niedziela, 22 kwietnia 2012

rozdział 56

Paulina postanowiła zostać u Davida i Mateusza. Susan wraz z Isabel i Monicą wróciły do domów. Susan obiecała, że nikomu nie powie co tak na prawdę się stało i dlaczego zniknęła.
Paulina właśnie schodziła po schodach do kuchni gdy w połowie zetknęła się z Davidem. Uśmiechnął się.
- Witaj ślicznotko. - Paulina minęła go bez słowa. David patrzył jak znika za drzwiami prowadzącymi do kuchni. Zrobiło mu się żal. Poszedł na górę gdzie spotkał Mateusza opierającego się o futrynę od drzwi pokoju Davida.
- Dostałeś to czego chciałeś, czego jeszcze chcesz?
- Chcę żebyś wyświadczył dla mnie przysługę.
- Skąd pomysł, że się zgodzę.
- Bo chodzi o Paulinę. - David spojrzał na brata. Nic nie powiedział. - Paulina nie chce pić krwi. Mówi, że jeżeli jej skosztuje to oszaleje. Chcę byś jej pomógł.
- Jesteś tego pewien braciszku? Pamiętasz co się stało kiedy stałem się wampirem?
- Ale to ty szybciej się opanowałeś niż ja. Ja... ja nadal muszę się uczyć.
- No nie wiem. - David uśmiechnął się ironicznie. - Pozwolisz bym spędzał całe dnie z twoją dziewczyną? Chory jesteś ,czy co?
- Myślałem, że się ucieszysz. - David minął brata i wszedł do pokoju. Mateusz stanął na równe nogi i ruszył na dół.
Wysłał mu telepatyczną myśl:
Dzięki bracie.
 Robię to tylko dla Pauliny.
 Wiem.

Isabel zaraz po śniadaniu postanowiła zadzwonić do Justina, ale nie odbierał. Po kilku próbach, które kończyły się porażką przebrała się i wyszła do Moniki. Monica na szczęście była w domu i zgodziła się pójść z Izą do Pauliny.
 Monica zapukała do drzwi Salvatorów. Otworzył im David. Jak zwykle uśmiechnął się ironicznie.
-  Witam drogie przyjaciółeczki Pauliny. W czym mógłbym pomóc? - Isabel miała wrażenie jakby od wczoraj się zmienił. Wczoraj był miły, opiekował się nimi i pomagał Susan z tym wszystkim a dziś wydawało się Is, że kpił z nich.
- Przyszłyśmy do Pauliny.
- Niestety przykro mi, ale Paulina jest teraz zajęta. Czy mogłybyście przyjść później? Tak? Dziękuję.- Odpowiedział sam sobie.
- Nigdzie się nie ruszymy dopóki z nią nie porozmawiamy! - Monica zaczynała tracić cierpliwość.
- Nie ma takiej...
- Boże! - Krzyknęła Isabel zanim David skończył zdanie. Za drzwiami zobaczyła leżące na kanapie zwierze, chyba niedźwiedzia, na ziemi leżała Paulina cała w krwi a nad nią stał Mateusz. David przewrócił oczami.
- Dziękujemy za przybycie a teraz żegnam.
- Co wy jej robicie! - Krzyknęła Monica.
- Musi się nauczyć pić krew bo inaczej umrze! - Monica próbowała się przepchnąć do Pauliny, ale David jej nie chciał wpuścić. W końcu Monica dała za wygraną.
- Jeszcze tu wrócę. - Powiedziała do Davida i poszła do samochodu. Isabel ruszyła za nią. Razem wsiadły do auta i ruszyły spod domu Davida i Mateusza.
David zamknął drzwi.
- Dlaczego im to wszystko pokazałeś? Zwariowałeś?!
- Do dla ich dobra.
- One Ci tego nie wybaczą.
- Chcę żeby Paulina nauczyła się panowania nad sobą a one jej w tym nie pomogą. Dobrze wiesz, że byłoby jeszcze gorzej. - Mateusz spojrzał na brata jakby dopiero co go poznał. Jednak coś zostało z człowieka w nim. Pomyślał. Kiwnął głową i ruszyli dalej do pracy.

Monica i Isabel pojechały do domu Is.
- Dzień dobry pani Holt. - Powiedziała Monica do matki Is.
- Witaj drogie dziecko. - Pani Holt uśmiechnęła się do przyjaciółki jej córki. Monica i Is wszedły  do pokoju Is. Monika usiadła na łóżku a jej wzrok powędrował na biurko. Zobaczyła na nim jakieś rysunki. Podeszła do biurka wzięła jeden do ręki, ale zaraz wypuściła. Is spojrzała na nią.
- Coś się stało?
- To ten facet co nas porwał.
- Ciszej! - Skarciła przyjaciółkę Is.
- Przepraszam. - Wyszeptała.
- Tak to on. Narysowałam go zanim jeszcze to wszystko się stało. Śnił mi się prawie codziennie.
- Śnił?
- Tak. Czasami mam takie sny w których występujesz ty, ja, Paulina, David, Mateusz, Mariusz, Justin, Susan i wiele więcej osób. Na początku myślałam, że to zwykłe koszmary, ale potem... potem dałam sobie sprawę, że to proroctwo. Wszystko co mi się śniło, zdarzyło się na prawdę.
- Super.
- Nie za bardzo.- Isabel wzięła rysunek od przyjaciółki i położyła go na biurko. - Czasami mam tak okropne sny, że nie chcę by się spełniły.
- Na przykład?
- Śmierć Pauliny. Raz mi się śniło, że ktoś mnie pochował w trumnie i nie mogłam się wydostać, czułam jak się duszę a gdy się już przebudziłam ledwo łapałam oddech. - Monica przytuliła przyjaciółkę.
- Będzie dobrze. Nie pozwolimy Cię skrzywdzić.

Kilka miesięcy później, koniec roku szkolnego, początek wakacji.
- To cudowne uczucie. W końcu koniec nauki. - Powiedziała Monica.
- Yhym. - Mruknęła Is.
- Coś się stało?
- Nie wyspałam się.
- Znów te sny?
- Tak.
- Co tym razem?
- Nie wiem. Widziałam tylko część.
- Ale co dokładnie?
- No... no ten...Paulina i... David... oni...
- No wyduś to z siebie.
- No oni...no wiesz...
- Niby co?
-No całowali się!
- To był tylko sen.
- Ale chodzi o to, że David wydawał się jakiś inny... gorszy niż jest teraz. I nagle ktoś wyłonił się zza rogu, ale nie widziałam kto.
- To tylko sen, jasne?
- Tak, jasne.
- Okej. Chodź.
- Dziewczyny, czekajcie! - Krzyknęła Paulina za nimi. Dziewczyny zbladły.
- Co ty tu robisz? - Spytały gdy do nich podeszła.
- No przyszłam na wasze zakończenie. Paulina by tego chciała. - Dziewczyny zrozumiały. Paulina udawała swoją siostrę Natashę. Udały smutek.
- Jasne.
- A co jak Natasha się zjawi? - Is szepnęła do ucha Pauliny.
- Spokojnie mam wszystko pod kontrolą. Dobra muszę znikać. - Paulina weszła do szatni dziewcząt. Po chwili obok dziewczyn, na miejscu Pauliny stanęła prawdziwa Natasha. Przywitały się i weszły do środka. Paulina to wszystko obserwowała z trochę uchylonych drzwi. Zazdrościła dziewczynom, że kończą szkołę, że mogą dorosnąć.
- Nie zadręczaj się tym wszystkim. Pogarszasz sprawę. - Usłyszała za swoimi plecami. Odwróciła się i zobaczyła Davida.
- Trudno jest tak po prostu o wszystkim zapomnieć. Jak ty sobie dąłeś radę? - Przez chwilę patrzył na Paulinę a potem powiedział:
- Nigdy nie zapomniałem, zawsze to w sobie tłumiłem. Ciągle pamiętam co się stało i nigdy nie zapomnę. - Paulina uśmiechnęła się.
- Never say never.
- Co?
- Is zawsze tak mówiła. - David podszedł bliżej do Pauliny. Ta drgnęła gdy zaczął gładzić jej ramię.
- Czy... kiedykolwiek wybaczysz mi to co zrobiłem kiedyś?
- Davidzie. Już dawno zapomniałam. To były stare czasy. Zmieniłeś się. -David walnął pięścią w ścianę za Pauliną.
- Nigdy się nie zmienię. Zawsze będę taki jaki byłem. - Chciał się odsunąć, ale uniemożliwiła mu to przywierając do niego.
- Nie prawda. - Szepnęła. - Wiem, że możesz być dobry.
- Przykro mi moja księżniczko, ale to niemożliwe. - Odsunął się i wyszedł. Paulina kilka sekund później zrobiła to samo, ale już go nie zobaczyła. Postanowiła pojechać do Matiego.

- Żegnam Was i mam nadzieję, że w następnym roku także będą tak dobre wyniki jak w tym, albo i lepsze. Tak panno Holt mówię tu o pani.
- Panie dyrektorze, przecież mam pasek.
- Ledwo!
- No dobrze, postaram się. - Wszyscy się zaśmiali. Is śmiejąc się zobaczyła w tłumie Klausa, odwróciła się do Moniki i jej to powiedziała.
 Wskazała miejsce w którym przed chwilą stał, ale go tam nie było. Monica powiedziała, że Is histeryzuje. Pod koniec pewna dziewczyna zapowiedziała, że przyjechał tajemniczy gość. W tym samym czasie na salę wszedł Justin. Is uśmiechnęła się od ucha do ucha. Justin stanął na środku sali, wziął mikrofon od dziewczyny, przywitał się, powiedział, że z całego serca kocha Is a ona się zaczerwieniła. Zaczął śpiewać.

Gdy Paulina przyjechała na miejsce przeszły ją dreszcze. Musiała porozmawiać z Mateuszem, ale się bała. Co jeśli znów ją odrzuci? Co jeśli znów ją osądzi?  Wysiadła z samochodu i podeszła do drzwi. Zapukała. Drzwi otworzył Mateusz.
- Cześć. - Powiedziała. - Mogę wejść?
- Witaj. Wejdź. - Paulina weszła do salonu. Dawno w nim nie była, ale się nie zmienił.
- Muszę z Tobą porozmawiać.
- Wybaczam Ci. Wiem, niepotrzebnie Cię wtedy osądziłem . Nie miałem powodów do zazdrości.
- Mateusz ja...
- Wiem. - Paulina wpadła Mateuszowi w ramiona. Pocałowała go.
- Co za wzruszająca scena. - Powiedział z ironią Klaus.
- Klaus.
- We własnej osobie.
- Co ty tu robisz?! Nikt Cię przecież nie zaprosił do środka!
- Wręcz przeciwnie moja ślicznotko. Sama mnie zaprosiłaś.
- Ja... ten sen... to był tylko sen!
- Nie moje skarbie, to była rzeczywistość. Tylko Ci się wydawało, że masz sen.
- Ty ...
- Kochanie ja to załatwię.
- Ale...
- Dam sobie radę.
- Okej. - Paulina wyszła na zewnątrz.
- Nie oddam Ci jej.
- Nie musisz. Sama to zrobi.
- Nigdy się nie zgodzi.
- Już to zrobiła. - Klaus wskazał na okno. Mateusz zajrzał przez nie i zobaczył Paulinę czekającą obok jakiegoś ciemnego samochodu, prawdopodobnie Klausa. - Nie wiem czy to z chęci bycia znów człowiekiem, czy z potrzeby ochrony bliskich, ale się zgodziła. Dziewczyna ma dużo słabości. Jest zbyt opiekuńcza.To ją niszczy.- Z uśmiechem wyszedł z domu. Mateusz z szybkością wampira wybiegł z domu i stanął przed Pauliną.
- Nie pojedzie z Tobą. - Uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Mylisz się.
- Nie pozwolę na to. Będziesz mnie musiał zabić, żeby ją ruszyć. - Elena odwróciła Mateusza w jej stronę.
- Mateusz. Proszę. Nie utrudniaj sprawy. Powiedział, że nic się nie stanie moim bliskim jeżeli z nim pójdę. Obiecał to. Jego rodzina jest szlachetna.
- Zginiesz jeżeli z nim pójdziesz.
- Wiem, ale zrobię wszystko by chronić moich bliskich. Kocham Cię Mateusz. Zawszę będę.
- Ja Ciebie też. Nie pozwolę Ci odejść.
- Kocham Cię. - Paulina wsiadła do samochodu.Klaus zrobił to samo. Mateusz coś krzyczał po włosku. Paulina nie wiedziała co. Po polsku krzyknął tylko, że Ocali ją. Miała taką nadzieje. Ruszyli.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz