niedziela, 19 września 2010

rozdział 15

Nastepnego dnia w szkole...
-Czesc,czesc ...tak....hejka...Jezu co wszystkich tak dzisiaj uwzieło nawet ci co mnie nie znaja mowia mi ,,czesc'' to jest bardzo dziwne.
-Nie dziw sie chodzisz z Justinem
-Hello!Juz z nim nie chodze
-A no tak zapomniałam stwierdziłas ze gapi sie na mnie i wymysla jakies historyjki.\
-Nie stwierdziłam tak tylko ze slini sie na kazda ktora spotka poprostu miałam dosyc tego wiec z nim zerwałam.
-Rób jak chcesz ale jak poznasz innego chlopaka to ci nie pomoge
-Jasne mow co chcesz ale ja i tak wiem swoje.Poprostu dobrze cie znam.
-No jasne przeciez jestesmy pzyjaciołkami no nie?
-No jasne!Przyjaciolki na zawsze?
-Przyjaciolki na zawsze!-krzyknełysmy a wszyscy sie na nas spojrzeli az sie zawstydziłam i zaczelam smiac.Jade złapała mnie za reke i zaciagneła w strone łazienki.
-Co ci odbiło?
-Nic..poprostu...
-No powiedz co sie stało...
-Znasz tego chłopaka podobnego do Justina...tego no jak on ma na imie...
-Toma?
-Tak,strasznie mi sie spodobał myslisz ze mam u niego szanse?
-No...no jasne,pewnie,oczywiscie
-Cos skrywasz przedemna prawda?
-Nie!Skadze jestes moja pzryjaciólka niggdy bym cie nie okłamała wiesz ze jestem szczera az do bólu nikogo w zyciu nie okłamałam zwłaszcza ciebie uwiez mi.
-Włascie masz racje dobrze ze mam taka przyjaciólke.-Zadzwonił dzwonek wiec poszłysmy na lekcje.Lekcje mijały jedna za druga wkoncu nadszedła ta chwila na ktora czeka kazdy ktory chodzi do szkoły PRZERWA!Wyszłam szybciej niz Jade ona to zawsze sie grzebie gdyz musi wypytac o prace domowa i takie tam zawsze jako ostatnia wychodzi ze szkoły.
-Czesc.-Powiedział jakis glos zza moich plecow wiec sie odwrociłam i zobaczyłam Toma.
-Czesc Tom. -usmiechnełam sie
-Mielismy pogadac w szkole ale nie moglem cie nigdzie znalesc jestes jakims duchem czy co?-Ta,chyba raczej kłamca pomyslałam.
-Nie skadze poprostu byłam dzisiaj bardzo zajeta
-Aha szkoda no ale teraz mamy troche wolnego czasu co nie?
-No nie zabardzo jestem umówiona z przyjaciółka idziemy na zakupy.
-Aha szkoda to moze jutro?
-Okej
-To przyjade po ciebie o drugiej
-Okej bede gotowa.-Pocałował mnie w usta i pozegnał sie nagle zobaczylam Jade stojaca przy wejsciu do szkoły modliłam sie zeby dopiero co przyszła.
-Idziemy?
-Co?Ty sie mnie pytasz czy idziemy?Posłuchaj nigdzie z toba nie ide kłamczucho twierdziłas ze jestes moja przyjaciółka i ze nigdy bys mnie nie okłamała ale teraz widze ze nie moge ci wierzyc przykro mi ale nie chce miec kłamczuchy za przyjaciółke sorki Sus teraz widze ze Justin miał racje .
-Jaka racje o co ci chodzi?Jade zaczekaj nie rob mi tego jestes moja przyjaciólka.
--Sorki Sus juz nie jestem.-Odeszła jakby niby nic była moja przyjaciółka mogłam jej chociaz powiedziec no ale co?Przeciez nie znam Toma to on do mnie zagadał jedyne co o nim wiedziałam to... to ze umie śpiewac tylko tyle co ja narobiła .Odeszłam zdala o szkoły i przez cała droge do domu plakałam .Gdy weszłam do domu zobaczyłam mame obsciskujacom sie z tym czyms(tak nazywałam Jeydona) dopiero gdy mnie zobaczyli przestali.
-Czesc Sus kotku jak tam w szkole?-spytała mama
-Dobrze.
-Napewno?-spytał ten ktos
-A co zmieniłes zawód?Teraz zamiast aktorstwa bedzie śledztwo super mi to pasuje ale pamietaj nigdy nie bedziesz moim ojcem .
-Susan przepros ojca niczym ci nie zawinił.
-Zawinił zastapił mi ojca
-Idz do pokoju i zastanów sie nad swoim zachowaniem.
-Nie rozkazuj mi.
-Susan!Do pokoju dopoki nie przeprosisz Jeydona nie bedziesz z niego wychodzic
-Dobrze bo nigdy go nie przeprosze.-Trzasnełam drzwiami i poszłam do pokoju.
CDN........

1 komentarz:

  1. Fajny .; )
    Ale co to znaczy : skadze. ?
    hehhh.;)

    Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń