sobota, 6 listopada 2010

rozdział 24

-Posłuchajcie musze wam coś powiedzieć .-Spojrzeli sie na mnie jak na wariatke.-Musze wylecieć z Polski.-Zaśmiali się.
-Ta jasne ty i wyjazd yhy-Powiedział Marius.
-Ja nie żartuje naprawde musze.Okej nie powiedziałam wam prawdy nie jestem zwykła dziewczyną serio !-Znów spojrzeli się na mnie jak na wariatkę.-Jestem daleką kuzynką Susan Ignasiak.-Chyba mi uwierzyli bo zmienili mine a Isa powiedziała:
-Tej co chodziła z Justinem przeciez to nie możliwe ona właśnie przyleciała do Polski do...-Chyba se coś przypomniała bo przerwała ale zaraz dodała-...ty jesteś jej kuzynka jej rodziną ale...jak .... czemu nam nie powiedziałaś?-Wszystkie oczy skierowały się na mnie.
-Nie mogłam gdybym wam powiedziała prawde bym musiała wylecieć juz dawno z Polski.Przepraszam chciałam wam powiedzieć wam i to wiele razy ale naprawde nie mogłam-Zaraz Monica się odezwała.
-A dlaczego tak szybko szłaś do domu?-Spytała
-No...-Nie wiedziałam co powiedzieć jak im to wytłumaczyć no jak?
-No mów czemu?Podobno miałaś jakieś  spotkania o co chodzi?-wszyscy wstali i podeszli do mnie tak blisko że troche sie zląkłam.
-Może troche się odsuniecie czuje się krępująco.-Odsuneli sie a ja kontynuowałam-Czasami nie mogłam z wami być tak długo ponieważ przyjeżdżała moja kuzynka ta Susan i Justin  gdy tylko mogli i dlatego nie mogłam byc z wami tak długo  teraz rozumiecie?-Chwile się zastanowili i powiedzieli mi że moglam im powiedziec wszystko i że nikomu by nic nie powiedzieli i ze nie chcą się ze mną juz więcej przyjaźnić i że nie polecą ze mną do Niemiec nawet jeżeli bym tego chciała bardzo nigdy nie zmienią swego zdania chyba że powiem że bardzo żałuje za wszystko ale ja nie mogłam tego powiedziec poprostu nie mogłam więc odeszli i mnie zostawili samą ,osamotniona ze światem który tez chyba się odemnie odwrócił .Nie wiedziałam co mam zrobic czy poleciec sama do tych Niemiec przeciez Susan nie chce tam lecieć bo będzie tam Justin ale ja musze moja własna matka na mnie czeka nie moge jej zostawic samej nie teraz musze coś wymyślić.
Następnego dnia.
-Chyba wszystko już mam a ty?-Spytałam się Susan leżącej jeszcze w łózku.
-Przeciez wiesz że ja nigdzie nie lece zostaje w Polsce.-Przełączyła kanał
-Posłuchaj nie chce cie tu zostawiać samej jestes moją kuzynką i jedyną osoba która sie jeszcze do mnie odzywa proszę Cie.-Spojrzała się na mnie tak miło że juz myślałam że się zgodziła ale niestety ona odpowiedziała mi:
-Przykro mi Pauline ale nie.Nie chce już więcej widzieć Justina na oczy już nigdy więcej!.-Wgapiła sie w telewizor.Próbowałam ja namówić ale chyba mnie nie słuchała więc przestałam.Wkońcu do drzwi ktoś zadzwonił wiec poszłam sprawdzić kto nie uwierzycie kto to byl!A właściwie kto to byli(czy jakoś tam nie ważne)!Więc byli to:Marius,Monica,Isabella i Tom zdziwiłam się że przyszedł Tom ale pewnie zaraz sie dowiem.
-Cześć!-Krzykneła Isabella i sie do mnie przytuliła a za nią zaraz reszta chyba mi wybaczyli ale chciałam  dowiedziec się co robi tu Tom więc wpuściłam ich i spytałam czy chcą coś do picia i jedzenia wszyscy chcieli cole i ciastka byłam tylko ciekawa skąd wiedzieli że ją mam! Hm... to dziwne.
-Więc...-Zaczełam
-Co?-Spojrzeli się na mnie
-Nie jesteście na mnie juz źli?-Miałam choć troche nadziei
-Nie,nie jesteśmy wprost nie potrafimy byc ta Ciebie źli nie wiemy jak ty to robisz ale nikt nigdy długo na Ciebie nie jest zły.-Powiedział Tom.
-To super ale czemu tu jestes?-Spytałam troche podejżliwie ale nie doczekałam sie odpowiedzi bo zaraz weszła Susan i zaczeła ze wszystkimi gadac.
-Naprawde poprawiłeś się w nauce?-To pytanie poleciało w strone Toma
- Ta wcześniej bylem zupełnym głąbem ale postanowiłem że sie poprawie i jak narazie idzie dobrze a ty jak sobie radzisz w nauce?-Susan,Isabell,Monica,Marius a zwłaszcza Tom gadali tak chyba z kilka godzin więc postanowiłam że pójde do pokoju posiedziec troche w samotności ale nie udało mi się bo zaraz wszyscy przyszli za mną.
-Czemu se poszłaś?-Spytał Marius
-Bo zabardzo byliście zajęci sobą-Wszyscy się zdiwili
-Jak to?-Spytał Tom
-Poprostu tak bardzo zauroczyliście się Susan że mnie zostawiliście na boku.Troche źle sie poczułam-Spojrzeli na siebie a zaraz Isa powiedziała
-Już więcej nie będziemy cię odrzucać obiecujemy!-Wszyscy się przytuliliśmy a po tym jak skończyliśmy spytałam się ich czy polecą ze mną oczywiscie się zgodzili a zaraz dodałam czy zostaną dziś na noc żeby nikt się nie spuźnił tez sie zgodzili nawet Tom.
Następnego dnia.
-Pauline obudź sie,Pauline-Próbowała mnie obudzić Susan aż wkońcu jej się udało.
-CO?-Krzyknełam
-Cicho bo obudzisz reszte-Spojrzałam się nanią dziwacznie.
-O co ci chodzi?-Ciągle miałam zaspaną minę.
-Musze ci coś powiedzieć-Usiadła koło mnie.
-Co?-Byłam troche zaskoczona bo nigdy mi się nie zwierzała.
- Strasznie podoba mi sie Tom myślisz że powinnam mu to powiedzieć?-Zrobiło mi się dziwnie coś poprostu kuło mnie w sercu.Nie wiedziałam co powiedzieć Tom podobał mi się od drugiej klasy gimnazjum i Isabell też co miałam niby jej powiedziec,,Tak,powinnam tylko że złamiesz serce mnie i Is tylko nie mów jej tego bo ona nie wie o tym że podkochuje się w Tomie''Odrazu by pomyslała że jestem jakąś wariatką .-Pauline jestes tam?Halo.
-Ta jestem słuchaj nie powinnas mu tego mówic a przynajmiej na razie.-Wyglądała jakby chciało jej sie płakać ale sie nie popłakała tylko spytała:
-Dlaczego?-Spytała zdiwniona
-Bo pomyśli że jesteś szybka i że chcesz się z nim tylko przespać.-Patrzyła na mnie jak na wariatke.
-Przeciez wiesz że taka nie jestem.-Nie znam Susan dobrze ale wiem że nigdy sie nie prześpi z chłopakiem dopóki go dobrze nie pozna taka juz była i tyle.
-Wiem ale on tak pomyśli.-Chyba domyśliła się o co mi chodzi bo  powiedziała:
-Kochasz go.-Zdębiałam-Nie mam Ci tego za złe ale mogłas mi powiedziec a nie wymyślać jakies historyjki.-Ciągle nie mogłam dojść do siebie ale zaczełam coś mówić aż wkońcu wypowiedziałam całe słowo:
-Tak masz racje Kocham go ale....Isa też go kocha i nie chce jej tego mówić bo znienawidziłaby mnie-Tom chyba usłyszał nasza rozmowe bo się lekko przebudził jest taki slodki gdy jest niewyspany ah... . Dobra a teraz wracając do  tego wszystkiego musiałam obudzić wszystkich bo za cztery godziny mieliśmy samolot.
-WSTAWAĆ!-krzyknełam a wszyscy wstali tacy przestaszeni tylko Susan i Tom patrzyli na mnie jak na idiotów.-No co?
-Coś ci się stało?-Spytała Susan
-Za cztery godziny mamy samolot musicie sie przygotować.-Wszyscy byli zdiwieni.
-Przecież lecimy prywatnym.-Powiedziała Is.\
--Ta ale mamy określoną godzine jeżeli się spuźnimy to będziemy musieli czekać kolejne kilka godzin aż moja mama zamówi nowy wiem troche to skomplikowane dla was ale i dla mnie też sama nie wiem o co chodzi ale nie chce widziec wściekłej miny mojej mamy gdy przyjedziemy przecież to mają byc nasze wakacje co nie?-Wszyscy byli wpatrzni we mnie ale po  chwili Marius się odezwał i powiedział:
-Dobra wstajemy przecież lecimy na wakacje co nie?Nigdy nie byłem w Niemczech ciekawe jak tam jest.-Wszyscy wzieli poduszki w ręce i żucili się na Mariusza który uciekał po całym domu tylko jedynie Monia została.
-Będzie mi brakowac tego miejsca-Zwróciłam sie do Moni
-Mi też ale wkońcu wszyscy razem spedzimy wakacje co nie?
-Ta,masz racje to będą moje najlepsze wakacje-Zaśmiałyśmy się i poszłyśmy do reszty.Po dwóch godzinach byliśmy gotowi więc wyszliśmy przed dom czekała juz na nas czarna limuzyna która zawiozła nas na lotnisko gdzie był super nowoczesny samolot do którego wsiedliśmy.Marius i Monica siedzieli razem obok nich siedziała Susan i Isabell przed nimi ja i Tom.
-Boje się.-Zwróciłam się do Toma.
-Spokojnie samolot sie nie rozbije.-Lekko się uśmiechną.
-Nie, o to się nie boje tylko o to czy mój nowy ojciec mnie zaakceptuje.-Chciało mi się płakać
-Spokojnie napewno to zrobi kto niby miałby cie nie zaakceptowac?-To pytanie troche mnie dobiło
- Mój ojciec mnie nie zaakceptował-Łza popłyneła mi po policzku.
-Oł nie wiedziałem-Udawał że mi współczuje
-Zostawił mnie i matke na ulicy bo wolał jakąś lafirynde-Teraz to chciałam całkowicie się ozpłakać ale Tom złapał mnie za ręcke i przytulił wypowiadając te słowa:
-Ja nigdy cie nie zostawie''
CDN...
I jak wam się podoba?Musze kończyc nie cierpliwią się

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz