czwartek, 29 marca 2012

rozdział 52

Gdy Ewa przyszła w piątek do podziemia nie zaznała w niej wampirzycy. Była cała podenerwowana ponieważ nie wiedziała gdzie mogła się podziać jej przyjaciółka. Jak najszybciej wyszła z jaskini i zadzwoniła do Matiego.
- Tak? - Spytał głos w słuchawce.
- Mati, Paulina zniknęła!
- Jak to?
- Nie wiem. Przyszłam i już jej nie było. Boję się, że coś się stało.
- Zaraz tam będę. - Mati jak powiedział, tak zrobił. Przybył na miejsce jak najszybciej się dało. Ewa zobaczyła krew na jego koszuli. Było jej wstyd że przerwała mu. Mati powiedział żeby się nie przejmowała. Ewa pokolei wszystko omówiła a gdy skończyła ustalili, że się rozdzielą i przeszukają całe miasto, nawet gdyby miało im to zająć cały dzień a mieli niewiele czasu, gdyż była już godzina dziewiąta a miasto dość duże. Ewa odwiedzić najbliższych Pauliny, czyli znajomych, przyjaciół a także rodzinę. Natomiast Mateusz wszystkie sklepy, szpitale i miejsca w których Paulina najczęściej bywała. Po kilku godzinach gdy Ewa już wszystkich odwiedziła zadzwoniła do Mateusza.
- Znalazłeś ją?
- Nie a ty?
- U mnie to samo.
- Nie mogła się tak po prostu rozpłynąć.
- Jest już późno. Będę wracać do domu. Ty też powinieneś odpocząć.
- Jestem sama wiesz kim. Dam radę. Poszu...- Mateusz przerwał w pół zdania. Wydawało mu się, że widzi Pauline, ale ona wyglądała inaczej. Dłuższe, ciemniejsze włosy, ciemną karnację, eleganckie ciuchy i była także umalowana.
- Mati. Mati jesteś tam?- Mateusz dopiero po dłuższej chwili zdał sobie sprawę, że Ewa go woła, właściwie krzyczy.
- Tak jestem. Chyba...- Mateusz chwile się zastanowił.- Chyba widzę Paulinę.
- Chyba?
- Jest do niej podobna, nie jestem pewien...
- Może podjedź i zapytaj?
- Kończę pa. - Mati rozłączył się i podszedł do dziewczyny. Brunetka od razu poznała Matiego.
- Mati! - Krzyknęła. Chłopak lekko się speszył
- Hhhhej.
- Nie poznajesz mnie?
- A powinienem?
- To ja. Natasha.Jestem tak jakby siostrą pauliny. A właśnie co tam u niej? - Mat już z przyzwyczajenia chciał powiedzieć, że dobrze, że Paula na pewno ucieszy się gdy ją zobaczy, ale wiedział, że to kłamstwo. Zrobił dziwną minę. - Coś się stało?
- Nie wiesz?
- Czego?
- Paulina...- Mat na chwilę stracił głos, ale nie dał po sobie tego poznać i powiedział.- Paulina nie żyje. - Natasha rozszerzyła szeroko oczy. Rzuciła wszystkie torby na ziemię i próbowała się o coś oprzeć. W końcu złapała za jakieś krzesło i usiała.
- Allle...ale..jak...? - Mat powiedział to co mówili wszyscy. Skłamał.
- Miała wypadek.
- Wypadek?
- Znaleźli ją w jakieś jaskini. Powiedzieli, że zmarła z głodu i odwodnienia.
- Matko. - Powiedziała półszeptem Natasha. Myśl, że jej siostra umierała w takich katuszach był przerażający. Chciała krzyczeć że to niesprawiedliwe, ale straciła głos. Przecież Paulina była taka młoda...
- Może... może Cię odwieźć? - Natasha pokiwała głową.
- Mam... - Głos jej się załamywał. - Ktoś... - Nie myśli jasno pomyślała Mati. Wziął Natashe i zaprowadził ją do samochodu. Potem wrócił po zakupy i schował do bagażnika. Przez całą drogę nie rozmawiali a gdy pojechali do domku w którym mieszkała rodzina Ignasiak, Natasha nie wysiadła.
- Boję się tam wejść.
- Nie ma czego. - Natasha spojrzała Mateuszowi prosto w oczy.
- Co ja im powiem? Ja... - Mateusz przytulił Natashe.
- Wiem. - Po chwili dodał.- Jeżeli chcesz mogę wejść z Tobą. - Natasha pokręciła głową.
- Muszę sama tam wejść. - Mati kiwnął głową na znak że rozumie. Natasha jeszcze chwilę siedziała sztywno a potem otworzyła drzwi od samochodu i wyszła. Podeszła do drzwi, zapukała. Mat odpalił silnik i pojechał do jaskini. Gdy zjawił się na miejscu zobaczył czarny jaguar Davida. Jak najszybciej zszedł na dół. Kiedy się tam znalazł zobaczył Davida i Pauline śmiali się jak dzieci. Kiedy Paulina odwróciła się i zobaczyła Mateusza zamilkła.
- O, witaj braciszku. Wiesz jak długo na Ciebie czekamy? - My?Pomyślał Mati.-Tak, my braciszku. Paulina już od dawna wie, że ty wiesz. Szkoda tylko że tak długo zajęło Ci to ujawnienie. - David pokazał ironiczny uśmiech. Natomiast Mati nie zwrócił na to uwagi.
- Wiedziałaś? - Spytał Pauliny.
- Od wczoraj. Usłyszałam jakieś głosy i wyszłam stąd by zobaczyć co się dzieje.  Zobaczyłam Ciebie, Ewe i Davida. Z waszej rozmowy odkryłam, że już wiesz.
- Mogłaś wyjść.
- Nie mogła. Była tak osłabiona, że ledwo mówiła.
- Nie wierzę Ci. Codziennie dostawała krew!
- Nie piłam jej. Nie potrafiłam.Nie dałam rady.
- Ewa mówiła, że czujesz się dobrze.
- Udawałam. Mati ja..- Paulina chciała lekko dotknąć jego ramienia,ale się cofnął.
- Mogłaś zginąć!
- Wiem. Ja nie potrafię tak żyć. Ja... nie mam po co żyć.
- Kocham Cię. Czy to Ci nie wystarcza? Czy to nie jest wystarczający powód by żyć?
- Jest, ale...
- Nic nie mów. - Przeniósł wzrok na chwilę na Davida a potem na Paulinę. - Rozumiem. - Wyszedł.

Isabella z niecierpliwością czekała na Justina. Nie mogła się doczekać momentu w którym go zobaczy, podbiegnie do niego, przytuli i pocałuje. W końcu po długim a jednocześnie za krótkim powitaniu będą zmuszeni pojechać pod studio TVN.  Isabel rozglądała się za każdym razem gdy widziała kogoś podobnego do Justina, ale ani razu to nie był on. Już po woli się niecierpliwiła. Isabel była tak zamyślona, że przestraszyła się telefonu. O mały włos go nie upuściła.
- Tak?
- Słuchaj. Musiałem przesunąć wizytę. Przepraszam jestem przeziębiony. - Justin pociągnął nosem na dowód.
- Nie przyjedziesz?
- Nie, przepraszam.
- Nic nie szkodzi i tak jeszcze siedzę w domu. Dobrze, że dzwonisz teraz a nie gdybym była na lotnisku. - Justin zaśmiał się. Is nie wiedziała czemu, ale wydawało jej się, że Justin kłamie.
- Przepraszam kochanie. Muszę kończyć. Każą mi odpoczywać.
- Jasne. Cześć. - Justin rozłączył się. Is czuła się upokorzona. Stała na lotnisku już od ponad godziny a nagle Justin dzwoni i mówi, że nie przyleci. Isabella postanowiła pójść do kawiarenki. Usiadła, zamówiła kawę i ciastko. Po zjedzeniu ciastka i wypiciu kawy Isabel wyszła z kawiarenki. Szła powoli. Nigdzie się nie śpieszyła. Przy wyjściu się zatrzymała, stanęła jak posąg. Zobaczyła Justina. Chciała do niego podbiec i powiedzieć, że ma już więcej nie robić jej takich żartów, ale w ostatniej chwili się powstrzymała. Do Justina podbiegła Susan, pocałowała go w usta, przytulili się do siebie. Justin powiedział coś Susan do ucha a ta zaczęła się śmiać. Isabel czuła jak wszystko w niej się gotuje. Nie mogła uwierzyć własnym ozom. Jak Justin mógł zrobić coś takiego? Jak mógł ją zdradzić z jej najlepszej przyjaciółki siostra? Dlaczego wolał Susan a nie Is? Is przychodziła tylko jedna odpowiedź. On zdradził ją po tym jak ona oszukała go. Tylko dlaczego po prostu z nią nie zerwał tylko ją omijał? Isabel sięgnęła po telefon i wybrała numer Justina jakby chciała się upewnić, że to nie on tam stoi tylko ktoś inny. Justin wyciągnął telefon z kieszeni, spojrzał na niego i zanim odebrał odszedł trochę dalej od Susan.
- Tak kochanie?- Powiedział ochryple. Kiepsko Ci idzie. Pomyślała Is.
- Przepraszam, że Ci przeszkadzam, ale... - Kurde. Szybko wymyśl coś. - Ale chciałam Ci powiedzieć, że Cię kocham. - Justin popatrzył w niebo jakby się zastanawiał i powiedział:
- Ja też Cię Kocham. - Po chwili dodał - Coś jeszcze?
- Kochanie...nie wiem co bym zrobiła gdybym Cię straciła...
- Ja też. - Susan coś do niego krzyknęła. Justin dął znać że jeszcze chwilę. - Przepraszam. Na prawdę muszę kończyć.
-Rozumiem. Odpoczywaj. Całuję. - Rozłączył się. Przez chwilę bawił się poruszając telefon w palcach po czym podszedł do Susan i razem wsiedli do samochodu.
 Isabel jak najszybciej chciała z kimś porozmawiać. Z kimś z kim zawsze się dogadywała. Znała tylko dwie osoby. Monice i... i Pauline. Na Monice nie mogła liczyć bo pewnie cały czas jest z Mariuszem a Paulina... bała się jej. Bała się tego kim stała się Paulina. Jej najlepsza przyjaciółka została przemieniona w wampira.
Isabel nie miała wyboru. Była zdana tylko na siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz