środa, 27 lipca 2011

Rozdział 40.

Słońce już powoli zachodziło i zaczynało robić się coraz ciemniej.Szybko schowałam swoje rzeczy i zaczęłam biec.Trafiłam na rozgałęzienie ścieżki i nie mogłam sobie przypomnieć którędy przyszłam.Nagle coś za mną trzasnęło.Zobaczyłam ciemną postać zbliżającą się ku mnie.Przestraszyłam się i pobiegłam ścieżką z lewej strony.Biegłam tak szybko, że nie zauważyłam gałęzi wystającej spod ziemi i się potknęłam.Noga strasznie mnie bolała, gdy nią ruszałam. Zaczęłam wołać pomoc.
   Zza drzewa wybiegł pies, a zaraz za nim jakaś dziewczyna. Nie widziałam dokładnie jej twarzy,ale wyglądała na brunetkę.Wołała swojego psa.
-Amba!Wracaj!-Pies podbiegł do mnie i zaczął obwąchiwać, po chwili przybiegła dziewczyna.-Amba chodź tu.Pies podszedł do swojej pani.
-Coś się stało?-Powiedziała cieniutkim i zarazem nieśmiałym głosem.
-Chyba skręciłam nogę-Podeszła i dotknęła mojej nogi, ale ja zaraz ją cofnęłam.
-Spokojnie.Znam się trochę na tym.Dziewczyna chciała obejrzeć moją nogę, ale szybko zrezygnowała bo wrzeszczałam jej do ucha.
-Myślę, że będzie trzeba dać ją w gips, ale i tak powinien obejrzeć ją lekarz.
-Tak myślisz?
-Mój ojciec jest lekarzem.Mogłabym Cię tam zaprowadzić, ale wątpię, że dojdziesz.
-Ja też.
-Może zadzwonimy do twoich rodziców?
-Nie wzięłam telefonu.-Dziewczyna wyczuła zimny ton, ale nie ustępowała.
-Aha. Czyli mamy problem,bo ja cię nie zostawię tu na 3 godziny. W tych ciemnościach, bez jedzenia.Poza tym-Ciągnęła dziewczyna-ja mam telefon, tylko musisz podać telefon.
-Nie pamiętam.
-Jak chcesz.Amba, idziemy.-Dziewczyna wstała i ruszyła w tą samą stronę co przyszła.Nagle zrobiło się cicho  , a mi to się to nie spodobało.
-Zaczekaj!Wróć!-Próbowałam wstać, ale upadłam.- Auć to boli.
-To podasz mi ten numer, czy nie?
-Dobra.Niech będzie.
-No więc?
-No więc, co?
-Podaj mi ten numer.-Podałam jej numer, a ona zadzwoniła do Jamesa.Gdy skończyła rozmowę, powiedziała, że będą tu za jakieś 25 minut.
-Ale kto?
-Nie wiem.Nie jestem z twojej rodziny i nie znam Cię.-Jakbym sama, siebie znała. Przez chwilę siedziałyśmy cicho, jakbyśmy się czegoś bały.Przecież w końcu zrobiło się ciemno, ale mi to nie przeszkadzało.Dziewczynie w dżinsowych spodenkach i białej bluzce chyba też nie, bo siedziała oparta o drzewo, na jej nogach pies i patrzyła na gwiazdy.Tutaj były bardziej widoczne niż w Ameryce.Przeleciały po mnie ciarki.
-Zrobiło się chłodno.-Powiedziałam do niej.
-Tak.To prawda.
-Wcześniej powiedziałaś, że znasz się na tym, czy moja noga jest skręcona i powiedziałaś, że twój ojciec jest lekarzem.
-Ta.... i co z tego?
-Też chciałabyś nim zostać?
-Tak.To znaczy, nie zupełnie.Chcę zostać weterynarzem.
-Ja bym nie mogła być nim, boję się, że złamię coś zwierzęciu, albo jak umrze bym miała go na sumieniu.
-To prawda.-Po chwili dodała.-Jadą.
-Nom.Potwierdziłam.Samochód po chwili był już na miejscu.James nie wyszedł z samochodu,natomiast jego sekretarka tak.Razem z tą dziewczyną zaniosła mnie do wozu.
      W trakcie drogi do lekarza nie dostałam ochrzanu, bo jechała z nami ta dziewczyna-mówiła Jamesowi którędy jechać.-i jego sekretarka.
       W czasie gdy czekaliśmy na doktora, aż nas przyjmie zaczęłam przyglądać się ojcu i sekretarce.Ojciec był smutny, przez całą drogę nic nie mówił.Tak było i teraz.Sekretarka próbowała go pocieszyć, ale nic to nie dało.
        Okazało się, że mam złamaną nogę i wsadzili mi ją w gips, przez co nie mogłam iść do szkoły.Nawet mnie to ucieszyło, bo nie musiałam widzieć tych wszystkich ludzi, ale za to musiałam przepisywać lekcje, a potem odrabiać stosy prac domowych.
        Już po tygodniu mi się to znudziło, a najgorsze, że nie mogłam nawet wyjść na dwór.Koszmar!!!!Do tego dziś zadzwoniła do mnie wychowawczyni i powiedziała, że się przejęła złamaniem mojej nogi, i że nie muszę się martwić bo znalazła już zastępstwo-Głupia jędza! Wszystko mi się wali, czemu ja się w ogóle urodziła?! 


Kilka tygodni później....
   Rozumiem, że miałam kiepskie oceny i także to, że gdy złamałam nogę mogłam się uczyć-Czego mi się nie chciało-, ale żeby od razu po przyjściu do szkoły, na zakończenie roku dostać wiadomość, że będę jutro pisać poprawkę z historii??Oni chyba oszaleli! Jak ja niby mam się tego wszystkiego nauczyć?

Poprawka...
     Siedzę sobie i zastanawiam kiedy była bitwa pod Oliwa ...hm...chyba 1627r.- E..tam...Kto by to pamiętał?!Babka idzie, trzeba kończyć.

Dom...
   Jestem wykończona, dobrze, że chociaż tą historie jakoś napisałam....Z poprawek zostały mi tylko fizyka, biologia, WOS-co to wgl. jest?W Ameryce nie ma czegoś takiego!-no i w-f, z którego jestem kiepska.
   W domu mnie też nie oszczędzali.-wiem, to nie jest nowość-Ojciec wyjechał w jakieś tam sprawie,-jeżeli nie wspomniałam to nadal się nie odzywamy.- a Susan się obija, dlatego dom jest na mojej głowie: sprzątanie, pranie, gotowanie i tak na okrągło do końca tygodnia.Halo, czy nikt nie zauważył, że jestem tylko nastolatką?I to po złamanej nodze?


Cdn...
   :)Mam nadzieję, że się podoba :)
   Przeeepraszam, że taki krótki, ale wyganiają mnie :/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz