sobota, 11 grudnia 2010

rozdział 28.

Wróciliśmy do domu bardzo głodni więc jak wiadomo odrazu poszliśmy do kuchni gdzie już byli Susan,Justin i Is.Ja jako pierwsza podeszłąm do lodówki i wyjełam sok,sałate,wędline,masło i rzodkiewkę.Gdy usiadłam przy stole Susan dziwnie na mnie spojrzała właściwie spojrzała tak jakby chciała mnioe zabić:
-O co Ci chodzi?-Zaczełam robić kanapki
-Mi?Mi o nic.-Spojrzałam na nią
-To dlaczego się tak na mnie gapisz?-Znów robiłam kanapki.
-Po to mam oczy.Pozatym czekaj jak ty to mówisz?A już wiem ,,Nie lubie ludzi którzy oszukują innych''-Spojrzałąm nanią.
-O co Ci chodzi?-Gapiłam sie na nią taką troche zdziwioną miną bo nie wiedziałam o co jej chodzi.
-O to że ty i Tom nie jesteści razem.-Spojrzałam się na Toma który właśnie usiadł między Justinem a Is.
-Jasne że jesteśmy z kąd przyszło ci to do głowy co?-Ciągle spoglądałam na Toma który chyba nawet nie wiedział o co chodzi.
-Z tąd że jeszcze ani razu nie widziałam jak sie całujecie.-Zaczełam jeść kanapke bo nie chciałam nic mówić; poprostu nie wiedziałam co mam mówić i robić i tyle ale na szczęście Tom mnie uratował  podszedłdo mnie pocałował i powiedział coś takiego do Susan:
-,,Zadowolona?''-i wyszedł a ja byłam szczęśliwa że stało sie to co się stało.Przez całe śniadanie Susan się nie odzywała nawet się z tego cieszyłam bo nie miałam zamiaru z nią gadać i tyle.Po śniadaniu poszłam do salonu pooglądać telewizje nic ciekawego z filmów nie leciało więc przełączyłam na Disney Chanel akurat leciał serial ,,Słonneczna Sonny'' ale to też mnie znudziło więc przełączyłam na Vive akurat leciała jedna z moich ulubionych piosenek więc zaczełam ją śpiewać:
Mmmm whatcha say,
Mmm that you only meant well?
Well of course you did
Mmmm whatcha say, (whatcha say, whatcha say)
Mmmm that it's all for the best?...
-Ładnie.-Odwróciłam sie i zobaczyłam Justina .
-Dzięki-Uśmiechnełam się sztucznie.
-Chyba nie gniewasz sie na Susan co?Poprostu myślała że nie jesteście parą i tyle.
-No to się pomyliła i to bardzo-Usiadłam na kanapie.Wiercił sie w tą i z powrotem.-Robaki masz czy co?
-Nie poprostu denerwuje sie.-Zdziwiłam się.
-Dlaczego?-Usiadł obok mnie chciał coś zrobić ale zaraz dostał sms'a.Przeczytał go i zbliżył się bardziej.
-Dlatego.-Pocałował mnie.Czyłam sie jak w niebie ale zaraz odsunełam go od siebie.
-Co ty wyprawiasz!?-Wrzeszczałam na niego ale nie czekałam długo na odpowiedź gdyż zobaczyłam Toma stojącego  razem z Susan w drzwiach.-Tom to nie tak jak myślisz.
-A niby jak?-Nie mogłam wykrztusić słowa-No właśnie tak jak myślałem.
-Tom prosze nie-Nie mogłam powstrzymać łez.
-Sorki Paula ale to już koniec.-Podbiegłam do niego i złapałam za ramię.
-Proszę zostań.-Patrzyłam mu w oczy.
-Myślałem że jesteś inna ale jak widze myliłem się a teraz sorki ale muszę już iść sie spakowac jutro z rana mam samolot.-Zabrał ręke i poszedł.Odwróciłam się do Justina i wykrzyczałam:
-NIE NAWIDZE CIĘ!-I pobiegłam do swojego pokoju.
Następnego dnia 
-Napewno nie spadnie?-Spytałam się mojej mamy.
-Napewno :) -Przez salon przeszedł Tom z walizkami i nawet na mnie nie spojrzał tylko poszedł w stronę taksówki.-Spokojnie córciu będą jeszcze inni.-wziełam do ręki kolczyki.
-Tak tylko nie tacy jak Tom.-Uśmiechneła się.
-Spokojnie nic się nie stało przeciez nie wyjawiłaś mu swojej tajemnicy co nie-Zaśmiała się a ja pomyślałam,,Żebyś się nie zdiwiła''.
-Nie skądże-Uśmiechnełąm się sztucznie.
-No widzisz więc nie ma problem ale by był gdyby wiedział o twojej tajemnicy.-Zaczeła układać ciuchy.
-Dlaczego?-Byłam ciekawa.
-Bo widzisz córciu też kiedyś miałam swoją tajemnicę i wyjawiłam ją pewnemu chłopakowi .Bardzo go kochałam i wierzyłam że nigdy nie wyjawi jej nikomu a wiesz co on zrobił?Sprzedał ją za 10 000 tys. puźniej tylko słyszałam gdzieś o nim w radiu czy telewizji bo za te 10,000 tys. postanowił zostać muzykiem.Próbował mnie przeprosić po 2 latach ale ja i tak mu nie wybaczyłam ,wogóle kto by wybaczył facetowi który odezwał się po 2 latach?Powiedz mi kto?Nawet gdyby tu dzisiaj stanął przedemną nie wybaczyłabym mu.-I znów zaczeła składać ubrania.
-To straszne ,nie wiem co bym zrobiła gdyby mnie to spotkało.-Byłam trochę zakłopotana.
-Spokojnie nie pozwole na to-Usmiechneła się ale ja i tak byłam smutna.
-Pójde się położyc jestem trochę zmęczona.-Wstałam i poszłam w stronę drzwi ale mama mnie zawołała.
-...nie idziesz pożegnać się z Tomem?-Była zdziwiona.
-Nie,przecież nie wyjezdża na wieki prawda?Przecież spotkamy się w szkole.-Uśmiechnełam się ale mama miała inną minę.-Co się stało?-Usiadłam obok niej.
-Jutro jedziemy do Nowego Yorku.-Patrzała na mnie z taką miną jakby chciała mi powiedzieć:,,Przepraszam cię''.
-Jak mogłaś mi tego nie powiedzieć?!Jesteś najgorszą matką na świecie!-Wybiegłam z domu.Biegłam przed siebie aż wkońcu trafiłam do miasta szukałam i szukałam jakiegoś hotelu ale nie znalazłam więc poszłam do baru spytac się o drogę.
-Przepraszam gdzie tu mozna znaleść jakiś hotel?-Spytałam się kolesia w wąsach.
-Najbliższy hotel jest przy ul.Deusch mogę cie zawieść-Gdy się odwróciłam zobaczyłam chłopaka był to James.
-Co ty tu robisz?-Oparłam się o lade.
-Pracuje nie widać?-Uśmiechnełąm się.
-A ja myślałam że jestes bogatym chłoptasiem podrywającym dziewczyny-Z jego uśmieszku zrobila się zdziwionamina.
-No wiesz to że moi rodzice są bogaci to nie znaczy że pozwalają mi na wszystko tak jak twoi albo jak twój chłoptaś Justin który robi co chce. -Wściekłam się.
-Moi rodzice nie pozwalają mi na nic,Justin to nie mój chłopak a ty jesteś zwykłym egoistą skoro tak myślisz.-Wyszłam z baru.Zaraz za mną wybiegł James.
-Zaczekaj!-Krzyczał biegnąc za mna.Odwróciłąm się.
-Po co? -Stanął
-Bo... chcę cię przeprosić.-Zdziwiłam się
-Ty....?-Tez sie zdziwił tego pytania.
-No tak ja....naprawde przepraszam nie wiedziałem że tak szybko żuciłas Justina.-Teraz to się wsciekłam
-ŻE CO?JA NAWET Z NIM NIE BYŁAM, NIE OBCHODZI MNIE JAKIS ROZKAPRYSZONY LALUŚ KTÓRY MIAŁ KIEPSKIE DZIECIŃSTWO NAPRAWDE MNIE NIE OBCHODZI.DOBRA WIEM JAK MU CIEZKO BYŁO BO JA TEZ MIAŁAM TAKIE DZIECIŃSTWO no może podobne...-Zaczełam płakać.James mnie przytulil.-...mam już tego dość ,nie wytrzymuje tego wszystkiego ...-Zaczełam płakac.
-...przykro mi nie wiedziałem że miałaś kiepskie dzieciństwo w bogatej rodzinie.-Wkurzyłam się.
-Posłuchaj lalusiu w dzieciństwie niebyłam bogata wręcz przeciwnie byłam biedna nie chodziłam do szkoły bo musiałam pilnowac mojego rodzeństwa które puźniej straciłam,trafiłam do domu opieki dziecka z kąd puźniej do rodziny zastępczej a jeszcze puźniej do kolejnej i tak własnie trafiłam tu gdzie osądzają mnie o oszustwo,kłamstwo i myślą że jestem kimś kim wgl. nie jestem a do tego mój chłopak którego kocham, właśnie osądził mnie o zdrade mam mówić dalej?-Miał zdiwioną mine
-Jeju jak ty histeryzujesz.-Zaśmiał się.
-Co?....wiesz co nie mam do ciebie sił wracam do domu...bo... przecież musze isc na koncert bo nie dadza se bezemnie rady tzn. nie dadza sobie rady bezemnie bo wiesz szykuje im stroje.-Byłam zaplątana.
-Jasne...-Odwrócił się.
-....co to ma znaczyć?-Uśmiechnełam się
-Nic zupełnie.
-Ej... no weś.
-Widać że nie umiesz kłamać.-Zdziwiłam sie
-O co Ci chodzi?
-To ja szykuje stroje dla tych rozpieszczonych gwiazdeczek.-Byłam wkurzona ale nie mogłam pozwolić na to by to zauważył więc udawałam.
-Super.
-Moge cię odwieść, oczywiście jeżeli chcesz.-Usmiechną się.
-Okej.-Uśmiechnełam się; Jechaliśmy dość krótko.
-Coś sie stało?-Byłam zamyślona.
-Nie nic tylko.... miałeś kiedyś takie wrażenie że ledwo co poznałeś kogoś a chcesz już mu powiedzieć o wszystkim nawet o najskrytszych sekretach o których nikt oprócz paru osób nie wie?
-Tak,często mi sie to zdarza ale raz zdarzyło mi się coś takiego że spotkałem taką zieloną dziewczyne i chciałem powiedzieć że ją kocham-Zaśmiałam się i lekko uderzyłam go w ramie.
-No co?
-Nic.-Znów ucichliśmy.Ciągle myślałam o Tomie ale przy Jamsie czułam się bezpieczna tak jak nigdy dotąd.
-Dojechalismy-James zatrzymał samochód.
-Ile tu ludzi.-Martwiłam się.
-Nie mów że się ich boisz.
-Nie skądże.
-Chodź oprowadze cię.
-Oki-Poszliśmy do jakiegoś stoiska z maskotkami.
-Chcę żebyś poznała moją siostrę Elizabeth.-Uśmiechnełam się
-Cześć jestem Pauline.
-Cześć-Mocno złapała mnie za ręke.-Jejciu jaka ty jesteś podobna do Demi Lovato zupełnie jakbyś była jej siostrą bliźniaczką.-Zmartwiłam się.
-Siostra powinnaś przestać oglądać telewizje.-Zaczełam improwizować
- Właśnie zbyt dużo oglądasz telewizje, naprawde ja kiedyś oglądałam dużo telewizji i raz myślałam że moja mama jest Pauliną Ignasiak.
-Serio?
-Serio.-Zdziwiłam się że to zadziałało.
-Super ale masz problem nie dam się na to nabrać.-Poszliśmy za scenę.
-Wybacz siostra już tak ma.-Uśmiechnełam się sztucznie.
-To u was chyba rodzinne.-Patrzyłam na niego i ciągle widziałam Toma przed soba.
-Ta....-Poszliśmy do garderoby Demi tzn.mojej.Usiadłam na krześle.
-James.-Zwróciłam się do James'a
-Co?-Grzebał coś w ciuchach.
-Myślisz że jak komuś powiesz coś co jest bardzo ważne dla Ciebie tak bardzo że nikomu o tym nie mówisz ale chcesz żeby ta osoba wiedziała to czy.... myślisz że ta osoba nikomu nie powie ?-W myslach błagałam żeby powiedział że tak myśli.
-Tak,ale nie wiadomo jak długo będzie to trwać bo... no nie wiem powiem ci to tak jak myśle więc tak:
Jeżeli mówisz komuś o rzeczy która jest dla ciebie ważna i prosisz ją żeby nikomu nie mówiła to wiadomo że powie że nie powie ale to nie będzie trwać długo ponieważ ta osoba nie wytrzyma tej depresji którą ty znosisz.-Uśmiechną się.-A co?
-Nie nic...poprostu chciałam znać twoje zdanie.
-O to miłe ale wiesz co zaraz koncert i musze zadzwonic do Demi Lovato możesz przez chwile nie gadać?-Przestraszyłam  się.
-Jasne.
-To dobrze-Wybrał numer a komórka zaczeła mi dzwonić James dziwnie na mnie spojrzał.Zobaczyłam było napisanie,, zastępca-garderoba''Poczułam jak robie się blada.Spojrzałam na James'a i zaczełam improwizować.
-To mama musze odebrac najlepiej jak wyjde.-Wybiegłam z garderoby i odebrałąm telefon:
-Tak?-Powiedziałam do słuchawki.
-Witam z tej strony James zastępuje styliste kiedy będziesz zaraz koncert.-Nie wiedziałam co powiedzieć.
-Za jakieś pół godziny jestem w....-Szybko złapałam jakąś ulotke.-...w Matischu.
-...y...aha dobrze to już szykuje ciuchy.-Nie wiedziałem co powiedziec wiec przyczepiłam się.
-Ciuchy?Ciuchami możesz sobie nazywać swoje rzeczy ale moje to są ubrania zrozumiano?-Zamilkł.
-...tttt...tak zrozumiałem,dowidzenia.-Rozłączył się.
-Jeju ależ on wrażliwy.-Poczekałam jeszcze chwile i wróciłam do garderoby.
-I jak tam rozmowa z słynną Demi Lovato?-Zaśmiałam się.
-Nie pytaj boż...
-Y...y przy mnie się nie wymawia takich słów.
-Naprawde jesteś do niej podobna.
-Ta...żebyś wiedział.-Zdziwił się.
-Jak rozmowa z mamą?-Zbladłam
-y...yyy....dobrze ale muszę już wracać.
-Po co?
-Nie mogę Ci powiedzieć.
-Dlaczego?
-Poprostu nie mogę przepraszam.-Wyszłam z garderoby i skierowałam się w stronę domu.Gdy wróciłam zobaczyłam moją mame biegnącą do mnie.
-Pauline zaraz masz koncert.-Mówiła stanowczo.
-Tak wiem-Zdziwiła się.
-Gdybyś wiedziała już dawno byś była  na koncercie.-Złapała mnie za ręke i zawlokła do przyczepy.Musiałam przebierać sie z tyłu  przyczepy.Wkońcu gdy dojechaliśmy ulżyło mi.
-Chcę żebyś poznała pewnego pana i jego syna dzięki nim mamy największy dom w mieście.-Pomyślałą,,Pewnie jacyś nudziarze'' ale odrazu zmieniłam zdanie gdy zobaczyłam James'a z jakimś facetem idącym w naszą stronę.-Pa...tzn. Demi poznaj pana Carola prezydenta miasta i jego syna James'a.-Nie mogłam uwierzyć że James mnie oszukał chciało mi się płakać ale powstrzymałąm łzy.
-Miło was poznać.-Spojrzałam mu w  oczy tak jak wcześniej myślałam że coś zrozumiał ale nie zaprosił mnie jedynie do garderoby by przedstawić mi wszystkich pracowników  i powiedzieć że poznał pewną dziewczyne podobna do mnie tzn. do Pauline.
-No więc to już wszyscy życzę połamania nóg-Zaśmiał się ale jak zobaczył że ja się nie śmieje przestał i pod nosem powiedział ,,Tamta dziewczyna przynajmniej sie śmiałą''wkurzyło mnie to więc odpowiedziałam mu..Zajmij sie  swoimi sprawami a nie moimi okej'' coś tam powiedział i wyszedł.Gdy usłyszałam że Justin mnie wywołuje wyszłam z garderoby i weszłam na scenę:
-Witam wszystkich mieszkańców Berlina tego przeuroczego miasta!-Wybiegłam skacząc.Stanełam na srodku i zaczełam śpiewać :
She was given the world
There's so much that she couldn't see
And she needed someone
to show her who she could be

And she tried to survive
Wearing her heart on her sleeve
But I needed her to believe

You have your dreams I have mine
You had your tears I was fine
Showed me what I couldn't find
When two different worlds collide
La dee da dee da!...-Patrzyłąm na James'a,Toma,Is,Susan,Justina,Monice,Mariusa,mame,tate i na wszystkich ludzi nie mogłam dalej śpiewać musiałam to powiedzieć,powiedzieć prawde obiecałam.:
-Muszę wam cos powiedziec coś ważnego nauczyłam sie tutaj że ludzie często kłamią i dlatego wiedzą którzy z turystów kłamie ,nauczyłam się tutaj także że rodzina,przyjaciele i miłość przechodzą tu ciężką próbe.Nie chce tutaj niczego stracić dlatego muszę coś zrobić-Zdjełam perukę a odruch ludzi był dość duży.-Tak zazwyczaj wyglądam w szkole i wszędzie chcę wam powiedzieć że było tu mi bardzo miło spędzić ten cały czas w waszym mieście ale muszę już wyjechać.Specjalnie dla was napisałam tą piosenke:
We're like a melody with no words
Until you figure it out
We sing
La, la, la, la
I knoe its simple yeeaa
but its worked ring up till now
cuz up till now yeeaa
every days been like
a dream world
but now ur not
just in my head oh no

When weremember different summers
It's like tossing our hearts to see where they lands
Heads is easy
Tails is harder to plan
If we're starting all over again and again and again ohh

You know that I can't help but wonder
What's gonna happen next
I'm a little curious, oh yeah
Every star that I stood under
You were under it too
Did you ever think about us?

I hope you did it, 'cause I can tell you
That's something I'll never forget
I won't forget

If we remember different summers
It's like tossing your heart to see where it lands
Heads is easy
Tails is harder to plan
If we're starting all over again
only friends just the beginning
but I hope that we find it again
so we can go from here ohh

When weremember different summers
It's like tossing our hearts to see where they lands
Heads is easy
Tails is harder to plan
If we're starting all over again and again and again again and again

When weremember different summers..
-Żegnajcie-Zeszłam ze sceny.Gdy przechodziłam obok garderoby Justina spotkałam James'a
-Więc... nie wiem co powiedzieć.-Ja akurat wiedziałam
-Może powiesz takie proste słowo ,,Przepraszam że skłamałem ale nie miałem wyboru ale wiesz co myślę że jakbym powiedział prawde byłoby o  wiele lepiej''-Zamilkł.-Więc teraz wiem dlaczego słowo   przepraszam do najtrudniejsze słowo.-Minełam go.
-Zaczekaj.-Złapał mnie za ramię.
-Czego chcesz?-Byłam wściekła
-Przepraszam cię ale naprawde nie mogłem ci powiedzieć kim jestem myślałem że jak ci nie powiem będziesz traktować mnie inaczej niż inne dziewczyny z miasta.-Zabrałam ręke.
-Gdybyś powiedział mi prawde traktowałabym cię inaczej traktowałabym cię jako kogoś komu mogę zaufać a nie jak kogoś kto ciągle kłamie i oszukuje innych.-Poszłam
Cdn....
P.S.Witam w naszym gronie Ayame mam nadzieje że z nami zostaniesz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz