niedziela, 24 października 2010

rozdział 21-Susan poznaje prawde i rozmawia z matką.

Gdy wkońcu dojechaliśmy i facet który miał mnie wozić mi pomógł zawieść mnie do domu a potem powiedziałam mu że może se iść.Siedziałam i myślałam o tym co teraz będzie bo wkońcu nie wiem czy moi rodzice żyją... .
-Rodzice!Przecież gdzieś w komórce miałam numer do Jeydona ale narazie zadzwonie do mamy.Drnn....drnnnnnnnnnnnnnnn dzwoniłam ale nikt nie odbierał więc poszukałam numeru Jeydona i zadzwoniłam do niego.
-Tak?-Odezwał się głos jakieś kobiety zupełnie niewiedziałam kto to jest.-Jack jeżeli to ty to sie lepiej rozłącz bo zadzonie po gliny .Masz zakaz zbliżania się do mnie rozumiesz.ZAKAZ!-Kobieta się rozłączyła.
-Kto to był?Zupełnie nie wiem przecież... ale....nie to nie możliwe zadzwonie jeszcze raz.drnnn....drnnnnn
-Tak?Kto mówi?-Znów ten sam głos.
-Dzieńdobry mam na imie Susan.-Odpowiedziałam
-I co z tego?-Spytała tak jakos oschle.
-Czy jest może gdzieś tam Jeydon Knight?-Spytałam
-Jeydon?Nie, nie ma go wyjechał do Hiszpanii wróci gdzieś za trzy miesiące zostawić dla niego jakąś wiadomość?-Spytała
-A ma pani może jakiś kontakt do niego?-Spytałam
-Zależy o co chodzi?-Spytała
-O to że Jeydon jest no... ja go tak nie nazywam ale jest moim ojcem i chciałabym dowiedzieć czy z moją rodziną jest wszystko w pożądku.-Powiedziałam
-Zaraz to ty jesteś Susan Ignasiak?-Spytała
-Tak a o co chodzi?-Spytałam troche przestraszona
-Trudno mi to powiedzieć ale twoja mama,siostra i brat... przykro mi naprawde.-Po tych słowach strasznie się rozpłakałam.Nie mogłam dłużej rozmawiać z tą panią więc się pożegnałam i rozłączyła.
-Jak to?To znaczy że oni... że ja....-Tak płakałam że trudno to opisać ledwo wstałam z wózka i położyłam się na łózko  płakałam bez przerwy aż wkońcu zasnełam.
Dwa dni puźniej
-Susan jesteś tam?Susan!-Ktoś dopijał się do drzwi.
-Myślisz że jest w domu?-Zapytał się jakiś głos była to chyba Jade ale dokładnie nie wiem
-Tak napewno tak mówił mój kierowca.-Teraz rozpoznałam był to Justin byłam ciekawe co tu robi z Jade.Chciałam się dowiedziec więc chciałam wstać ale nie udało mi się usiąść na wózek i upadłam a zaraz do domu wpadł Justin,Jade,Sasha,Jasmine i pare jeszcze innych osób.
Kilka godzin puźniej
-Musisz dużo odpoczywać i ćwiczyć chodzenie tylko tyle moge narazie stwierdzić-Powiedział doktor 
-Dobrze panie doktorze będe.-Odpowiedziałam.
-Najlepiej będzie jak ktoś z rodziny zostanie z Tobą-Nagle Justin i Natasha zbladli.
-Coś się stało?-Spytałam
-Nie skądże skąd przyszło Ci to do głowy?-Spytał sie Justin
-Zbladliście troche-Odpowiedziałam
-To spowodu braku powietrza-Odpowiedział
-Aha, może pan mówić dalej.-Powiedziałam do doktora
-Więc tak na czym skończyłem?-Spytał
-Mówił pan o tym że najlepiej jakby ktoś z rodziny ze mną został-Odpowiedziałam
-A właśnie gdzie są twoi rodzice?-Spytał.Nawet nie zdążyłam nic powiedzieć a już Justin się wtrącił.
-Wyjechali do Hiszpanii.-Odpowiedział
-Hm... to może do nich zadzwonisz?-Zaproponował doktor
-Niestety w tej chwili Susan nie może zadzwonić gdyż jej rodzice przedchwilą do mnie dzwonili i powiedzieli że życzą Susan powrotu do zdrowia ale niestety nie mogą wrócić do Ameryki gdyż mają dużo pracy.-Powiedział Justin.
-Aha czyli jednak wiedzą to dobrze muszę już iść mam kolejną wizyte dowidzenia.-Pożegnał się doktor
-Dowidzenia-odpowiedziliśmy a gdy tylko doktor wyszedł zwróciłam sie do Justina
-Oszust!Możesz wszystkich wokół oszukiwać ale mnie nie oszukasz wiem wszystko, WIEM CAŁĄ PRAWDE!-Rozpłakałam się a Justin tylko skrzywił mine tak jak reszta i patrzyli się na mnie jak na idiotkę.
-Poprostu ma wachania natroju po wizycie w szpitalu niedługo jej się poprawi a narazie wyjdzcie wszyscy pogadam z nią-tłumaczył Justin.Wszyscy wyszli a w pokoju zostałam tylko ja i Justin on zaczął.
-Co Ci odbiło?O co Ci chodzi?-Pytał jakby nie wiedział o co chodzi.
-Nie udawaj niewiniątka dobrze wiesz o co chodzi-powiedziałam
-Jakbyś nie zauważyła to nie wiem o co chodzi-Tłumaczył się
-Czemu nie powiedziałeś mi że moi rodzice nie żyją że moja siostra,brat i mama i wszyscy inni pasarzerowie Dlaczego nie powiedziałeś ,dlaczego?Pytam się Ciebie dlaczego?-Byłam cała we łzach a Justin tylko stał jak rzeźba  i nie wiedział co powiedziec więc ja też się nie odzywał aż wkońcu Justin coś próbował powiedzieć.
-Ja....ja...-Jąkał sie
-Co?Ty co?Nie myślałeś,albo zapomniałeś o istnieniu moim bo zajełeś się Natashą?ODPOWIEDZ NIE STÓJ TAK!-nie mogłam wytrzymać
-To nie tak jak myślisz próbowałem Ci powiedzieć ale za każdym razem widziałem twoją twarz przed moimi oczami i coś w głowie mówiło mi że nie powinienem.-Tłumaczył się ale ja go nie chciałam słuchać.
-O nagle Wielki Justin stał się wrażliwy jakaś nowość powinni to opublikować w gazecie.Bo gdyby twoja rodzina zgineła odrazu by opublikowali to w gazecie.-Mówiłam
-Ale jest o twojej mamie i paru jeszcze innych sławnych osobach które wtedy leciały.-Ciągle sie tłumaczył.Po chwili zastanowienia powiedziałam mu :
-Wiesz co Justin wyjdź z tego pokoju i nigdy tu nie racaj wgl. zapomnij o mnie bo już nigdy przenigdy mnie już więcej nie zobaczysz.-Gdy to mówiłam to chyba zauważyłam łze w oczach Justina który chciał coś powiedzieć ale nie mógł więc wyszedł ale za drzwiami słyszałam jakieś szmery i zaraz weszła Jade i powiedziała ze sama nie wie co się ze mną dzieje i dodała że Justin kazał jej powiedzieć że mnie kocha(Susan nie Jade tak na wszelki wypadek)i powiedział że nigdy mnie nie zapomni nawet jeżeli by tego chciał a wychodząc przypomniało jej się że dał jej list a ając go dodała:
-Justin powiedział że mam go otworzyć dopiero wtedy kiedy już postanowie .A i dodał że zrozumiesz w swoim czasie.-I wyszła.
-I tak nie mam zamiaru otwierać tego listu.Zadzwonie do Mamy że chce jechać do Polski.Drnn....drnnnnnnnnn
-Tak słucham kto mówi?-Odezwał się miły,ciepły głos i odrazu przypomniała mi się mama która zawsze nie zależnie od tego czy była wściekła czy wesoła miała taki ciepły głos taki matczyny.-,,Hallo?Jeżeli zaraz ktoś się nie odezwie rozłącze się '' - Nie rozumiałam tego ale powiedziałam:
-Hello?
-Kto mówi?-Ta kobieta
-Susan.-Odpowiedziałam
-,,Jaka Susan?Rozumiesz mnie''?-Pytał się głos w słuchawce
-Halo jest tam kto?Jestem Susan czy pani ma na imie Elizabeth Ignasiak?-Spytałam się a głos w słuchawce ucichł.-Halo?.
-Tak jestem czy ja cie znam?-Spytała sie.
-Chyba jest pani moją rawdziwą matką-Odpowiedziałam i głos w słuchawce znów umilkł.
-Przykro mi ale ja mam tylko jedną córke Natashe.-Odpowiedziała
-A nie miała pani wcześniejszej córki lub puźniejszej?-Pytałam się.
-Tak miałam ale niestety ktoś ją porwał i nigdy wżyciu już jej więcej nie widziałam ,dziwne jest też to że zaraz po porwaniu znikneła moja siostra ,mama myślała że zgineła w jakimś wypadku a nie miała przy sobie dokumentów.-Powiedziała
-Czy pani siostra miała na imie Paulina?-Spytałam
-Nie miała na imie Susan twierdziła że nie nawidzi tego imienia i kazała sie nazywać....-cos chyba jej sie przypomniało bo przerwała
-Halo jest tam pani?-spytałam
-Tak jestem i chyba ty...ty chyba jestes moją córka.-trzęsłą się tak że aż ja to czułam-Jestes moją córka,ale jak to...przecież... gdzie jest twoja mama?-Spytała
-Zgineła niedawno w wypadku nie wiem jak to się stało bo byłam w szpitalu-Odpowiedziałam
-A twój tata kto kolwiek?-Spytała
-Mój ojciec mieszka w Polsce ale nie wiem gdzie a mój aktualny ojciec jest w Hiszpanii też nie wiem gdzie.-Odpowiedziałam
-To smutne-Odpowiedziała
-Tak wiem-Odpowiedziłam
-A gdzie mieszkasz może odwiedze Cie?-Spytała
-Ja mieszkam w Ameryce Północnej to raczej ja powinnam mame odwiedzic moge sie do pani tak zwracać?-SPytałam
-Tak wkońcu jesteś moją córką-Odpowiedziła
-Kiedy?-Spytałam
-Zarezerwuje Ci bilet na jutro na 15:30 okej?-Spytała się
-Dobrze ,już się ciesze że cię zobaczę.-Powiedziąłam
-Ja też córciu nawet nie wiesz jak-Odpowiedziała
CDN................
yyyy.....nie wiem czy dobrze bo jestem wykończaona i wgl.ale ważne że jest co nie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz