie zranić.-Troche zbladłam.
-O co Ci chodzi Tom?-Usiadł obok mnie.
-O to że jak będe z Tobą chodził to zepsuje ci reputacje bo niby jak chcesz to pogodzić co? Jako Pauline będziesz chodziła z Tomem ale jako Demi będziesz chodzić z Joe Jonasem poprostu nie wytrwałbym tego sory Pauline.-Odszedł a mi łzy płyneły po policzku nie moglam ich powstrzymać skąd on zna moją tajemnicę?Pewnie Susan mu powiedziała gaduła jedna.Gdy wkońcu się wypłakałam i jakoś wytarłam poszłam w strone pokoju omijałam wszystkich bo nie chciałam żeby mnie teraz widzieli.Gdy doszłam na górę i minełąm pokój Justina zobaczyłam że pokój Toma jest otwarty więc zerknełam do niego Tom siedział na łózku a głowę miał schowaną w rękach chyba płakał.Zrobiło mi się źle więc poszłam do pokoju ciągle myślałam o tym co powiedział Tom o dwóch niby oddzielnych osobach a tak naprawde tych samych.Zasnełam.
Następnego dnia. 
Obudziłam się dość wcześnie poprostu nie mogłam spać.Gdy spojrzałam na zegarek była godzina 5:30 ,wstałam i poszłam do kuchni napić się wody ale wody nie było więc nalałam se soku i poszłam na górę.Gdy weszłam do pokoju włączyłam laptopa i weszłam na kotek.pl pisali różne nowe informacje na temat Justina np.:
,,Justin Bieber ma wielkie serce''
,,Justin Bieber nie umówi się z fanką? ''
,,Namiętny Justin Bieber GALERIA''
Wkurzyło mnie to więc włączyłam nk.pl zobaczyłam że  kilka moich znajomych jest dostępnych ale nie chciało mi się gadać właściwie to pisać z nimi więc też wyłączylam nk i weszłam na stardoll ale tam też nic dobrego mnie nie spotkało bo jako nową lalke wstawili mnie tzn.Demi Lovato nie chciałam na to patrzyć więc wyłaczyłam laptopa i położyłam się na łózku rozmyślałam jak to będzie gdy powiem światu prawde no jak?Długo się nie zastanawiałam bo poszłam spac.
Obudziłam się jakoś o 9:47 poszłam wziąść prysznic a puźniej zeszłam na dół zjeść śniadanie .Gdy jużjadłam śniadanie zeszły na dół Isa i Monia zjadłyśmy razem śniadanie a następnie wybrałyśmy się na plaże .Nie było nikogo więc położyłyśmy się obok morza.Ja i Monia odrazu poszłyśmy pływać a Is została. Gdy tak pływałyśmy do Is podszedł jakiś chłopak powiedziałam Moni żebysmy wyszły z wody bo Is gada z jakimś chłopakiem zgodziła się.Podeszłyśmy do nich a Is troche się zaczerwieniła.
-Hejka.jestem Pauline a to jest Monica a ty?-Jeszcze bardziej się zaczerwieniła.
-Jestem James miło mi was poznać.-Usiadłyśmy na ręcznikach.
-Nam też.O czym tak gadacie?-Is znów się zaczerwieniła.
-Zaprosiłem Is na imprezę jak chcecie też możecie przyjść oczywiście jak chcecie-Uśmiechną się i poszedł.Odwróciłam się i krzyknełam że się zgadzamy.
-Zwariowałaś?!Nie możesz chodzić na imprezy  przecież lekarz ci zabronił.-Wrzeszczała Is.
-Przestań nic mi nie będzie-Poszłysmy do domu.
Wieczorem 
-Już prawie jestem gotowa tylko znajde jakieś buty.-Szukałam butów po całym pokoju
-Tam sa-Susan wskazała na garderobe.
-O..dzięki-Poszłam do garderoby.
-Nie powinnas isc na ta impreze lekarz ci zabronił się przemęczać.-Wystawiłam głowe zza szafy.
-Mnie tam nie bedzie-Schowałam głowe do garderoby i zaraz z niej wyszłam.Miałam na sobie brązową perukę ,złotą tunike,spodnie jeansowe i szpilki czarno-żółte-Widzisz mówiłam że mnie tam nie będzie.-Susan się wściekła.
-Miałaś nie nadużywać swojej tożsamości a co jak Isabell,Monica,Marius i Tom się dowiedzą że jesteś Demi Lovato.-Usiadłam na łózku i po chwili dodałam:
-Nie wymieniłaś Justina-Spojrzałąm na nią.
-No....oczywiście Justin też a co myślałaś-Zrobiłą się blada.
-Naucz się kłamać bo jak narazie ci to nie wychodzi-Wstałam i chciałam już wyjść ale Susan mnie zatrzymała.
-On naprawde nic nie wie-Zabrałam ręke z jej uściusku i powiedziałam
-Justin i Tom już wiedzą ja im  tego nie powiedziałam wiec ty musiałaś to zrobić przykro mi Susan ale jezeli dalej masz zamiar mnie okłamywać to rób to tak bym nie miała pewnych informacji .-Poszłam do łazienki się przebrać.
-Pauline!-Wszyscy mnie szukali
-Już idę-Wyszłam z łazienki i zeszłam na dół.
-Ty nie gotowa?-Spytał sie Marius.
-Nie mogę iść przykro mi- Chciałam iść na górę ale Is i Monia spytały sie mnie dlaczego.-Sorki ale lekarz mi zabronił sie przemęczać-Susan zeszła na dół.
-Idziemy?-Spojrzała na mnie.
- Ja nie idę-Poszłam na górę.
-A jej co się stało?-Is spytała się Susan.
-Pewnie źle się czuje-powiedziała Susan
-Aha-Powiedziała Is i wyszły .Zostałam sama Is,Monia,Marius,Susan,Justin i..... zaraz Tom nie poszedł.Szybko poszłam do pokoju Toma drzwi były otwarte.
-Cześć-Powiedziałam do Toma który siedział przed komputerem.
-Cześć.-Zamknął jakąś stronę.
-Co tam u Ciebie słychać?-Usiadłam na łózku.
-Nic ciekawego a u ciebie-Spytał jakby go to nie obchodziło.
-Też nic.-Dostał sms'a
-Aha ,to spoko-Odczytał sms'a
-Posłuchaj chciałam porozmawiać o nas, o przyszłości,o byciu razem-Schował komórkę.
- Posłuchaj Pauline naprawdę nie chce zniszczyc ci reputacji -Nie wiedziałąm co powiedziec.Ale przez głowę przechodziło mi tylko jedno.
-A jeżeli powiem prawdę?-Podniósł głowe
-To i tak niczego nie zmieni -Znów dostał sms'a
-O co ci chodzi?-Czytał sms'a-Przestań czytać te sms'y-Wyrwałam mu telefon akurat dostał kolejnego sms'a od:,,Justina''
 O....czyli już coś a jak całuje Pauline czyli sławna Demi Lovato?
-Co?O co tu chodzi? -Tom się przeraził
-Posłuchaj wszystko ci wytłumacze tylko prosze nie mów nic Justinowi-Miałam pomieszane myśli.
-No dobrze.-Usiadłam
-Justin kazał mi udawać że się w tobie zakochałem ale ja nie mogłem udawać bo się zakochałem naprawde.Miałem wczoraj na imprezie twoich rodzicow zapytac sie ciebie czy chcesz ze mna chodzic ale gdy szłem do ciebie spotkałem Justina i Susan jak sie całowali miałem juz ci to powiedziec gdy Susan powiedziała ze jak ci nie powiem wyjawi twoj najwiekszy sekret zgodziłem sie.Nie wiedziałem co mam robic myslalem tylko ze jak poprosze cie o chodzenie zniszcze ci wszystko dlatego udawałem ze nie chce z toba chodzic a przed Justinem caly czas udaje ze chodze z toba ale mysle ze cos podejrzewa.
-Wiec cały czas udawałes ze ze mna chodzisz?-Byąłm w szoku
-No...ta,na poczatku bylo łatwo ale teraz jest juz coraz ciężej .-Znów dostał sms'a
-Co napisał?-Byłam bardzo ciekawa.
-,,Halo ślepy jestes, no jak całuje?!''-Powiedział.
-Chcesz wiedziec?-Był zdziwiony.
-Ale co?-Jeszcze  bardziej był zdziwiony.
-No jak całuje.-Złapał się za głowę i obrucił się w strone sciany a potem znow w moja.
-Zawsze byłem ciekaw.- (tą częśc fajnie czyta sie przy muzyce Avril Lavinge-When you're gone)Zbliżyłam się do niego i pocałowałam trwało to bardzo długo ale nie narzekałam bo to było cudowne przeżycie .Wkońcu gdy od siebie sie oderwaliśmy Tom napisał sms'a do Justina ,,Przestań się ciągle wypytywać o takie żeczy'' i pokazał mi pokiwałam głową na znak że się zgadzam z tym.
-No więc jak to będzie?-Spytałam
-Ale co?-Zdziwiłam się
- No....idziesz jutro z nami na plaże?-Jak on mógł ja pozwalam mu się całować a on nic sobie z tego nie robi.
-Jasne-Usiadł przed kompa.
-To super.-Wyszłam z jego pokoju i weszłam do swojego odrazu poszłam spać.
Następnego dnia. 
Wstałam bo śnił mi się koszmar o tym jak.. Tom całuje się z Susan a ja z Justinem i do tego dobrze sie bawimy  lecz na końcu Susan wrzuca mnie do wólkanu pełnego lawy.''.Poszłam do kuchni napić się wody i odrazy przypomniał mi się dzień gdy niby spadła na mnie szyba od szafki tylko ze szyba była ta sama wiem bo odrazu tu przyjechałam napisałam na niej swoje inicjały które nadal na niej były .-Więc co tak naprawde się stało?Dlaczego Susan się do mnie odzywała mimo tego co niby zrobiłam i dlaczego ona znów chodzi z Justinem?Trudno skoro wmawiają mi same kłamstwa to niech wmawiają ja i tak wiem swoje .-Poszłam do swojego pokoju.
Puźniej 
 -Pauline wstawaj,Paula-Ktoś mnie budził
-Zaraz wstane-Ciągle miałąm zamknięte oczy.
-Mielismy iść na plaże.-Otworzyłam oczy i się odwróciłam a nademną zobaczyłam Toma.
-Oszalałeś?Tak wcześnie?-Byłam zaspana.
-No chodź zaraz będzie wschod słońca-Uśmiechną się.
-Yy...nie chce mi się-Odwróciłam się i poszłam spać ale zaraz się obudziłam bo poczułam jak ktoś mnie całuje gdy otworzyłam oczy zobaczyłam Toma który się uśmiecha więc tez sie uśmiechnełam i powiedziałam:-I tak mi się nie chce-I poszłam spać ale Tom zabrał mi kądre i pobiegł z nią na dół a ja za nim.
-Oddawaj!-Krzyczałam na cały głos .
-Oki ale nie pojdziesz spac.-Miałam lepszy układ
-Jeżeli odasz mi kądre to ja oddam ci pokoj-Zdziwił się.
-Przecież ty go nie....Nie waż się
-A właśnie że waże się-Pobiegłam do pokoju Toma i zamknełam się w nim.Tom dobijał się i dobijał aż wkońcu mnie to wkurzyło i otworzyłam mu .
-Masz-Był wściekły.
-(lekko się uśmiechnelam)Nie mów że jesteś wściekły.
-A nie widać?
-Przepraszam-Przytuliłam się do niego i dałam buziaka.-To idziemy na tą plaże?-SPytałam
-Jeżeli nadal chcesz.
-Jasne że chcem ,o której jest ten wschód?
-Za 25 minut.
-Będe za 10-Poszłam do swojego pokoju.Po 5 minutach byłam gotowa  więc zeszłam na dół.
-Miało być 10.
-Nie nażekaj okej.
-Oki-Poszliśmy na plaże.Gdy oglądaliśmy wsoch słońca Tom tłumaczyl mi jak mam się zachowywać przy wszystkich żeby się nie skapneli że wcześniej z nim nie chodziłam.
CDN.....

czwartek, 25 listopada 2010

26

 Rozdział z dedykacja dla Izy gdyż ona komentuje (jako jedyna)mojego bloga od czasu gdy poprosiłam o komentarze zupełnie nie wiecie jak długo zajmuje mi napisanie jednego rozdziału naprawde nie możecie sobie tego wyobrazić chodze do gimnazjum lekcje mam do ok.14 puźniej lekcje i około 17 moge dopiero pisać bloga proszęchociaż jeden komentarz na tydzień plissssssssssssssssssssssssssssssssssssss.

Zostałam sama,kompletnie sama teoretycznie z Justinem no ale nie zwracałam na niego uwagi.Hmm co by tu porobić dom cały pusty,rodziców nie ma,pełno żarcia przychodzi mi tylko jedno słowo Imprezka!Tak to dobry pomysł tylko zadzwonie do reszty żeby się tu zjawili i zaprosze gości będzie super xD.Po odzwonieniu wszystkich poszłam się przebrać po godzinie byłam gotowa akurat gdy przyszli goście ale Toma,Is,Moni,Mariio nie było ciekawe co się z nimi dzieje.
-Co tu się dzieje?-Spytał Justin stojąc na schodach.
-Robie imprezke nie widać?-Zszedł z schodów  i stanął obok mnie
-Myślałem że jesteś inna-Bardziej się przybliżał
-A niby jaka?-Odepchnełam go lekko
-No posłuszna taka córeczka mamusi.-Oparł się o ściane
-Wiesz co wielu żeczy o mnie nie wiesz np. tego że cie nie lubie i że zaraz wyleje ci cole na głowe-Wziełam szklanke z szafeczki i wylałam na Justina a ten oskoczył i krzykną-,,Zwariowałaś!?''
-Skądże nie zwariowałam poprostu moim zdaniem jesteś zwykłym podrywaczem.-Wycierał się ręcznikiem
-Ty .... ty nie rozumiesz ja nie zawsze byłem taki byłem inny miałem kiepskie dzieciństwo....i tak nie zrozumiesz-Chciał już iść ale ja odpowiedizałam mu:
-Wiem jakie miałeś dzieciństwo bo ja miałam podobne ale dzięki temu co przeżyłam jestem inna zupełnie inna niż ty bo to że moja mama ożeniła się z Orlandem Bloomem to nic nie zmienia nadal jestem taka jaka byłam więc nie oceniaj książki po okładce.-Justin patrzył na mnie takimi oczami jakby chciał mnie przeprosić ale ja wyprzedziłąm go i powiedziałam że przyjmuje przeprosiny ale nadal go nie lubie i poszłam do kuchni.Robiłam herbatę kiedy zbiła mi się szklanka zaraz przybiegł przestraszony Justin i zpytał się czy nic mi nie jest powiedziałam że nic i że nie potrzebuje jego pomocy  ale ten się uparł i wyjął szufelke i zmiotkę.Ja wziełam szufelke a Justin zmiotkę i zaczeliśmy sprzątać ale ja się skaleczyłam szkłem a Justin wziął moją ręke spojrzał w moje oczy miał takie ładne oczy i powiedział:,,Trzeba przemyć to wodą'' i wziął moja dłoń i włożył pod wodę a następnie zaczął naklejać mi plaster znów spojrzeliśmy se w oczy patrzyliśmy tak w nie jakiej kilka sekund aż Justin mnie pocałował ale niestety trwało to tylko chwile gdyż w drzwiach zobaczyłam Susan,Toma,Mariusa,Monice i Issabell .Susan wyszła z kuchni cała zapłakana a ja odskoczyłam i szybko pobiegłam za nią.
-Susan zaczekaj,Susan to nie tak jak myslisz...-Zatrzymała się i odwróciła
-A niby jak?-Patrzyła  na mnie jakby chciała mnie zabić.
-...no przynajmniej nie tak jak myślisz....-Ciągle miała ten zabujczy wzrok
-Aha czyli nie całowałaś Justina?Wiesz co lepiej sie nie tłumacz bo się ośmieszysz-Ruszyła w stronę schodów chciałam za nią biec ale ktoś mnie zatrzymał gdy się odwróciłam zobaczyłam Issabell i reszte zaczełam im tłumaczyć ale oni twierdzili że postąpiłam źle aż wkońcu skończyli i mogłam wszystko powiedzieć ale znów mi przerwali i powiedzieli,,Sorki Pauline ale idziemy pocieszyć Susan a ty najlepiej zastanów się nad sobą bo inaczej zerwiemy naszą przyjaźń z tobą'' i poszli na górę ale to niie koniec złych informacji na dzisiaj gdyż mmoi rodzice wrócili wczesniej i oberwało mi się za imprezę więc jak widać mam kiepski dzień pomyślałam że to jest napewno zły sen i że jak się obudze będzie wszystko w pożadku.
Następnego dnia.
Wstałam chyba o godz.7:00 i odrazu zeszłam na dół ale nikogo nie było więc zaczełam przygotowywać śniadanie i po 15 minutach wszystko było gotowe więc usiadłamprzystole i zaczełam jeść zachwilę przyszedł moj ojcieca zaraz za nim moja mama,po 3 minutach przyszedl Justin i usiadł obok nas a po kolejnych 5 minutach przyszła reszta ale nie jedli śniadania i odrazu wyszli na dwór pomyslałam że chcą się trochę dotlenić .Spytałam rodziców jak mi
 ną wczorajszy wieczór ale oni spojrzeli na mnie dziwnie i powiedzieli że dobrze następnie spytałam Justina jak mu miną wieczór a on odpowiedział że troche kiepsko spytałam dlaczego a ten spytał się mnie czy wszystko ze mną w pożądku odpowiedział mu że dobrze a on się mnie spytał czy naprawdę nie pamiętam co się stało odpowiedziałam mu że nie a ten opowiedział mi wszystko a ja nie mogłam w to uwierzyć powiedział mi że zrobiłam wczoraj imprezę i na samym początku oblałam go colą puźniej poszłam do kuchni a tam oberwałam szybą która wypadła z szafki powiedział też mi że po przebudzeniu zrobiłam coś głupiego coś czego on nigdy nie zapomni wstałam podeszłam do niego i go pocałowałam następnie podeszłam do Susan i powiedziałam jej że nie zasluguje na Justina dalej nie pamiętam bo zamdlałam

niedziela, 21 listopada 2010

25

Byłam taka szczęśliwa że wkońcu dolecieliśmy poprostu trudno to opisać a zresztą wszyscy się cieszyli.Odrazu chciałam zwiedzić miasto ale  zaczełąm się zastanawiać gdzie jest moja  mama przecież obiecała że tu będzie ale na szczęście nie musiałam się zastanawiać długo gdzyż zadzwonił telefon była to moja mama.
-Tak mamo.-Zwróciłam się do wszystkich by ucichli bo nic nie słyszę.-....ale mamo obiecałaś ze nas odbierzesz....no ale...tak,jest....tak oni też są....mamo!przestań!to tylko moi przyjaciele....tak?A kto to?-Gapili się namnie jak na idiotkę więc pożegnałam sie z mamą.-No co?Ducha zobaczyliścieczy co?-Zrobili głupsze miny i zaczeło być dziwnie.-No co?
-Nic tylko nigdy....no nie zachowywałaś się tak...-Powiedziała Isabell
-Niby jak?-Byłam troche zamieszana.
-Tak.... -Powiedział Marius
-No co wy ja sie tak zachowuje cały czas...no może od czasu do czasu....co kilka miesięcy?....no dobra tylko gdy są wakacje i co z tego?-Zwróciłam się dowszystkich
-Nie,,,,no skąd.-Odpowiedxieli
-To dobrze.Moja mama nie przyjedzie po nas więc musimy jakoś se sami poradzić-Ruszyliśmy w strone wyjścia ale zaraz przy nim sie zatrzymali i odwrocili w moja strone a Monica powiedziała:
-Podobno mieliśmy se sami jakoś radzić. -Reszta się zgodziłą z nią.
-No tak ,moja mama  nie przyjedzie ale przysłała nam szofera nie mówiłam tego?-zrobiłam najsztuczniejszy uśmiech jaki potrafie.
-Nie jakoś se nie przypominam-Odezwała się Is
-Sorki,poprostu chciałam zrobić wam niespodzianke-Zrobiłam się lekko smutna ale wszyscy mnie przytulili a ja sie usmiechnełąm bo nie  chciałam dlugo stac na lotnisku gdyz zaraz miał przyleciec J.B. a Susan go nie chciała widzieć więc wsiedliśmy do limuzyny i jechaliśmy chyba z dwie godziny wszystkim sie to podobało tylko nie mi nie wiem dlaczego moze poprostu mam zmiane nastrojow nie wiem ale to niewazne wiec tak: Dojechaliśmy do....chyba pałacu albo czegos co go przypominało nie wiem wkażdym razie był to wielki dom a wygladał tak
-Nawet ładny ale myślałam że bogacze mają lepsze domy.-Powiedziała Susan
-Przestań jest nawet....-Nie mogłam znaleść odpowiedniego miejsca ale Tom niestety dodał swoje.
-Tu nie ma co dodawać ten dom to istny żart.-Spojrzeli sie na mnie jakby chcieli usłyszec ,,To żart!Chodzcie za mną pokaże wam prawdziwy dom!.''Ale niestety sama nie wiedziałam o co tu chodzi ale po chwili sie dowiedzieliśmy właściwie zobaczyliśmy dom z przodu wyglądał okropnie ale z tyłu to był raj co tam bede pisać sami zobaczcie:
 Super prawda!I są góry jejciu a w środku jak wygląda byście padli ale niestety nie dodam zdjęć.Dobra, więc tak wszyscy się cieszyliśmy ,tanczyliśmy,skakaliśmy z zachwytu tylko że nastał mały problem przyszli moi rodzice(nie,nie ten problem chociaż fajnie by było być samemu w domu :).)Ale problem polega na tym że moi rodzice wyznali że będziemy mieć gościa nie zgadniecie jakiego a może zgadniecie to Justin B. Gdy Susan to usłyszała zaczeła płakać powiedziała że musi iść się przejść i wyszła ja pobiegłam za nią.
-Susan zaczekaj-Biegłam za nią aż wkońcu ją dogoniłam
-Przepraszam cie Pauli ale nie mogę tu zostać przykro mi.-Była cała roztrzęsiona nie mogła prawie mówić zrobiło mi jej się żal więc przytuliołam ją i zaczełam jąpocieszać.
-Posłuchaj Sus to są nasze wakacje i nie pozwole by coś lub ktos to zepsuł obiecuje.-Susan podniosła głowei powiedziałą:
-Dzięki jesteś najlepszą kuzynką jaką mam-Przytuliłyśmy się
-Pozatym zawsze możemy znaleść jakiś chłopaków z którymi zaszalejemy co nie?-Zasmiałyśmy się i skręciłyśmy w stronę domu,Gdy już weszłyśmy do domu Susan staneła w drzwiach jakby zobaczyła ducha ale niestety był to Justin jeju na żywo wygląda lepiej niż na zdjęciach jest taki...no jest bardziej chłopski xD.Justin spojrzał w naszą stronę i stanął jak posąg a Susan powiedziała że źle się poczuła i poszła nagórę natomiast ja poszłam  do Toma,Is,Moni i Mariusa .Monia i Is zastanawiały się co ubrać na dzisiejszą imprezę a tak właściwie to tyko Is ,Monia jak zwykle mówiła że jej się nie chce a Marius ją namawiał natomiast Tom poprostu siedział i nic nie robił i tylko grał na telefonie w IcyTower (jak zwykle) no a ja nie miałam co robić więc wyszłam do kuchni zrobić se herbatę.Gdy szukałam kubka zza pleców usłyszalam:
-Druga szafka od prawej.-Gdy sięodwróciłam zobaczyłam Justina lekko uśmiechającego się.
-A ty niby z kąd to wiesz?-Spytałam oschle
-Gdybyś była tu zawsze gdy jesteś w trasie też byś wiedziała-znów się lekko  uśmiechną.
-Hahaha ale śmieszne sorki ale musze już iść.-Przeszłam koło niego lekko go popychając.
-Zaczekaj czemu jesteś taka wściekła coś ci zrobiłem??-Oparł się o próg.
-Nie skądże mi nie....Tylko mojej kuzynce! Ty wścipski,nie mający uczuć ...-Rodzice szli korytażem-...Kochany,zabawny jeju jesteś poprostu super!-Rodzice staneli obok nas i powiedzieli:
-O! Jak dobrze że się dogadujecie.Susan mam do Ciebie sprawe ,nikt tu nie zna Justina wiesz tak osobiście więc może byś przedstawiła go swoim znajomym co?-Nie miałam ochoty go przedstwaiać moim znajomym ale niestety musiałam więc się zgodziłam.Weszliśmy do salonu a ja powiedziałam Justinowi prosto w twarz:
-Posłuchaj nie lubie cie za to że zraniłeś moją kuzynkę ale rodzice pewnie cie spytaja czy poznałeś moich znajomych bo wiedzą że udawałam więc tak to Is dla Ciebie Isabell,Mario dla Ciebie Marius,Tom,Monia dla Ciebie Monica zrozumiałeś?-Pokiwał głową chciał coś powiedzieć ale niezdążył -To dobrze a teraz idź już sobie-Ruszył się ale gdy był już w drzwiach powiedział:
-Ależ ty i Susan jesteście podobne jak dwie krople wody w sensie charakteru bo tak normalnie to ty jesteś ładniejsza.-Uśmiechną się i wyszedł a Is powiedziała że on mnie podrywa zupełnie jakbym tego nie wiedziała może jest ładny ale nie mogę go polubić za to co zrobił mojej kuzynce poprostu nie mogę.
NOC. 
-No szybciej nie mamy czasu-Wszystkich musiałam poganiać bo jak zwykle się guzdrzeli.
-Już idziemy tylko to i to, oki jesteśmy gotowi-powiedziała Is.
-To super chodzcie.-Chcieliśmy juz wyjść ale moi rodzice nas zatrzymali zaraz przy drzwiach.
-Zaraz,zaraz Pauline co ja ci mówiłam masz zająć się naszym gościem więc albo weźmiesz go na imprezę albo zostaniesz z nim w domu-Susan błagała bym go nie brała ale chciałam iść na imprezę więc miałam do wyboru albo zepsutą impreze i jużnigdy wiecej zadnego zaproszenia albo nudna noc z Justinem przez którego juz nigdy nie dostane zaproszenia no cóz jedno i drugie sprowadza sie do tego samego no cóż takie życie.
-Zgoda pod jednym warunkiem-Rodzice sie niczym nie martwili ale zarz zaczna:/.
-Jakim?-Spytali spokojnie.
-w weekend będe wolna i nie będe was słuchała a pozatym załatwicie mi usprawidliwienie u Charice Pempengco .-Troche zbladli
-Nie ma mowy!-Powiedział Orladno :/
-Ale mamo przez Justina już nigdzie mnie nie zaproszą proszę cię nie rób mi tego proszę.Jeżeli sie nie zgodzisz  to co ja bede robic przez całe wakacje?Mamo!-Była troche zamieszana ale stanowczo odpowiedziała:
-Nie!Musisz nauczyc się odpowidzialności i tyle!Wychodzimy a ty masz pilnowac troche to dziwnie brzmi masz pilnowac Justina rozumiemy sie?!-Pokiwałam głową mama powiedział ,,to dobrze'' i wyszła.
 Jestem zawiedziona że nie ma komentarza pod ostatnim rozdziałem chyba się umawialiśmy co nie?Jeżeli teraz tez nie będzie to nie będzie kolejnego rozdziału.Paula :(

sobota, 13 listopada 2010

Przerwa

Musze zrobić mała przerwe z powodów technicznych do odwołania.Własciwie to nie wiem kiedy zaczne od nowa pisac ale kiedys zaczne bo polubiłam pisanie.Musze konczyć.
                                                                                                           Paula ;)

sobota, 6 listopada 2010

rozdział 24

-Posłuchajcie musze wam coś powiedzieć .-Spojrzeli sie na mnie jak na wariatke.-Musze wylecieć z Polski.-Zaśmiali się.
-Ta jasne ty i wyjazd yhy-Powiedział Marius.
-Ja nie żartuje naprawde musze.Okej nie powiedziałam wam prawdy nie jestem zwykła dziewczyną serio !-Znów spojrzeli się na mnie jak na wariatkę.-Jestem daleką kuzynką Susan Ignasiak.-Chyba mi uwierzyli bo zmienili mine a Isa powiedziała:
-Tej co chodziła z Justinem przeciez to nie możliwe ona właśnie przyleciała do Polski do...-Chyba se coś przypomniała bo przerwała ale zaraz dodała-...ty jesteś jej kuzynka jej rodziną ale...jak .... czemu nam nie powiedziałaś?-Wszystkie oczy skierowały się na mnie.
-Nie mogłam gdybym wam powiedziała prawde bym musiała wylecieć juz dawno z Polski.Przepraszam chciałam wam powiedzieć wam i to wiele razy ale naprawde nie mogłam-Zaraz Monica się odezwała.
-A dlaczego tak szybko szłaś do domu?-Spytała
-No...-Nie wiedziałam co powiedzieć jak im to wytłumaczyć no jak?
-No mów czemu?Podobno miałaś jakieś  spotkania o co chodzi?-wszyscy wstali i podeszli do mnie tak blisko że troche sie zląkłam.
-Może troche się odsuniecie czuje się krępująco.-Odsuneli sie a ja kontynuowałam-Czasami nie mogłam z wami być tak długo ponieważ przyjeżdżała moja kuzynka ta Susan i Justin  gdy tylko mogli i dlatego nie mogłam byc z wami tak długo  teraz rozumiecie?-Chwile się zastanowili i powiedzieli mi że moglam im powiedziec wszystko i że nikomu by nic nie powiedzieli i ze nie chcą się ze mną juz więcej przyjaźnić i że nie polecą ze mną do Niemiec nawet jeżeli bym tego chciała bardzo nigdy nie zmienią swego zdania chyba że powiem że bardzo żałuje za wszystko ale ja nie mogłam tego powiedziec poprostu nie mogłam więc odeszli i mnie zostawili samą ,osamotniona ze światem który tez chyba się odemnie odwrócił .Nie wiedziałam co mam zrobic czy poleciec sama do tych Niemiec przeciez Susan nie chce tam lecieć bo będzie tam Justin ale ja musze moja własna matka na mnie czeka nie moge jej zostawic samej nie teraz musze coś wymyślić.
Następnego dnia.
-Chyba wszystko już mam a ty?-Spytałam się Susan leżącej jeszcze w łózku.
-Przeciez wiesz że ja nigdzie nie lece zostaje w Polsce.-Przełączyła kanał
-Posłuchaj nie chce cie tu zostawiać samej jestes moją kuzynką i jedyną osoba która sie jeszcze do mnie odzywa proszę Cie.-Spojrzała się na mnie tak miło że juz myślałam że się zgodziła ale niestety ona odpowiedziała mi:
-Przykro mi Pauline ale nie.Nie chce już więcej widzieć Justina na oczy już nigdy więcej!.-Wgapiła sie w telewizor.Próbowałam ja namówić ale chyba mnie nie słuchała więc przestałam.Wkońcu do drzwi ktoś zadzwonił wiec poszłam sprawdzić kto nie uwierzycie kto to byl!A właściwie kto to byli(czy jakoś tam nie ważne)!Więc byli to:Marius,Monica,Isabella i Tom zdziwiłam się że przyszedł Tom ale pewnie zaraz sie dowiem.
-Cześć!-Krzykneła Isabella i sie do mnie przytuliła a za nią zaraz reszta chyba mi wybaczyli ale chciałam  dowiedziec się co robi tu Tom więc wpuściłam ich i spytałam czy chcą coś do picia i jedzenia wszyscy chcieli cole i ciastka byłam tylko ciekawa skąd wiedzieli że ją mam! Hm... to dziwne.
-Więc...-Zaczełam
-Co?-Spojrzeli się na mnie
-Nie jesteście na mnie juz źli?-Miałam choć troche nadziei
-Nie,nie jesteśmy wprost nie potrafimy byc ta Ciebie źli nie wiemy jak ty to robisz ale nikt nigdy długo na Ciebie nie jest zły.-Powiedział Tom.
-To super ale czemu tu jestes?-Spytałam troche podejżliwie ale nie doczekałam sie odpowiedzi bo zaraz weszła Susan i zaczeła ze wszystkimi gadac.
-Naprawde poprawiłeś się w nauce?-To pytanie poleciało w strone Toma
- Ta wcześniej bylem zupełnym głąbem ale postanowiłem że sie poprawie i jak narazie idzie dobrze a ty jak sobie radzisz w nauce?-Susan,Isabell,Monica,Marius a zwłaszcza Tom gadali tak chyba z kilka godzin więc postanowiłam że pójde do pokoju posiedziec troche w samotności ale nie udało mi się bo zaraz wszyscy przyszli za mną.
-Czemu se poszłaś?-Spytał Marius
-Bo zabardzo byliście zajęci sobą-Wszyscy się zdiwili
-Jak to?-Spytał Tom
-Poprostu tak bardzo zauroczyliście się Susan że mnie zostawiliście na boku.Troche źle sie poczułam-Spojrzeli na siebie a zaraz Isa powiedziała
-Już więcej nie będziemy cię odrzucać obiecujemy!-Wszyscy się przytuliliśmy a po tym jak skończyliśmy spytałam się ich czy polecą ze mną oczywiscie się zgodzili a zaraz dodałam czy zostaną dziś na noc żeby nikt się nie spuźnił tez sie zgodzili nawet Tom.
Następnego dnia.
-Pauline obudź sie,Pauline-Próbowała mnie obudzić Susan aż wkońcu jej się udało.
-CO?-Krzyknełam
-Cicho bo obudzisz reszte-Spojrzałam się nanią dziwacznie.
-O co ci chodzi?-Ciągle miałam zaspaną minę.
-Musze ci coś powiedzieć-Usiadła koło mnie.
-Co?-Byłam troche zaskoczona bo nigdy mi się nie zwierzała.
- Strasznie podoba mi sie Tom myślisz że powinnam mu to powiedzieć?-Zrobiło mi się dziwnie coś poprostu kuło mnie w sercu.Nie wiedziałam co powiedzieć Tom podobał mi się od drugiej klasy gimnazjum i Isabell też co miałam niby jej powiedziec,,Tak,powinnam tylko że złamiesz serce mnie i Is tylko nie mów jej tego bo ona nie wie o tym że podkochuje się w Tomie''Odrazu by pomyslała że jestem jakąś wariatką .-Pauline jestes tam?Halo.
-Ta jestem słuchaj nie powinnas mu tego mówic a przynajmiej na razie.-Wyglądała jakby chciało jej sie płakać ale sie nie popłakała tylko spytała:
-Dlaczego?-Spytała zdiwniona
-Bo pomyśli że jesteś szybka i że chcesz się z nim tylko przespać.-Patrzyła na mnie jak na wariatke.
-Przeciez wiesz że taka nie jestem.-Nie znam Susan dobrze ale wiem że nigdy sie nie prześpi z chłopakiem dopóki go dobrze nie pozna taka juz była i tyle.
-Wiem ale on tak pomyśli.-Chyba domyśliła się o co mi chodzi bo  powiedziała:
-Kochasz go.-Zdębiałam-Nie mam Ci tego za złe ale mogłas mi powiedziec a nie wymyślać jakies historyjki.-Ciągle nie mogłam dojść do siebie ale zaczełam coś mówić aż wkońcu wypowiedziałam całe słowo:
-Tak masz racje Kocham go ale....Isa też go kocha i nie chce jej tego mówić bo znienawidziłaby mnie-Tom chyba usłyszał nasza rozmowe bo się lekko przebudził jest taki slodki gdy jest niewyspany ah... . Dobra a teraz wracając do  tego wszystkiego musiałam obudzić wszystkich bo za cztery godziny mieliśmy samolot.
-WSTAWAĆ!-krzyknełam a wszyscy wstali tacy przestaszeni tylko Susan i Tom patrzyli na mnie jak na idiotów.-No co?
-Coś ci się stało?-Spytała Susan
-Za cztery godziny mamy samolot musicie sie przygotować.-Wszyscy byli zdiwieni.
-Przecież lecimy prywatnym.-Powiedziała Is.\
--Ta ale mamy określoną godzine jeżeli się spuźnimy to będziemy musieli czekać kolejne kilka godzin aż moja mama zamówi nowy wiem troche to skomplikowane dla was ale i dla mnie też sama nie wiem o co chodzi ale nie chce widziec wściekłej miny mojej mamy gdy przyjedziemy przecież to mają byc nasze wakacje co nie?-Wszyscy byli wpatrzni we mnie ale po  chwili Marius się odezwał i powiedział:
-Dobra wstajemy przecież lecimy na wakacje co nie?Nigdy nie byłem w Niemczech ciekawe jak tam jest.-Wszyscy wzieli poduszki w ręce i żucili się na Mariusza który uciekał po całym domu tylko jedynie Monia została.
-Będzie mi brakowac tego miejsca-Zwróciłam sie do Moni
-Mi też ale wkońcu wszyscy razem spedzimy wakacje co nie?
-Ta,masz racje to będą moje najlepsze wakacje-Zaśmiałyśmy się i poszłyśmy do reszty.Po dwóch godzinach byliśmy gotowi więc wyszliśmy przed dom czekała juz na nas czarna limuzyna która zawiozła nas na lotnisko gdzie był super nowoczesny samolot do którego wsiedliśmy.Marius i Monica siedzieli razem obok nich siedziała Susan i Isabell przed nimi ja i Tom.
-Boje się.-Zwróciłam się do Toma.
-Spokojnie samolot sie nie rozbije.-Lekko się uśmiechną.
-Nie, o to się nie boje tylko o to czy mój nowy ojciec mnie zaakceptuje.-Chciało mi się płakać
-Spokojnie napewno to zrobi kto niby miałby cie nie zaakceptowac?-To pytanie troche mnie dobiło
- Mój ojciec mnie nie zaakceptował-Łza popłyneła mi po policzku.
-Oł nie wiedziałem-Udawał że mi współczuje
-Zostawił mnie i matke na ulicy bo wolał jakąś lafirynde-Teraz to chciałam całkowicie się ozpłakać ale Tom złapał mnie za ręcke i przytulił wypowiadając te słowa:
-Ja nigdy cie nie zostawie''
CDN...
I jak wam się podoba?Musze kończyc nie cierpliwią się

piątek, 5 listopada 2010

yy...?

Hm...Od czego by tu zacząc może od tego że rozdział 23 wyszedł troche za szybko niz planowałam pewnie to jakaś pomyłka lub coś tego nie wiem no ale trudno skoro jest to jest ale chce wam powiedziec właściwie napisać
że jeżeli chcecie to moge pisać dalej o Susan ale z nowymi bohaterami (sprubuje się jakoś z tego wywiązać chociaż będzie to ciężkie) a oprócz tego to co ja chciałam wam napisać hm...chwile zaraz se przypomne czekajcie hm.......................a już wiem czy ktoś stworzy dla mnie nagłówek?Pliss jestem bardzo zajęta i nie mam czasu nawet nie pamiętam kiedy ostatni raz byłam na stardoll-u poprostu mam po tąd nauki hmm....no po głowe i nie moge stworzyć tego nagłówka a bardzo bym chciała go zmienić.
P.S.Jak będe mogła nagrodze to stardollami lub prezentami (jak będe mogła)
P.S.2. Każdy następny rozdział będzie z dedykacją dla osoby która będzie najwięcej komentować (na blogu)
P.S.3.Szukam jakieś fajnej muzyki macie lub znacie?
P.S.4. Szukam współ autorki bloga(może być amatorska)Pużniej i tak się nauczy pisać hmm....coś jeszcze?Nie wiem jak mi się przypomni to napisze.
P.S.5. Proszęęęęęęęęęęęęęęęęe o nagłówek ,plis,pliska proszę
P.S.6.Pod każdym postem jest wasza reakcja na mój wpis jak go klikniecie będe wiedziała czy wam sie podoba czy nie :)

wtorek, 2 listopada 2010

rozdział 23.

-Jeju mamo tak się cieszę naprawdę życzę Ci szczęścia z Orlandem w Nowym Jorku szkoda że ja nie mogę cieszyć sie z Tobą tym szczęściem.-rozmawiałam z mamą przez telefon.
-Córciu ależ możesz naprawdę-Powiedziała mama a chociaż tego nie widziałam wiedziałam że się uśmiecha.
-Jak to?-Stałam na baczność i czekałam na odpowiedź mamy.
-Mam zarezerwowany samolot dla Ciebie możesz przyleieć kiedy tylko chcesz.-Cała zdrentwiałam nie mogłam wykrztusić słowa.-Pauline jesteś tam?
-Tak jestem-Ciągle nie mogłam uwierzyć w słowa mamy.
-Musze lecieć pa córciu ,czekam na Ciebie z niecierpliwością.Pa-Wysłała mi całuski i ja jej a puźniej się rozłączyła.
Nie mogłam uwierzyć ja w LA i do tego będe lecieć prywatnym samolotem,moim ojcem zostanie Orlando Bloom a kto to właściwie jest?Będe musiała poszperać w necie.Musze powiedzieć to dziewczynom ale to jutro teraz hmm...co ja miałąm zrobić nie wiem-Poszłam do kuchni zrobić se kanapki a puźniej do pokoju i (jak zwykle)na kompa (nk,gg itp.)ale nikogo nie było więc weszłam na kotka i zobaczyłam kilka nowych tematów na temat Justina Bimbera :/:
,,Justin Bieber wyrusza w trase koncertową sprawdź czy będzie w naszym kraju!''
,,Justin Biber ma nową dziewczyne?''
,,Susan Ignasiak i Justin Bieber?Czy to prawda?''
,,Jednak nie!Susan I. i Justin B. nie są razem!Czy to znaczy że szuka nowej dziewczyny?''
Miałam dość tego media żerują na tej Susan i tym Bim...Bieberze . Współczuje tej Susan że straciła rodzine jestem ciekawa co teraz z nią będzie-Nie zastanawiając się dłużej położyłam się na łóżku i zaraz zasnełam obudził mnie dzwięk dzwonka pisała do mnie Monica czy wyjde napisałam jej że tak i umówiłyśmy się koło chuśtawek.
-Cześć-powiedziałam do Monici i Mariusa.
-Hejka-Odpowiedzieli
-Co robicie?-Dobrze znałam odpowiedz ale chciałam usłyszeć ją od nich
-Marius tańczy a ja siedze i sie śpieje.-Zaczełyśmy się śmiac bo Marius zaczą tańczyć jak Justin Bieber.
-Zapisz się do ,,Nie mam talentu'' napewno wygrasz-Znów zaczełyśmy się śmiać a Marius powiedział:
-Chyba ty-I zaczął ,,chyba'' pokazywać mnie jak tańcze ale coś mu się nie udało xD.
-

Mały bunt

Postanowiłam że zrobie mały bunt z jakiego powodu?Z takiego że blog komentuje Martinka52 i z tego powodu jest mi smutno-nie,nie z tego że ona go komentuje tylko z tego że tylko ona bo tak naprawde blog obserwują 4 osoby a ona jako jedyna komentuje nie zawsze ale jak tylko może wy też byście się chociaż troche postarali bo ja nie pisze tego bloga dla siebie tylko dla was.Hm... może zróbmy tak osoba która będzie najczęściej komentować bloga przez tydzień będe pisać dla niej posty no i dla innych -dobra sami wiecie o co mi chodzi.Obiecuje także że bede próbować  pisać jak najlepsze rozdziały obiecuje a i jak najczęściej.
P.S.Następny rozdział jak chociaż jedna inna osoba skomentuje bloga.Bunt to bunt takie życie.

sobota, 30 października 2010

Nowi bohaterzy.

Oto nowi bohaterzy:

   Isabella-14 latka wokół siebie ma wielu ludzi których kocha.Podkochuje się w Tomie i Jamesie.Jest utalentowana min.potrafi śpiewać i tańczyć.Jej najlepsze przyjaciółki to Monica i Pauline.Jest bardzo wysportowana.







 


Pauline-14 latka kocha imprezować i śmiać się.Uwielbia swoje 2 przyjaciółki Isabell i Monice i swojego przyjaciela Mariusa(ksywa Mario).Wokół siebie ma małą grupke ludzi któży ją szanują ale ma też takich któży wgl. jej nie znają i rozumieją.Uwielbia śpiewać(chociaż nie umie) i tańczyć.








 Monica-14 latka chodzi z Mariusem.Wszyscy ją lubią bo jej wesoła i szczera.Uwielbia śpiewać(chociaż nie umie).Jej najlepsze przyjaciółki to Pauline i Isabell.








James-14 latek super chłopak tylko troche nieśmiały. Uwielbia jeździć na deskorolce.Wokół siebie ma wielu znajomych w jego wieku jak i starszych.Podkochuje się w Isabell.








Tom-14 latek uwielbia zabawy i imprezy.Jeżeli się go pozna jest nawet fajny ale jak pozna się go bardziej można poznać o nim całą prawde którą ukrywa. Podkochuje się w Monice.


Marius-13/14 latek dziecinny i zabawny znim nigdy się nie nudzisz.Chodzi z Monicą.Wszyscy w szkole go znają można by powiedzieć że jest sławny.

rozdział 22-pożegnanie

Następnego dnia...
Wstałam o 9 (jak zwykle poprostu lubie się wyspać) i poszłam zrobić se śniadanie a następnie poszłam się pakować zajeło mi to 2 godziny ale zanim jeszcze się spakowałam znalazłam list od Justina ale go nie otworzyłam nie miałam zamiaru  -Co niby miałby tam napisać?Chyba tylko tyle że przeprasza i że żałuje a do tego dodaje inne głupie żeczy.-Powiedziałam i schowałam list głęboko do torby.O 12 byłam już gotowa więc ułożyłam se plan na pierwszą część dnia:
godz.12:30-hmm....nie wiem
godz.15:30-samolot więc wcześniej musze wyjechać z domu
godz.14:30-wyjazd z domu więc zostały mi 2 godziny co można w tym czasie robic?Przejde się do parku.Położyłam plan na stoliku i poszłam przejść się do parku gdy się w nim znalazłam usiadąłm na ławce i zaczełam wspominać wszystkie chwile spełnione tu.
Wtedy gdy poznałam Toma,gdy Justin mnie przeprosił ,gdy zemdlałam i jeszcze wiele innych żeczy.-Nie chce opuszczać tego miasta ale chce ppoznać mame co ja mam zrobic?-Spytałam sama siebie ale jakiś głos za mną mi odpowiedział:
-Może nie wyjeżdżaj-Gdy sie odwróciłam zobaczyłam Viktora no wiecie tego przez którego uciekłam z domu i znalazłam się pod klubem 21.
-A ty skąd się tu wziełes?-Spytałam i odwróciłam się a on usiadł obok mnie.
-Mieszkam tu nie pamiętasz?-Spytał lekko uśmiechając się.
-Pamiętam i to dobrze.-Odpowiedziałam troche drentwo.
-Posłuchaj nie chciałem Ci zniszczyć życia ani nic z tych żeczy poprostu mój tata i twoja mama spotykali się to nie była moja wina sorki,naprawde sorki.-Tłumaczył się.Pewnie słyszał już o wypadku mojej mamy.
-Posłuchaj nie winie Cie za to że zniszczyłeś mi życie zrobił to Justin ty jak widze jesteś spoko-Chciał się uśmiechnąc ale mu nie pozwoliłam-Moglibyśmy być przyjaciółmi ale pod warunkiem że przestaniesz się tak szczeżyć poprostu nie nawidze jak chłopacy się do mnie uśmiechają z tego powodu że jestem ładna .Wole jak uśmiechają się z tego powodu że jestem fajną dziewczyną,że mnie kochają ,że mnie lubią...-Skończyłam.
-Ja Cie lubie-Powiedział a mi zrobiło się tak miło że aż go przytuliłam ale zaraz obok przechodził Justin.
-Co to?-Zrobił takie oczy O_O
-Justin?-Spytałam troche speszoan.
-zrywasz ze mną po to by być z nim?-Spytał jakby nie chciał usłyszeć odpowiedzi.-No nie gratuluję Ci zabrania mi dziewczyny.-To do Victora.
-Posłuchaj Justin po pierwsze Victor to nie mój chłopak tylko przyjaciel po drugie jesteś idiotą po trzecie nie kocham Cie-Wtej chwili zrobiło mi sie dziwnie ale mówiłam dalej.-A tak wgl. Co ty tu robisz co?Gdzie masz swoją Natashe co?Miała cie dość po tym jak usłyszała co zrobiłeś?Hy?!-Spytałam.
-Przyszedłem tu bo mam koncert i zaraz po tym jade w trase a co z Natashą?Mam ją gdzieś ciągle gada że powinienem być taki a nie taki miałem tego dosyć więc rzuciłem ją.-Powiedział to z lekkim uśmieszkiem
-Posłuchaj jesteś zwykłym świnia nie wiem co w Tobie widziałam a teraz sorki musze już iść mam samolot-I popchnełam go lekko odwracając się do Victora-Sory Victor ale chcem poznać prawde o sobie.Pa.-Odpowiedział mi to samo a ja poszłam do domu.Gdy weszłam zobaczyłam że jest 14:45 więc szybko wziełam walizki i zeszlam na dół do taksówki po 15 minutach byłam na lotnisku szybko pobiegłam do bramki i szybko wsiadłam do samolotu coś mnie naszło i wyjełam list od Justina było w nim napisane coś takiego:
Los Angeles 23 lipca 2009 rok-Odrazu pomyslałam czemu taka data.Po przeczytaniu listu już wiedziałam.
Droga Susan!
Kocham Cie bardzo nie wiem czy o tym wiesz więc jeszcze raz KOCHAM CIE BARDZO!Zapamiętaj(tak na wszelki wypadek).Nie wiem czemu stało się z nami coś tak strasznego jak to że roztaliśmy się może to moja wina tego nie wiem jeżeli moja to przepraszam ale nie pisze tego listu po to by powiedzieć Ci tego tylko po to by pokazać Ci jak byliśmy szczęśliwi.
Więc tak:
 Zaczne od tego jak się poznaliśmy.Pamiętam że nienawidziłaś mnie i chyba dlatego Cie odrazu polubiłem byłaś wtedy dla mnie aniołem tylko ty się liczyłaś nikt inny.Wtedy nastepnego dnia po imprezie gdy Cie znalazłem pod klubem. Chciałem wymówić twoje imie na scenie ale nie mogłem bo bym zniszczył wszystko nad czym pracowałem przez całe życie rozumiesz?No pewnie że nie ,miasz matke polke która jest sławna i wkażdej chwili ty też możesz byc a ja?Ja musiałem pracować na to wszystko od najmłodszych lat nawet nie wiesz jak mi było ciężko ale wróćmy do nas Kochaliśmy się na zabuj a teraz gdy jesteśmy na obozie ty wgl. się do mnie nie odzywasz wiem,wiem zniszczyłem wszystko i przepraszam za to.-To byłby koniec ale cos dopisał.
27 październik 2010rok
Chciałem dac Ci ten list wcześniej ale nie mogłem,poprostu nie mogłem bałem się że gdy go Tobie dam strace Cię na zawsze i widze że tak jest trace Cie zmieniłąś się do niepoznania komentujesz wszystko i wszystkich skoro jesteś na mnie zła że Ci nie powiedziałem o twojej rodzinie to sorki ale nie mogłem przepraszam cie za to i żałuje,naprawde.Jeżeli chodzi Ci o to że nie współczułem Ci to przepraszam nie potrafie pocieszac kogoś kto wszystkich krytukuje.Dopisuje te słowa po to byś wkońcu zrozumiała że się zmieniłaś jestes inna niż przedtem gdy cię poznałem pewnie to moja wina więc przepraszam i znikam z twojego życia na zawsze ale mam nadzieje że mnie nie zapomnisz i będe miał jeszcze jakieś miejsce w twoim sercu.
Całuje Justin,ten który zniszczył Ci życie.
Po przeczytaniu powiedziałam -Żegnaj Justin,żegnaj mój kochany mam nadzieję że się kiedyś spotkamy.-Potem zrobiło mi się smutno więc odłożyłam list i poszłam spac.
To już ostatni rozdział o Susan będą nowi bohaterzy i wgl. o Susan i Justinie i ich dalszych dziejach jeszcze usłyszycie a właściwie przeczytacie więc sie nie martwcie.
Pozdrawiam Paula. ;)

niedziela, 24 października 2010

rozdział 21-Susan poznaje prawde i rozmawia z matką.

Gdy wkońcu dojechaliśmy i facet który miał mnie wozić mi pomógł zawieść mnie do domu a potem powiedziałam mu że może se iść.Siedziałam i myślałam o tym co teraz będzie bo wkońcu nie wiem czy moi rodzice żyją... .
-Rodzice!Przecież gdzieś w komórce miałam numer do Jeydona ale narazie zadzwonie do mamy.Drnn....drnnnnnnnnnnnnnnn dzwoniłam ale nikt nie odbierał więc poszukałam numeru Jeydona i zadzwoniłam do niego.
-Tak?-Odezwał się głos jakieś kobiety zupełnie niewiedziałam kto to jest.-Jack jeżeli to ty to sie lepiej rozłącz bo zadzonie po gliny .Masz zakaz zbliżania się do mnie rozumiesz.ZAKAZ!-Kobieta się rozłączyła.
-Kto to był?Zupełnie nie wiem przecież... ale....nie to nie możliwe zadzwonie jeszcze raz.drnnn....drnnnnn
-Tak?Kto mówi?-Znów ten sam głos.
-Dzieńdobry mam na imie Susan.-Odpowiedziałam
-I co z tego?-Spytała tak jakos oschle.
-Czy jest może gdzieś tam Jeydon Knight?-Spytałam
-Jeydon?Nie, nie ma go wyjechał do Hiszpanii wróci gdzieś za trzy miesiące zostawić dla niego jakąś wiadomość?-Spytała
-A ma pani może jakiś kontakt do niego?-Spytałam
-Zależy o co chodzi?-Spytała
-O to że Jeydon jest no... ja go tak nie nazywam ale jest moim ojcem i chciałabym dowiedzieć czy z moją rodziną jest wszystko w pożądku.-Powiedziałam
-Zaraz to ty jesteś Susan Ignasiak?-Spytała
-Tak a o co chodzi?-Spytałam troche przestraszona
-Trudno mi to powiedzieć ale twoja mama,siostra i brat... przykro mi naprawde.-Po tych słowach strasznie się rozpłakałam.Nie mogłam dłużej rozmawiać z tą panią więc się pożegnałam i rozłączyła.
-Jak to?To znaczy że oni... że ja....-Tak płakałam że trudno to opisać ledwo wstałam z wózka i położyłam się na łózko  płakałam bez przerwy aż wkońcu zasnełam.
Dwa dni puźniej
-Susan jesteś tam?Susan!-Ktoś dopijał się do drzwi.
-Myślisz że jest w domu?-Zapytał się jakiś głos była to chyba Jade ale dokładnie nie wiem
-Tak napewno tak mówił mój kierowca.-Teraz rozpoznałam był to Justin byłam ciekawe co tu robi z Jade.Chciałam się dowiedziec więc chciałam wstać ale nie udało mi się usiąść na wózek i upadłam a zaraz do domu wpadł Justin,Jade,Sasha,Jasmine i pare jeszcze innych osób.
Kilka godzin puźniej
-Musisz dużo odpoczywać i ćwiczyć chodzenie tylko tyle moge narazie stwierdzić-Powiedział doktor 
-Dobrze panie doktorze będe.-Odpowiedziałam.
-Najlepiej będzie jak ktoś z rodziny zostanie z Tobą-Nagle Justin i Natasha zbladli.
-Coś się stało?-Spytałam
-Nie skądże skąd przyszło Ci to do głowy?-Spytał sie Justin
-Zbladliście troche-Odpowiedziałam
-To spowodu braku powietrza-Odpowiedział
-Aha, może pan mówić dalej.-Powiedziałam do doktora
-Więc tak na czym skończyłem?-Spytał
-Mówił pan o tym że najlepiej jakby ktoś z rodziny ze mną został-Odpowiedziałam
-A właśnie gdzie są twoi rodzice?-Spytał.Nawet nie zdążyłam nic powiedzieć a już Justin się wtrącił.
-Wyjechali do Hiszpanii.-Odpowiedział
-Hm... to może do nich zadzwonisz?-Zaproponował doktor
-Niestety w tej chwili Susan nie może zadzwonić gdyż jej rodzice przedchwilą do mnie dzwonili i powiedzieli że życzą Susan powrotu do zdrowia ale niestety nie mogą wrócić do Ameryki gdyż mają dużo pracy.-Powiedział Justin.
-Aha czyli jednak wiedzą to dobrze muszę już iść mam kolejną wizyte dowidzenia.-Pożegnał się doktor
-Dowidzenia-odpowiedziliśmy a gdy tylko doktor wyszedł zwróciłam sie do Justina
-Oszust!Możesz wszystkich wokół oszukiwać ale mnie nie oszukasz wiem wszystko, WIEM CAŁĄ PRAWDE!-Rozpłakałam się a Justin tylko skrzywił mine tak jak reszta i patrzyli się na mnie jak na idiotkę.
-Poprostu ma wachania natroju po wizycie w szpitalu niedługo jej się poprawi a narazie wyjdzcie wszyscy pogadam z nią-tłumaczył Justin.Wszyscy wyszli a w pokoju zostałam tylko ja i Justin on zaczął.
-Co Ci odbiło?O co Ci chodzi?-Pytał jakby nie wiedział o co chodzi.
-Nie udawaj niewiniątka dobrze wiesz o co chodzi-powiedziałam
-Jakbyś nie zauważyła to nie wiem o co chodzi-Tłumaczył się
-Czemu nie powiedziałeś mi że moi rodzice nie żyją że moja siostra,brat i mama i wszyscy inni pasarzerowie Dlaczego nie powiedziałeś ,dlaczego?Pytam się Ciebie dlaczego?-Byłam cała we łzach a Justin tylko stał jak rzeźba  i nie wiedział co powiedziec więc ja też się nie odzywał aż wkońcu Justin coś próbował powiedzieć.
-Ja....ja...-Jąkał sie
-Co?Ty co?Nie myślałeś,albo zapomniałeś o istnieniu moim bo zajełeś się Natashą?ODPOWIEDZ NIE STÓJ TAK!-nie mogłam wytrzymać
-To nie tak jak myślisz próbowałem Ci powiedzieć ale za każdym razem widziałem twoją twarz przed moimi oczami i coś w głowie mówiło mi że nie powinienem.-Tłumaczył się ale ja go nie chciałam słuchać.
-O nagle Wielki Justin stał się wrażliwy jakaś nowość powinni to opublikować w gazecie.Bo gdyby twoja rodzina zgineła odrazu by opublikowali to w gazecie.-Mówiłam
-Ale jest o twojej mamie i paru jeszcze innych sławnych osobach które wtedy leciały.-Ciągle sie tłumaczył.Po chwili zastanowienia powiedziałam mu :
-Wiesz co Justin wyjdź z tego pokoju i nigdy tu nie racaj wgl. zapomnij o mnie bo już nigdy przenigdy mnie już więcej nie zobaczysz.-Gdy to mówiłam to chyba zauważyłam łze w oczach Justina który chciał coś powiedzieć ale nie mógł więc wyszedł ale za drzwiami słyszałam jakieś szmery i zaraz weszła Jade i powiedziała ze sama nie wie co się ze mną dzieje i dodała że Justin kazał jej powiedzieć że mnie kocha(Susan nie Jade tak na wszelki wypadek)i powiedział że nigdy mnie nie zapomni nawet jeżeli by tego chciał a wychodząc przypomniało jej się że dał jej list a ając go dodała:
-Justin powiedział że mam go otworzyć dopiero wtedy kiedy już postanowie .A i dodał że zrozumiesz w swoim czasie.-I wyszła.
-I tak nie mam zamiaru otwierać tego listu.Zadzwonie do Mamy że chce jechać do Polski.Drnn....drnnnnnnnnn
-Tak słucham kto mówi?-Odezwał się miły,ciepły głos i odrazu przypomniała mi się mama która zawsze nie zależnie od tego czy była wściekła czy wesoła miała taki ciepły głos taki matczyny.-,,Hallo?Jeżeli zaraz ktoś się nie odezwie rozłącze się '' - Nie rozumiałam tego ale powiedziałam:
-Hello?
-Kto mówi?-Ta kobieta
-Susan.-Odpowiedziałam
-,,Jaka Susan?Rozumiesz mnie''?-Pytał się głos w słuchawce
-Halo jest tam kto?Jestem Susan czy pani ma na imie Elizabeth Ignasiak?-Spytałam się a głos w słuchawce ucichł.-Halo?.
-Tak jestem czy ja cie znam?-Spytała sie.
-Chyba jest pani moją rawdziwą matką-Odpowiedziałam i głos w słuchawce znów umilkł.
-Przykro mi ale ja mam tylko jedną córke Natashe.-Odpowiedziała
-A nie miała pani wcześniejszej córki lub puźniejszej?-Pytałam się.
-Tak miałam ale niestety ktoś ją porwał i nigdy wżyciu już jej więcej nie widziałam ,dziwne jest też to że zaraz po porwaniu znikneła moja siostra ,mama myślała że zgineła w jakimś wypadku a nie miała przy sobie dokumentów.-Powiedziała
-Czy pani siostra miała na imie Paulina?-Spytałam
-Nie miała na imie Susan twierdziła że nie nawidzi tego imienia i kazała sie nazywać....-cos chyba jej sie przypomniało bo przerwała
-Halo jest tam pani?-spytałam
-Tak jestem i chyba ty...ty chyba jestes moją córka.-trzęsłą się tak że aż ja to czułam-Jestes moją córka,ale jak to...przecież... gdzie jest twoja mama?-Spytała
-Zgineła niedawno w wypadku nie wiem jak to się stało bo byłam w szpitalu-Odpowiedziałam
-A twój tata kto kolwiek?-Spytała
-Mój ojciec mieszka w Polsce ale nie wiem gdzie a mój aktualny ojciec jest w Hiszpanii też nie wiem gdzie.-Odpowiedziałam
-To smutne-Odpowiedziała
-Tak wiem-Odpowiedziłam
-A gdzie mieszkasz może odwiedze Cie?-Spytała
-Ja mieszkam w Ameryce Północnej to raczej ja powinnam mame odwiedzic moge sie do pani tak zwracać?-SPytałam
-Tak wkońcu jesteś moją córką-Odpowiedziła
-Kiedy?-Spytałam
-Zarezerwuje Ci bilet na jutro na 15:30 okej?-Spytała się
-Dobrze ,już się ciesze że cię zobaczę.-Powiedziąłam
-Ja też córciu nawet nie wiesz jak-Odpowiedziała
CDN................
yyyy.....nie wiem czy dobrze bo jestem wykończaona i wgl.ale ważne że jest co nie?

sobota, 23 października 2010

rozdział 20

Graliśmy i gadaliśmy chyba do północy dokładnie nie pamiętam wiem jedynie że byłam strasznie zmęczona.Gdy się obudziłam zobaczyłam Justina i Natashe  leżących obok siebie wyglądali ładnie ale coś kuło mnie w sercu i przez głowe przechodziła mi myśl że wczora mogło coś zaikszyć miedzy Natashą i Justinem tak bardzo się tym przejełam że aż łzy mi płyneły po policzku.Nie mogłam na patrzeć wiec poszłam do kuchni zrobić se śniadanie ale nie miałam ochoty jeść więc ubrałam się i wyszłam do parku było tam tak pięknie (jak zwykle o tej poże roku)że   aż zrobiłam zdjęcie wyszło mniej więcej tak:
 Było tak piękne że aż zrobiło mi się smutno bo przypomniało mi się jak Natasha leżała na Justinie chciało mi się jednocześnie płakać i spać nagle zrobiło mi się słabo poczułam jak robie się blada i nawet nie wiem kiedy zamknełam oczy i upadłam na ziemię.
.....Kilka godzin puźniej....
 Obudziłam się w jakimś pomieszczeniu chyba był to szpital zobaczyłam Justina który siedział na fotelu obok mnie i Natashe siedzącą na korytarzu próbowałam wstać ale nie miałam sił wiec położyłam sie na poduszce i przymknełam oczy nagle poczułam czyijąś dłoń na mojej gdy otworzyłam oczy zobaczyłam przed sobą Justina który mówiła do mnie jakieś słowa wgl. go nie rozumiałam ale po chwili stał koło mnie jakijś lekaż i pielęgniarka wstrzykneła coś do kroplówki i zrobiło mi sie troche lepiej ale nagle nie mogłam wstać lekaże się mnie pytali o różne rzeczy ale nie mogłam wydobyc z siebie żadnych słów jedynie ich słyszałam mówili Justinowi że musze zostać jeszcze kilka dni w szpitalu póki mi sie nie polepszy i wypytywali sie gdzie sa moi rodzice Justin poprosił doktora na korytarz a gdy wyszli nawet  jeszcze nie zdążyły sie zamknąć drzwi powiedział że moja rodzina zmarła w trakcie lotu do Hiszpanii tak mnie zamurowało właściwie nie zamurowało bo nie mogłam nic powiedziec ale poczułam sie dziwnie ciagle zadawałam se pytanie -Czy to prawda?Jeżeli tak to co teraz ze mna?-nie chciałam znac odpowiedzi na te pytania ale niestety znałam -będe musiałam wyjechac do Polski razem z Natasha i wtedy Justin dowie się całej prawdy nie chciałam o tym myśleć więc poszłam spać.
....Kilka dni puźniej...
-Po przebudzeniu będzie musiała odpocząć najlepiej  nad jeziorem lub plaża blisko lasu.-Mówił jakis głos.
-Napewno panie doktorze zaopiekuje sie nia tylko mam nadzieje ze sie obudzi.-Odpowiedział jakis glos chyba był to Justin  ale nie jestem pewna.
-Trzeba byc dobrej mysli .-odpowiedział doktor.
-Tak ale czasami to nie wystarczy.-mówił Justin
-Prosze sie uspokoic i najlepiej sie przespac nie spał pan juz 3 dni.
-Ma pan racje ale kto sie nia zajmie?
-No dobrze moze pan zostac ale prosze sie chociaz zdrzemnąć.
-Dobrze.
Nie wiem co sie ze mna działo ale nie mogłam otworzyc oczu widziałam tylko ciemność i słyszałam jakies głosy byłam ciekawa co sie zemną działo ale po chwili już wiedziałam byłam w śpiączce -Jak to sie stało?-zadawałam se te pytanie - przecież tylko zemdlałam i to ma byc powód mojej śpiączki?Jak?W jaki sposób?Tego nie wiedziałam-Byłam zmęczona(ostatnio jestem ciagle zmeczona)wiec poszłam spać.
...Kilka dni puźniej...
Otworzyłam lekko oczy obraz był cały zamazany nic nie widziałam ale po chwili juz sie polepszyło zobaczyłam Justina na fotelu wiec próbowałam wstac pierwsze próby szły bardzo kiepsko ale wkońcu sie udało usiadłam na łóżku i dotknełam ramienia Justina a ten otworzył oczy.
-Susan?To ty?-Spytał.
-Tak to ja.-Odpowiedziałam
-To naprawde ty.-Nie mógł uwieżyc
-Tez sie ciesze ze cie widze-lekko sie usmiechnełam.\
- Ty żyjesz.-Powiedział to tak dziwnie ze az przeszły mnie dreszcze.
-A czemu miałabym nie....ał.
-Coś sie stało?-Wstał troche przestraszony.
-Nie tylko strasznie boli mnie głowa.
-Moze zawołac lekarza?
-Nie to tylko ból głowy.
-Dobrze.Tak sie ciesze ze juz dobrze z toba.
-Ja tez ałć...
-Coś sie stało?
-.moje nogi strasznie mnie bolą.
-Zaczekaj wezwe lekarza-Justin pobiegł cały przestraszony po lekarza który chyba po 3 sekundach przybiegł zaczą mi swiecić po oczach i zadawał rózne pytania wkońcu sprawdził moje nogi wgl. ich nie czuła strasznie sie przestraszyłam i zaczełam płakac Justin próbował mnie pocieszać ale nic to nie pomagało.Po chwili przywieźli jakiś wózek i kazali mi na niego usiąść ale nie dałam rady wiec Justin mi pomógł.Zawieźli mnie do jakiegoś pomieszczenia gdzie nie wpuścili Justina .Badali moje nogi chyba 3 godziny aż wkońcu skończyli i pozwolili mi porozmawiac z Justinem ale trwało to chwile bo zaraz lekarze zawołali go i poszedł do nich naszczęście za chwile przyszła Natasha i pogadałąm z nią.
-Dobrze że czujesz sie już lepiej.
-Tak, dobrze.Powiedziałas Justinowi prawde?
-Jaką prawde?
-O tym że jesteś moja kuzynka a właścieiwie siostra.
-Nie,nie powiedziałam a dlaczego pytasz?
-Poniewaz niedługo i tak bede musiała wyjechać do Polski więc pomyślałam że powinien dowiedziec sie prawdy teraz niż gdyby  miał dowiedzieć sie jej puźniej.
-Kto Ci powiedział że wyjeżdżasz do Polski?
-No nikt.
-Własnie,skąd Ci wgl. przyszło to do głowy? -sptała.
-Słyszałam jak Justin rozmawiał z jakims doktorem o tym ze moi rodzice nie żyją.-Natasha odrazu zbladła i odżekła:
-Pewnie Ci się przyśniło wiesz jakie dziwne żeczy dzieją sie gdy masz śpiączke co nie?.
-Może masz racje-Odpowiedziałam tak żeby sie odczepiła ale ja i tak wiem że nie przyśniło mi sie to.
-Widzisz.A tak wgl. gdzie jest Justin?
-Poszedł pogadac z doktorem.\
-Aha.
Po 15 minutach przyszedł Justin i powiedział że możemy iść do domu troche sie zdziwiłam  że tak szybko ale nie pytałam sie go o co chodzi.Gdy wyszliśmy ze szpitala poczułam taki miły powiew i powiedziałam Justinowi że chce jechać na plaże ten sie nie zgadzał ale wkońcu ustąpił i pojechaliśmy.Chodziłam i cieszyła sie tym ze wkońcu moge życ od nowa chciało mi sie krzyczec ale tego nie zrobiłam .Po chwili zaczełam szukac Justina i Natashy bo gdzies znikneli poszłam do baru ale tam ich nie było wiec poszłam w strone restauracji ale nie doszłam bo za garażami zobaczyłam ICH obściskujących sie tak że aż mnie mdliło.Nie mogłam uwieżyc własnym oczom ze Natasha mi to zrobiła ale strasznie byłam wsciekła na Justina mama miała racje że to miły chłopak ale może złamać mi serce.Nawet nic nie mówiąc gapiłam się na nich tak jak na kogos kto ukradł mi pamiętnik wkońcu Justin mnie zauważył i odciągnął Natashe od siebie .
-Susan to nie tak jak myślisz.
-A niby jak?
-Ona żuciła się na mnie .
-Jasne a wyglądało to tak jakbys tego chciał.
-Naprawde próbowałem sie odciagnąc.
-Jakos tego nie widziałam.
- Jak to?
-Jakbyś nie zauważył przyszłam tu 15 minut temu a ty obściskiwałes sie z moja siostra.Jak mogłes?!Nie nawidze Cie!-Kazałam mojemu opiekunowi zawiesc mnie do limuzyny a on mnie zawiózł ,a gdy odjeżdżaliśmy widziałam Justina jak stał jakny był z cegły ale nagle sie otrząsnał i odwrócił sie do Natashy pewnie zadał jej pytanie-Wy naprawde jesteście siostrami?-A ona mu opowiedziała o wszystkim bo zaraz sie odwrócił i złapał za głowe natomiast ona próbowała coś mówic ale on jej nie słuchał bo ciągle odganiał i coś krzyczał ale nie chciałam na to patrzeć wiec powiedziałam kierowcy by zawiózł mnie do domu i pojechaliśmy.

Artykuł chyba krótki nie moge tego ocenić bo jestem zmęczona i troche źle się czuje.Przepraszam że nie pisałam żadnego artykułu chyba od tygodnia ale nie moge znaleźć czasu i na blog i na szkołe a wiadomo że szkoła jest ważniejsza ale nie zawieszam bloga obiecuje że bede pisac jak tylko znajde czas a jeżeli jestesy juz przy temacie bloga to prosze o pomysły na następny rozdział bo ja jakoś w tym zamieszaniu nie moge myśleć.
P.S.Dziękuje wszystkim którzy komentują i czytają tego bloga bo jest to dla mnie bardzo ważne jeszcze raz dzięki bardzo WIELKIE DZIĘKI.

poniedziałek, 11 października 2010

rozdział 19-Edit :)

Czekałam na niego godzine a on nie przychodził a gdy dzwoniłam nie odbierał  nie zdziwiłam  sie gdyz zawsze sie  spuźniał ale teraz przesadził .Po 2 godzinach  czekania odechciało mi sie czekania na niego wiec wyszłam do parku gdzie zobaczyłam Toma i Yasmine troche sie zdiwiłam  i wkurzyłam ale nie na toma tylko na Yasmine bo wczesniej mnie przed nim ostrzegała a teraz sie z nim spotykała -własnie w tym  momencie  przypomniało mi sie ze z Polski przyleciała moja kuzynka wiec szybko pognałam na lotnisko szukałam jej wszedzie az wkoncu znalazłam.
-Przepraszam cie zupełnie zapomniałam ze przyleciałas.-tlumaczyłam sie przed Natasha
-Nie szkodzi zresztą to ty miałas jechac do Polski.-powiedziała Taylor
-Ta własnie.
-Co sie stało ze nie poleciałas?
-Zobaczyłam moich rodziców na lotnisku i jakos odechciało mi sie leciec
-wiec oni polecieli do Polski?
-Nie skądże....
-Ufff to dobrze
-...polecieli do Hiszpanii.
-CO?!!!!!!!!!-kzykneła na cały głos zawsze kochała Hiszpanie własciwie pochodziła z tamtad i nigdy w zyciu nie chciałaby zeby ktos z rodziny tam leciał lub co gorsza mieszkał a dlaczego nie wiem :/.
-Moze ciszej ludzie sie gapia.
-Jak oni mogli mi to zrobic?
-To nie ich wina, moja zabujała sie w takim jednym i on tam mieszka wiec zaproponował mojej matce ze tam zamieszkaja.
-Czyli bede miała blizej ciebie?
-No co ty nigdy sie tam nie przeprowadze.
-Dlaczego?
-Bo....
-Bo co?
-Pauline nie jest moja matka.-Natasha staneła i nie mogła wygłosic z siebie ani slowa aż wkońcu cos wymamrotała.
-A..al..ale...jjjj..jak.....tttto...?
-Poprostu sama mi to powiedziała.
-Więc kto nia jest?
-Twoja mama.
-???????????????????? O_O-zrobiła tak wielkie oczy ze az sama stanelam i zastanawiałam sie po co to powiedziałam.-Wiec jestesmy siostrami?
-Chyba tak.
-SSuper!-obie sie przytuliłysmy do siebie i wsiadłyśmy do taksówki.Jechałyśmy z pół godziny a gdy dojechałyśmy pod domem stał Justin a wokół niego pełno fanek moja kuzynka tzn.siostra znów zrobiła taką minę O_O Nie lubiła Justina ale zawsze chciała się dowiedziec jaki jest on naprawde.Wysiadłysmy z taksówki i odrazu przywitałam sie z Justinem wszyscy zaczeli pstrykac nam fotki wiec szybko złapałam Natashe i Justina i zaciągnełam ich do mieszkania oczywiscie musiałam wpuscic ochroniarzy jeju oni tak szybko chodza ze szok.
-Wiesz ile tu stałem i czekałem na Ciebie chyba nie wyobrazasz se tego.-Justin.
-Moze mi powiesz.-usmiechnełam sie do niego i pocałowałam w policzek a on zrobił mine szczeniaczka.
-Justin to Natasha,Natasha to Justin.
-Miło cie poznac.-Justin.
-Mi...cccciieebbbbieee ttteeżż.-Natasha.
-Natasha zawsze chciała cie poznac bizej wiec teraz ma okazje .Okej kto chce ciepłej czekolady?-Ja
-Ja-Natasha i Justin.
-Okej pójde do kuchni a wy sie rozgoscie.-Ja.
W pokoju.....
Przez chwile była niezręczna cisza ale wkoncu Jusin cos powiedział.
-Wiec ty miałas przyjechac w ramach zamiany?
-Zamiany?
-No tak Susan miała poleciec do Polski a ty miałas przyleciec tutaj nie pamietasz?
-yyy....tak jasne pamietam poprostu PAMIEC CZASAMI MI SZWANKUJE.-powiedziała to tak zeby susan to usłyszała.
-Czemu mówisz tak dziwnie?
-Czasami tak mam-troche sie zaczerwieniła.I przypadkiem upusciła torebke po ktora ona i Justin sie schyliła.Podnieśli ja i spojzeli sobie w oczy.Patrzyli tak ciagle w nie az wkoncu do pokoju weszła Susan na szczescie nic nie zauważyła.
-Wiesz co Natasha.
-Co?
-Masz takie same oczy jak Susan,czy to nie dziwne?-Obie zamilłysmy ale zaraz zaczełysmy sie smiac i powiedziałysmy :
-Przewidziało cie sie ,przeciez gdybysmy miały takie same oczy bysmy chyba byly siostarmi co nie?
-No tak ale nie jestescie.-Justin
-No własnie-ja i Natasha.
-Ale mogłybyscie byc nimi.-Justin
-Myslisz?-ja i Natasha
-Tak,jestescie prawie podobne do siebie naprawde byscie moglybyc siostrami blizniaczymi.-Justin
-Naprawde?!-ja i Natasha.
-Przestancie to robis sie nudne.-Justin.
CDN....
Natasha-nastolatka bardzo wykształcona.Nie lubi J.B ale chciałaby sie dowiedziec jaki on jest naprawde.Siostra Susan .Od pierwszego wejzenia zakochuje sie w Justinie Bieberze i za wszelka cene chce odebrac go Susan ale na szczescie nie uda jej sie to oczywiscie bedzie miała szanse dopiero ja Susan przeprowadzi sie do Hiszpanii.

czwartek, 7 października 2010

rozdział 18

Mama siedziała przy stole popijając herbatę podeszłam do niej i powiedziałam:
-Słyszałam że szukałaś mnie, chciała mama czegos?
-Nie musisz udawać wiem że poszłaś z Justinem do parku.
-Ską....-chciałam juz sie wydac ale nagle sie spostrzegłam ze mamie o to chodziło wiec stanowczo i pewnie powiedziałam:-Skądze mamo brałam prysznic .
-Pewnie.
-no tak nie wiezy mi mama-powiedziałam troche głosniej
-posłuchaj córciu nie musisz udawać widziałam Ciebie i Justina w parku wiem że go kochasz ale to nie jest odpowiedni chłopak dla ciebie uwiez mi juz raz złamał cie serce i nie chce zeby znów to zrobił .
-Mamo ja go kocham i bez względu na to co ty o tym myslisz nie zerwe z nim .Kocham go czy to nic dla ciebie nie znaczy?
-Znaczy i to bardzo wiele ale czy on odwzajemnia twoje uczucia?Pomyśl z Tomem miałaś jakas przyszłość wiele osób go lubiało dzieki niemu doszłabyś bardzo daleko a z Justinem jaka masz rzyszłosc?-chciala cos jeszcze dodac ale nie wytrzymałam
-Posłuchaj mamo Nie znasz Justina i nie wiem jaki on jest tak naprawde,nie wiesz co musiał zniesc by znaleść sie na liscie najlepszych.Nie wiesz wiec nie mow mi co bym osiagneła z Tomem bo tak naprawde Tom nic dla mnie nie robił wszystko co mi dawał co urzadzał co mówił było wielką ściemą dlatego z nim zerwałam miałam dosyc jego kłamst dlatego prosze mamo chociaz ty mnie nie okłamuj,proszę.
-Koniec rozmowy idz sie połóż jutro z samego rana wyjeżdżasz .
-Racja-wyszłam z kuchni ale stanełam przy schodach bo mama mnie zawołała.
-Tak mamo.
-Nie wiesz we wszystko co mówię ,szasami musze.
-Mamo ja cie ufam nawet jezeli nie masz racji bo wiem ze ty nigdy mnie nie okłamiesz.
-Tak masz racje-powiedziała jakby miała cos na sercu ale nie zastanawiałam sie nad tym, powiedziałam dobranoc i poszłam spac.
NASTEPNEGO DNIA:
Zapomniałam nastawic budzik i zaspałam och ja to jestem głupia chociaz jestem brunetka a moze kiedys byłam blondynka?Nie to nie możliwe.Na lotnisku powinnam byc o 6:30 a była 6:50.
-Przykro mi spuźnila sie pani samolot wyleciał 10 minut temu nastepny bedzie dopiero za 1,5 godziny.-powiedziała informatorka.
-Aha bardzo dziekuje.
-Prosze.-odeszłam od informacji i poszłam usiasc odrazu wybrałam numer do Justina nie odbierał wiec sie rozłaczyłam i schowałam telefon,po 40 minutach siedzenia zgłodniałam wiec poszłam do restauracji nagle zadzwonił telefon byl to Justin wiec odebrałam.
-Tak.-powiedziałam
-Czesc, nie wyjechałas jeszcze?
-Spuzniłam sie na samolot i teraz musze czekac na nastepny.
-Aha to mogłaś zadzownić bym przyjechał.
-Dzwoniłam ale nie obierałes
-Pewnie nie słyszałem od 5 rano mam jakies próby i wgl. zarwanie głowy.
-Aha to moze ci przeszkadzam?
-Nie skądże wrecz przeciwnie pomagasz mi .
-Miło to słyszec.
-Musisz wyjeżdzac?Smutno mi bez ciebie.
-Mi tez ale musze,aha własnie ta dziewczyna była najlepsza z angielskiego ale potrzebuje pomocy czy pomozesz jej?Prosze,bede wdzieczna.
-Oookeeej zgoda.
-Dziekuje, szkoda ze nie moge cie przytulic.
-Tak szkoda.-Wyszłam z restauracji i nagle zobaczyłam moja mame,Nicka i Alice  byłam ciekawa co oni tu robia a moze sie pomyliłam?Musiałam to sprawdzic wiec pozegnałam sie z Justinem i zadzwoniłam do Nicka.
-Czesc Susan juz jestes w Polsce?
-yyy....tak cudownie tu jest szkoda ze was tu nie ma.
-Ta...szkoda dobra musze konczyc zaraz................-dosc długi czas sie zastanawiał.
-zaraz co?
-Przyjda po mnie znajomi musze konczyc ,czesc
-czesc.-rozłaczył sie.Miałam zaraz samolot do Polski ale byłam ciekawa po co moja rodzinka leci do Hiszpani.No ale nie mogłam za nimi lecieć wiec nie wsiadłam do żadnego samolotu .Po 15 minutach zastanowienia i siedzenia na pustym lotnisku poszłam w strone wyjscia i wsiadłłam do taksówki po 30 minutach byłam w domu nie dzwoniłam do nikogo bo tak naprawde nie miałam do kogo moja rodzinka własnie leciała do Hiszpanii ,Justin z Jade nagrywał teledysk a ja? Nic nie robiłam i w tym był problem musiałam sie czyms zajac by nie myslec o wyjezdzie do Hiszpanii wiec weszłam na nk ale po 2 minutach przypomniało mi sie ze wszyscy sa w szkole wiec wyłączyłam kompa i poszłam spac.Obudził mnie dzwiek dzwonka ,dzwoniła do mnie mama odebrałam ale po chwili pomyslałam ze był to zły pomysł.
-Tak mamo.
-Susan własnie dzwoniła do mnie dyrektor ze szkoły i twierdził ze dzwonili do niego dyrektorzy z Polskii i powiedział ze nie jestes w Polsce co ci odbiło?!Wiedziałam ze przez tego Justina beda dziac sie złe żeczy.
-Mamo Justin nie ma z tym nic wspólnego poprostu nie zdążyłam na samolot i tyle.
-Aż 3 godziny!?To chyba przesada co nie?
-Tak moze i jest ale ja przynajmiej potrafie sie przyznac do błedu i potrafie powiedziec prawde a mama za to nie potrafi.
-O co Ci chodzi kotku?
-Nie nazywaj mnie tak nie jestes moja matką ,nienawidze cie za to że ciągle kłamiesz mam juz tego dosc odezwij sie jak znajdziesz moją prawdiwa matke albo wiesz co wgl. nie dzwon nie chcem cie znac nie chcem cie juz nigdy wiecej widziec,.-rozłączyłam się i wyłączyłam telefon znając Pauline by dzwoniła co chwile -nie zniosłabym tego.Ale zapomnialam o telefonie w przedpokoju ,zeszłam na dół na szczęście był to Justin rozmawialiśmy chwile o tym dlaczego nie poleciałam ,dlaczego powiedziałam ze Pauline nie jest moja matka i takie tam powiedziałam mu prawde oprócz tego dlaczego Pauline powiedziałam ze nie jest moja matką.Umówiliśmy się w parku ale mi sie nie chciało isc do niego wiec spytałam czy nie mógłby przyjsc do mnie tłumaczył sie ze nie ma czasu i takie tam ale po kilku minutach zgodził się i rozłączył.
CDN.....