piątek, 22 kwietnia 2011

rozdział 36

Siemka!Hehe... :)
Co tam u was słychać nowego? Mnie cały czas boli głowa! Dobra, muszę Wam powiedzieć, że ostatni rozdział mi się nie podobał :/ a może żadny z nich nie jest fajny?? Nie wiem, ale ostatni był okropny dlatego dziś postaram się napisać ekstra rozdział! :p

Gdy przyjechaliśmy na miejsce, czyli do domu James'a Susan zaczęła narzekać.P.S. Dom wygląda tak
-Ładny, ale osobiście wolę rezydencję Orlanda.
-To może się wrócisz, będzie więcej wolnego miejsca
-Przestańcie to nie czas byśmy się kłócili. -Weszliśmy do domu.Wszystko było takie cudowne a tu macie zdjęcia wszystkich pomieszczeń :P:
Salon:
Balkon :
Łazienka (hehe :P):
Mój pokój:
Do pokoju Susan nie mogłam wejść, a do James'a nie zamierzałam.
Jadalnia:
Kuchnia:
I schody :

Pierwszego dnia normalnie zdychałam! Jak można jeść kurę?! Ja nienawidzę kury, nie wiem czemu.... Jak już wspomniałam o kurze to powiem o co z nią chodzi. No więc kura była na obiad bleee.....



Na szczęście popołudniu mogłam wyjść z domu i pozwiedzać.James powiedział, że do miasta idzie się godzinę, że lepiej jechać samochodem niż iść na piechotę , więc nie raczyłam iść do miasta, natomiast poszłam przejść się po polu, gdzie spotkałam chłopaka... chyba pracował.
-Cześć.-Odwrócił się.
-Hej, znamy się?
-Jestem tu nowa, moim ojcem jest James Ignasiak.
-A... tak, twój ojciec mówił, że przyjeżdżają do niego córki. Powiedział, że mieszkacie w Ameryce.Mówił też,że ostatni raz byłyście u niego 2 miesiące temu,ale jakoś Was nie widziałem.-Ale kłamczuch z Jamesa pomyślałam.
-Tak, byłyśmy, ale na chwilę ponieważ chodzimy do szkoły, a przyjechałyśmy w sobotę wieczór, a rano musiałyśmy już wracać.
-Szkoda....No ale teraz możemy lepiej się poznać.....chyba, że jutro wyjeżdżasz....
-Nie. Zostaniemy tu trochę....
-To świetnie!....może.... może,..pójdziesz jutro ze mną do miasta?
-Chętnie



-Przyjdę po Ciebie ok.12:00 oki?
-Dobra.-Spojrzałam na zegarek.-Muszę już iść.Pa.
-Pa-Poszłam do domu uśmiechnięta od ucha do ucha, ale gdy weszłam do środka zobaczyłam wściekłego Jamesa.
-Gdzieś ty była?! Wiesz która jest godzina!
-Byłam na jakimś polu, spotkałam tam fajnego chłopaka jutro idę z nim do miasta.
-Nigdzie nie pójdziesz dopóki nie zaczniesz mnie traktować poważnie!
-Zacznę cie traktować poważnie tylko wtedy, gdy ty przestaniesz kłamać-Poszłam na górę do swego pokoju.Położyłam się na łóżku,włączyłam laptopa i  weszłam na gg.Napisała do mnie Alice.
-Hejka co tam?
-Cześć, nudy.
-A jak nowe miejsce?
-Może być.... moim zdaniem jest tu ładnie, ale tęsknie za N.Y., za tobą i za wszystkimi.
-My za Tobą też.To Sasha.Nieprawda!Bo Natalie! :P
-Cześć dziewczyny, co tam u Was?
-A nic nowego- Sasha, Carol poprosił mnie o chodzenie!-Natalie
-Serio??
-No! Podszedł do mnie i spytał się czy chciałabym zostać jego dziewczyną... ahhhh.... :). A co tam, u Ciebie?Poznałaś już kogoś?-Sasha.
-Tak, spotkałam pewnego chłopaka...
-Jak ma na imię?
-...y.... nie wiem.
-Poznałaś chłopaka i nie wiesz jak ma na imię?????!!!
-Nie zdążyliśmy się poznać, musiałam iść do domu :/
-Ojciec??
-Ja nie uważam, że jest moim ojcem, nigdy nie był przy mnie gdy go potrzebowałam natomiast Orlando i Rosalia byli przy mnie gdy mojego ojca i matki nie było!
-Paula|! Uspokój się.
-Jestem spokojna, dobra ja lecę papa
Wyłączyłam laptopa i poszłam spać.Następnego dnia wstałam o 8:25. Wzięłam zimny prysznic, ubrałam się i zeszłam na dół.
-Dzień dobry kochanie-Powiedział James
-Nie jestem twoim kochaniem, tylko córką i dlatego wolę jak zwracasz się do mnie córeczko lub Paula innych słów nie chcę słyszeć.
-Jak ty się do mnie zwracasz!
-Mam pomysł, zjemy spokojnie śniadanie bez żadnych kłótni, a potem nie zobaczysz mnie do godz. 20:00 jasne?
-Ja muszę już iść do pracy, ale mam nadzieję, że jak wrócę będziesz bardziej miła.
-Nie oczekuj cudu.-James wyszedł, a ja w spokoju mogłam zjeść śniadanie.Po kilku godzinach zadzwonił ktoś do drzwi.Poszłam je otworzyć.
-Cześć... y...
-...Piotrek
-Cześć Piotrek, ja jestem Pauline, ale możesz do mnie mówić Paula.
-Hejka Paula.
-Czekaj tylko wezmę bluzę.-Wzięłam bluzę z sofy i wyszłam z domu.
-Słyszałam, że dość długo idzie się do miasta.
-Ale my nie idziemy tylko jedziemy.-Pokazał na swój samochód.
-Żartujesz??
-Co?
-Przecież ten samochód jest wart z jakieś 153 tysiące!
-Zgadłaś.
-Stać Ciebie na niego?-Chyba poczuł się urażony.
-Dostałem go od taty twierdzi, że nasza rodzina musi się prezentować. Nie zniósłby tego, że spotykam się ze zwykłą dziewczyn.-Co za cham! Wsiedliśmy i od razu ruszyliśmy.
-Aha...
-Bez urazy...
-Spoko.
-Po prostu wychował się wśród niewłaściwych ludzi.Mam szczęście, że nie jestem taki jak on.
-Tak, masz szczęście.-Przez resztę drogi nie rozmawialiśmy;dopiero, gdy dojechaliśmy coś powiedział.Cały dzień był całkiem udany, szkoda tylko, że musieliśmy wracać bo dochodziła 20.
-Nie chce mi się wracać :(
-Też bym nie wracał, ale niestety musimy.
-:(
-Uśmiechnij się, jutro też jest dzień :)
-:)Masz rację.-Wsiedliśmy do samochodu  i pojechaliśmy w stronę mojego domu.Gdy dojechaliśmy Piotrek otworzył mi drzwi od samochodu Ale z niego dżentelmen,a nawet odprowadził do drzwi!
-Dobranoc.
-Zaczekaj....-Złapał mnie za rękę.
-Tak?-Chciał mnie pocałować, ale się odsunęłam.
-Coś się stało?
-Nie, tylko....miałam już paru chłopaków i się zawiodłam na nich.
-Nie rozumiem.
-Będzie lepiej jak się poznamy lepiej.
-Dobra.
-Dzięki.-Weszłam do domu i usiadłam na schodach.W jego oczach było widać zawód,a jednocześnie nadzieję.
-Paula!-Podskoczyłam ze strachu.
-Możesz mnie nie straszyć!
-Gdzieś ty się podziewała!
-Byłam w mieście.
-Martwiłam się o Ciebie, mogłaś chociaż wziąść telefon.
-Wzięłam, ale rozładowała mi się bateria.
-Można umrzeć przy tobie.
-Dlaczego się tak martwisz o mnie, co?
-Bo jesteś moją siostrą.
-Na pewno jest inny powód.
-Justin dzwonił.-zaśmiałam się.
-Nie mogłaś wymyślić lepszego wytłumaczenia?
-Naprawdę. Mówił, że tęskni za mną i że chce się spotkać.
-Odmówiłaś mu prawda?
-Tak, ale...
-On Cię zranił, rozumiesz to? Okłamał Cię.
-Tak, ale na pewno miał jakiś powód. To dobry chłopak, sława nie uderzyła mu do głowy.
-Oszalałaś!
-Paula, ja go znam, wiem jaki jest. On nigdy by mnie nie okłamał.-Poszła na górę.

C.D.N. ................ :P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz