Eva Zaśmiała się.
- Oj Davidzie. Jesteś niemiły. Może nas wpuścisz? - David zrobił jak chciała. Dziewczyny poszły do biblioteki, tam gdzie właśnie David bił się z Matim. Zamknął drzwi i poszedł za nimi.
- Jaki bałagan. Jakaś wojna światowa tu była, czy jak? - Spytała przenosząc wzrok z bałaganu na Matiego. Stał osłupiały.
- Eva?
- Co wy z tym macie. Własnej przyjaciółki nie poznajecie?
- To na prawdę ty.
- Och dosyć tych scenek. Powiedz po co przyszłaś. - Powiedział David opierając się o ścianę.
- David gdzie twoje maniery. Och. Przepraszam. Sama się zapomniałam. Poznajcie Alex. Alex to Mati i David. - Wskazała na obojga braci.
- No fajnie. A teraz gadaj.
- Przyszłam was odwiedzić. Nie widziałam was od jakiś dwóch lat.
- I chcielibyśmy żeby tak zostało.
- Davidzie jesteś nie miły. - Powiedziała Alex.
- Na prawdę? Myślałem, że jestem wredny. - Pokazał ironiczny uśmiech.
- Nie Davidzie. Jesteś tylko nie miły. - Uśmiech Davida na chwilę zniknął, ale potem znów się pojawił.
- A teraz? - Podbiegł do niej. Odchylił głowę dziewczyny i wyłonił kły.Dziewczyna nie pokazywała żadnych uczuć.
- Zostaw ją. Jeżeli ją skrzywdzisz będziesz miał do czynienia z Klausem. - Matt się poruszył.
- Z pierwotnym? - Eva odwróciła się i uśmiechnęła.
- Słyszeliście. To dobrze. Klaus już niedługo was odwiedzi. Ma jakąś sprawę do załatwienia z wami. Nie wiem o co chodzi i nie chcę wiedzieć. - Spojrzała na Davida. - Puścisz ją wreszcie? To koleżanka Susan. - David puścił dziewczynę.
- Jesteś znajomą Susan? - Spytał dziewczynę.
- Tak. Mu...
- Nie tłumacz jemu nic i tak nie zrozumie. Przepraszam Was, ale musimy odwiedzić dwie osoby z rodziny Ignasiak.
- Niby kogo takiego?
- Susan i Pauline.
- Nie masz po co się fatygować.
- Dlaczego?
- Paulina nie żyje.
- Na prawdę? - Spojrzała na Matiego. Kiwnął głową na znak, że tak. Spuściła głowę a potem niespodziewanie złapała Davida za kark i przywarła go do ściany.
-Myślisz, że jestem głupia?! Wiem, że nosiła w sobie krew wampira. - Puściła go. - Alex, wychodzimy. - Eva wzięła torebkę, którą wcześniej położyła na stoliku i wyszła. Alex ruszyła za nią zamykając drzwi.
Paulina wróciła do podziemia tuż nad ranem. Wcześniej poszła na śniadanie do lasu. Gdy wchodziła do krypty poczuła czyjść zapach, lecz nie wiedziała kto to.
- Kto tu jest?!
- Ładnie witasz gości.
- Przeprasza. My się znamy? - Eva zaśmiała się.
- Paulina to ja Eva.
- Nie znam żadnej Evy...
- Jakieś dwa lata temu pomogłam Ci znaleźć Alice Cullen, pamiętasz?
- Alice...Alice... to ta mała co miała mieć większą moc ode mnie?
- Tak.
- Co z nią się stało?
- Nie ważne. Przyszłyśmy Ci przekazać pewną wiadomość. Klaus chce się z Tobą zobaczyć.
- Jaki Klaus.
- Dowiesz się w swoim czasie a teraz się odwróć.
- Po co? - Blondynka, która wcześniej stała bez ruchu i nic nie mówiła teraz przemówiła:
- Odwróć się albo ten kołek utkwi Ci zaraz w sercu. - Paulina się odwróciła.
- Nie rozumiem po co to wszystko. - Cisza. Paulina się odwróciła, ale nikogo nie było.
Następnego dnia Isabel otwierała drzwi od mieszkania. Było strasznie ciemno. Gdy zapaliła światło została powitana okrzykiem :
- Sto lat! - Is cała zaskoczona nie wiedziała co powiedzieć. Tyle ludzi w jej rodziców mieszkaniu! Jak oni się tu zmieścili?! Pierwsza podeszła Monia.
- Wszystkiego najlepszego menelko! - Podała jej prezent.
- Co to za ludzie? Większości nie znam.
- Nie szkodzi. Ja także większości nie znam.
- Zaprosiłaś jakiś ludzi nie wiadomo skąd?!
- Gdzie tam. To znajomi znajomych naszych znajomych.
- Y... aha.
- Chodź. Jesteś solenizantką powinnaś być w centrum uwagi. - Monica pociągnęła Isabel za rękę do kuchni. Isabel zaczęli składać życzenia a Monica gdzieś poszła. Nagle Is zobaczyła Susan stojącą w rogu. Postanowiła do niej podejść.
- Cześć. - Powiedziała z nadzieją, że dziewczyna odwrócona do niej plecami jej nie usłyszy. Susan odwróciła się.
- Cześć.
- Co tam?
- Myślałam, że ze sobą nie gadamy.
- Zapomnij, że w ogóle się odezwałam. - Is się odwróciła. Susan zrobiło się jej żal.
- Zaczekaj. - Złapała ją za bark. Is się odwróciła.
- Co?
- Chce...muszę... muszę Ci coś powiedzieć.
- Spoko. Już wiem.
- Ale skąd?
- Widziałam.
- To straszne.
- Ale o czym ty mówisz?
- A ty?
- O tym, że ty i Justin spotykacie się ze sobą.
- Co? Nie. Skąd Ci to przyszło do głowy?
- Widziałam Was na lotnisku.
- A to. To był Luke. To dubler Justina.
- Ccco?
- Dubler. Osoba, która....
- Wiem kto to dubler. Tylko, że ja was widziałam. Dzwoniłam do Justina wtedy i to ona odebrał.
- Ech... dziewczyno. Nie zauważyłaś, że ma sztuczne tatuaże? Albo trochę inny akcent? Justin dał mu jego komórkę bo chciał trochę odpocząć. Myślałam, że wiesz.
- Więc on mnie nie zdradza?
- Nie. -.Is wypuściła powietrze i osunęła się na krzesło, które podała jej Susan.
- Więc co chciałaś mi powiedzieć?
- Ale nikomu nie powiesz dobrze?
- Jasne.
- Paulina żyje. Wczoraj były u mnie takie dwie dziewczyny. Alex i... i... Eva. Powiedziały, że Paulina żyje tylko, ze jest wampirem. Powiedziałam, że im nie wierzę bo wampiry nie istnieją a jedna z nich pokazała swoje kły i wypiła krew tej drugiej. Oczywiście tamtej nic się nie stało. Poza tym jakiś Klaus chce się ze mną zobaczyć. Powiedziały,że dowiem się kiedy to nastąpi. - Is zbladła, ale zaśmiała się jak najgłośniej potrafiła.
- Przestań. Wampiry nie istnieją. Sprawdzasz mnie, tak? To jest ukryta kamera? To jest jakiś haczyk co nie? - Susan pokręciła głową.
- Mówię prawdę!
- Powinnaś pójść do domu. Za dużo wypiłaś.
- Nie oszalałam.
- Posłuchaj. Też tęsknię za Pauliną i pewnie też dałabym się nabrać na takie bzdury gdyby mi coś takiego powiedzieli. Susan. Paulina nie żyje. Musisz się z tym pogodzić.
- Ale...
- To kłamstwo. Grały na twoich uczuciach.- Susan zaczęła płakać.
- Zawieziesz mnie do domu? Proszę.
- Jasne.
Isabel wzięła kluczyki ze stolika i wymknęła się z Susan niepostrzeżenie. Wyszły z bloku i skierowały się na parking. Isabel szła z przodu a za nią Susan.
- Gdzie zaparkowałaś samochód? - Spytała Is odwracając się, ale nie zobaczyła Susan. Potem znowu odwróciła się i dostała czymś ciężkim, chyba deską.
- Przepraszam. Chce odzyskać siostrę.
- I co? - Spytała podenerwowana matka Is.
- Nie odbiera. Po co robiłam tą głupią imprezę?!
- To nie twoja wina. Sami się zgodziliśmy. Mogliśmy się domyślić, że to jej się nie spodoba.
- Przestańmy się obwiniać. Lepiej pomyślmy gdzie może teraz być. - Wszyscy myśleli gdzie Is najczęściej lubiła chodzić.
- Park?
- Możemy sprawdzić. - Wszyscy wyszli z mieszkania Is a potem z bloku. Wpadli na Jamesa.
- Gdzie wy wszyscy idziecie?
- Is zniknęła.
- Jak to?
- Normalnie!
- Spokojnie. Może po prostu pojechała do Natashy.
- Natashy?
- No siostry Pauliny.
- Paulina miała siostrę Natashe? -Spytała matka Is.
- Tak.- Nagle coś zaświeciło w mózgu Moniki. Może... może pojechała do Pauliny? Monika drgnęła. Wszyscy pomyśleli, że trzęsie się z zimna.
- Ja pojadę do domu Ignasiaków. Reszta niech pójdzie w miejsca w których mogłaby być i do znajomych Is. Monica szybko pobiegła do samochodu. Wsiadła do niego i pojechała do Pauliny.
Gdy znalazła się na miejscu nawet nie zważała na to co mogłoby się stać. Dopiero gdy weszła do starej piwnicy ogarnął ją strach.
- Paula jesteś tu?
- Tak a co?
- Czy Is jest z Tobą?
- Nie.
- Jak to nie?! - Monica się przeraziła.
- No nie ma jej tu. Od wczoraj się tu nie pojawiła.
- Była tu wcześniej?
- Tak. Ona jako jedyna o mnie nie zapomniała. Jako jedyna się mnie nie wyrzekła.
- Przepraszam, ale nie czas na to. Is zniknęła nigdzie jej nie ma. Wiesz gdzie może być?
- Is tak po prostu by nie zniknęła. Musiało się coś stać.
- Co?!
- Nie patrz tak na mnie.
- Musimy ją znaleźć!
- Daj telefon.
- Po co?
- Daj i nie zadawaj pytań.- Monica wyjęła swój telefon i podała go Pauli.Paulina wystukała na klawiaturze numer Mateusza i zadzwoniła.
- Monica?
- Musisz nam pomóc.
- Paulina? Dlaczego dzwonisz od Moniki?
- Isabel zniknęła.
- Jak?
- Nie wiem! Pomóż!
- Zaraz u Ciebie będę. - Matt rozłączy się. Po 15 minutach przyjechał do dziewczyn.
- Matt!- Krzyknęła Monica. Podbiegła do niego i go przytuliła. Paulinę coś ukłuło w sercu. To była zazdrość. Zazdrość? Przecież nigdy jej nie czułaś! A może czułaś, ale nie aż tak? Paulina podeszła do nich.
- Co robimy?
- Musimy się rozdzielić. Monica pojedzie ze mną a Paulina pojedzie do Davida i z nim poszuka Is we wszystkich hotelach.
- Ja... okej. - Powiedziała Paulina.
- Nie. Ja wolałabym jechać sprawdzić sama hotele jeżeli Ci to nie przeszkadza Matt. Paulina niech jedzie z Tobą.
- Jeżeli chce.
- Mi to obojętnie.
- To uzgodnione. Ja jadę sama sprawdzić hotele a wy jedziecie sprawdzić stare, opuszczone domy.
- Ok.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz