sobota, 30 października 2010

rozdział 22-pożegnanie

Następnego dnia...
Wstałam o 9 (jak zwykle poprostu lubie się wyspać) i poszłam zrobić se śniadanie a następnie poszłam się pakować zajeło mi to 2 godziny ale zanim jeszcze się spakowałam znalazłam list od Justina ale go nie otworzyłam nie miałam zamiaru  -Co niby miałby tam napisać?Chyba tylko tyle że przeprasza i że żałuje a do tego dodaje inne głupie żeczy.-Powiedziałam i schowałam list głęboko do torby.O 12 byłam już gotowa więc ułożyłam se plan na pierwszą część dnia:
godz.12:30-hmm....nie wiem
godz.15:30-samolot więc wcześniej musze wyjechać z domu
godz.14:30-wyjazd z domu więc zostały mi 2 godziny co można w tym czasie robic?Przejde się do parku.Położyłam plan na stoliku i poszłam przejść się do parku gdy się w nim znalazłam usiadąłm na ławce i zaczełam wspominać wszystkie chwile spełnione tu.
Wtedy gdy poznałam Toma,gdy Justin mnie przeprosił ,gdy zemdlałam i jeszcze wiele innych żeczy.-Nie chce opuszczać tego miasta ale chce ppoznać mame co ja mam zrobic?-Spytałam sama siebie ale jakiś głos za mną mi odpowiedział:
-Może nie wyjeżdżaj-Gdy sie odwróciłam zobaczyłam Viktora no wiecie tego przez którego uciekłam z domu i znalazłam się pod klubem 21.
-A ty skąd się tu wziełes?-Spytałam i odwróciłam się a on usiadł obok mnie.
-Mieszkam tu nie pamiętasz?-Spytał lekko uśmiechając się.
-Pamiętam i to dobrze.-Odpowiedziałam troche drentwo.
-Posłuchaj nie chciałem Ci zniszczyć życia ani nic z tych żeczy poprostu mój tata i twoja mama spotykali się to nie była moja wina sorki,naprawde sorki.-Tłumaczył się.Pewnie słyszał już o wypadku mojej mamy.
-Posłuchaj nie winie Cie za to że zniszczyłeś mi życie zrobił to Justin ty jak widze jesteś spoko-Chciał się uśmiechnąc ale mu nie pozwoliłam-Moglibyśmy być przyjaciółmi ale pod warunkiem że przestaniesz się tak szczeżyć poprostu nie nawidze jak chłopacy się do mnie uśmiechają z tego powodu że jestem ładna .Wole jak uśmiechają się z tego powodu że jestem fajną dziewczyną,że mnie kochają ,że mnie lubią...-Skończyłam.
-Ja Cie lubie-Powiedział a mi zrobiło się tak miło że aż go przytuliłam ale zaraz obok przechodził Justin.
-Co to?-Zrobił takie oczy O_O
-Justin?-Spytałam troche speszoan.
-zrywasz ze mną po to by być z nim?-Spytał jakby nie chciał usłyszeć odpowiedzi.-No nie gratuluję Ci zabrania mi dziewczyny.-To do Victora.
-Posłuchaj Justin po pierwsze Victor to nie mój chłopak tylko przyjaciel po drugie jesteś idiotą po trzecie nie kocham Cie-Wtej chwili zrobiło mi sie dziwnie ale mówiłam dalej.-A tak wgl. Co ty tu robisz co?Gdzie masz swoją Natashe co?Miała cie dość po tym jak usłyszała co zrobiłeś?Hy?!-Spytałam.
-Przyszedłem tu bo mam koncert i zaraz po tym jade w trase a co z Natashą?Mam ją gdzieś ciągle gada że powinienem być taki a nie taki miałem tego dosyć więc rzuciłem ją.-Powiedział to z lekkim uśmieszkiem
-Posłuchaj jesteś zwykłym świnia nie wiem co w Tobie widziałam a teraz sorki musze już iść mam samolot-I popchnełam go lekko odwracając się do Victora-Sory Victor ale chcem poznać prawde o sobie.Pa.-Odpowiedział mi to samo a ja poszłam do domu.Gdy weszłam zobaczyłam że jest 14:45 więc szybko wziełam walizki i zeszlam na dół do taksówki po 15 minutach byłam na lotnisku szybko pobiegłam do bramki i szybko wsiadłam do samolotu coś mnie naszło i wyjełam list od Justina było w nim napisane coś takiego:
Los Angeles 23 lipca 2009 rok-Odrazu pomyslałam czemu taka data.Po przeczytaniu listu już wiedziałam.
Droga Susan!
Kocham Cie bardzo nie wiem czy o tym wiesz więc jeszcze raz KOCHAM CIE BARDZO!Zapamiętaj(tak na wszelki wypadek).Nie wiem czemu stało się z nami coś tak strasznego jak to że roztaliśmy się może to moja wina tego nie wiem jeżeli moja to przepraszam ale nie pisze tego listu po to by powiedzieć Ci tego tylko po to by pokazać Ci jak byliśmy szczęśliwi.
Więc tak:
 Zaczne od tego jak się poznaliśmy.Pamiętam że nienawidziłaś mnie i chyba dlatego Cie odrazu polubiłem byłaś wtedy dla mnie aniołem tylko ty się liczyłaś nikt inny.Wtedy nastepnego dnia po imprezie gdy Cie znalazłem pod klubem. Chciałem wymówić twoje imie na scenie ale nie mogłem bo bym zniszczył wszystko nad czym pracowałem przez całe życie rozumiesz?No pewnie że nie ,miasz matke polke która jest sławna i wkażdej chwili ty też możesz byc a ja?Ja musiałem pracować na to wszystko od najmłodszych lat nawet nie wiesz jak mi było ciężko ale wróćmy do nas Kochaliśmy się na zabuj a teraz gdy jesteśmy na obozie ty wgl. się do mnie nie odzywasz wiem,wiem zniszczyłem wszystko i przepraszam za to.-To byłby koniec ale cos dopisał.
27 październik 2010rok
Chciałem dac Ci ten list wcześniej ale nie mogłem,poprostu nie mogłem bałem się że gdy go Tobie dam strace Cię na zawsze i widze że tak jest trace Cie zmieniłąś się do niepoznania komentujesz wszystko i wszystkich skoro jesteś na mnie zła że Ci nie powiedziałem o twojej rodzinie to sorki ale nie mogłem przepraszam cie za to i żałuje,naprawde.Jeżeli chodzi Ci o to że nie współczułem Ci to przepraszam nie potrafie pocieszac kogoś kto wszystkich krytukuje.Dopisuje te słowa po to byś wkońcu zrozumiała że się zmieniłaś jestes inna niż przedtem gdy cię poznałem pewnie to moja wina więc przepraszam i znikam z twojego życia na zawsze ale mam nadzieje że mnie nie zapomnisz i będe miał jeszcze jakieś miejsce w twoim sercu.
Całuje Justin,ten który zniszczył Ci życie.
Po przeczytaniu powiedziałam -Żegnaj Justin,żegnaj mój kochany mam nadzieję że się kiedyś spotkamy.-Potem zrobiło mi się smutno więc odłożyłam list i poszłam spac.
To już ostatni rozdział o Susan będą nowi bohaterzy i wgl. o Susan i Justinie i ich dalszych dziejach jeszcze usłyszycie a właściwie przeczytacie więc sie nie martwcie.
Pozdrawiam Paula. ;)

1 komentarz: