niedziela, 9 października 2011

Rozdział 45.

W szkole cały czas przyglądałam się Piotrowi. O co w tym chodzi? Czy to był sen? Nie,to nie możliwe.Chociaż.. Głos Natashy wybił mnie z myśli.
-Z tego Piotra to niezłe ciacho.
-Co?
-Mówię, że z tego...
-Słyszałam, tylko..
-Co ty dzisiaj jesteś taka zamyślona? Zakochałaś się, czy co?- zadzwonił dzwonek.Jako pierwsza wyszłam z klasy.Stanęłam przy kaloryferze na holu. Po chwili przyszła Monia,Mariusz,Ewa i Natasha.
-Patrz-Mariusz pokazał swój rysunek,znaczy karykaturę nauczycielki od geografii.
-No...bardzo fajny.
-Nie wiedziałem jak narysować nos-Pokazał nos babki. Wszyscy zaczęli się śmiać Wszyscy oprócz mnie. Ja gapiłam się na Piotra, który właśnie szedł z kolegami pod następną salę.Nawet na mnie nie spojrzał.Podszedły do niego jakieś dziewczyny.Pochylił się i szepnąl jednej coś do ucha,patrząc na mnie. Miałam uczucie jakby do mnie mówił.Odchylił się, a moja szyja w miejscu gdzie szeptał tamtej dziewczynie była czerwona.

Po lekcjach...
-Idziecie dziś na imprezę?-Spytała się jakaś blond dziewczyna.
-Jasne-Natasha.
-Ja jeszcze nie wiem.-Iza.
-Ja pasuję.-Ja
-Ja to samo.-Monika.
-Dlaczego?
-Mam...-Szukałam wszędzie Piotrka.
-Masz co?
-Co?-Spytałam trochę zamyślona.
-Co masz?
-A.Y....pewne plany...muszę...posprzątać dom i takie tam...
-Przecież jest czysto. Dziś rano sprzątałyśmy przed szkoła.
-Tak,ale no...muszę jeszcze odwiedzić Ewę.-Zobaczyłam jak Piotr wychodzi z sali.Już jest na schodach.Teraz,albo nigdy!Pobiegłam.
-Ej!-Krzyknęła Monia,ale ja jej już nie słysząłam.Byłam tuż za nim.Szłam powoli, a gdy co chwilę się odwracał, chowałam się.Stanął przed jakimś domem.Schowałam się za drzewo.Patrzył się na ten dom z 5 minut,aż wkońcu powiedział:
-Wejdziesz?-I spojrzał w moją stronę.On wie, ze tu jestem?-Halo.-Przestraszyłam się. Stałam jak wryta. Nie wiedziałam czy uciekać, czy zostać tu gdzie jestem?-Paula, wchodzisz,czy nie?- Włosy staneły mi dęba.On tu idzie!Zrób coś!Ale nie mogłam się ruszyć.Zamknęłam oczy i zaczęłam się modlić o cud,a gdy je otworzyłam z spowrotem, byłam już gdzie indziej.
-Kiedy ty się wkońcu nauczysz nie wtrącać w nie swoje sprawy, co?-Obejrzałam się za siebie. To co, a właściwie kogo zobaczyłam sprawiło, że moje serce zaczęło bić szybciej.
-Mateusz?-Zaśmiał się.
-Oj Paula,Paula rozbrajasz mnie.
-Mateusz!-Krzyknęłam.Podbiegłam do niego i przytuliłam.
-Dobra, ale puść mnie bo jeszcze  mnie udusisz.-Puściłam.
-Tęskniłam.
-Ja też.
-Jak to się stało?Co tu robisz?
-Może porozmawiamy w domu?
-Zgoda.-Rozejrzałam się dookoła.-Ale...-Złapał mnie i już po chwili byliśmy przy moim mieszkaniu.Weszliśmy do środka.Mati usiadł na kanapie w salonie.
-Co tu robisz?
-James wygląda na młodszego niż w rzeczywistosci jest.Musieliśmy się przeprowadzić.
-I akurat wybraliście Polskę?Do tego miasto, w którym mieszkam?
-Musiałem się z tobą zobaczyć. Nie masz pojęcia jak tęskniłem.Usiadłam obok niego.
-Uwierz mi,mam pojęcie.-pocałowałam go.

-Cześć!-Powiedziała Natasha, gdy wróciła z lekcji dodatkowych.

-Hej.-Byłam usmiechnięta od ucha do ucha.Natasha spojrzała się na mnie dziwnie i się uśmiechnęła.
-Coś się stało?
-Oj tak..-Rozmażyłam się.Nati tylko się uśmiechnęła i poszła na górę, a ja wróciłam do tego co robiłam wcześniej, czyli zapraszania wszystkich na urodziny Natashy i Susan.Listę znajomych Susan wzięłam z jej gg, a Natashy z notatnika.
-Alex
-Nick
-Joe
-Kevin
-Victor
-Jade
-Tom
-Justin
-Adam
-Jeydon
I reszta...
Gdy skończyłam robic zaproszenia, wysłałam je wszystkim.

W szkole wszyscy pytali o imprezę.
-Wszystkiego dowiecie się w listach odemnie.Pamiętajcie!Nie mówcie nic Susan, ani Natashy!-Dzwonek mnie uratował.Wszyscy poszli w stronę swoich sal lekcyjnych.Na lekcji dostałam karteczkę od Sandry.
-Nie mogę się doczekać imprezy.Będzie ktoś sławny?Mam nadzieję.
-Sorry, ale z tego co wiem to nie jesteś zaproszona.
-Nie?!Dlaczego?!
-Nie ważne.Po prostu nie jesteś mile widziana.
-Co za...-Krzyknęła na cały głos.Wszyscy się spojrzeli.Nauczyciel ją skarcił.
-O co chodzi?-Spytała Natasha.
-Ale co?
-Patrzy się na Ciebie jakbyś jej matkę zabiła.-Uśmiechnęłam się.
-Hahaha.!Nie wiem.
-Nie wierzę Ci.
-Jak sobie chcesz...-Zadzwonił dzwonek.Stanęliśmy na holu, koło korytarza.
-Susan dalej się do Was nie odzywa?
-Tak.
-O co wgl. poszło?
-O...-Natasha spojrzała na mnie.Pokręciłam głową, żeby nie mówiła.-O nic takiego.
-Weź wgl. jaki żal mi was.
-Co?
-Nic mi nie mówicie.Jesteśmy przyjaciółmi tak?
-No tak.
-Przyjaciele sobie mówią wszystko a wy mi nic nie chcecie powiedzieć.Idę sobie.-Mariusz obraził się na nas.
-No 2 osoby w ciągu tygodnia.Chyba coś z tobą Paula nie tak, nie?
-Wielkie dzięki.-Poszłam na dwór.
-A tej o co chodzi?-Wszyscy milczeli.

W domu...
-Co? Nie w sosie dziś?-Spytał James
-Weź mnie nie dołuj.
-A co się stało?
-Nic.
-Jak uważasz,ale unikanie rozmowy nic tu nie da.-Był już na korytarzu gdy powiedziałam:
-Na prawdę chcesz się ożenić z Elizabeth?-Zasmiał się.
-I o to Ci chodzi?
-No...tak częściowo....-Usiadł na łóżku obok mnie.
-Kocham Elizabeth, tak jak kochałem twoją matkę. Wiem, że chcę z nią spędzić resztę swojego życia.
-Ale jej nie zostawisz?
-Słucham?
-No bo mówisz, że kochałeś mamę,ale mimo to ją zostawiłeś.
-Córciu...twoja matka była wspaniałą kobietą, ale moje życie trochę się skomplikowało i dlatego ją zostawiłem.Nie chciałem niszczyć jej życia.
-Ale zniszczyłeś.
-Tak,wiem
-Tylko nie rozumiem dlaczego Susan została z matką a ja z jakąś kobietą.
-Może zjemy obiad, co? Na co masz ochotę?-Wstał.
-Tato?-Przez chwilę milczał.
-Tamta kobieta, to była moja matka. Powiedziała, że jeżeli ja nie potrafiłem się tobą zająć, to i twoja matka nie będzie w stanie.Chciała zabrać was obie, ale twoja matka nie pozwoliła. Gdy byłaś mała zniknęłaś swojej matce z oczu. Wtedy twoja babcia Cię zabrała i wychowywała.-Łzy płynęły mi po policzku.-Chodz.-Przytuliłam się do Jamesa.-Będzie dobrze.-Uśmiechnęłam się.
-Trzeba planowac ślub.
-Na serio tego chcesz?-Uśmiechnęłam się jeszcze raz.
-Oczywiście.
-Tylko...
-Co?
-Jeszcze się jej nie oświadczyłem.
-Żartujesz chyba.
-Nie.
-No to na co czekasz?
-Nie wiem.
-Kochasz ją?
-Tak.
-Więc zostaw to mi.
-Co?
-Zaufaj mi.!-Wybiegłam z pokoju.

C.D.N. ;p

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz