wtorek, 13 marca 2012

rozdział 51

Is sięgała po klucze od mieszkania kiedy zadzwonił jej telefon. Nerwowo zaczęła grzebać w torebce upuszczając przy tym klucze. Znalazła telefon i odebrała.
- Tak? - Spytała podnosząc klucze z podłogi.
- Is! W piątek wraz z mamą i bratem przyjeżdżam do Polski na wywiad do" Dzień Dobry TVN!" - Och... on ma taki słodki głos kiedy mówi po polsku...- Będziemy mogli się zobaczyć!
- Na prawdę?!
- Tak!
- Och Justin! Nie mogę się doczekać!
- Ja też skarbie...
- Coś się stało?
- nie, tylko... muszę kończyć do zobaczenia.
- Justin...
-Tak?
- Kocham Cię. - Chwila ciszy.
- Ja Ciebie też skarbie. - Rozłączył się.
Is przez chwilę zastanawiała się nad dziwną rozmową z ukochanym po czym otworzyła drzwi od mieszkania i weszła do środka.

Od rozmowy z Mariuszem i dziewczynami minęło 5 dni. Dziś jest czwartek. Nie wiem drogi pamiętniczku czy jeszcze kiedykolwiek się do mnie odezwą. Mam nadzieję, że tak. Jestem tu taka sama...taka... osamotniona.Ewa przychodzi codziennie, przynosi mi krew, ale nie wiem jak długo dam radę tylko z nią rozmawiać. Tęsknię za tymi wszystkimi ludźmi...za tatą, macochą, Susan, nawet za Justinem. Nie mogę uwierzyć że to akurat spotkało mnie...
Pauline Ignasiak, lat 17, urodzona w roku 1996 zmarła w roku 2013, kochana uczennica, przyjaciółka...zmartwychwstała...
-Co ja w ogóle pisze?- Spytała na głos Paulina. Odpowiedziała jej cisza. - Ja chce do domu...

Monica i Mariusz właśnie szli w stronę bloku Izy, kiedy  zobaczyli Mateusza idącego w ich stronę. Mariusz zaczął coś mruczeć pod nosem a Monice, gdy spojrzała na twarz Matiego zrobiło się żal. Pomyślała, że ma on prawo żyć. Ma prawo wiedzieć. Ale obiecała Paulinie że nic nie powie. Zawsze wszystko wszystkim mówiła a teraz nie była w stanie, dlaczego? Dlatego że Paulina była jej przyjaciółką? Nie. A może dlatego, że ona nie żyje a jednocześnie żyje? Nic już z tego nie rozumiała. Wiedziała jedynie tyle że nie może powiedzieć nic Matiemu. Złapała Mariusza za ramię i skręcili w zupełnie inną uliczkę, która w ogóle nie prowadziła do Izy.Trudno - pomyślała - najwyżej nie pójdziemy do niej. Mariusz nie pytał dlaczego to zrobiła, dobrze wiedział.

-Cześć.- Powiedziała Ewa jak co rano, gdy przychodziła do Pauliny, ale tym razem nikt jej nie odpowiedział. Ewa poświeciwszy latarką po całym podziemiu w końcu dowiedziała się dlaczego. Paulina płakała. - Co się stało? - Paulina zobaczywszy przyjaciółkę otarła łzy.
- Nic. Witaj. Co słychać u Ciebie? - Ewa położyła torbę na ziemi. Paulina spojrzała na nią. Ewa także to zrobiła. - Musisz przestać tu przychodzić.
- Dlaczego?
- Obie dobrze wiemy, że to co przynosisz w tej torbie w końcu przestanie wystarczać.
- Przestań!
- Mówię prawdę.
- Posłuchaj. Nawet jeżeli przestanie wystarczać to i tak ja nie przestanę przychodzić. Poza tym prędzej zorientują się co robię niż przestanie brakować krwi. Jest jeszcze zwierzęca krew, nieprawdaż? Da się z niej żyć.
- Masz rację.
- Możemy zmienić temu bo trochę dziwnie się czuję rozmawiając o krwi?
- Jasne. - Cisza.
- A może tak wyjedziesz? - Spytała cicho Ewa z nadzieją, że Paulina tego nie usłyszy. Nie chciała żeby jej przyjaciółka wyjeżdżała, ale chciała dla niej jak najlepiej a z pewnością tu, w tym mieście nie jest bezpiecznie. W każdej chwili ktoś mógłby ją rozpoznać a gdzie indziej mogłaby normalnie chodzić.
- Nie mogłabym.
- Słucham?
- Nie mogłabym wyjechać i na pewno ktoś by mnie rozpoznał w innym mieście. Zapomniałaś jak się nazywam... znaczy... nazywałam?
- Paulina. Nadal nazywasz się Paulina Ignasiak. Nie ważne, że...
- Nie żyję?
- No tego to bym tak nie ujęła.
- Fakt. Jestem jakimś umarlakiem, który chodzi sobie po ziemi bo tak się stało a nie inaczej.
- Nie prawda. Nie jesteś żadnym umarlakiem chodzącym po ziemi. Jesteś raczej... wampirem.
- Wolałabym żeby odrąbali mi głowę niż żyć tak przez całe życie. Nie chce patrzeć jak moi bliscy starzeją się, zakładają rodziny, zdobywają wiedzę, pracę, umierają... nie chcę patrzeć na ich cierpienie, na ich szczęście,  na ich samych z  zazdrością. Nie chce patrzeć na nich jak na pożywienie. Chciałabym po prostu umrzeć. Tak na prawdę.
-Wiem. Nie zmienisz tego co się stało.
-Dzięki za komplement.
- Lepiej jeżeli już pójdę... - Popatrzyła na torbę. - Tu masz wszystko. - Odwróciła się.
- Ewa.. - Nie odwracając się spytała:
- Tak?
- Przepraszam, nie chciałam...- Odwróciła się.
- Nie szkodzi. Do jutra. - Uśmiechnęła się i wyszła.
- Do jutra... - Powiedziała ledwo słyszalnym głosem.

Ewa właśnie wychodziła z podziemia. Kiedy spojrzała do góry zobaczyła Matiego.
- Jak się czuje? - Spytał
- Kiepsko. Z dnia na dzień jest coraz gorzej. Wydaje mi się, że pije coraz mniej krwi.
- Kiedy będę mógł ją zobaczyć?
- Kiedy powie.
- Ja dłużej nie dam rady.
- Mateusz! Jeżeli dowie się, że Ci powiedziałam zabije mnie! No... może nie dosłownie, ale teraz kiedy żyje wiecznie, może gniewać się na mnie aż do mojej śmierci, albo nawet i całe wieki.
- Rozumiem.
- Na pewno?
- Czy do tej pory zrobiłem coś głupiego?
- Nie.
- No więc widzisz.- Mateusz zobaczywszy, że to nie przekonało do końca Ewy powiedział:- Obiecuję, że nie zrobię nic głupiego.
- Trzymam Cię za słowo. Jeżeli złamiesz przysięgę zmienię zdanie o Tobie. Toleruję Cię tylko dlatego że jesteś dobry dla Pauliny i dlatego że ona Cię lubi a ja szanuję jej zdanie.
- Nuuudy... - Ewa  i Mati rozejrzeli się dookoła, ale nikogo nie zobaczyli. Śmiech. - U góry moje wróbelki. - Spojrzeli do góry. Na drzewie siedział David. Zeskoczył z drzewa.
- Po co tu przyszedłeś? - Spytał gorzko Mati.
- Podenerwować Cię braciszku.-  David udał, że "wącha" powietrze. - Nie przeraża cię to, że te wszystkie małe zwierzątka kiedyś spikną się i zmówią przeciwko tobie?
- Bardzo zabawne David.
- Jeżeli przykułem twoją uwagę, to posłuchaj. Paulina będzie moja prędzej czy później, - David wszedł do podziemia. Mati chciał wejść za nim, ale Ewa mu zabroniła.
- Nie możesz tam wejść. Nie teraz.
- Nie mogę pozwolić by ten... by David robił co tylko się jemu zażyczy. To mnie denerwuje.
- Nie. - Mati zdziwił się. - Denerwuje Cię fakt, że on może ją zobaczyć, dotknąć, usłyszeć a ty nie. Denerwuje Cię fakt, że David może spełnić swoją groźbę, ale ja Ci mogę coś obiecać. Nie pozwolę by David zbyt blisko zbliżył się do Pauliny.
- Davida...- Ewa dała mu znak by jej nie przeszkadzał.
- Paulina może i coś czuje do Davida, ale kocha Ciebie. Paulina nie chce byś przez nią cierpiał. Jeżeli chcesz wszystko zepsuć i dać satysfakcję Davidowi że Cię do tego namówił to proszę bardzo. Zejdź tam i pokaż Paulinie, że wiesz już wszystko. Zmarnuj szansę na dalsze życie z Pauliną. - Mati przez krótką chwilę się opierał, ale w końcu przyznał rację Ewie.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz